Skrzyżowanie
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Skrzyżowanie
Ateista - człowiek zwątpień. Antyklerykał - padlinożerca, który na tych zwątpieniach żeruje.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Skrzyżowanie
Jestem i tym i tym i nie zgodzę się.
Raczej uważam - wybacz - że to teoria mocno wpasowująca się w katolickie "bojówki" chcące zepchnąć ateistów i antyklerykałów poza nawias.
Mistrzami żerowania na zwątpieniach są klerykałowie i to prawda tak oczywista, że nie potrzeba tego wyjaśniać, wystarczy się rozejrzeć.
Ateista nie wątpi - ateista wie, ewentualnie "ma to gdzieś".
Także, bez osobistych ataków, bzdura.
Raczej uważam - wybacz - że to teoria mocno wpasowująca się w katolickie "bojówki" chcące zepchnąć ateistów i antyklerykałów poza nawias.
Mistrzami żerowania na zwątpieniach są klerykałowie i to prawda tak oczywista, że nie potrzeba tego wyjaśniać, wystarczy się rozejrzeć.
Ateista nie wątpi - ateista wie, ewentualnie "ma to gdzieś".
Także, bez osobistych ataków, bzdura.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Skrzyżowanie
Ja jednak oddzielam ateistów od antyklerykałów, nie stawiam ich w jednym szeregu.
Znam sporo osób niewierzących - i nie powiedziałabym, że w ich przypadku jest to problem "że mam to gdzieś".
Dla mnie to właśnie ludzie pełni zwątpień w ład świata. Bo skoro nie ma Boga, który mógłby stanowić jakiś punkt odniesienia - to pozostaje jedynie chaos, cierpienie, nienawiść jednych do drugich - i wszystko dozwolone w ramach uniwersalnego bezprawia. Dla mnie samotność świata byłaby czymś absolutnie przerażającym i przygnębiającym. Stąd właśnie zwątpienia.
Mam też przed oczami ateistyczny nurt egzystencjalizmu, który przenosił odpowiedzialność za wszystko z postaci Boga na jednostkę. To również było źródłem zagubienia, bo człowiek niósł na ramionach ogromny bagaż, z którym musiał zmagać się właściwie bez drogowskazów.
Ateiści nie muszą być ludźmi bezmyślnie negującymi Boga. Zadają pytania, pragną znaleźć inne filary dla zasad moralnych, dla poglądów politycznych, dla osobistych wyborów. Są rozczarowani, sfrustrowani, skrzywdzeni - i nie mogą zrozumieć, jak to możliwe, skoro podobno istnieje ten boży ład. Są to także osoby, które poddały się apoteozie rozumu, nauki i im bardziej zaglądają w tajemnice wszechświata, tym bardziej (jak w bajce o Kubusiu Puchatku) tam Boga nie widzą.
Ale ich szanuję. Szanuję ich zwątpienie, ich poszukiwania (jeżeli są).
Natomiast tumiwisizm jest według mnie (bez urazy) chyba najgorszą rzeczą, jaka może przytrafić się człowiekowi w jego drodze przez życie. Podpisuję się rękami i nogami pod stwierdzeniem, że jesteśmy ludźmi, dopóki stawiamy sobie pytania. To jedna strona medalu.
Antyklerykał to zupełnie inna para kaloszy. To ktoś, kto wykorzystuje zwątpienia, trudne pytania, ludzkie rozczarowania, niepokoje - aby rozbić wspólnotę, aby Boga, wiarę, religię zmieszać z błotem, wyszydzić, obrócić w perzynę niewygodny dla niego system wartości. Zgodnie z prawdą, że owce się rozpierzchną, jak uderzą w pasterza. Antyklerykalizm jest obliczony na to, aby zniszczyć wspólnotę wiary - i to od podstaw. Tę wspólnotę burzy się przede wszystkim grając na ludzkich emocjach. Jako że człowiek jest z natury skażony pychą (to w końcu pierwszy, najważniejszy grzech główny - nie bez kozery), więc na pysze jadą antyklerykałowie. Po pierwsze - upokarzają wierzących, poprzez nieustanne demolowanie i gnojenie sacrum (ośmieszanie, publiczne palenie Biblii, deptanie krzyży, pogardliwe określenia na liturgię, itp.). Ma to na celu odebranie odwagi do przyznawania się do wierzenia.
