"Świerszcz w trawie" cz. 4 - "Malarz"

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

"Świerszcz w trawie" cz. 4 - "Malarz"

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 23 lis 2015, 16:54

od początku
w poprzednim odcinku
Był już za stary. Teraz musiał zabijać je od razu. Zmuszały go do tego. Silne, młode ciała prężyły się, gdy zapakowane w worek taszczył do pracowni. Broniły się, walcząc o życie. Czasami wystarczyło jedno uderzenie. Inne dusił. Nie mógł inaczej, choć tracił dużo. Pędzle, które wyrabiał z ich włosów, nie były wszystkim, czego pragnął. Z wiekiem gust się zmienia. Chciał więcej, miał plany. Teraz nie stać go było jednak na błąd. Dawniej tak. Uśmiechnął się na wspomnienie uczucia, które pojawiało się w chwili bliskości psów gończych, jak nazywał tych z policji. Prawie czuł ich smród, gdy deptali mu po piętach, a on sprytnie wymykał się, podrzucając jakiś fałszywy trop. Był drapieżnikiem. Polowanie podniecało, dodawało smaku tropionej zwierzynie. Teraz, kiedy osłabły ręce, kręgosłup bolał przy najlżejszym wysiłku, zwiotczałe mięśnie odmawiały posłuszeństwa, polowanie przychodziło z trudem, nie zdołałby uciec psom gończym. Stałby się łatwą zdobyczą. Zwierzyna broniła się coraz zapalczywiej, a on musiał nieźle się gimnastykować, by ją ujarzmić. Na jej oprawienie zużywał całą energię, ale warto było. Efekt był piorunujący. No cóż, starość. Są jednak sposoby, by sobie pomóc. Nabrał kolejny łyk wódki, jednak nie połknął od razu, przez chwilę delektował się gorzkim smakiem, dopiero potem pozwolił, by popłynęła do żołądka. Poczuł pieczenie w przełyku. Fala gorąca ogarnęła chude żylaste ciało mężczyzny. Zdjął kapelusz i zaczął się nim wachlować. Słomiana, szorstka powierzchnia kłuła w dłonie, rysowała na opalonej, suchej jak papier skórze białe niteczki. Było coś jeszcze, czego na razie nie rozumiał, ale zbyt mocno podsycało wyobraźnię, za bardzo podniecało, by zrezygnował z myślenia o tym. Ilekroć pojawiało się w snach, za każdym razem wyraźniejsze, szczytował, o co w jego wieku nie było łatwo. Kiedyś przytrafiało mu się kilka razy dziennie, zawsze po udanym polowaniu. Lubił, gdy zwierzyna umierała długo. Patrzył, czasami przez kilka godzin, jak uchodziło z niej życie wśród przerażenia, cierpienia i jęków. Niestety, fala podniecenia pojawiała się coraz rzadziej, z czasem tylko w snach, nadchodziła stopniowo, rosła w siłę i kończyła się orgazmem. To, co wtedy widział, nie dawało mu spokoju i przynosiło silne doznania. Chciał to mieć, właściwie już należało do niego, bo znał imię. Słyszał je w głowie przez cały czas, pulsowało przyjemnie. Stary uśmiechnął się, odsłaniając zgniłe uzębienie.
- Alisssss! Alissss! Pora ruszać na łowy... - szepnął ochryple, czując przyjemne mrowienie w podbrzuszu. - Alisssss!
Znalezienie Alis nie powinno zająć mu wiele czasu. Zapamiętał ze snu wystarczająco dużo szczegółów, by ją wytropić. Długie, kręcone włosy w kolorze jesiennych kasztanów, na zewnętrznej stronie srebrnej obrączki grawer ukazujący smoka, zielony volkswagen garbus. Z zamyślenia wytrącił go cienki dziewczęcy głos:
- Dziadku! Dziadkuuu, gdzie się zaszyłeś?
Nie lubił, gdy mu przeszkadzano w planowaniu łowów. Szybko schował butelkę za tapczan, wcisnął się w fotel inwalidzki i zawołał:
- Tutaj! Tutaj jestem, w sypialni!
Weronika nie weszła od razu do zagraconego pomieszczenia, zatrzymała się w progu, wpuszczając przez otwarte drzwi falę chłodnego wieczornego powietrza. Przez chwilę stała nieruchomo, jakby się wahała, czy w ogóle wchodzić. Łapczywie wciągała w płuca napływającą z zewnątrz świeżość. Nic nie mówiła, tylko nerwowo mrużyła oczy, próbując przyzwyczaić się do panującego w pokoju półmroku. Gdy w końcu dostrzegła starego na wózku, ruszyła w kierunku okna, otworzyła je na oścież, potem zdjęła z ramion plecak i zaczęła wyciągać paczuszki z żywnością, chleb, masło, kawałek kiełbasy, karton mleka.
- Mógłbyś tu od czasu do czasu przewietrzyć, cuchnie... - powiedziała szorstko, nie patrząc na starca. - Śmierdzi padliną!
Była taka sama jak matka. Wścibiała nos w nie swoje sprawy. Nie lubił, gdy przychodziła. Czuł, że robi to bardziej z obowiązku niż z przywiązania. Zawsze traktowała go jak stary, bezużyteczny mebel, który skrzypi, cuchnie kurzem i stęchlizną. Najchętniej pozbyłaby się go na wyprzedaży staroci. Szczupła, krótkowłosa blondynka rysowała się na tle zapadającego za oknem zmroku jak drapieżna modliszka.
- Podziękuj matce... - wydusił ze ściśniętego wściekłością gardła.
Zdecydowanie za dużo go to kosztowało. Nie chcąc jednak zdradzić prawdziwych uczuć przed wnuczką, zgarbił się, wysunął chude barki do przodu i jeszcze głębiej wcisnął w fotel. Tkwił w nim od sześciu lat, czyli od czasu, kiedy furgonetka piekarza zahaczyła go lusterkiem. Upadł na chodnik i złamał kość biodrową. Coś mu tam poskładali, zrosło się, ale musiał uważać. Wózek zapewniał alibi, ale nie tylko... Pomagał zyskiwać zaufanie zwierzyny. Szła w sidła kierowana współczuciem, chęcią niesienia pomocy, a wtedy taką całkiem bezbronną atakował, obezwładniał jednym uderzeniem. Była jego.
- Słyszysz, o co cię pytam? - zniecierpliwione pytanie Weroniki wyrwało go z zamyślenia. - Czy czegoś potrzebujesz? Jutro wyjeżdżam na dwa tygodnie, a matka... sam wiesz, jak jest!
Nie, nie potrzebował. Świetnie radził sobie bez jej pomocy. Jakaś cząstka zachichotała w nim bezgłośnie. O tak! Powodziło mu się coraz lepiej!
- Masz pieniądze? Nie sądzę, żebyś ostatnio coś sprzedał! - trajkotała dalej dziewczyna, a on zaczynał mieć jej coraz bardziej dość.
w następnym odcinku
Ostatnio zmieniony 14 gru 2015, 16:08 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 1 raz.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 4 - "Malarz"

