link do sceny trzeciej
scena 4
chorus
małego ludu dzikich harców
pełen zagajnik i polana
grzyby i zioła dawno w garncu
a żaba leży już związana
jak smutki topią krasnoludki?
z świerkowych szyszek napój boski
krasnolud nawet nie tknie wódki
w świerkowym elu topi troski
nie ma potrzeby by się trudzić
gdy krasnoludy głośno chrapią
nie uda się uśpionych zbudzić
dziwne świerkowe sny ich trapią
Na polanie krasnoludy układają drwa na ognisko. Obok wielkiego gara leży związany Pafnucy.
Pafnucy: Panowie krasnoludy, to chyba jakieś nieporozumienie, przecież nie jesteście kanibalami.
Krasnoludek 1: O co ty nas posądzasz? Oczywiście, że nie jesteśmy kanibalami. Nie jadamy krasnoludów. O rany, już na samą myśl o tym, że miałbym skonsumować Cykora, chce mi się rzygać. Przecież on cuchnie jak stary cap, a kąpie się raz na rok, jak nie zapomni.
Cykor: ( półgębkiem) Bo ty się częściej kąpiesz.
Krasnoludek 1: Ale żabki to co innego. Żabie udka na maśle. Pycha.
Pafnucy: Nie jestem żadną żabką, tylko magiczną żabą z rodzaju Rana lutum ingens magicas.
Krasnoludek 2: Żaba to żaba. Zaknebluj go Cykor, bo mi psuje apetyt tym skrzeczeniem.
Cykor: (waha się) A może damy sobie spokój? To przecież istota rozumna, tak jak my. Rozwiążmy go, bracia, i puśćmy wolno.
Krasnoludek 2: Co ty, Cykor? Na mózg ci padło? Jakąś oślizłą ropuchę porównujesz do nas, krasnoludów?! To przecież zniewaga dla Małego Ludu.
Pafnucy: Przede wszystkim, nie jestem żadną ropuchą. A poza tym bardzo poważam mały ludek. Kumplowałem się z paroma hobbitami, ostatnio poznałem kilku smerfów.
Nie ma tu gdzieś w pobliżu jakichś smerfojagodników?
Krasnoludek 1: A to takie z ciebie ziółko? Słyszycie bracia? Ten ropuch zadawał się z błękitnymi pokrakami. Nawet tu dotarła ta smerfowi zaraza.
Krasnoludek 2: Przypieczętowałeś swój los moja mała, zielona poczwaro. Będziemy cię przypiekać starannie i bardzo powoli. Mówiłem ci, Cykor, żebyś go zakneblował.
Krasnoludek 1: Zmierzcha już. Wiecie co? Mam propozycję panowie bracia. Odłóżmy sobie tę atrakcję na dzień jutrzejszy. A teraz przegryźmy coś z zapasów.
Do picia przecież mamy ten wspaniały pienisty el warzony na szyszkach świerkowych.
koniec sceny 4
link do interludium pierwszego
Pieśni znad Tapa Tuji (dramat terapeutyczny) scena 4
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Pieśni znad Tapa Tuji (dramat terapeutyczny) scena 4
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Pieśni znad Tapa Tuji (dramat terapeutyczny) scena 4
Coś mi się widzi, że zaczynam się zbliżać do puenty. Tak mnie jakoś dwie ostatnie sceny na nią naprowadzają. Ale zmilczę o tym, niech inni też się zastanowią nad treścią.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl