Najpiękniejsze godziny życia

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Najpiękniejsze godziny życia

#1 Post autor: Patka » 10 lip 2012, 19:11

Najpiękniejsze godziny życia



Osoby dramatu:
Danusia
Bożena - mama Danusi
Tadeusz - ojciec Danusi
Ryszard - wujek Danusi
Gustaw - dziadek Danusi
Ilona - babcia Danusi
Magda - ciocia Danusi



Scena I


Dom rodzinny Danusi. Wszyscy, oprócz dziewczyny i Ryszarda, znajdują się w kuchni. Bożena przygotowuje jedzenie, reszta siedzi przy stole. Pomieszczenie jest wysprzątane i pachnące. Z łazienki od czasu do czasu dobiegają odgłosy płynącej z kranu wody, nikt się jednak nimi nie przejmuje.


TADEUSZ /do Bożeny/
Kiedy obiad?


BOŻENA
A co? Już głodny? Dopiero co śniadanie zjadłeś.


TADEUSZ
Późno wstałem.


BOŻENA
Biedny!


TADEUSZ
Żebyś wiedziała.


GUSTAW
Też późno wstałem.


ILONA
I ja.


BOŻENA
Wy jesteście usprawiedliwieni. A on?
/podchodzi do stołu i wskazuje palcem na Tadeusza/
On życie traci! Czas traci na spanie!


TADEUSZ
Kochanie, ja z chęcią bym wstawał wcześniej, ale się nie da. Takie piękne sny mi się śnią. Ty i ja... Głaszczę twoje blond włosy...


BOŻENA
Przecież ja jestem brunetką!


TADEUSZ
Widzisz? Moje sny to znak, że powinnaś się przefarbować.


BOŻENA /odchodząc od stołu/
I co jeszcze? Może sobie kolczyk w pępku zrobię?


TADEUSZ
O tym nigdy nie śniłem.


GUSTAW
A ja tak.


TADEUSZ, BOŻENA, ILONA /razem/
Co?


GUSTAW
Śniłem o kobiecie z kolczykiem w pępku.


BOŻENA
Tata zna takie rzeczy?


GUSTAW
No a nie. Magduś, ty taki masz, prawda?


MAGDA /nieśmiało/
No mam...


BOŻENA
Siostro!


TADEUSZ
Ładnie! Pokażesz?


BOŻENA
Tadeusz!


TADEUSZ
No co? Zobaczyć chcę.


MAGDA
Może potem, przy wszystkich.


BOŻENA
Właśnie, gdzie Ryszard, obiad już gotowy.
/wszyscy zaczynają się przysłuchiwać odgłosom z łazienki/
Niech ktoś po niego idzie.
/nikt nie rusza się z miejsca/
Mówiłam coś.


TADEUSZ
Wiemy, ale nikt nie chce iść.


BOŻENA /krzyczy na cały głos/
Ryszard, obiad!
/do Tadeusza/
Twój brat nas wykończy.


TADEUSZ
Wiem.

/zjawia się Ryszard w samych bokserkach i z mokrymi włosami/


RYSZARD
Witam, witam.


BOŻENA
A tobie co?


RYSZARD
Co co? Dopiero wstałem.


BOŻENA /wskazując to na Tadeusza, to na Ryszarda/
Ja wam po budziku kupię.


TADEUSZ
Dziękujemy.
/do Ryszarda/
Wiesz, że Magda ma kolczyk w pępku?


RYSZARD /zaciekawiony/
Naprawdę?


MAGDA
Oj, mały taki...


RYSZARD
Pokaż!


MAGDA
Przy wszystkich miałam.


RYSZARD
Przecież są wszyscy.
/po chwili/
A nie, tamtej nie ma. Ciągle w szkole siedzi?


ILONA
Mówiła, że ma dziś osiem lekcji.


BOŻENA
Kiedy mówiła?


ILONA
Wczoraj.


BOŻENA
I co jeszcze mówiła?


ILONA
Że po szkole idzie do koleżanki.


BOŻENA
Mama dopiero teraz o tym mówi? Tadeusz, dzwoń po nią. Nie będzie łazić po koleżankach, gdy m tu na nią czekamy.


TADEUSZ
Kochanie, nie trzeba od razu tak ostro.


BOŻENA
Dzwoń.


GUSTAW
Bożena dobrze mówi - lepiej zadzwonić. Przyjdzie, powie i będzie mogła sobie pójść do koleżanki.


TADEUSZ
A jak są teraz umówione?


BOŻENA
No to przesuną spotkanie na wieczór.


TADEUSZ
A my nie możemy?


BOŻENA
Nie. Od wczoraj czekam na ten obiad. Musimy z nią porozmawiać.


TADEUSZ
Dobrze, tylko nie tak ostro, bo się wystraszy.
/bierze komórkę i dzwoni/
Córcia, tu ojciec. Masz przełożyć spotkanie z koleżanką i po szkole wrócić od razu do domu. Czekamy na ciebie z obiadem: ja, mama, babcia, dziadek, wujek i ciocia. Trzymaj się, pa.
/rozłączył się/


BOŻENA
I co?


TADEUSZ
Co co?


BOŻENA
Mówiła coś?


TADEUSZ
Nie, ale czułem, że się zgadza.


BOŻENA
Zadzwonię jeszcze raz, bo ci nie wierzę.


GUSTAW
Bożenko, nie trać kasy, na pewno przyjdzie. Zawsze się słucha.


BOŻENA
Mnie tak, ale to nie ja dzwoniłam.
/dzwoni do córki, ta jednak nie odbiera/
Co za gówniara!


GUSTAW
Może jest zajęta? Na pewno ma lekcję i jakąś ważną klasówkę.


BOŻENA
Dobrze, poddaję się. Jedźmy obiad bez niej.


TADEUSZ
Kochanie, ty nigdy się nie poddajesz. Poczekamy, zobaczymy.


ILONA
Mówiła, że wróci po szesnastej.


BOŻENA /patrzy na zegar/
Dopiero po trzynastej!
/chodzi po kuchni, nie wiedząc, co zrobić/
Wiem! Zwolnię ją.


TADEUSZ
Jak?


BOŻENA
Zadzwonię do jej wychowawczyni i powiem, że musi iść do dentysty.


TADEUSZ
Tydzień temu była.


BOŻENA
To pójdzie drugi raz. Powiem, że tamta wizyta była nieudana i lekarz musi poprawić.


GUSTAW
Wtedy nauczycielka spyta, dlaczego dopiero teraz ją zwalniasz.


ILONA
A, i mówiła, że na ostatniej lekcji ma ważny sprawdzian.

/Zapada milczenie. Bożena zaczyna nalewać zupę całej rodzinie, reszta siedzi nieruchomo przy stole. Milczenie przerywa Ryszard./


RYSZARD
Muszę do łazienki.
/wychodzi/


BOŻENA /siada do stołu/
Jedzcie. Co najwyżej sobie odgrzeję.


GUSTAW
Posiłki powinno się jeść w całym gronie rodzinnym.


ILONA
Właśnie.


BOŻENA
Ale mama sama mówiła, że osiem lekcji, że ważny sprawdzian...


ILONA
Wiem. I w takim razie wszyscy sobie odgrzejemy obiad.


BOŻENA
Mam wylać zupę z powrotem do garnka?


ILONA
Tak.


GUSTAW
Och, moja żona ma zawsze świetne pomysły.


TADEUSZ
Nie sądzę...


BOŻENA
Jak jesteś głodny, to zrób sobie kanapki.


TADEUSZ
A sobie zrobię!
/wstaje i zaczyna sobie robić kanapki/


BOŻENA /do Ilony/
Mówiła coś jeszcze?


ILONA
Że...


GUSTAW /przerywa żonie/
Nie pogrążaj Bożenki.


TADEUSZ
Gdzie sól?


BOŻENA
Jaka sól? Od tygodnia nie ma soli.


TADEUSZ
Chcesz powiedzieć, że chciałaś nam dać nieposoloną zupę?


BOŻENA
Gdybyś choć raz poszedł do sklepu, sól by była.


TADEUSZ
Dobrze, pójdę.


BOŻENA
To idź. Możesz przy okazji odwiedzić szkołę i powiedzieć córce, że się na niej mocno zawiodłam.


GUSTAW
Nie miej do niej pretensji, że nauczyciele są wymagający.


BOŻENA
Za dużo się uczy. W ogóle nie powinna iść dziś do szkoły.


GUSTAW
No co ty, Bożenko? Wiedza jest ważna.


BOŻENA
Ale rodzina ważniejsza.
/do Tadeusza/
Jeszcze nie poszedłeś?


TADEUSZ
Czekam na pieniądze.


BOŻENA
O, nie, ja ci nie dam.


TADEUSZ /do Magdy/
Magduś, daj mi portfel Bożenki.


BOŻENA
Magda, nie dawaj.
/bierze torebkę, gdzie jest portfel, i przyciska do piersi/
Nie dam. Kup ze swoich.


TADEUSZ
Nie mam drobnych.


BOŻENA
A ile masz?


TADEUSZ
Po pięćdziesiąt złotych, stówie...


BOŻENA
No to musisz rozmienić.


GUSTAW
Może w końcu kupicie nową patelnię, bo na tej starej nie da się zrobić jajecznicy.


BOŻENA
Właśnie! Kup sól i patelnię.


ILONA
I kubek, bo mi się stłukł.


MAGDA
I miskę na sałatki.


RYSZARD /wróciwszy z łazienki/
Tadeusz, idziesz do sklepu? To kup mi papierosy.

/Tadeusz stoi osłupiały/

BOŻENA
No? Idź, idź.

/Tadeusz bierze swój portfel i wychodzi/


ILONA
Myślicie, że o niczym nie zapomni?


BOŻENA
Mamo, on nie jest taki głupi na jakiego wygląda

/wraca Tadeusz/
Już?


TADEUSZ
Idzie! Jest na drodze.


BOŻENA
Miała mieć sprawdzian.


GUSTAW
Uciekła z lekcji.


BOŻENA
W końcu coś mądrego zrobiła. Tadeusz, wyjdź i przywitaj córkę, by przypadkiem nie skręciła do koleżanki.


TADEUSZ
Ja? Czemu ja? Wszyscy wyjdźmy. Jesteśmy w końcu rodziną czy nie?


GUSTAW
Tadzio dobrze gada - jesteśmy rodziną.


ILONA
Taką, że hej.


TADEUSZ /wygląda przez okno/
To chodźmy, bo już dochodzi do furtki.


RYSZARD
Ja nie idę.


TADEUSZ
Dlaczego?


RYSZARD
Jestem nieogolony i nieubrany.


BOŻENA
To się ogól i ubierz.


RYSZARD
Dobrze, ale nie sądzę, bym zdążył to zrobił, zanim tamta nie przyjdzie.


GUSTAW
Ktoś musi ją zatrzymać.


TADEUSZ
Niech idzie do koleżanki.


ILONA
Albo do szkoły na sprawdzian.


BOŻENA
Nie. Niech przyjdzie. A ty, Ryszard, się schowaj, powiemy, że umarłeś.


RYSZARD
Ja?


BOŻENA
No a kto? Ty jesteś nieogolony i nieubrany.


TADEUSZ /głaszcze się po brodzie/
W sumie ja też dawno się nie goliłem.


GUSTAW
No weźcie, śmierci ojca to ona nie przeżyje.


RYSZARD
A moją tak?


GUSTAW
Nigdy nie byłeś dobrym wujkiem.


RYSZARD
A Tadeusz jest niby dobrym ojcem?


TADEUSZ
O, wypraszam sobie, staram się.


RYSZARD
Akurat. Na imieniny nic jej nie dałeś.


TADEUSZ
Bo nie dała mi cukierków.


RYSZARD
Bo nie złożyłeś jej życzeń.


TADEUSZ
Bo nie wiedziałem, że ma imieniny.


RYSZARD
Widzisz, nie jesteś dobrym ojcem.