#2 Post autor: Gorgiasz » 26 lis 2015, 21:45

Pędzle, które wyrabiał z ich włosów
Mam poważne wątpliwości, czy pędzle z ludzkich włosów nadają się do malowania. Pędzle do akwareli (naturalne, dobrej jakości) wyrabia się z sierści kuny, rzadko wiewiórki, a do farb olejnych ze świńskiej szczeciny (z określonych miejsc). Pędzli artystycznych nie można wykonywać z dowolnych materiałów. Rozumiem, licentia poetica, ale kogoś, kto jest zorientowany w temacie, to jednak razi.
Stałby się łatwą zdobyczą. Zwierzyna broniła się coraz zapalczywiej, a on musiał nieźle się gimnastykować, by ją ujarzmić.
„się” w każdym zdaniu.
Słomiana, szorstka powierzchnia kuła w dłonie, rysowała na opalonej, suchej jak papier skórze białe niteczki.
„kłuła”

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 4 - "Malarz"

#3 Post autor: skaranie boskie » 13 gru 2015, 20:27

Alicja Jonasz pisze:Słomiana, szorstka powierzchnia kuła w dłonie
Tym razem Gorgiasz dostrzegł, ale poprawy nie widać.
Zmiana wątku.
Zaczynam dostrzegać pewne powiązanie. Myślę, że owym starcem na wózku jest ojciec Alicji, a odwiedzająca go dziewczyna jej córką. Na razie tyle.
Warsztatowo dość sprawnie, jeśli pominąć uporczywy błędny zapis kłucia, oraz brak kilku przecinków.
Idę do kolejnego rozdziału.
:kwiat: :kwiat: :kwiat:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 4 - "Malarz"

#4 Post autor: Enbers » 23 sty 2016, 23:09

Robi się coraz ciekawiej. Jednak nie każdy dziadek to miły pan pykający fajkę przy kominku ;)

A schemat polowania niczym Ted Bundy. :ok:

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 4 - "Malarz"

#5 Post autor: Alicja Jonasz » 24 sty 2016, 14:16

Chciałam stworzyć przekonujący wizerunek wykolejeńca:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świerszcz w trawie”