"Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
"Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
do początku
w poprzednim odcinku
Trudno, obejdzie się bez majtek, zresztą nie pierwszy raz. Nigdy nie był pruderyjny. Na wspomnienie starych, dobrych czasów poczuł lekkie ukłucie w brzuchu. Pierwszy rok polonistyki. Najlepszy rok... Miała na imię Aniela i prowadziła zajęcia z literatury staropolskiej. Brudne majtki w zamian za wpis w indeksie to niezbyt wygórowana łapówka. Inni czaili się, on wyskakiwał z bielizny pierwszy, patrząc, jak znika w przepastnych czeluściach torebki pani doktor. Za każdym razem ta sama procedura, bielizna w zamian za zaliczenie. Uczciwa transakcja handlowa między studentem a zawsze uśmiechniętą kolekcjonerką męskich slipek. Zboczona suka, pomyślał Rychu, wsuwając dżinsy na goły tyłek. Dylematy moralne nigdy nie były jego mocną stroną. Podczas gdy inni marnowali czas na roztrząsanie, co w ludzkim postępowaniu jest dobre, a co złe, co moralne, a co godne potępienia, on, wyprzedzając ich o krok, wybierał drogę wygody i przyjemności. Matka nauczyła go jednego, żeby zawsze dbał o własny tyłek i nie oglądał się na nikogo. Jeszcze nigdy nie wyszedł na tym źle. Był pewien, że każdy pod przykrywką słodkich postępków ukrywa prawdziwe szambo, które wcześniej czy później wypłynie, zatruwając smrodem świat. Nie czuł się więc samotny. Czerpał z życia, ile się dało. Może był draniem, pozbawionym skrupułów łajdakiem, ale przynajmniej przyznawał się do tego otwarcie, podczas gdy inni nadal grali. Ta nieudolnie napisana komedia nie śmieszy już nikogo, ani widzów, ani marnych aktorów, pomyślał, zapinając spodnie. Zamierzał wymknąć się tylnymi drzwiami, jak zwykł to robić wtedy, gdy grunt zaczynał mu się palić pod stopami. Zerknął na zewnątrz. Staruchy nadal okupowały chodnik przed domem. Rysiek wiedział, że z takimi lepiej nie zadzierać. Gotowe wedrzeć się do środka i go wykastrować albo co gorsza dokonać publicznego linczu. Może w końcu sobie pójdą, a ja w tym czasie polecę do administracji, w drodze powrotnej kupię butlę wody, pomyślał, wyślizgując się drzwiami na taras. Droga przez chaszcze i starą, zardzewiałą siatkę nie należała do przyjemnych, ale przynajmniej udało się wymknąć moherowej obławie. Idąc chodnikiem wzdłuż ogródków działkowych, miał wreszcie chwilę na przemyślenie ostatnich wydarzeń. Wczoraj przewód od antenki internetowej, dzisiaj awaria wodociągu i szczur w szufladzie na bieliznę... Dziwny zbieg okoliczności? Pech? W ingerencję sił nadprzyrodzonych raczej nie wierzył. Dawno wybił sobie te bzdury z głowy. Coś jednak było nie tak. Instynktownie wyczuwał jakieś zagrożenie, ale nie potrafił jeszcze zlokalizować jego źródła.
Biuro osiedlowej administracji mieściło się na parterze w czteropiętrowym bloku przy ulicy Polnej. Wparował do środka bez pukania. Zapach świeżo parzonej kawy doprowadził go do szewskiej pasji. Urzędniczka wlewała właśnie wrzątek do kubka, nie reagując na obecność zdenerwowanego petenta.
- Panie, nie było żadnej awarii - odpowiedziała wreszcie. - Cała sieć wodociągowa działa bez zarzutu.
- Jak to bez zarzutu? W moim domu nie ma ani kropli wody, kuu... - Poczuł, jak powoli schodzi z niego powietrze. Ta urzędniczka miała w sobie coś, co go onieśmielało. Była atrakcyjna.
- A może zawór zakręcony? - Postawiła kubek z kawą na biurku i ciężko opadła na fotel. - To się zdarza. Zrobi coś człowiek, a potem nie pamięta.
Wreszcie spojrzała na niego. Uśmiechnęła się dobrotliwie jak matka.
- Trochę znam się na hydraulice. Mogę zajść po godzinach... - szepnęła. - Ma pan francuza? Wszystko, co francuskie, dobre...