TADEUSZ
Ale to ty jesteś bardziej nieogolony i nieubrany niż ja. Ha, wygrałem, umierasz!


BOŻENA
Uspokójcie się, obydwaj nie jesteście święci.
/wygląda przez okno/
I gdzie ona jest?


GUSTAW
Nie widzę jej.


ILONA
Ani ja.


BOŻENA
A nie mówiłam, że skręci do koleżanki, do tej głupiej sąsiadki?


RYSZARD
No to zdążę się ogolić i ubrać.
/wychodzi do łazienki/


BOŻENA /do Tadeusza/
A ty idź do sklepu.

/Tadeusz bierze portfel i wychodzi z domu/

Teraz tylko czekać.


GUSTAW
Może jednak do niej zadzwonisz?


BOŻENA
Znów nie odbierze.
/po namyśle/
Nie, tata ma rację. Moja córka nie może przesiadywać u tych półgłupków.

/dzwoni do córki. Z któregoś pomieszczenia odzywa się komórka. Do kuchni wchodzi Danusia./


DANUSIA
Przecież już jestem.


BOŻENA /pochodzi do córki i całuje ją w oba policzki/
Córeczko!


GUSTAW I ILONA /robią to samo/
Wnuczko!


MAGDA /jak wyżej/
Siostrzenico!


BOŻENA
Weszłaś tak cicho, że nie słyszeliśmy.


DANUSIA
Nie chciałam przeszkadzać.


BOŻENA
Podobno miałaś mieć sprawdzian.


DANUSIA
Tak, ale brzuch mnie bolał, więc wróciłam.


BOŻENA /podaje córce leki/
Biedactwo, weź połknij jednego.
/Danusia łyka lek/
Lepiej?


DANUSIA
Tak, lepiej.


BOŻENA
No to siadaj do stołu, już nalewam zupy.


Scena II


Bożena nalewa zupy rodzinie, jest przy tym bardzo zadowolona. Reszcie też udziela się dobry nastrój, tylko Danusia siedzi spięta.


BOŻENA /do Danusi/
Wszystko dobrze w szkole?


DANUSIA
Tak, mamo.


BOŻENA
To dobrze. A powiesz, czy...


GUSTAW
Bożenko, zaczniemy, jak wszyscy będą.


BOŻENA /zdenerwowana/
Ja ich zabiję. Ryszard!


RYSZARD /z łazienki/
Co?


BOŻENA
Chodź już, Danusia przyszła.


RYSZARD /wbiega do kuchni, już ubrany, ale jeszcze w pianką do golenia na brodzie/
Tadeusz już wrócił?


BOŻENA
Jeszcze nie.


RYSZARD
Ha, czyli jestem lepszym wujkiem niż on ojcem. Powiem mu to prosto w twarz, jak przyjdzie.


BOŻENA
Tylko bez kłótni.


DANUSIA
Gdzie poszedł tata?


BOŻENA
Do sklepu.


DANUSIA
Sam chciał?


BOŻENA
Tak i wiesz, że zgodził się wszystko kupić za swoje pieniądze? Sól, patelnię, kubek, miskę i papierosy!


DANUSIA
To chyba dobrze?


BOŻENA
Dobrze, córeczko, dobrze, w końcu kupię sobie drogie perfumy.


GUSTAW
Bożenko, nie powinnaś być taka rozrzutna.


BOŻENA
Raz na jakiś czas mogę.
/patrzy ze zdziwieniem na wszystkich/
Dlaczego nie jecie?


GUSTAW
Czekamy na sól... znaczy Tadeusza.


BOŻENA
Olejmy go, jedzmy bez niego.


GUSTAW
Nieposoloną zupę?


BOŻENA
Tak, a co? Nie umrze tata, zresztą, sól jest szkodliwa.


GUSTAW
Ale bardzo poprawia smak potraw.


ILONA
Ty i tak od lat nic nie czujesz.
/zaczyna się śmiać, coraz głośniej i głośniej/
Przepraszam.


RYSZARD
Nie szkodzi, bardzo dobry żart.


GUSTAW
Ja się czuję obrażony.


RYSZARD
Niepotrzebnie, ale jeśli ci to pomoże... Magda, obraź mnie.


MAGDA
Ja?


BOŻENA
Też się dziwię, że to ją o to poprosiłeś.


MAGDA
Nie no, w sumie mogę.
/staje naprzeciw Ryszarda/
Ryszardzie, jesteś okropny.


RYSZARD
Nie przekonuje mnie to, weź się postaraj bardziej.


MAGDA
Nigdy nie chciałabym mieć takiego męża jak ty.


RYSZARD
Już lepiej...


MAGDA
I nigdy nie chciałabym mieć z tobą dzieci.


RYSZARD
Magda się rozkręca!


MAGDA /zrezygnowana, siada na krześle/
Nie no, nie mogę.


RYSZARD
Dlaczego?


MAGDA
Nawet nie wyglądasz na obrażonego.


RYSZARD
Bo ja się czuję obrażony wewnątrz. Moje serce cierpi.


DANUSIA
Kiedy tata wróci? Jestem głodna.


ILONA
Trzeba po niego zadzwonić, na pewno się zgubił.


RYSZARD
Albo zapomniał, co ma kupić.


BOŻENA
Czekaj, musimy czekać. A ty się, córeczko, przygotuj.


DANUSIA
Na co?


BOŻENA
Na opowieść o...


GUSTAW
Jeszcze nie teraz!


BOŻENA
Przepraszam, po prostu jestem podniecona. A ten głupek musiał wyjść.


GUSTAW
Sama mu kazałaś. Niech ktoś do niego zadzwoni.


BOŻENA /bierze komórkę ze stołu/
Zostawił telefon.


ILONA
Mężczyzna sam na zakupach bez telefonu? Interesujące.


RYSZARD
Dobre! Mama już obraziła dwie osoby, na kogo teraz kolej?


BOŻENA
Przestańcie z tym obrażaniem, bo chyba idzie Tadeusz.

