"Świerszcz w trawie" cz.6 - "Obraz"

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

"Świerszcz w trawie" cz.6 - "Obraz"

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 25 lis 2015, 17:28

do początku
w poprzednim odcinku
- Dobrze się czujesz, Alu?- zapytał Wojtek, przyglądając się żonie. - Nie zjadłaś ani kęsa jajecznicy... i jesteś bardzo blada.
Nie odpowiedziała. Od kilku minut siedziała w milczeniu przy kuchennym stole i wpatrywała się w obraz wiszący na przeciwległej ścianie, między dwoma szafkami. Malowidło, oprawione w brzydkie, pomalowane na niebiesko ramki z drewna, przedstawiało pracownię malarza. W centrum, na zbitym z nieheblowanych desek stole, wśród palet, tubek z farbami, brudnych szmat i pędzli leżała naga kobieta. Modelka, ułożona przez artystę w nienaturalnej pozie, miała udawać martwą. Spełniła swe zadanie bez zastrzeżeń, pozowała perfekcyjnie. Nakreślona ręką malarza upiorna scena sprawiała wrażenie realistycznej, a myśl o człowieku, który mógł dokonać tak potwornej zbrodni, przerażała Alicję bardziej niż cokolwiek innego na płaszczyźnie obrazu. Z uwagą przyglądała się ciału dziewczyny. Spostrzegła mocno odchyloną do tyłu głowę, siną pręgę na długiej, kształtnej szyi, zwisające bezwładnie ręce, liczne zadrapania na udach i brzuchu, pozdzierane do krwi paznokcie. Potem spojrzała na trupiobladą twarz, była delikatna i ładna, lecz szpeciły ją zbyt krótkie włosy. Ucięte niewprawną ręką długie, czarne pasma ktoś przewiesił przez oparcie krzesła. Alicja zatrzymała wzrok na zaschniętej strużce krwi przy ustach i półprzymkniętych, matowych oczach dziewczyny. Nie było w nich życia. Makabreska, pomyślała, próbując powstrzymać drżenie rąk. Obraz dostała od Weroniki, znajomej z Internetu. Miały wkrótce się spotkać, a nietypowa praca, przysłana przed tygodniem, była prezentem na dwudzieste szóste urodziny Alicji. Nie zdziwiła się, gdy po rozpakowaniu pudła ujrzała przedziwne malowidło. Znała upodobania Weroniki, jej niemalże chorobliwą fascynację sztuką szwajcarskiego malarza Hansa Rudiego Gigera. Przyglądając się urodzinowemu upominkowi, nie przeraziła się i nadal pragnęła spotkania z tą oryginalną, nieco wyobcowaną dziewczyną. Autorem makabrycznej sceny był zapewne jej dziadek. Weronika pisała o nim mało, a jeśli już wspomniała, zawsze z nieukrywanym lękiem i ostrożnością. Alicja wyczuwała, że staruszek nie cieszy się sympatią ani podziwem wnuczki. Dlaczego więc właśnie jego obraz postanowiła przysłać przyjaciółce z Internetu?
- Aluuu! Aleczko! - usłyszała zatroskany głos Wojtka. - Tu Ziemia do stacji na orbicie okołoziemskiej... Aleczko, zgłoś się!
- Zgłaszam się, panie kapitanie! - odpowiedziała Alicja i z wysiłkiem uśmiechnęła się do męża. - Pora przerwać nadawanie. Do pracy...
- A może zrobimy sobie dziś wagary? - zaproponował figlarnie mężczyzna. - Upichcimy coś dobrego do jedzonka, poleżymy, obejrzymy film... Taki dzień dziecka!
- Byłoby wspaniale, ale... - odparła bez entuzjazmu Alicja. - Szefowa za nic nie da mi dnia wolnego.
- Hetera! Na szafot z jędzą! - zawołał Wojtek i zabrał się za sprzątanie talerzy ze stołu. - Zmykaj się przebrać, podwiozę cię do biura i przy okazji dam popalić tej diablicy!
- Ha ha ha! Pogromca wiedźm! - roześmiała się, tym razem szczerze i już wyraźnie rozluźniona. - Nie czekaj na mnie, wojowniku! I tak już jesteś spóźniony... Ruszaj, a ja pojadę autobusem. Spacer przed pracą dobrze mi zrobi.
- Wyganiasz mnie? Ładnie to tak? - żartował w najlepsze, ale już zapinał kurtkę i szukał oczami kluczy od samochodu.
