"Świerszcz w trawie" cz.12 - "Stefa"

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

"Świerszcz w trawie" cz.12 - "Stefa"

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 01 gru 2015, 9:15

do poczatku
w poprzednim odcinku
Mąż nie żył od tygodnia, a ona ciągle miała wrażenie, że za chwilę wyrwie ją ze snu jego rozwścieczony baryton. Byli ze sobą przez pięćdziesiąt lat, ale ani razu nigdzie razem nie wyjechali. Pięćdziesiąt lat, które śmignęło w okamgnieniu, uczyniło ze Stefy potulne cielę gotowe w każdej chwili iść na rzeź. Franciszek, dyrektor prężnie działającego ośrodka kultury i ona, gospodyni domowa...W miasteczku nie mówiło się o niej inaczej jak żona dyrektora Zawady. "Dy - re - kto - ro - wa", cedziły przez zęby kobiety, za każdym razem obrzucając ją od stóp do głów zazdrosnym spojrzeniem. Nie miała pojęcia, czy ktoś z tych ludzi zna jej imię... imię powietrza, którym dyrektor Franciszek Zawada oddychał przez pięćdziesiąt lat. Teraz, kiedy mąż nie żył, mogła wreszcie wybrać się w wymarzoną podróż. Spakowana walizka stała w przedpokoju, jednak Stefa zwlekała z wyjazdem.
Śniła o podróży nad morze. Od chwili śmierci Franciszka sen powracał co noc. Mężczyzna taszczy po peronie wielką walizkę, pogania Stefę, która drepcze za nim, ciągnąc na smyczy Nygusa, ulubionego psa Franciszka z czasów, kiedy mąż był podrzędnym urzędnikiem w gminie. Chcąc przypodobać się wójtowi, kupił labradora. W każdą sobotę jeździł na słynne polowania elity, z których zawsze wracał podchmielony i przesiąknięty zapachem damskich perfum. Wybaczała mu te wyskoki, z czasem zdrady męża przestały ją w ogóle obchodzić.
Franciszek o labradora dbał bardziej niż o nią. Podczas gdy Stefa tyrała jak niewolnica, zdzierając skórę rąk przy czyszczeniu podłogi, Nygus wylegiwał się w salonie na cielęcej skórze u stóp pana. Mężczyzna karmił go najlepszymi kawałkami mięsa, co w czasach, kiedy ciężko było o każdy gram, zakrawało na jawną bezczelność. Stefa spogląda na zegar. Jest ósma trzydzieści. Z oddali dobiega coraz głośniejsze, rytmiczne dudnienie sunącej po torach maszyny. Zaraz pociąg z piskiem hamulców wtoczy się na peron, wypluwając z wagonów rój pasażerów. Pies zaczyna wściekle szczekać. Wyczuł zwierzynę, napręża smycz. Stefa ma wrażenie, że za chwilę zerwie się z uwięzi i pogoni na oślep między betonowe słupy podtrzymujące konstrukcję peronu, potem z ujadaniem rzuci się na tory, wprost pod nadjeżdżający pociąg. Franciszek klnie siarczyście na żonę.
Próbuje uspokoić pupila, ale ten zagłusza każde słowo głośnym szczekaniem. Stefa patrzy na pochyloną postać męża, koncentruje uwagę na pomarszczonej szyi wystającej z kołnierzyka koszuli, potem zerka na żylasty grzbiet trzęsących się dłoni pokryty plamami wątrobowymi. Staruszek, to już staruszek, myśli, odwracając z niesmakiem wzrok. Kiedy się poznali, był dojrzałym, lekko siwiejącym trzydziestolatkiem. Oczarował ją w jeden wieczór, tydzień później wzięli ślub, a po miesiącu miała go serdecznie dość. Na peronie pusto, nie licząc kilku podróżnych niecierpliwie drepczących w miejscu. Każdy zerka w ich stronę, jedynie dziewczyna siedząca na jednej z dworcowych ławek zdaje się nie zwracać uwagi na hałaśliwe zwierzę. Patrzy przed siebie z wyrazem zamyślenia na bladej, wymizerowanej twarzy. Stefa uśmiecha się do wspomnień. Znów jest młoda. Ma dwadzieścia cztery lata i maszeruje krokiem modelki w kierunku wagonu pierwszej klasy.
Mężczyźni zerkają na nią łakomie, a ona świadoma swoich walorów kręci ponętnie tyłkiem. Mogła wtedy mieć każdego. Wystarczyło kiwnąć palcem, a zlecieliby się jak psy do suki. Rozmyślania przerywa gwizd wtaczającej się na peron lokomotywy. Nygus milknie, kuli się do nóg Franciszka i skomli. Stefa przygląda się obydwóm z drwiną, lecz podchwyciwszy karcące spojrzenie, natychmiast truchleje gotowa przypaść do mężowskich nogawek i razem z labradorem piszczeć żałośnie. Pociąg zatrzymuje się na stacji z głośnym sapaniem, chwilę później z wagonów wysypuje się chmara ludzi. Rozbiegają się niczym mrówki, jedni dźwigają bagaż, drudzy przez uchylone okna żegnają się z przygodnie poznanymi podróżnymi, inni nerwowo patrzą na zegarek. Dziewczyna wstaje z ławki, bierze do ręki niewielką walizkę, zmierza do pierwszego wagonu. Obok niej przemyka pryszczaty wyrostek, potem nastolatka ze smartfonem.
Stefa nie słyszy słów zniecierpliwionego Franciszka:
- Pakuj się stara do wagonu! Na co czekasz?
Nagle milknie cały świat. W jednej chwili wszystko schodzi na dalszy plan. Stefa patrzy tylko w jeden punkt, na dziewczynę idącą peronem, na jej długie kasztanowe loki, smukłą sylwetkę, lekko zaokrąglony brzuch. Jest w tej postaci coś znajomego, jakieś delikatne tchnienie przeszłości, coś, co każe mocnej bić sercu. To niemożliwe, myśli kobieta. Upłynęło przecież dwadzieścia sześć lat, od kiedy zaraz po urodzeniu zostawiła bliźniaczki w oknie życia u sióstr nazaretanek. Fala gorąca zalewa jej ciało. Stefa z trudem oddycha, łapczywie chwyta powietrze, czując jednocześnie, że nogi się pod nią uginają. Otwiera szeroko oczy i widzi ściany sypialni. Leży na łóżku, które przez pięćdziesiąt lat dzieliła z Franciszkiem. Tylko ten jeden raz zrobiła wyjątek…
w następnym odcinku
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz.12 - "Stefa"

#2 Post autor: karolek » 03 gru 2015, 23:37

Dobrze kombinujesz, sztuka łączyć wątki i postacie w dłuższej opowieści, to już wyższa półka,
ale trzeba poprawić pewne naiwności.

Po dwudziestu sześciu latach poznała córkę, tak nagle w tłumie? - to nie jest możliwe.
Trzeba by wymyślić jakieś wiarygodniejsze wyjaśnienie - może dowiadywała się kto ją adoptował, zaglądała na tę ulicę, podglądała jak dziecko rośnie, chodziła tam wiele lat, niby to przypadkiem, czasem zagadnęła, w każdym razie obserwowała regularnie małą jak dorasta, wtedy nagłe spotkanie i rozpoznanie jej miałoby sens.

Jeśli jakieś są, błędy gramatyczno-ortograficzne inni ci wyłuszczą na pewno.

Pozdrawiam

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz.12 - "Stefa"

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 04 gru 2015, 6:17

Karolku, dziękuję za opinię. Mam nadzieję, że błędów ortograficzno - gramatycznych nie zrobiłam. Córka Stefy pojawia się we śnie, może tam takie "naiwności" przystoją? Kobieca intuicja:) Stefa jeszcze sama nie wie, że ma paranormalne umiejętności:D:D:D
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz.12 - "Stefa"

#4 Post autor: karolek » 05 gru 2015, 0:26

Naiwności nigdy nie są dobre, więc wolałbym byś z nich zrezygnowała, ale nie mogę tego komuś narzucić, jedynie Ci to sugeruję.

Pozdrawiam

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz.12 - "Stefa"

#5 Post autor: Alicja Jonasz » 05 gru 2015, 8:23

Właśnie snom chciałam nadać w tych tekstach znaczenie. Często ignorujemy ich przekaz... Stefa nie jest świadoma swoich umiejętności, przekazała je swoim córkom w genach, one dopiero je odkrywają;no takie coś mi się umyślało, ale dokąd zawędruję i czy w ogóle zawędruję, hm... nie wiem, Karolku. Po prostu piszę, próbuję, liczę na opinię innych, eksperymentuję.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: "Świerszcz w trawie" cz.12 - "Stefa"

#6 Post autor: Enbers » 26 sty 2016, 15:28

No tak. Mam tę samą uwagę co karolek, apropos tego magicznego rozpoznania córki.

Ale przekonałaś mnie, przecież w tych tekstach aż roi się od paranormalnych zjawisk, więc dlaczego nie mogłyby one ujawnić się w taki sposób?

Btw, piszę z pociągu, troche creepy, jeśli zestawimy z Twoim opowiadaniem. :)

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz.12 - "Stefa"

#7 Post autor: Alicja Jonasz » 26 sty 2016, 16:10

Enbers, wiem, że mam wiele do poprawienia, uzupełnienia. Dobrze, że zwracasz na to uwagę. Dziękuję:) Spokojnej podróży:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: "Świerszcz w trawie" cz.12 - "Stefa"

#8 Post autor: skaranie boskie » 28 sty 2016, 21:10

Przyznam, że bardziej się zagłębiam w treść, niż w szczegóły techniczne. Wciąga mnie ta opowieść, a to ważny atrybut twórczości pisarskiej. Oby szło Ci tak dalej.
:kwiat: :kwiat: :kwiat:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz.12 - "Stefa"

#9 Post autor: Alicja Jonasz » 29 sty 2016, 7:55

Skaranie, czuję, że to szkic jeno i wiele będę musiała poprawić, uzupełnić. Dziękuję za opinię, ważna, by pisać dalej:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świerszcz w trawie”