Do domu wracał z jakimś francuskim sikaczem. Spieszył się. Co prawda do piętnastej było jeszcze kilka godzin, roboty jednak nie brakowało. Po drodze kupił w markecie dwie pięciolitrowe butle niegazowanej wody na wypadek, gdyby to nie zawór był przyczyną suszy w kranie. Miał zamiar pozbyć się z szuflady padliny, wyprać bieliznę, wyczyścić podłogę w sypialni. Trzeba jeszcze wywietrzyć i sprawdzić resztę domu. Jeśli są szczury, na pewno znajdzie odchody albo przynajmniej ślady ich zębów. Może śmierdzących pułapek jest więcej? Nażrą się gdzieś trucizny i przychodzą do mnie zdychać, pomyślał, skręcając w znajomą uliczkę.
w następnym odcinku
w poprzednim odcinku
Trudno, obejdzie się bez majtek, zresztą nie pierwszy raz. Nigdy nie był pruderyjny. Na wspomnienie starych, dobrych czasów poczuł lekkie ukłucie w brzuchu. Pierwszy rok polonistyki. Najlepszy rok... Miała na imię Aniela i prowadziła zajęcia z literatury staropolskiej. Brudne majtki w zamian za wpis w indeksie to niezbyt wygórowana łapówka. Inni czaili się, on wyskakiwał z bielizny pierwszy, patrząc, jak znika w przepastnych czeluściach torebki pani doktor. Za każdym razem ta sama procedura, bielizna w zamian za zaliczenie. Uczciwa transakcja handlowa między studentem a zawsze uśmiechniętą kolekcjonerką męskich slipek. Zboczona suka, pomyślał Rychu, wsuwając dżinsy na goły tyłek. Dylematy moralne nigdy nie były jego mocną stroną. Podczas gdy inni marnowali czas na roztrząsanie, co w ludzkim postępowaniu jest dobre, a co złe, co moralne, a co godne potępienia, on, wyprzedzając ich o krok, wybierał drogę wygody i przyjemności. Matka nauczyła go jednego, żeby zawsze dbał o własny tyłek i nie oglądał się na nikogo. Jeszcze nigdy nie wyszedł na tym źle. Był pewien, że każdy pod przykrywką słodkich postępków ukrywa prawdziwe szambo, które wcześniej czy później wypłynie, zatruwając smrodem świat. Nie czuł się więc samotny. Czerpał z życia, ile się dało. Może był draniem, pozbawionym skrupułów łajdakiem, ale przynajmniej przyznawał się do tego otwarcie, podczas gdy inni nadal grali. Ta nieudolnie napisana komedia nie śmieszy już nikogo, ani widzów, ani marnych aktorów, pomyślał, zapinając spodnie. Zamierzał wymknąć się tylnymi drzwiami, jak zwykł to robić wtedy, gdy grunt zaczynał mu się palić pod stopami. Zerknął na zewnątrz. Staruchy nadal okupowały chodnik przed domem. Rysiek wiedział, że z takimi lepiej nie zadzierać. Gotowe wedrzeć się do środka i go wykastrować albo co gorsza dokonać publicznego linczu. Może w końcu sobie pójdą, a ja w tym czasie polecę do administracji, w drodze powrotnej kupię butlę wody, pomyślał, wyślizgując się drzwiami na taras. Droga przez chaszcze i starą, zardzewiałą siatkę nie należała do przyjemnych, ale przynajmniej udało się wymknąć moherowej obławie. Idąc chodnikiem wzdłuż ogródków działkowych, miał wreszcie chwilę na przemyślenie ostatnich wydarzeń. Wczoraj przewód od antenki internetowej, dzisiaj awaria wodociągu i szczur w szufladzie na bieliznę... Dziwny zbieg okoliczności? Pech? W ingerencję sił nadprzyrodzonych raczej nie wierzył. Dawno wybił sobie te bzdury z głowy. Coś jednak było nie tak. Instynktownie wyczuwał jakieś zagrożenie, ale nie potrafił jeszcze zlokalizować jego źródła.
Biuro osiedlowej administracji mieściło się na parterze w czteropiętrowym bloku przy ulicy Polnej. Wparował do środka bez pukania. Zapach świeżo parzonej kawy doprowadził go do szewskiej pasji. Urzędniczka wlewała właśnie wrzątek do kubka, nie reagując na obecność zdenerwowanego petenta.
- Panie, nie było żadnej awarii - odpowiedziała wreszcie. - Cała sieć wodociągowa działa bez zarzutu.
- Jak to bez zarzutu? W moim domu nie ma ani kropli wody, kuu... - Poczuł, jak powoli schodzi z niego powietrze. Ta urzędniczka miała w sobie coś, co go onieśmielało. Była atrakcyjna.
