"Świerszcz w trawie" cz.10 - "Sen"
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
"Świerszcz w trawie" cz.10 - "Sen"
do początku
w poprzednim odcinku
Koszmar wrócił, ale tym razem scenariusz przebiegał nieco inaczej, pojawiły się nowe szczegóły makabrycznej sceny, dzięki którym Edward zyskał nadzieję na zmianę. Pojawił się promyk światła, to dużo... Rozjaśnił na chwilę przerażone wnętrze duszy. A więc to nie musiało się zdarzyć, w każdym razie nie w taki sposób jak śnił co noc.
- Śmierć przytrafia się każdemu. Nie ma innej opcji! Twoje problemy biorą się z lęku przed kostuchą. Rżnij ją jak dziwkę i częstuj się wódką, a strach zniknie... Napij się, brachu! - uspokajał filozoficznie kumpel, z którym Edward od dwóch lat dzielił obskurny pokój a wcześniej więzienną celę.
Zalecone przez doktora leki nie pomagały, otępiały jeszcze bardziej, sprawiając, że spał niemalże przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Takie przynajmniej miał wrażenie. Kładł się do łóżka wieczorem, wstawał o świcie, a reszta dnia gdzieś mu umykała, jakby ktoś okradał go z chwil świadomości, pozostawiając tylko senne majaki. Był niemalże pewien, że każdy sen przybliża go do tragicznego finału. Śmierć na torach kolejowych wydawała mu się mniej akceptowalna niż zgon z powodu choroby albo przedawkowania leków uspokajających. Natasza wyszła wcześniej niż zwykle. Szkoda... Miał nadzieję, że tego wieczoru zostanie dłużej. Płacił jej więcej niż inni, a pomimo to nie traktowała go inaczej. Mechaniczny seks, bez iskierki uczucia, bez pieszczot, pocałunków, potem prysznic i na odchodne krótkie "Hej!". Lubił ją. Jedyna kobieta, która pieprząc się z nim, patrzyła w jego zniekształconą kalectwem twarz i nie zamykała oczu. W kamienicy nazywali go Quasimodo, w więzieniu Konduktor. Trafił tam za recydywę, głównie za obrabianie podróżnych w przebraniu konduktora, stąd ksywka. Dobre czasy minęły, teraz śnił o kolei.
Od roku wciąż ten sam koszmar niczym projekcja filmu w zwolnionym tempie. Najpierw widok dziewczyny odwracającej się w jego kierunku. Opalone ciało, sprężyste ruchy, obcisła koszulka na ramiączkach, dżinsowa spódnica, współczujące spojrzenie niebieskich oczu, życzliwy uśmiech, zbliżenie różowych ust, jakieś słowa, zbyt ciche. Nagły ruch, szamotanina, zdławiony krzyk, jęk, osunięcie się ciała na ziemię, dłonie umazane we krwi, drżące, chude, jakby nie jego, cień na ścianie, zarys głowy w kapeluszu z obszarpanym rondem. Wrażenie, że wszystko, co ogląda, dzieje się bez udziału jego woli, jakby ktoś użyczył mu na chwilę ciała i pokazał całe zajście ze swojej perspektywy... Potem obraz torów biegnących przez las, intensywny zapach podkładów kolejowych, upał, duszno, narastające dudnienie, odgłos pędzącego pociągu, gwizd lokomotywy, strach, mocne uderzenie, ból, ciemność. Początkowo analizował każdy szczegół snu, próbując zrozumieć całość. Niepokoił go kształt cienia rysujący się na ścianie. Edward nigdy nie nosił kapelusza, owszem, w czasach świetności czapkę konduktorską, ale nie kapelusz. A dłonie? Chude, z gęstą siateczką nabrzmiałych żył, umazane krwią... a może tylko farbą? To nie są jego dłonie... Dłonie mordercy? Nie byłby zdolny nikogo zabić, nawet we śnie. Ten pacan doktor twierdzi, że sny oddają ukryte pragnienia. Gówno prawda! Przez całe życie nie skrzywdził nawet muchy, a co dopiero człowieka! Kradzież, oszustwo, owszem, ale nie zabójstwo!
Ostatni sen był inny. Edward znów jest w pociągu i jak dawniej w przebraniu konduktora przemierza wagony w poszukiwaniu łupu. Mija rząd pustych przedziałów. Idzie jak zaprogramowany robot, szukając tego jednego, na końcu korytarza. Bezwolny niczym szmaciana kukła w czyichś rękach nie potrafi przeciwstawić się sile, która popycha go w tamtym kierunku. Zatrzymuje się przy drzwiach, zagląda do wnętrza przez oszklone drzwi. W przedziale siedzi dziewczyna. Patrzy w okno. Zamyślona nie spostrzega Edwarda, dopiero gdy mężczyzna wchodzi do środka, odwraca głowę. Jest bardzo ładna. Brązowe oczy spoglądają na niego z uwagą. Edward chce się do niej uśmiechnąć, ale zamiast tego mówi automatyczne "Bilecik do kontroli!". Dziewczyna szybko sięga do kieszonki, wyciąga bilet. Edward śledzi jej delikatną dłoń, długie szczupłe palce, srebrną obrączkę z wizerunkiem smoka i czuje narastającą furię. Nie umie jej w sobie zdusić, choć bardzo tego pragnie. Chwyta dziewczynę za nadgarstek i wypowiada świszczące "Alissss". Wszystko dzieje się wbrew jego woli, niekontrolowane. Gwałtowne uderzenie powala mężczyznę na podłogę i pozbawia na chwilę przytomności. Ciemność. Znowu jasno. Tory, narastające dudnienie, pociąg zbliża się nieubłaganie, głośny gwizd lokomotywy... Trzeba wstać i uciekać. Edward nie ma siły, wciąga w płuca ostry aromat podkładów kolejowych impregnowanych olejem kreozotowym. Zawsze lubił ten zapach. I teraz koncentruje na nim uwagę. Ostatni oddech.
w następnym odcinku
w poprzednim odcinku
Koszmar wrócił, ale tym razem scenariusz przebiegał nieco inaczej, pojawiły się nowe szczegóły makabrycznej sceny, dzięki którym Edward zyskał nadzieję na zmianę. Pojawił się promyk światła, to dużo... Rozjaśnił na chwilę przerażone wnętrze duszy. A więc to nie musiało się zdarzyć, w każdym razie nie w taki sposób jak śnił co noc.
- Śmierć przytrafia się każdemu. Nie ma innej opcji! Twoje problemy biorą się z lęku przed kostuchą. Rżnij ją jak dziwkę i częstuj się wódką, a strach zniknie... Napij się, brachu! - uspokajał filozoficznie kumpel, z którym Edward od dwóch lat dzielił obskurny pokój a wcześniej więzienną celę.
Zalecone przez doktora leki nie pomagały, otępiały jeszcze bardziej, sprawiając, że spał niemalże przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Takie przynajmniej miał wrażenie. Kładł się do łóżka wieczorem, wstawał o świcie, a reszta dnia gdzieś mu umykała, jakby ktoś okradał go z chwil świadomości, pozostawiając tylko senne majaki. Był niemalże pewien, że każdy sen przybliża go do tragicznego finału. Śmierć na torach kolejowych wydawała mu się mniej akceptowalna niż zgon z powodu choroby albo przedawkowania leków uspokajających. Natasza wyszła wcześniej niż zwykle. Szkoda... Miał nadzieję, że tego wieczoru zostanie dłużej. Płacił jej więcej niż inni, a pomimo to nie traktowała go inaczej. Mechaniczny seks, bez iskierki uczucia, bez pieszczot, pocałunków, potem prysznic i na odchodne krótkie "Hej!". Lubił ją. Jedyna kobieta, która pieprząc się z nim, patrzyła w jego zniekształconą kalectwem twarz i nie zamykała oczu. W kamienicy nazywali go Quasimodo, w więzieniu Konduktor. Trafił tam za recydywę, głównie za obrabianie podróżnych w przebraniu konduktora, stąd ksywka. Dobre czasy minęły, teraz śnił o kolei.
Od roku wciąż ten sam koszmar niczym projekcja filmu w zwolnionym tempie. Najpierw widok dziewczyny odwracającej się w jego kierunku. Opalone ciało, sprężyste ruchy, obcisła koszulka na ramiączkach, dżinsowa spódnica, współczujące spojrzenie niebieskich oczu, życzliwy uśmiech, zbliżenie różowych ust, jakieś słowa, zbyt ciche. Nagły ruch, szamotanina, zdławiony krzyk, jęk, osunięcie się ciała na ziemię, dłonie umazane we krwi, drżące, chude, jakby nie jego, cień na ścianie, zarys głowy w kapeluszu z obszarpanym rondem. Wrażenie, że wszystko, co ogląda, dzieje się bez udziału jego woli, jakby ktoś użyczył mu na chwilę ciała i pokazał całe zajście ze swojej perspektywy... Potem obraz torów biegnących przez las, intensywny zapach podkładów kolejowych, upał, duszno, narastające dudnienie, odgłos pędzącego pociągu, gwizd lokomotywy, strach, mocne uderzenie, ból, ciemność. Początkowo analizował każdy szczegół snu, próbując zrozumieć całość. Niepokoił go kształt cienia rysujący się na ścianie. Edward nigdy nie nosił kapelusza, owszem, w czasach świetności czapkę konduktorską, ale nie kapelusz. A dłonie? Chude, z gęstą siateczką nabrzmiałych żył, umazane krwią... a może tylko farbą? To nie są jego dłonie... Dłonie mordercy? Nie byłby zdolny nikogo zabić, nawet we śnie. Ten pacan doktor twierdzi, że sny oddają ukryte pragnienia. Gówno prawda! Przez całe życie nie skrzywdził nawet muchy, a co dopiero człowieka! Kradzież, oszustwo, owszem, ale nie zabójstwo!