Kiedy usłyszała trzask zamykanych drzwi, jeszcze raz spojrzała na obraz. Promienie wschodzącego słońca oświetliły jego płaszczyznę, uwypuklając detale. Alicja dostrzegła pod stołem linkę, zmięty worek i duże, krawieckie nożyce. Wszystkie te rekwizyty, namalowane z niemalże fotograficzną precyzją, dopełniały całości. Było coś jeszcze... Cień mordercy! Na brudnej, miejscami odrapanej z tynku ścianie zarys jego wychudzonej postaci. Delikatne pociągnięcia pędzlem, maźnięcia niemalże, układające się w znajomy, przerażający wizerunek. Zadrżała i poczuła nadchodzącą falę mdłości. Szybko pochyliła głowę, oparła czoło o dygoczące z zimna kolana i zaczęła głęboko oddychać. Gdyby coś zjadła, na pewno byłoby lepiej, jednak na samą myśl o włożeniu czegokolwiek do ust wnętrzności skręcały się. Położyła dłoń na brzuchu i zamknęła oczy. Chciała poczuć dziecko, usłyszeć bicie jego serduszka. Było tam, maleńkie, bezpieczne...
Mdłości nie ustąpiły. Alicja zebrała jednak siły, weszła na taboret i zdjęła ze ściany malowidło. Cokolwiek w sobie jeszcze kryło, nie chciała już na to patrzeć. Powiesiła je tam tylko z jednego powodu, aby sprawić przyjemność Weronice. Dziewczyna pojawi się dopiero za kilka dni, do tego czasu dobrym miejscem dla obrazu będzie spiżarnia. W mieszkaniu rozległ się przeciągły dzwonek telefonu. Pewnie szefowa, pomyślała Alicja, niechętnie podchodząc do aparatu. Nie znosiła tych porannych dyrektyw wypowiadanych tonem niedopuszczającym odmowy.
- Nie dzisiaj, wiedźmo! Nie dzisiaj... - powtarzała jak mantrę. - Nie dzisiaj, diablico!
- Hallo... - usłyszała nieznajomy, kobiecy głos. - Czy rozmawiam z panią Alicją?
- Przy telefonie. Słucham? - odpowiedziała z ulgą.
- Jestem matką Weroniki. Od wczoraj nie ma jej w domu... Pomyślałam, że może jest u pani. Wybierała się przecież... - głos zadrżał i umilkł nagle, jakby zużył wszystką energię na przekazanie tej krótkiej informacji.
- Nie, tutaj jej nie ma... - szepnęła do słuchawki. - Może po prostu przenocowała u kogoś?
- Weronika nie ma nikogo takiego. Jedynie panią... Wieczorem po pracy miała zawieźć zakupy dziadkowi, ale nie dotarła tam... - chwilami głos słabł tak bardzo, że Alicja słyszała w słuchawce tylko ciężki, astmatyczny oddech. - Jej komórka milczy. Mój Boże, a jeśli coś się stało? Miałam nadzieję, że pojechała do pani...
- Proszę się nie martwić. Na pewno zadzwoni, wróci... - pocieszała, lecz czający się w niej od kilku minut niepokój przejął kontrolę i ścisnął za gardło tak mocno, że nie była w stanie dalej mówić.
Umilkła, bezwolnie poddając się temu uczuciu. Wiedziała, że powinna coś zrobić. Przynajmniej starać się podnieść na duchu tę strapioną kobietę. Rozum nakazywał działać. Nie znajdowała jednak ani jednego słowa, które mogłoby być pocieszeniem dla wystraszonego serca matki. Nie chciała kłamać. Na chwilę skupiła uwagę na dobiegających z zewnątrz odgłosach. Warkot kosiarki mieszał się z szumem sunących po szosie samochodów. Hałas męczył, rozdrażniał niczym fałszujący na koncercie skrzypek.
- Nie wiem, co robić... - szepnął głos.
- Przyjadę do pani - odpowiedziała. - Pomogę szukać Weroniki.
Kilka minut później Alicja, ubrana i spakowana, w pośpiechu pisała wiadomość do Wojtka: "Kochanie, wzięłam w pracy kilka dni wolnego. Wyjeżdżam do znajomej. Nie martw się. Nic mi nie jest. Odezwę się jutro. Alicja". Powinno na razie wystarczyć. Nie ma czasu na tłumaczenie wszystkiego. Zresztą, nie zrozumiałby. Było tak wiele spraw, o których mu nie mówiła. Gdy wychodziła z kuchni, jeszcze raz spojrzała na makabryczny obraz. Tknęło ją niejasne przeczucie, że Weronice przytrafiło się coś strasznego. Ciarki przeszły jej przez plecy. Przypięła karteczkę na drzwi lodówki i nie oglądając się, wyszła z mieszkania.
w następnym odcinku
Ostatnio zmieniony 27 lis 2015, 14:16 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 2 razy.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Re: "Świerszcz w trawie" cz.6 - "Obraz"