- A może zawór zakręcony? - Postawiła kubek z kawą na biurku i ciężko opadła na fotel. - To się zdarza. Zrobi coś człowiek, a potem nie pamięta.
Wreszcie spojrzała na niego. Uśmiechnęła się dobrotliwie jak matka.
- Trochę znam się na hydraulice. Mogę zajść po godzinach... - szepnęła. - Ma pan francuza? Wszystko, co francuskie, dobre...
Do domu wracał z jakimś francuskim sikaczem. Spieszył się. Co prawda do piętnastej było jeszcze kilka godzin, roboty jednak nie brakowało. Po drodze kupił w markecie dwie pięciolitrowe butle niegazowanej wody na wypadek, gdyby to nie zawór był przyczyną suszy w kranie. Miał zamiar pozbyć się z szuflady padliny, wyprać bieliznę, wyczyścić podłogę w sypialni. Trzeba jeszcze wywietrzyć i sprawdzić resztę domu. Jeśli są szczury, na pewno znajdzie odchody albo przynajmniej ślady ich zębów. Może śmierdzących pułapek jest więcej? Nażrą się gdzieś trucizny i przychodzą do mnie zdychać, pomyślał, skręcając w znajomą uliczkę.
w następnym odcinku
Ostatnio zmieniony 26 mar 2017, 14:54 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 3 razy.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
Re: "Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 19:13 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: "Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
Nie mam uwag, oprócz takiej, że krótko trochę, taki urwany fragment i trudno wczuć się w nastrój, nie ma nad czym pomyśleć. Zaliczyłem i tyle.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
Karolku, erotyka? skąd przypuszczenie, że będzie i po co to upomnienie?
Gorgiaszu, traktuję ten tekst raczej jako żart, swego rodzaju zabawę. Dziękuję, że zaliczyłeś i tak trzeba czasem, gdy nie da się inaczej.
Pozdrawiam wiosennie:)
Gorgiaszu, traktuję ten tekst raczej jako żart, swego rodzaju zabawę. Dziękuję, że zaliczyłeś i tak trzeba czasem, gdy nie da się inaczej.
Pozdrawiam wiosennie:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: "Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
Alicjo,
przeczytałam z przyjemnością
Podoba mi się żartobliwe, ale i przewrotne ujęcie tematu.
Pani Aniela, łasa na męskie bokserki, czy slipki, co tam zresztą ci studenci noszą
Niech wiedzą, jak to jest, gdy na takie molestowanie narażone są studentki, a to się zdarza, niestety, znacznie częściej. No, ale skoro... parytet!
I tytuł mi się spodobał - dla mnie wieloznaczny - to wielka zaleta, a ponadto od razu zauważyłam w nim sugestię żartu. Z takim przekonaniem otworzyłam tekst i... przeczytałam z uśmiechem.
Serdeczności
Lucile
przeczytałam z przyjemnością
Podoba mi się żartobliwe, ale i przewrotne ujęcie tematu.
Pani Aniela, łasa na męskie bokserki, czy slipki, co tam zresztą ci studenci noszą
Niech wiedzą, jak to jest, gdy na takie molestowanie narażone są studentki, a to się zdarza, niestety, znacznie częściej. No, ale skoro... parytet!
I tytuł mi się spodobał - dla mnie wieloznaczny - to wielka zaleta, a ponadto od razu zauważyłam w nim sugestię żartu. Z takim przekonaniem otworzyłam tekst i... przeczytałam z uśmiechem.
Serdeczności
Lucile
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
Lucile, przyszłaś pod mój tekst w momencie, gdy ja oglądałam twój obraz. Właśnie próbuję go odwrócić do góry nogami, żeby sprawdzić, czy niebo można potraktować jako taflę jeziora, w którym przeglądają się wzniesienia:) Lubię tak oglądać obrazy:) A mój szczur to rodzaj odskoczni od dwóch innych tekstów, które piszę jednocześnie i powoli rozrastają się w tasiemce:) Dziękuję za opinię:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: "Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
Alicjo, chcesz taflę jeziora - mówisz, masz - no to już zamieszczam ostatni z tryptyku - woda
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
Wróżko Czarodziejko!
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: "Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
dziękuję, raczej czarownico, nie na darmo alchemik nazywa mnie la strega
Pisz Alicjo pisz, bo dobrze to robisz
Pisz Alicjo pisz, bo dobrze to robisz
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Wirtualny szczur" cz.4 - Majtki
A czy ten alchemik zdradził Ci tajemnicę kamienia filozoficznego i eliksiru długowieczności?
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak