"Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

"Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 05 gru 2015, 19:28

do początku
w poprzednim odcinku
Piwniczny chłód niczym jakaś nienasycona bestia powoli pożerał całe ciało. Weronika skuliła się, chcąc zachować jak najwięcej ciepła, ale wkrótce poczuła, że zimno przenika do jej wnętrza, wypełnia je i paraliżuje od środka. Drżała coraz bardziej. Starała się co jakiś czas poruszać rękami, próbowała przesuwać ciało po lodowatym betonie. Ostre odłamki gruzu, resztki przepróchniałych desek ocierały wtedy skórę do krwi, wbijały się głęboko w ciało, wywołując ból nie do zniesienia. Nie przestawała jednak walczyć. Próby uwolnienia rąk pozbawiły ją mocy do tego stopnia, że nie była w stanie unieść powiek, ciążyły jak dwa odważniki. Słyszała odgłosy kopania. Szpadel zgrzytał w twardym, kamienistym podłożu. Stary głośno sapał, potem gramolił się przez niewielki otwór w piwnicznej podłodze do pomieszczenia, w którym leżała Weronika i zgięty pod ciężarem wiadra wypełnionego ziemią wychodził na zewnątrz. Po kilku minutach wracał z pustym kubłem, dźwigając na plecach kolejny worek z tajemniczą zawartością. Rzucał go do ziemianki, po czym sam do niej schodził. Nie przerywał roboty. Czasem tylko mamrotał coś do siebie, śpiewał albo chichotał. Weronika miała wrażenie, że staruch chwilami traci kontakt z rzeczywistością, a wtedy trudno było przewidzieć, jaki będzie jego kolejny krok. Stawał się nieobliczalny. Weronika nagle zdała sobie sprawę z tego, że jeśli nie uwolni rąk w ciągu najbliższych minut, nie będą jej już nigdy do niczego potrzebne. Stary oddzieli ręce i nogi od korpusu, resztę ciała poćwiartuje, wszystko wrzuci do worka i zakopie w ziemiance, maskując sprytnie wejście do tajemnego schowka. Wyobraźnia nachalnie podsuwała ten makabryczny obraz. Nie on jednak przerażał dziewczynę najbardziej. Bolała świadomość, że nikt nigdy jej nie odnajdzie. Matka będzie żyła w ciągłym napięciu, mając nadzieję, że córka wróci. Alicja z czasem zapomni, że kiedykolwiek się znały, usunie z komputera adres mailowy, wrzuci do kosza kartkę z numerem telefonu. Będzie tak, jakby nigdy nie zamieniły ze sobą słowa. Uda mi się, pomyślała, zaciskając pięści. Naprężyła mięśnie, taśma zatrzeszczała, ale nie pękła ani nie rozciągnęła się na tyle, by Weronika mogła uwolnić ręce. Na dole ucichło, staruch najwidoczniej przestał kopać i zrobił sobie przerwę na papierosa. Zapach dymu dotarł do nozdrzy dziewczyny. A więc miała jeszcze odrobinę czasu, by powalczyć z więzami. Brakowało tylko sił. Zebrała się jednak w sobie i ponownie naprężyła mięśnie. Ból przeszył jej ciało tak nagle i tak mocno, że musiała przygryźć wargi, by nie krzyknąć. Natychmiast poczuła w ustach miedziany smak krwi. Zadrżała i mało nie zemdlała.
- Próbuj... - szepnęła.
To nie może się tak skończyć. Już widziała nagłówki w lokalnej prasie: Dziadek morduje wnuczkę i zakopuje jej zwłoki w ziemiance. Dwudziestosześcioletnia dziewczyna po wyjściu z pracy ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Weronika K. zaginęła! Nie, to tylko gra wyobraźni. Nikt nie pozna prawdy. Stary będzie mordował dalej, a jej ciało zeżrą robaki. To nie może się tak skończyć, powtórzyła w myślach. Znów naprężyła mięśnie i zaczęła poruszać nadgarstkami. Ból był nieznośny, ale nie przestawała. Jeszcze raz i... udało się. Ręce wolne! Nie czas na radość, pomyślała, czując, jak serce przyspiesza. Dobrze to rozegraj, wariatko, dodała, z trudem pozbywając się więzów z nóg. Musiała działać szybko, ale rozważnie. Była za słaba na bezpośrednią walkę. Staruch miał nad nią przewagę. Rozejrzała się po wnętrzu piwnicy, szukając czegoś solidnego do obrony. W kącie nie brakowało żelastwa. Chwyciła oburącz zardzewiałą rurę i na chwiejących się nogach stanęła nad otworem, z którego wydobywały się kłęby dymu papierosowego. Stary kopcił niczym