#2 Post autor: Gorgiasz » 27 lis 2015, 13:08

Przyglądając się urodzinowemu upominkowi, nie przeraziła się i nadal pragnęła spotkania z tą oryginalną, nieco wyobcowaną dziewczyną.
„się”
- Zgłaszam się, panie kapitanie! - odpowiedziała Alicja i z wysiłkiem uśmiechnęła się do męża. - Pora przerwać nadawanie. Do pracy...
„się”.
Można na przykład tak: - Zgłaszam się, panie kapitanie! - odpowiedziała Alicja, przesyłając mężowi wymuszony uśmiech. - Pora przerwać nadawanie. Do pracy...
- Ha ha ha! Pogromca wiedźm! - roześmiała się, tym razem szczerze i już wyraźnie rozluźniona. - Nie czekaj na mnie, wojowniku! I tak już jesteś spóźniony...
Powtórzone „już”. Z drugiego można zrezygnować. A za chwilę będzie kolejne.

Ogólnie - niezłe. Ciekawy pomysł z tym obrazem.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz.6 - "Obraz"

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 27 lis 2015, 14:10

Gorgiasz, dziękuję za korektę. W chwili wolnej przemyślę fragmenty tekstu i postaram się zmienić je, by znikły powtórzenia:) Pozdrawiam:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: "Świerszcz w trawie" cz.6 - "Obraz"

#4 Post autor: skaranie boskie » 13 gru 2015, 20:44

No i zmyliła mnie intuicja. Weronika nie jest córką Alicji. Pewnie więc jej dziadek też nie jest Alicji ojcem. Zapętlasz, jak w klasycznym kryminale. I tu pojawia się problem - nie lubię kryminałów. Uważam je za rozrywkę dla inteligentnych inaczej. Ale jeszcze poczytam, bo mogę się mylić, jak w przypadku domniemanych powiązań rodzinnych bohaterek.
:kwiat: :kwiat: :kwiat:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: "Świerszcz w trawie" cz.6 - "Obraz"

#5 Post autor: Enbers » 24 sty 2016, 21:39

Motyw przeklętego obrazu jest dla mnie aż za dobrze znany. Sam kiedyś uległem tej durnej sile sugestii i mnie dziad prześładował przez cały następny dzień. Nawet umieściłem ten motyw w opowiadaniu, ale nigdy nie udało mi się go ukończyć.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz.6 - "Obraz"

#6 Post autor: Alicja Jonasz » 25 sty 2016, 8:24

Widzę, że nie rezygnujesz:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świerszcz w trawie”