/Rodzina nasłuchuje. Po chwili wchodzi Tadeusz z torbą zakupów./


TADEUSZ
Zapłaciłem pięć stów. Kolejka w sklepie długa na kilometr. Poszedłem do tego nowo otwartego, mieli promocję na jajka. Wieczorem zrobimy jajecznicę.


GUSTAW
Wspaniale!


BOŻENA
Czyś ty oszalał? Twoja córka wróciła.


TADEUSZ /podchodzi i całuje Danusię w oba policzki/
Córeczko!


RYSZARD /zbliża się do Tadeusza i mówi mu prosto w twarz/
Jestem lepszym wujkiem niż ty ojcem.


TADEUSZ
Niby dlaczego tak sądzisz?


RYSZARD
Bo wcześniej wróciłem z łazienki niż ty ze sklepu.


TADEUSZ
Miałeś bliżej, a poza tym nie ogoliłeś się do końca.


RYSZARD
Zapomniałem!
/wybiega do łazienki/


DANUSIA
Chyba chcieliście mi coś powiedzieć...


BOŻENA
Tak, to znaczy chcielibyśmy, byś ty nam coś powiedziała. Niech tylko wróci wujek.


TADEUSZ
Rozpakuję rzeczy.


BOŻENA /patrzy z zainteresowaniem na zakupy/
Kupiłeś ręcznik?


TADEUSZ
Tak, stary jest zbyt szorstki.


BOŻENA
I sitko? Misia? Doniczki? Lampkę?


TADEUSZ
I sól!


GUSTAW
Daj ją tu, trzeba posolić zupę.


BOŻENA
Tylko niech tata nie zaczyna jeść nim Ryszard nie wróci.


GUSTAW
Wiem, ale posolić można.
/soli zupę i podaje sól innym/
Można zawołać Ryszarda.


RYSZARD /wchodzi/
Nie trzeba, już jestem. Cały czysty i pachnący.
/wskazuje na Tadeusza/
A ty wciąż nieogolony!


TADEUSZ
Ja muszę do...


BOŻENA
Ani mi się waż! Chcę w końcu zjeść obiad w rodzinnym gronie.


GUSTAW
Każdy by chciał.


RYSZARD
No to na co czekamy? Jedzmy!


DANUSIA
A ja? Miałam coś opowiedzieć.


TADEUSZ
Właśnie, córcia, no to jakie są twoje najpiękniejsze godziny życia?


Scena III


/Jak wcześniej. Wszyscy domownicy, prócz Danusi, z wyrzutem patrzą na Tadeusza./


BOŻENA
Jesteś okropny.


RYSZARD
Jego to nie obrazi.


BOŻENA
Mógł poczekać. Zresztą, dlaczego to on zapytał Danusię?


TADEUSZ
A dlaczego nie miałbym tego zrobić? Jestem takim samym rodzicem jak ty, kochanie. Nawet szerszym i wyższym.


BOŻENA
Sugerujesz, że jestem zbyt niska i zbyt chuda?


TADEUSZ
Tak. We śnie jesteś podłużną kuleczkę. Przytulałem cię, łapałem za piersi, których obecnie nie masz...


GUSTAW
Nie przy Danusi!


ILONA
Ona widziała więcej niż myślisz.


/domownicy wpatrują się w Danusię/

BOŻENA
Widziałaś?


DANUSIA
No... zależy co.


BOŻENA
Chociażby nagie ciało mężczyzny.


DANUSIA
Ja...


ILONA
Dajcie jej spokój, niech opowiada o najpiękniejszych godzinach swojego życia.


TADEUSZ
Zgadzam się z mamą. No i zjedzmy w końcu tę zupę!
/bierze się za jedzenie/
Zimna!


BOŻENA
Najwyraźniej wystygła. Dajcie, odgrzeję.


GUSTAW
Ja mogę zjeść zimną.


BOŻENA
Niech tata się nie wygłupia, ciepła jest lepsza.


RYSZARD
Hihi.


BOŻENA
Co?


RYSZARD
Przypomniałem sobie żart mamy.


TADEUSZ
Jaki?


ILONA
Och, głupi.


GUSTAW
Wolałbym do tego nie wracać.


BOŻENA
Ja też nie chcę kłótni w moim domu. Dajcie, odgrzeję.


TADEUSZ
Ile to będzie trwać?


BOŻENA
Kilka minut. Niech się Danusia przez ten czas przygotuje.


DANUSIA
Mam mówić o najpiękniejszych chwilach życia?


TADEUSZ
Godzinach, córeczko, godzinach.
/po namyśle/
A w ogóle dlaczego to mają być godziny?


BOŻENA
Bo tak ustaliliśmy.


TADEUSZ
A jeśli ona przeżyła nie godziny, tylko najpiękniejsze dni, tygodnie?


BOŻENA
Tak długo nie da się być szczęśliwym.


GUSTAW
Ja jestem. Jestem szczęśliwy z moją kochaną małżonką.


RYSZARD
Która cię obraża, hihi.


BOŻENA
Cicho, zupa się gotuje.


TADEUSZ
Niech się gotuje, byle szybko. Głodny jestem jak wilk.
/do Danusi/
Widzisz, ile ojciec dla ciebie robi? Specjalnie głoduje, by zjeść z tobą obiad.


DANUSIA
Dziękuję, tato.


TADEUSZ
A może dla ciebie najpiękniejsze godziny życia są ze mną?


RYSZARD
Nie przekupuj jej!


TADEUSZ
No co? Tylko się pytam. No powiedz - lubisz spędzać czas z tatą, z rodziną?


DANUSIA
Lubię, ale wolę...


BOŻENA
Koleżanki?


DANUSIA
Nie, wolę...


ILONA
Nauczycieli?


DANUSIA
Nie, takiego jednego...


BOŻENA
Nie mów jeszcze, muszę nałożyć.

/nakłada zupy. Wszyscy jedzą zadowoleni./


TADEUSZ
Czemu nikt nic nie mówi?


GUSTAW
Bo jemy. Jak się je, nie można rozmawiać.