Po drugie - udowadnianie wszystkimi możliwymi sposobami, że człowiek wartościowy, światły, rozsądny, mocny i silny - jest sam panem życia, panem świata, panem zjawisk i panem wszechwiedzy. Omnipotentny, samowystarczalny, wyzwolony przede wszystkim z moralnej i intelektualnej opresji.
Doskonałe podwaliny do tego, aby pociągnąć za sobą wszystkich tych, którzy wątpią.
Dodam, że ateista nie musi być antyklerykałem. Może nie wierzyć, ale nie mieć w stosunku do religii, do wiary i do wierzących, zapędów destrukcyjnych, podczas gdy antyklerykał jest religijnym wandalem.
I ta różnica istnieje. Oczywiście ma ona znaczenie przede wszystkim dla osób wierzących. I dla osób szanujących wiarę innych.
Znam sporo osób niewierzących - i nie powiedziałabym, że w ich przypadku jest to problem "że mam to gdzieś".
Dla mnie to właśnie ludzie pełni zwątpień w ład świata. Bo skoro nie ma Boga, który mógłby stanowić jakiś punkt odniesienia - to pozostaje jedynie chaos, cierpienie, nienawiść jednych do drugich - i wszystko dozwolone w ramach uniwersalnego bezprawia. Dla mnie samotność świata byłaby czymś absolutnie przerażającym i przygnębiającym. Stąd właśnie zwątpienia.
Mam też przed oczami ateistyczny nurt egzystencjalizmu, który przenosił odpowiedzialność za wszystko z postaci Boga na jednostkę. To również było źródłem zagubienia, bo człowiek niósł na ramionach ogromny bagaż, z którym musiał zmagać się właściwie bez drogowskazów.
Ateiści nie muszą być ludźmi bezmyślnie negującymi Boga. Zadają pytania, pragną znaleźć inne filary dla zasad moralnych, dla poglądów politycznych, dla osobistych wyborów. Są rozczarowani, sfrustrowani, skrzywdzeni - i nie mogą zrozumieć, jak to możliwe, skoro podobno istnieje ten boży ład. Są to także osoby, które poddały się apoteozie rozumu, nauki i im bardziej zaglądają w tajemnice wszechświata, tym bardziej (jak w bajce o Kubusiu Puchatku) tam Boga nie widzą.
Ale ich szanuję. Szanuję ich zwątpienie, ich poszukiwania (jeżeli są).
Natomiast tumiwisizm jest według mnie (bez urazy) chyba najgorszą rzeczą, jaka może przytrafić się człowiekowi w jego drodze przez życie. Podpisuję się rękami i nogami pod stwierdzeniem, że jesteśmy ludźmi, dopóki stawiamy sobie pytania. To jedna strona medalu.
Antyklerykał to zupełnie inna para kaloszy. To ktoś, kto wykorzystuje zwątpienia, trudne pytania, ludzkie rozczarowania, niepokoje - aby rozbić wspólnotę, aby Boga, wiarę, religię zmieszać z błotem, wyszydzić, obrócić w perzynę niewygodny dla niego system wartości. Zgodnie z prawdą, że owce się rozpierzchną, jak uderzą w pasterza. Antyklerykalizm jest obliczony na to, aby zniszczyć wspólnotę wiary - i to od podstaw. Tę wspólnotę burzy się przede wszystkim grając na ludzkich emocjach. Jako że człowiek jest z natury skażony pychą (to w końcu pierwszy, najważniejszy grzech główny - nie bez kozery), więc na pysze jadą antyklerykałowie. Po pierwsze - upokarzają wierzących, poprzez nieustanne demolowanie i gnojenie sacrum (ośmieszanie, publiczne palenie Biblii, deptanie krzyży, pogardliwe określenia na liturgię, itp.). Ma to na celu odebranie odwagi do przyznawania się do wierzenia.
Po drugie - udowadnianie wszystkimi możliwymi sposobami, że człowiek wartościowy, światły, rozsądny, mocny i silny - jest sam panem życia, panem świata, panem zjawisk i panem wszechwiedzy. Omnipotentny, samowystarczalny, wyzwolony przede wszystkim z moralnej i intelektualnej opresji.
