"Wirtualny szczur" cz.6 - Dżinsy

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

"Wirtualny szczur" cz.6 - Dżinsy

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 12 kwie 2016, 18:08

do początku
w poprzednim odcinku
- Chodźmy - rzekł.
- Pan przodem - odparł aspirant Gawlik.
Rysiek objuczony butlami z mineralną zrobił krok naprzód, potem drugi, ostrożnie, jakby poruszał się po cienkim lodzie. Już dawno nie miał tak sztywnych, ciężkich nóg, ostatnio chyba na ustnej maturze z matematyki. Były niczym dwa kamienne słupy obrośnięte mchem. Zatrzymał się przed furtką i zerknął niepewnie na policjanta. Jak tu otworzyć, kiedy ręce zajęte? W innej sytuacji wiedziałby, co zrobić. Zazwyczaj przeszkodę pokonywał z tak zwanego buta. Teraz musiał być jednak ostrożny, wystarczy kłopotów jak na jeden dzień. Użyje nogi, ale inaczej niż zwykle. Wystarczy, że naciśnie klamkę i lekko popchnie. Niestety, przecenił swoje możliwości, gdy tylko lekko uniósł jeden ze swoich kamiennych słupów, od razu stracił równowagę. Próbując ją odzyskać, machnął bezwładnie rękami, wypuszczając ciężki ładunek. Pięciolitrowe butle poleciały do tyłu niczym pocisk, trafiając w policjanta. Jednocześnie spod pachy wysunęła się butelka z winem i potoczyła na chodnik. Najpierw rozległ się brzdęk tłuczonego szkła, potem nieludzki wrzask:
- Kurwaaa!
To Rysiek, uderzając zadkiem w ogrodzenie, zawył boleśnie. Tymczasem aspirant Gawlik zdążył pozbierać się już z chodnika po nagłym ataku. Natychmiast stanął w przepisowym rozkroku, z wyciągniętymi przed siebie rękami i zaciskając dłonie na wycelowanej w sprawcę broni, zaczął krzyczeć:
- Stój! Nie ruszaj się! Co mówię? Nie ruszaj się!
Rysiek zamarł. Na chwilę wstrzymał oddech. Nie zamierzał się ruszać. Po pierwsze, widok pistoletu sparaliżował go dokumentnie, po drugie, jakikolwiek ruch był w tym momencie fizycznie niemożliwy. Otóż, po uderzeniu w ogrodzenie osunął się kilka centymetrów, nadziewając na lekko odgięty ku górze metalowy pręt. Ta oryginalna agrafka przebiła dżinsy, pokonała przestrzeń między pośladkami, po czym wychyliła zardzewiały łebek tuż nad paskiem. Chłodny metal między półdupkami oraz opanowana twarz policjanta sprawiły, że Rysiek znieruchomiał z przerażenia. Wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy. Nie miał czasu ochłonąć.
- Cwany jesteś - wycedził przez zęby aspirant. - Niezły z ciebie ptaszek! Nagabywanie, ekshibicjonizm, atak na funkcjonariusza... Nazbierało się tego, co? A teraz odejdź od płotu. Tylko powoli, bez żadnych numerów!
- Panie aspirancie - zaskomlał Rysiek - to nie było specjalnie! Na litość boską, niech pan opuści tę broń!
- Odejdź od płotu! - Upierał się policjant. - I żebym przez cały czas widział rączki!
Rysiek napiął mięśnie. Materiał spodni lekko zatrzeszczał, ale nie puścił. Pierwsza próba uwolnienia się z potrzasku zawiodła.
- Nie mooogę! - wydusił, mocno wypychając biodra do przodu.
I w tym momencie stało się to, co stać się powinno. Stary, powycierany dżins pękł, odsłaniając goły tyłek właściciela spodni.
w następnym odcinku
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wirtualny szczur”