TADEUSZ
W sumie racja.


/Jedzą dalej, nikt się nie odzywa. Danusia patrzy badawczo po członkach rodziny i zastanawia się, co od niej chcą. Pierwszy obiad zjada Tadeusz./


TADEUSZ
Jestem szybki!


RYSZARD
Teraz musisz czekać na resztę.


TADEUSZ
Jedzcie szybciej.


RYSZARD
Nie popędzaj nas, jedzeniem trzeba się delektować.


TADEUSZ
Dobrze. W takim razie idę oglądać film.


BOŻENA
Jaki?


TADEUSZ
Nie wiem. Jaki będzie, to obejrzę. Zawołajcie mnie, jak zjecie.
/wychodzi/


RYSZARD /cicho/
Mam plan.


BOŻENA
Jaki?


RYSZARD
Zróbmy mu na złość i go nie wołajmy.


GUSTAW
Jesteś okrutny, Rysiu.


RYSZARD
Już mówiłem, że mnie to nie obraża.


GUSTAW
Ty jesteś wyjątkowo nieobraźliwy.


RYSZARD
No ba!
/podrywa się z krzesła/
Wiem! Magda, pokazuj kolczyk.


MAGDA
Ale nie ma Tadeusza.


RYSZARD
I o to chodzi.


BOŻENA
Ryszard!


MAGDA
Mogę mu potem pokazać.


GUSTAW
Nie, Magduś, pokażesz, jak będą wszyscy.


RYSZARD /zawiedziony/
Nikt się nie liczy z moim zdaniem?


GUSTAW
O, obraziłeś się?


RYSZARD
Troszeczkę.


GUSTAW /do Magdy, na ucho/
Możesz go teraz dobić.


MAGDA /krzyczy/
Tadeusz, już zjedliśmy!


RYSZARD
Nigdy ci tego nie wybaczę.


/wchodzi Tadeusz/


TADEUSZ
To możemy zaczynać? Danusia...


BOŻENA
Chwila, ty już zadałeś to pytanie, teraz moja kolej.
/odwraca się do Danusi/
Danusiu, jakie są twoje najpiękniejsze godziny życia?


DANUSIA
Ja...


GUSTAW
Może jakieś pytania pomocnicze?


TADEUSZ
Ja dam. Córcia, z kim spędziłaś najpiękniejsze godziny życia?


RYSZARD
Mówiła coś o jakimś tamtym...


BOŻENA
O chłopcu?


/Rodzina nachyla się nad Danusią w oczekiwaniu na odpowiedź./


DANUSIA
Nie uprawialiśmy seksu.


/wszyscy siadają/


BOŻENA
Uff, a już się bałam.


TADEUSZ
Ja też.


ILONA
A ja bym się nie zdziwiła.


GUSTAW
Ilońciu, robisz się zbyt nowoczesna.


ILONA
Ja? To dzieci zbyt szybko rosną.


BOŻENA
Wolałabym, by w ogóle nie rosły.


ILONA
I byś ciągle traciła pieniądze na pampersy?


BOŻENA
No to niech rosną. Rośnij, Danusiu, byle nie za szybko.


TADEUSZ
Pięknie, znaleźliśmy kompromis.
/do Danusi/
A jak ma na imię tamten chłopiec?


DANUSIA
Marcin, ale w sumie to nie chłopiec.


BOŻENA
Że niby mężczyzna?!


ILONA
Co się dziwisz, chłopcy też szybko dorastają.


TADEUSZ
Zgadzam się. Ja byłem dorosły już w wieku piętnastu lat.


BOŻENA
Co chcesz przez to powiedzieć?


TADEUSZ
Nic.


BOŻENA
Na pewno?


GUSTAW
Nie kłóćcie się, niech Danusia mówi. Co robiliście, gdzie byliście?


RYSZARD
Nie no, tata zadaje za dużo pytań pomocniczych.


GUSTAW
Rysiu, nie wtrącaj się.


RYSZARD
Dlaczego?


BOŻENA
Tata ma rację, przesadzasz. Idź do łazienki.


RYSZARD
Nie mam takiej potrzeby.


BOŻENA /ochlapuje Ryszarda resztkami zupy z talerza/
Teraz masz.


/Ryszard wychodzi./


TADEUSZ
Możesz mówić, Danusiu.


DANUSIA
No więc ten Marcin...


TADEUSZ
Jak się poznaliście?


GUSTAW
Gdzie byliście?


BOŻENA
Co robiliście?


DANUSIA
Eee, nie wiem, na które pytanie mam najpierw odpowiedzieć.


TADEUSZ
Ja byłem pierwszy.


BOŻENA
Ale ja swoje pytanie pomyślałam najwcześniej.


TADEUSZ
Założymy się?


BOŻENA
Tak, a co?


TADEUSZ
Ten, kto przegra, będzie przez miesiąc płacił za zakupy ze swoich pieniędzy.


BOŻENA
O, tak ci się to spodobało?


GUSTAW
A ja? Ja też wypowiedziałem pytanie.


BOŻENA
Tata od razu jest na straconej pozycji.


ILONA
Hihi.


DANUSIA /stanowczo/
Ja jednak odpowiem najpierw na pytanie dziadka.


BOŻENA
Danusiu!


GUSTAW
Jesteś kochana, wnusiu! Mów.


DANUSIA
Byłam...


TADEUSZ
Nie pozwalam! Za bardzo się rządzicie. Trzeba ustalić kolejność.


ILONA
Może losowanie?


TADEUSZ
Magduś, zrób wyliczankę.


MAGDA
Ja?


TADEUSZ
Tak, ty.


MAGDA
Więc... Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy: S.O.S., głupi pies, tam go nie ma, a tu jest.
/wskazuje palcem na Tadeusza/


TADEUSZ
Ha, wygrałem!


GUSTAW
Masz szczęście...


BOŻENA
Ja myślę, że Magda oszukiwała.


MAGDA
Skąd!


BOŻENA
Za szybko mówiłaś, a za wolno pokazywałaś. Dawaj następną wyliczankę.