Doskonałe podwaliny do tego, aby pociągnąć za sobą wszystkich tych, którzy wątpią.
Dodam, że ateista nie musi być antyklerykałem. Może nie wierzyć, ale nie mieć w stosunku do religii, do wiary i do wierzących, zapędów destrukcyjnych, podczas gdy antyklerykał jest religijnym wandalem.
I ta różnica istnieje. Oczywiście ma ona znaczenie przede wszystkim dla osób wierzących. I dla osób szanujących wiarę innych.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Skrzyżowanie
Kolejna, typowo katolicka argumentacja. "Jsak nie ma Boga, to nie ma niczego".to pozostaje jedynie chaos, cierpienie, nienawiść jednych do drugich - i wszystko dozwolone w ramach uniwersalnego bezprawia. Dla mnie samotność świata byłaby czymś absolutnie przerażającym i przygnębiającym. Stąd właśnie zwątpienia.
Sumienie. Mądrość. Osobiste uczucia, odczucia, honor, godność, człowieczeństwo.
To nie tylko "dar od Boga". Ateiści to nie osoby, które pozostawione same sobie, żyłyby w chaosie.
Samotność świata? Samotni są ci, którzy POTRZEBUJĄ Boga, by być spełnionymi. Reszta ma od tego ludzi wokół siebie.
Co do tumiwisizmu miałem na myśli "wisi mi, czy wasz Bóg jest, czy go nie ma". Nie można wymagać od ateistów, aby kwestia istnienia cudzego Boga była dla nich istotna.
i znowu kler. To oni niszczą czystość Boga i jego nauki, o ile on istnieje.aby rozbić wspólnotę, aby Boga
- patrz "obrona krzyża, a katolicyzm", oraz "wszystkie inne ataki katolików na grzeszników". Dużo znajdziesz już na youtube. Nagrania nie kłamią.upokarzają wierzących, poprzez nieustanne demolowanie i gnojenie sacrum (ośmieszanie, publiczne palenie Biblii, deptanie krzyży, pogardliwe określenia na liturgię, itp.)
- nic, czego nie dokona człowiek, nie zrobi się samo. Wszystko jest naszym dziełem. Możemy być dobrymi, lub złymi Panami. Ale NAWET JEŚLI JEST BÓG, tez to "potwierdza". Dał nam wszystko, co mamy - ale to my to wykorzystujemy. My jesteśmy sternikami na okręcie "Ziemia".Po drugie - udowadnianie wszystkimi możliwymi sposobami, że człowiek wartościowy, światły, rozsądny, mocny i silny - jest sam panem życia, panem świata, panem zjawisk i panem wszechwiedzy
- patrz "Znajomość chrześcijaństwa, a realna postawa kleru". Najwięcej z niszczenia religii samej w sobie ma kler. Prawie wszystko, co dzieje się wokół zinstytucjonalizowanego Kościoła jest sprzeczne z naukami Boga.religijnym wandalem
Od spowiedzi, celibatu, sakramentów, aż po bogactwa, pychę, władzę, "znaki firmowe", handlarstwo itp.itd. Kto więc jest "religijnym wandalem"?
Szkoda Glo. Szkoda. Nie mogę nie zauważyć, że twoje argumenty są bezpodstawne i bardzo łatwe do obalenia.
Szkoda. Jesteś przecież mądrą osobą.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
- Bożena
- Posty: 1338
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:32
Re: Skrzyżowanie
czy ateista nie może żyć obok myślącego inaczej- mam nadzieję, że może - czy trzeba zwalczać wszystkich tych co nie podzielają tego samego poglądu?- i myśleć że ma się monopol na wiedzę- krew na rekach mają zarówno ateiści jak i wierzący w Boga- po co się licytować- kto ma jej więcej-
wątpią zarówno ateiści jak i wierzący- zwłaszcza gdy dopada ich cierpienie lub uczestniczą w cierpieniu bliskich-
wątpią zarówno ateiści jak i wierzący- zwłaszcza gdy dopada ich cierpienie lub uczestniczą w cierpieniu bliskich-
