srutututu

Złote myśli, sentencje i powiedzonka Waszego autorstwa.

Moderatorzy: Gloinnen, Lucile

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: srutututu

#11 Post autor: alchemik » 20 maja 2017, 18:57

Josef Hosek pisze:Morderca i jego ofiara należą do tego samego Boga.
Dotyczy tylko cząstkowego boga, przynależnego tylko do jednej kultury.

W innym przypadku mamy do czynienia z błędem logicznym. Wszak różne kultury mają różnych bogów.
A jeżeli morderca jest hinduistą, a ofiara szintoistą, to przecież nie podpadają pod jednego.

W przypadku boga uniwersalnego, stwórcy jedynego, nie anektowanego żadną religią, mamy do czynienia z personifikacją wszechświata.
Wtedy to naturalne.
Morderca i ofiara. Przynależą do jednego planu.
Zarówno wynikanie jak i dialektyka nie tylko należą do jednego boga, ale wręcz tego boga stwarzają.

I tak, panie Hosek, rzeczywiście, mam bardzo otwarty umysł i szeroki światopogląd, jak pan zechciał to łaskawie ująć.
W zasadzie dziękuję, bo to komplement.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Josef Hosek
Posty: 108
Rejestracja: 07 maja 2016, 15:14

Re: srutututu

#12 Post autor: Josef Hosek » 20 maja 2017, 21:12

Fakt tego, w jaki sposób odbierasz to, co do Ciebie, alchemiku, napisałem, świadczy, że rzeczywiście tak jest, jak mówisz na końcu swojego komentarza. Oczywiście był to komplement! Jednak pozwól, że jeszcze raz przeproszę Cię, gdyż zapodałem to niewłaściwie.

W każdej religii (mówimy o Bogu osobowym, impersonaliści mykają za drzwi) mowa jest o tym samym. Mniej więcej brzmi to tak: jest Bóg, Najwyższe Dobro, Najwyższa Istota, któremu należ pokornie służyć, składać Mu pokłony, zapalać świeczki, kadzidełka i modlić się do Niego.

Odnoszę wrażenie, że wyznawcy "swoich bogów" doznają podobnego uczucia: szczęścia z powodu obcowania z Nim, poczucia Jego obecności, słodyczy, cierpienia, itd.

Religie, tak sobie kombinuję, rozpanoszyły się po świeci jak rośliny i przybrały różnorodne formy, w zależności od "klimatu" w jakim funkcjonują. I jak te rośliny, które przybierają różne kształty, cechy, przystosowane do życia we właściwym sobie środowisku, tak samo religie przybierają różne "twarze" w różnych częściach świata. Jednak każda roślina, każda religia, aby przetrwać, potrzebuje tego samego światła i tego samego pokarmu.

Jakoś tak...
Już dawno był dzień, lecz wciąż jak gdyby było przed świtem.
Dostojewski

ODPOWIEDZ

Wróć do „AUREA DICTA”