MAGDA
Jedzie rowerek na spacerek, jaki z tyłu ma n-u-m-e-r-e-k.
/pada znów na Tadeusza/


TADEUSZ
Znów wygrałem!


MAGDA
Nie, musisz podać jakąś liczbę.


TADEUSZ /liczy w pamięci/
No to...


BOŻENA
Nie zastanawiaj się!


TADEUSZ
Cztery.


/Magda liczy, wypadło na Tadeusza/


BOŻENA
Wy jesteście w zmowie.


TADEUSZ
Nie kochasz mnie już?


BOŻENA
Właśnie się nad tym zastanawiam.


TADEUSZ
No weź, rób to przynajmniej dla dobra naszej córki.


DANUSIA
Mogę opowiedzieć na pytanie?


TADEUSZ
Oczywiście, córeczko.


DANUSIA
A mógłby tata je powtórzyć?


TADEUSZ
Tak, tak, już, tylko sobie przypomnę... O co ja pytałem?


BOŻENA
Ja ci nie pomogę.


GUSTAW
Ani ja.


TADEUSZ
Magduś, ratuj!


MAGDA
W sumie to cię nie słuchałam.


TADEUSZ
Zawiodłem się na tobie. Na was wszystkich!


/Zapada milczenie. Ryszard wraca z łazienki./


RYSZARD
Co tak cicho?


GUSTAW
Tadeusz się obraził.


RYSZARD
Co, Magda powiedziała, że nie pokaże mu kolczyka?


TADEUSZ /oburzony, do Magdy/
Nie chciałaś pokazać mi kolczyka?


MAGDA
To Ryszard tak twierdzi.


TADEUSZ /do Ryszarda/
Chciałeś nas ze sobą skłócić? O, my się nie damy.


ILONA
Przecież już się obraziłeś na Magdę.


TADEUSZ
Racja. I obrażam się dalej.


RYSZARD
Co Danusia mówiła?


BOŻENA
Nic.


RYSZARD
Nic?


DANUSIA
Chciałam powiedzieć, że byłam...


BOŻENA
Córeczko, nikt nie zadał pytania.


DANUSIA
Ale ja bym chciała w końcu powiedzieć, ja muszę...


GUSTAW
Musisz? Czy ona musi mówić?


BOŻENA
Wypadałoby.


GUSTAW
To niech mówi. Ma okazje, niech więc się dzieli najpiękniejszymi godzinami życia. Gdybym ja mógł...


BOŻENA
Na tatę też przyjdzie pora.


GUSTAW
Kiedy mi najpiękniejsze godziny życia zabrano!


BOŻENA
Przecież mówiłeś...


GUSTAW
Mogłem być bardziej szczęśliwy niż jestem.
/łka/
O, ja biedny!


ILONA /przytula Gustawa/
Gustawku, co tobie?


GUSTAW
Nigdy nie zagrałem w "Dziadach". Próbowałem w szkole, w teatrze, nikt mnie nie przyjął. A przecież imię mam takie odpowiednie.


ILONA
Powinieneś mieć na imię Konrad.


BOŻENA
Przestańcie, mieliśmy mówić o pięknych rzeczach.


DANUSIA
Więc mogę?


BOŻENA
Poczekaj chwilkę.
/do Tadeusza/
Przestaniesz się obrażać? W takiej atmosferze nie da się rozmawiać.


TADEUSZ
Dobrze, ale niech Magda pokaże kolczyk.


GUSTAW
Dobry pomysł!


MAGDA
Mogę pokazać.
/podwija bluzkę/
Ładny?


TADEUSZ
Cudo, Magduś!


GUSTAW
Kiedy zrobiłaś?


MAGDA
A, z tydzień temu.


GUSTAW
Tak bez okazji?


MAGDA
Nie do końca... Na imieniny.


GUSTAW
Miałaś imieniny? Wszystkiego najlepszego!


TADEUSZ
Trzeba to jakoś uczcić. Bożenko, zostały jakieś piwa w lodówce?


BOŻENA
Chcesz się upić?


TADEUSZ
Spokojnie, kochanie. A jeśli już, to wszyscy się upijemy. Nawet Danusia. Prawda, Danusiu? Chcesz posmakować życia?


DANUSIA
Chcę.


BOŻENA
Nie posmakuje.


TADEUSZ
Dlaczego?


BOŻENA
Bo nie ma piwa.


TADEUSZ
A to pech!


MAGDA
Możemy przełożyć świętowanie na inny dzień.


GUSTAW
Na przykład na jutro.


TADEUSZ
Dlaczego na jutro?


GUSTAW
Bo jutro to ja mam imieniny.


TADEUSZ
I myśli tata, że nas to przekona?


BOŻENA
Mnie przekonało. Jutro robimy przyjęcie.


RYSZARD
Jestem za! Będzie tort?


BOŻENA
Tort się robi na urodziny.


RYSZARD
Ja mam jutro urodziny.


BOŻENA
Kłamiesz.


RYSZARD
Nieprawda.


BOŻENA
Urodziny masz we wrześniu, sam kiedyś mówiłeś.


RYSZARD
Wtedy kłamałem. Naprawdę urodziny mam jutro.


BOŻENA
No to będzie jutro tort. Ale ktoś musi iść do sklepu po składniki.


RYSZARD
Tadeusz ma wprawę.


TADEUSZ
Już swoich pieniędzy nie wydaję.


BOŻENA
Ryszard jest twoim bratem, nie moim.


RYSZARD
Niestety...


TADEUSZ
To był cios poniżej pasa!


BOŻENA
Takie życie.


TADEUSZ
Ja nie pójdę.


BOŻENA
Niby dlaczego?


TADEUSZ
Jutro robimy przyjęcie też z okazji imienin taty i spóźnionych imienin Magdy, prawda?


BOŻENA
Tak, a co?


TADEUSZ
A Gustaw jest twoim ojcem, a Magda twoją siostrą. Czyli masz więcej powodów, by iść do sklepu.


BOŻENA
Niech mnie!
/do Gustawa, na ucho/
Tato, wyrzeknij się mnie.


TADEUSZ
Ej, wszystko słyszałam!


GUSTAW
Nie mam zamiaru się nikogo wyrzekać.


BOŻENA /zrozpaczona/
Będę musiała iść do sklepu.


DANUSIA
Ja mogę pójść.


BOŻENA
Życie mi ratujesz, córeczko!


TADEUSZ
O, nie, nie, nie będziesz wykorzystywać własnej córki.


BOŻENA
Nie wykorzystuję. Zresztą, sama chce.


TADEUSZ
Akurat.
/do Danusi/
Powiedz, czym cię matka przekupiła?


DANUSIA
Niczym. Naprawdę chcę iść do sklepu.


TADEUSZ
Poddaję się!


BOŻENA /wyjmuje pieniądze z portfela i podaje Danusi/
To masz kup mąkę, jajka, cukier, jakieś owoce...


GUSTAW
Przecież jutro jest przyjęcie.


BOŻENA
Tak, ale niech dziś kupi.


GUSTAW
Jutro nie zdąży?


BOŻENA
Nie chce tata świętować od rana?


GUSTAW
Przecież ja nie wstanę!


TADEUSZ
Mnie też będzie ciężko.


RYSZARD
I mnie.


BOŻENA /do Danusi/
Aha, i kup trzy budziki. Zresztą, zrobię ci listę.
/pisze na kartce listę zakupów/
Już! Wracaj szybko.


DANUSIA
Dobrze, mamo.

/wychodzi/


BOŻENA
Mam kochaną córkę.


GUSTAW
Która wyszła.


BOŻENA
I co z tego?


GUSTAW
Miała opowiadać o najpiękniejszych godzinach życia.


BOŻENA
Jeszcze opowie.


GUSTAW
Jaka się Bożenka spokojna zrobiła!


BOŻENA
Poczułam, co to znaczy być prawdziwą matką.


TADEUSZ
Dopiero teraz? Po osiemnastu latach?


BOŻENA
Wcześniej nie czułam spełnienia.


TADEUSZ
Doprawdy?


GUSTAW
Nie czepiaj się Bożenki, ona chce dobrze.


TADEUSZ
Ja też chcę dobrze. I wciąż myślę, że to był zły pomysł, by Danusia szła do sklepu.


ILONA
To się zaczyna nudne robić. Wychodzę.


BOŻENA
Przecież mama nigdy nie wychodzi.


ILONA
Ale dziś wyjdę. Do widzenia.

/wychodzi/


BOŻENA /do Tadeusza/
Widzisz, obraziłeś mamę.


TADEUSZ
Ja?


BOŻENA
Tak, ty.


GUSTAW
Obydwoje obraziliście. A że Ilońcia to moja żona, to też wychodzę.


BOŻENA
Tato!


GUSTAW
Nie ma przebacz, Bożenko. Żegnajcie.

/wychodzi/


RYSZARD
No i zostaliśmy w czwórkę... Nie, też muszę wyjść. Zjadłem za dużo zupy.

/wychodzi/


TADEUSZ
Ech... Magduś, pokaż jeszcze raz kolczyk.


MAGDA
Po co?


TADEUSZ
Dla rozrywki.


BOŻENA
I kto tu wykorzystuje ludzi?


TADEUSZ
Chcesz siedzieć bezczynnie?


BOŻENA
Wolę robić coś bardziej pożytecznego niż patrzeć na jakiś głupi kolczyk. Bez obrazy, siostro.


MAGDA
Nie szkodzi. Nie mam zamiaru już pokazywać kolczyka.


TADEUSZ
To po co robiłaś?


MAGDA
Dla siebie.


TADEUSZ
Egoistka!


/Magda z płaczem wybiega z domu/


BOŻENA
No i co zrobiłeś?


TADEUSZ
Nic.


BOŻENA
Nic? Obraziłeś ją!


TADEUSZ
Przejdzie jej i wróci.


BOŻENA
Ja też wychodzę.


TADEUSZ
Dokąd?


BOŻENA
Nie musisz wiedzieć.


TADEUSZ
Do kochanka?


BOŻENA
Nie mam kochanka.


TADEUSZ
Nie wierzę ci. Wyjdź!


BOŻENA
A proszę!

/Wychodzi. Tadeusz zostaje sam. Nalewa sobie zupy i je. Po chwili wraca Danusia./


DANUSIA /zdziwiona/
Gdzie reszta?


TADEUSZ
Wyszli.


DANUSIA
Ale miałam opowiadać.


TADEUSZ
Musisz poczekać, córcia. Prędzej czy później wrócą i opowiesz.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Najpiękniejsze godziny życia

#2 Post autor: skaranie boskie » 11 lip 2012, 22:44

Dobre.
Przeczytałem jednym tchem.
Napisane z ogromną dozą humoru i... pełne prawdziwego życia.
Taka satyra na życie rodzinne.
Konstrukcja dramatu bezbłędna. Jestem pełen podziwu.
Znalazłem chyba dwie literówki. Jak uważnie sprawdzisz, to na pewno poprawisz.
:rosa:

Za najpiękniejsze godziny... :vino: :vino: :vino:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Najpiękniejsze godziny życia

#3 Post autor: Patka » 12 lip 2012, 8:33

O, dzięki wielkie, cieszę się, że ktoś skomentował i że cię podobało. :)

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Najpiękniejsze godziny życia

#4 Post autor: Gloinnen » 12 lip 2012, 15:51

Też skomentuję, a co!