Ostatni sen był inny. Edward znów jest w pociągu i jak dawniej w przebraniu konduktora przemierza wagony w poszukiwaniu łupu. Mija rząd pustych przedziałów. Idzie jak zaprogramowany robot, szukając tego jednego, na końcu korytarza. Bezwolny niczym szmaciana kukła w czyichś rękach nie potrafi przeciwstawić się sile, która popycha go w tamtym kierunku. Zatrzymuje się przy drzwiach, zagląda do wnętrza przez oszklone drzwi. W przedziale siedzi dziewczyna. Patrzy w okno. Zamyślona nie spostrzega Edwarda, dopiero gdy mężczyzna wchodzi do środka, odwraca głowę. Jest bardzo ładna. Brązowe oczy spoglądają na niego z uwagą. Edward chce się do niej uśmiechnąć, ale zamiast tego mówi automatyczne "Bilecik do kontroli!". Dziewczyna szybko sięga do kieszonki, wyciąga bilet. Edward śledzi jej delikatną dłoń, długie szczupłe palce, srebrną obrączkę z wizerunkiem smoka i czuje narastającą furię. Nie umie jej w sobie zdusić, choć bardzo tego pragnie. Chwyta dziewczynę za nadgarstek i wypowiada świszczące "Alissss". Wszystko dzieje się wbrew jego woli, niekontrolowane. Gwałtowne uderzenie powala mężczyznę na podłogę i pozbawia na chwilę przytomności. Ciemność. Znowu jasno. Tory, narastające dudnienie, pociąg zbliża się nieubłaganie, głośny gwizd lokomotywy... Trzeba wstać i uciekać. Edward nie ma siły, wciąga w płuca ostry aromat podkładów kolejowych impregnowanych olejem kreozotowym. Zawsze lubił ten zapach. I teraz koncentruje na nim uwagę. Ostatni oddech.
w następnym odcinku
Ostatnio zmieniony 30 lis 2015, 16:52 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 1 raz.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: "Świerszcz w trawie" cz.10 - "Sen"
Alice ma umiejętność wchodzenia w sny innych, ciekawe.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Świerszcz w trawie" cz.10 - "Sen"
No ma, taki miałam pomysł, ale nie wiem, czy udało mi się to umiejętnie zapisać:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
Re: "Świerszcz w trawie" cz.10 - "Sen"
.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 23:57 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Świerszcz w trawie" cz.10 - "Sen"
Karolku, hm... co dzień piszę po fragmencie. Czasem jestem tak zmęczona, że poddaję się pierwszej myśli i idę w kierunku przez nią podanym. Mam niewielkie doświadczenie w pisaniu. Po prostu próbuję...
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
Re: "Świerszcz w trawie" cz.10 - "Sen"
.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 23:59 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: "Świerszcz w trawie" cz.10 - "Sen"
Coś tu się dzieje, czego nie rozumiem.
Idę dalej szukać zrozumienia.
Idę dalej szukać zrozumienia.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 335
- Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
- Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków
Re: "Świerszcz w trawie" cz.10 - "Sen"
Czytając o Edwardzie / panu z pociągu mam przed oczami Freddy'ego Kruegera. Nie wiem czy to zamierzony efekt... ale kapelusz, zdeformowane ciało (co prawda inny rodzaj deformacji, ale zawsze). I oczywiście motyw snu. Wprawdzie to Freddy wchodził w sny innych, a nie odwrotnie, ale całokształt doprowadził mnie to takiego właśnie wyobrażenia tej postaci.
Czyta się coraz lepiej, ale boję się, że w końcu gdzieś się pogubisz i nie będziesz potrafiła połączyć wszystkich bohaterów w jedną całość. Albo połączysz, ale tracąc na napięciu i fabule.
Ale może tak nie będzie i tylko mierzę Cię moją miarą
Idę spać. Myślę, że jutro Cię poczytam.
Czyta się coraz lepiej, ale boję się, że w końcu gdzieś się pogubisz i nie będziesz potrafiła połączyć wszystkich bohaterów w jedną całość. Albo połączysz, ale tracąc na napięciu i fabule.
Ale może tak nie będzie i tylko mierzę Cię moją miarą
Idę spać. Myślę, że jutro Cię poczytam.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Świerszcz w trawie" cz.10 - "Sen"
Enbers, też nie mam pojęcia, czy się zamotam, czy nie. Danego dnia siadam i piszę kawałek tekstu, to co mi przychodzi do głowy. Czy uda mi się wszystko powiązać w całość? Czas pokaże... Na razie zatrzymałam się, zaczęłam myśleć, główkować i klops... Dziękuję za opinie:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak