"Świerszcz w trawie" cz.13 - "Obłęd"

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

"Świerszcz w trawie" cz.13 - "Obłęd"

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 02 gru 2015, 16:55

od początku
w poprzednim odcinku
Najwyższy czas zająć się tą przemądrzałą flądrą. Już od pewnego czasu czuł, że dziewczyna czegoś się domyśla. Stała się ostrożna, podejrzliwa, podczas wizyt kontrolowała każdy ruch, wyraźnie trzymając dystans. Zyskał pewność, gdy zniknął jeden z obrazów. To Weronika musiała go zabrać. Nikt inny tak sprytnie nie zakradłby się do pracowni. Żadnych śladów za wyjątkiem jednego szczegółu. Zapach! Wyczuł go od razu po wejściu do chaty i natychmiast skojarzył z jedną osobą. Tylko Weronika pachniała wanilią. Pracując w cukierni, przesiąkła aromatem dodatków do ciast. Teraz smakowita wnuczka odpokutuje swój postępek i poświęci swoje marne życie w imię wyższych idei. Ale wcześniej trzeba ją przygotować. Geniusz artystyczny, zamysł twórczy, najlepsze farby i pędzle nie wystarczą, jeśli skóra nie zostanie właściwie przygotowana do malowania. Musi być czysta, bez żadnych zadrapań, odpowiednio odtłuszczona, aby mogła wchłonąć barwnik. To bardzo ważny etap. Pośpiech może wszystko zniweczyć. Skóra potraktowana z beztroską początkującego artysty zamknie swe pory, pigment nie wniknie wystarczająco głęboko i szybko zacznie się wykruszać. Przygotowanie materiału wymaga przynajmniej dwóch tygodni, w tym czasie zajmie się zacieraniem śladów. Trzeba ukryć resztki w ziemiance. Co prawda matka Weroniki jest przekonana, że dziewczyna wyjechała, ale gdyby jednak przyszło jej do głowy zawiadomić psy o nagłym zniknięciu córki, w pierwszej kolejności przyjdą do niego, bez gruntownych porządków jest zgubiony. W mieszkaniu zaczynało cuchnąć. W wysokich temperaturach rozkład mięsa następuje w kilka godzin, nie sposób uporać się z robotą, mając do dyspozycji tak mało czasu. Za wszelką cenę musi dłużej utrzymywać zwierzynę przy życiu. Zdjął rękawice, otarł rękawem koszuli pot z czoła, potem usiadł na stercie świeżej ziemi i zapalił papierosa. Kopanie szło mu dzisiaj ciężko, za gorąco na grzebanie w tej glinie. Zanim zaczął robotę, zastanawiał się całe przedpołudnie, czy to dobry pomysł. Kiedy skończy, dokładnie obejrzy materiał. Dziewczyna biegła przez krzaki, widział jej podrapane, zakrwawione nogi, kilka siniaków na plecach, najgorzej wygląda szyja. Trochę potrwa, zanim wszystko wygoi się i zaróżowi. O zwierzynę trzeba dbać i koniecznie pilnować, by nie wymknęła się z sideł. Kiedyś pozwalał sobie na zabawę w podchody, ale nie dziś. Ech, zestarzał się. Stary strzepnął popiół do dołu i ponownie zaciągnął się dymem. Trzymał go przez dłuższą chwilę w płucach, potem wypuścił nosem. Próbował przypomnieć sobie swój pierwszy raz z kobietą. Jeszcze wtedy nie rozumiał, czym jest prawdziwa przyjemność, ale już o niej marzył. Mroczne wizje pełne krwi, bólu, nienawiści, zwierzęcego pożądania. Właściwie to nie pamięta, kiedy po raz pierwszy uświadomił sobie, że musi zabijać. Stare dzieje. Pierwsza kobieta była zwykłą kurwą gotową zrobić wszystko dla kilku setek. Gdy zakładał jej na szyję sznur, uśmiechała się lubieżnie, myśląc zapewne, że to kolejna zabawa ze zboczonym klientem. O tak, był zboczony! Ujęła go gęstwiną długich włosów i miękkością różowej skóry. Wtedy wpadł na pomysł robienia pędzli. Tej trudnej sztuki nauczyła go matka, która była szczotkarką i całe dnie ślęczała nad warsztatem, wyrabiając pędzle i szczotki z naturalnego włosia, najczęściej z sierści borsuka, wiewiórki, sobola, kozy czy kucyka. Zadaniem małego Józka było pozyskiwanie materiału. Już jako sześcioletni chłopak zakładał w lesie pułapki na zwierzynę, tropił dziki i sarny jak myśliwski ogar. Matka zawsze go nagradzała. Jej dotyk to świętość. Mały Józek, chcąc na niego zasłużyć, klęczy na wilgotnym igliwiu i zakłada wnyki, niewielkie pętle wykonane z drutu, sznura albo stalowej linki. Chłopiec wie, że musi być dokładny. Źle wykonane sidła nie zadziałają. Zwierzyna łatwo się uwolni, a on nie dostanie od matki nagrody. Przygryza wargi, stara się, wybiera odpowiednie miejsca, starannie zabezpiecza wszystkie pułapki. Rozgląda się po leśnej gęstwinie, wsłuchuje w każdy dźwięk. Wokół już mrok. Przypełzł niepostrzeżenie i otulił chłodem chude ramiona chłopca. Mrok jest sprzymierzeńcem Józka. Chłopak, ukryty w prowizorycznej ambonie umocowanej wśród konarów drzew, czeka na zwierzynę. Ma przy sobie wszystko, co jest potrzebne, aby oprawić zwierzę, oczyścić dokładnie skórę z tłuszczu i resztek tkanki, a mięso pokroić w plastry na przynętę. Zabijanie od początku nie sprawiało mu kłopotu. Nie miał przed nim oporów nawet wtedy, gdy musiał linką hamulcową udusić Hektora, ulubionego psa, który źle znosił odór upolowanej zwierzyny. Wył przeokropnie, a spuszczony z łańcucha drapał zawzięcie w okno piwniczne. Józek z czasem pojął, że zabijanie, jeśli przebiega według wcześniej przygotowanego scenariusza, może być przyjemne, daje maksimum satysfakcji. Wyobrażał sobie pętlę zaciskającą się wokół dziewczęcej szyi, krew tryskającą z przeciętej tętnicy, ciche rzężenie i coraz częściej czuł przyjemne mrowienie w kroczu zwiastujące zbliżający się orgazm. Za wszelką cenę chciał wcielić w życie swoje fantazje. Udało się. Pierwsza dziwka ofiarowała mu coś więcej niż pukiel gęstych włosów, a kolejne pozwoliły zrozumieć, jakie jest jego życiowe powołanie. Talent rozkwitał, Józek stał się wirtuozem, niestety, wraz z upływem czasu coraz trudniej mu było zaspokoić rosnące potrzeby. Pragnął więcej, lecz starzejące się ciało zawodziło i ograniczało go. Był sprytniejszy od najlepszych drapieżników, z łatwością tropił zwierzynę, osaczał ją i dopadał, zanim zdążyła zorientować się w zagrożeniu, jednak nie potrafił już równie mocno jak dawniej cieszyć się sukcesem. Jedynie Alis mogła to zmienić. Pożądał jej bardziej niż kogokolwiek w życiu. Teraz śnił o niej prawie co noc. Nigdy nie ukazywała mu się w pełni, widział tylko drobiazgi jej urody, smutne brązowe oczy, burzę kasztanowych loków, wysmukłą sylwetkę majaczącą na tle ciemnej zieleni drzew, szczupłe dłonie, obrączkę z charakterystycznym grawerem. Częściej za to wyczuwał zapach perfum, których używała, napawał się ich świeżością i subtelnością do tego stopnia, że zakupił taki sam aromat w internetowej drogerii. Otoczony tą wonią, łaknął ciała Alis bardziej niż jakiegokolwiek dotąd. Sama myśl o dotknięciu aksamitnej skóry, lśniących włosów czy delikatnej szyi doprowadzała umysł starca do szaleństwa, rozpalała ciało i budziła dawno uśpione moce. Dziewczyna musi być jego. Zrobi wszystko, by ją odnaleźć, zaprzeda duszę diabłu. He, he, he, zachichotał, uświadamiając sobie absurd tych deklaracji. Duszę oddał matce. Wzięła ją i pieściła tak długo, że dusza umarła. W snach szedł do Alis, a kiedy chwilami gubił drogę, klął i wściekał się, ale węszył dalej z upartością psa szukającego zakopanej kości. Dziewczyna zawsze była blisko, spacerowała po sadzie w letniej zwiewnej sukni odkrywającej opalone ramiona, szyję, dekolt albo podróżowała pociągiem zapatrzona w migający za oknem krajobraz. Odnajdywał ją wszędzie i za każdym razem, gdy był o krok od schwytania ją w swoje sidła, umykała z przebiegłością wilka.
- Alis, znajdę cię... - szepnął, zakładając rękawice upaprane ziemią. - Znajdę...
w następnym odcinku
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz.13 - "Obłęd"

#2 Post autor: karolek » 05 gru 2015, 1:16

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 23:33 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz.13 - "Obłęd"

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 05 gru 2015, 18:24

Chciałam, żeby najwięcej ze mnie miała Alicja, ale obawiam się najgorszego, chyba w tej konkurencji wygrywa wykolejony dziadyga:p Dziękuję, Karolku, za komentarze:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz.13 - "Obłęd"

#4 Post autor: karolek » 05 gru 2015, 18:55

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 23:34 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: "Świerszcz w trawie" cz.13 - "Obłęd"

#5 Post autor: skaranie boskie » 30 sty 2016, 16:09

Alicja Jonasz pisze:o krok od schwytania w swoje sidła
Jej, Alicjo.
Poza tym jest tak samo, jak w poprzednich częściach, czyli ok. Mnie się podoba i może dlatego nie dostrzegam niedociągnięć (o ile są). Pisz dalej.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz.13 - "Obłęd"

#6 Post autor: Alicja Jonasz » 30 sty 2016, 18:32

Skaranie, dziękuję za Twoją obecność i podpowiedzi. Był taki moment, że zatrzymałam się w pisaniu tego tekstu, ale znów ruszyłam i powstają kolejne części. Na razie ich nie zamieszczam, wiele w nich muszę jeszcze dopracować.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: "Świerszcz w trawie" cz.13 - "Obłęd"

#7 Post autor: Enbers » 06 lut 2016, 18:33

Witam po przerwie. Fajnie, że opisałaś przeszłość dziadka :)

Podoba mi się też to, że można strasznie syczeć, kiedy mówi się "Alissssss".

Będę czytał dalej!

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz.13 - "Obłęd"

#8 Post autor: Alicja Jonasz » 06 lut 2016, 19:31

Enbers, posyczmy:) dziękuję, że powróciłeś i czytasz mnie:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świerszcz w trawie”