Czytało mi się ten tekst bardzo dobrze. Pomimo, że dość długi - w zasadzie udało mi się łyknąć jednym tchem i prawdę mówiąc, szkoda, że się tak szybko skończył. ;)
Przede wszystkim jego zaletą jest prostota - czyli nie silisz się na różne dziwaczne, przekombinowane chwyty. Pokazujesz scenkę rodzajową, z życia wziętą. To prawdziwa sztuka, umieć tak zaprezentować codzienność, aby w błyskotliwych dialogach wydobyć jej paradoksy, zabawne niuanse, humor sytuacyjny.
W każdym razie postacie są autentyczne, żywe, przekonujące, choć tylko do pewnego stopnia. Oscylujesz na granicy groteski. W pewnym momencie zwykła polska rodzina zmienia się w upiorną rodzinkę, a zwyczajność przybliża się do absurdu. Po to tylko, aby znów powrócić do pewnych ram - prawdopodobieństwa, realizmu. Nie uciekasz w surrealizm czy czysty absurd, jedynie delikatnie go eksponujesz wykorzystując to, co może być udziałem każdego odbiorcy. Raczej doszukujesz się groteski w życiu, a nie kreujesz wyimaginowaną ilustrację do hasła "groteska".
Skojarzyło mi się trochę z "Łysą śpiewaczką" Ionesco - nie wiem, zapewne znasz, a jak nie - to polecam - bardzo podobny sposób opisywania rzeczywistości, tylko że Ionesco zdecydowanie w swoim przedstawieniu świata i dramatis personae ewoluuje w kierunku absurdu, Ty jednak pewnych granic nie przekraczasz.
Utwór ma także - moim zdaniem - pewne przesłanie. Nieprzypadkowo Danusia ma opowiedzieć o najszczęśliwszych godzinach życia, co jej się nigdy nie udaje. Chyba chodzi o to, że drogę do szczęścia każdy musi znaleźć sam. A może nie ma czegoś takiego? Obserwując zaprezentowany przez Ciebie obraz życia rodzinnego mam czasem takie przeświadczenie - czy nie są to właśnie te najszczęśliwsze godziny? Może każda może być najszczęśliwsza, chociażby z racji tego, że żyjemy?
W każdym razie - dodam jeszcze, że pomysł na dramat - doskonały, wykonanie - bez zarzutu (do poprawienia jedynie kilka literówek) i czekam na kolejne tego typu perełki, jeśli Ci wena dopisze.

Pozdrawiam,
:rosa:

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Najpiękniejsze godziny życia

#5 Post autor: Patka » 12 lip 2012, 20:26

Dzięki, Glo. :)

Do napisania tego dramatu zainspirowało mnie pierwsze spotkanie z moim M., tzn miała być proza, ale postawiłam jednak na dramat. Tytuł właśnie odnosi się do moich najpiękniejszych godzin, jakie z nim przeżyłam (imię jest zmienione, heh). W pierwotnym założeniu Danusia miała mieć więcej do powiedzenia, było też więcej wątków, ale ostatecznie z nich zrezygnowałam, w sensie - że pozwoliłam dramatowi rozwijać się swoją drogą. Wierzcie lub nie, ale dla mnie takie pisanie to żadna trudność. ;)

Mam jeszcze jedną jednoaktówkę, co już ma z 3 lata, wisi na innym forum, może widziałaś, a ogólnie moim marzeniem jest to, by zamienić ją na pełnowartościowy dramat i żeby zrobiono z tego sztukę. (no co? można marzyć). Już pisałam, miałam ponad 50 stron i nagle mi komputer zeżarł tekst i już się nie dało go odzyskać. :(

"Skojarzyło mi się trochę z "Łysą śpiewaczką" Ionesco - nie wiem, zapewne znasz, a jak nie - to polecam - bardzo podobny sposób opisywania rzeczywistości, tylko że Ionesco zdecydowanie w swoim przedstawieniu świata i dramatis personae ewoluuje w kierunku absurdu, Ty jednak pewnych granic nie przekraczasz."

Niestety nie znam. Ale jutro będę na mieście, to pójdę do biblioteki i zapytam, czy jest.


"Utwór ma także - moim zdaniem - pewne przesłanie. Nieprzypadkowo Danusia ma opowiedzieć o najszczęśliwszych godzinach życia, co jej się nigdy nie udaje. Chyba chodzi o to, że drogę do szczęścia każdy musi znaleźć sam. A może nie ma czegoś takiego? Obserwując zaprezentowany przez Ciebie obraz życia rodzinnego mam czasem takie przeświadczenie - czy nie są to właśnie te najszczęśliwsze godziny? Może każda może być najszczęśliwsza, chociażby z racji tego, że żyjemy?"

Ciekawa interpretacja. :) Przede wszystkim chciałam pokazać, że ta rodzina niby chce być dobra, kochająca, jeść posiłki w rodzinnym gronie, ale za bardzo jej to nie wychodzi. Niby interesują się Danusią, ale ciągle zmieniają temat rozmowy na inny.


Muszę przyznać - lubię absurd, niewymuszony humor. Sama się dobrze bawiłam, gdy pisałam ten dramat. :) Może w najbliższym czasie napiszę kolejny.


Dzięki raz jeszcze.

Awatar użytkownika
anastazja
Posty: 6176
Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
Lokalizacja: Bieszczady
Płeć:

Re: Najpiękniejsze godziny życia

#6 Post autor: anastazja » 12 lip 2012, 21:59

:bravo: ło ja Cię, tasiemieeeec, ale warto było spędzić przy tym stole trochę czasu. Czułam jakbym tam była, samo życie.

Z podziwem :rosa:
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Najpiękniejsze godziny życia

#7 Post autor: Patka » 13 lip 2012, 14:19

Dzięki, anastazjo :)

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Najpiękniejsze godziny życia

#8 Post autor: 411 » 16 lip 2012, 17:40

Cztery literówki. :jez:
I, jak zwykle u Ciebie, doskonale wykonanie. Ze o przeslaniu nie wspomne.

Milego, Józefina. :)
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Najpiękniejsze godziny życia

#9 Post autor: Patka » 16 lip 2012, 20:46

Dzięki, Józefino :)

SamoZuo

Re: Najpiękniejsze godziny życia

#10 Post autor: SamoZuo » 11 sie 2012, 23:04

Przeczytałam, dla mnie jest za długie i akcja nie wciągnęła, ciężko było wytrwać do końca, ale to moje zdanie.

Pozdrawiam

ODPOWIEDZ

Wróć do „DRAMAT”