lokomotywa. Weronika często widziała, jak łapczywie odpalał jednego papierosa od drugiego. Parszywy nałóg, mawiał, miętosząc z żółtych paluchach zapałki. Nigdy nie używał zapalniczki ani papierosów z filtrem. Odwracała się ze wstrętem, zwłaszcza wtedy, gdy szczerzył poczerniałe od tytoniu zęby. Śmierdział wódą i papierosami na odległość. Powinna uciec jak najdalej od tej cuchnącej śmiercią chałupy i pomylonego starucha, ale jakiś wewnętrzny głos zatrzymał ją, nakazał pozbyć się psychopatycznego gada raz na zawsze. Nie ma na tym świecie miejsca dla takich jak on, szeptał, gdy tęsknie spojrzała na betonowe schody prowadzące do góry. Uniosła rurę nad głowę i odezwała się drżącym ze strachu głosem:
- Dziaduniu...
Odpowiedziała cisza. Wkrótce jednak ujrzała wychylający się z otworu słomkowy kapelusz. Staruch niczego się nie spodziewa, przemknęło jej przez myśl, gdy opuszczała rurę. Uderzyła z całej siły. Usłyszała jęk, a potem zobaczyła, jak ciało mężczyzny osuwa się i głucho uderza o ziemię. Nie miała odwagi zejść do ziemianki. Zatrzasnęła drzwiczki i ruszyła w górę po betonowych schodach. Spokojnie, trafiłaś w łeb, stracił przytomność, ale pewnie wkrótce się ocknie, masz chwilkę, by zastanowić się, co dalej, musisz pozbyć się go raz na zawsze, myślała gorączkowo. Nienawiść wzięła górę nad lękiem. Świadomość, że teraz ona kontroluje sytuację, dodała jej sił.
- Benzyna... - szepnęła, przypominając sobie, że staruch trzymał w garażu kanistry z paliwem. - Upiekę skurwiela! Upiekę!
Nie sposób biec. Nogi ciężkie, z ołowiu, jakby nie jej. Nie chcą słuchać. Brakuje tchu. Wszystkie mięśnie bolą. Ciemny korytarz, dalej światło. W ganku chwyta koszulę wiszącą na haku, zakłada w pośpiechu, zapina guziki. Tak lepiej. Oślepia ją słońce, na chwilę traci orientację, zatrzymuje się, nie wiedząc, dokąd iść. Wkrótce jednak rusza we właściwym kierunku. Garaż na szczęście otwarty. Zdejmuje kłódkę. Wystarczy jeden kanister z odrobiną śmiercionośnego płynu, by spopielić raz na zawsze wcielone zło. Już biegnie z powrotem, potyka się, ale nie upada. Jakaś potężna siła gna ją do przodu. Ganek, ciemny korytarz, schody, piwnica, drzwiczki do ziemianki, smród rozlewanej benzyny. A zapałki? Boże, będzie musiała iść po zapałki! Nie, już się pali! Staruch nie zagasił papierosa. Wystarczyła iskra... Już po nim, nie skrzywdzi nikogo, żadnej dziewczyny. Spłonie, a wraz z nim plony jego chorego umysłu. Trzeba uciekać! Jak najszybciej wydostać się na świeże powietrze. Czemu stoisz, wariatko, pytała w myślach samą siebie. Patrzenie na ogień sprawiało jej jakąś niewysłowioną satysfakcję. Napawała się tym widokiem. Dym szybko wypełniał pomieszczenie, zachłannie pożerając każdy jego skrawek. Trujące opary wgryzały się w gardło jak wygłodniałe hieny, dławiły, pozbawiały oddechu. Weronika z trudem wspięła się po schodach. Ciepło dnia przyjęło ją z otwartymi ramionami, upadła na trawę przed chałupą. Ziemia pachniała leśną ściółką, liśćmi i korzeniami.
w następnym odcinku
Ostatnio zmieniony 07 gru 2015, 19:23 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 2 razy.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

#2 Post autor: karolek » 07 gru 2015, 0:13

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 22:39 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 07 gru 2015, 19:19

Karolku, dziękuję za przeczytanie:) Poprawiłam usterkę:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

#4 Post autor: skaranie boskie » 30 sty 2016, 18:32

Zaczyna się powieść akcji. ;)
Nie wiem, nie wczytałem się w szczegóły techniczne, ale przyznaję, że utrzymałaś w napięciu.
Samosąd da się wytłumaczyć stresem przed każdym sądem, więc dobrze robi twoja bohaterka, ale coś mi podpowiada, że z dziaduniem tak łatwo nie pójdzie. We wszystkich thrillerach psychopaci są wyjątkowo żywotni i nigdy nie giną przy pierwszej próbie. Zobaczymy, jak sobie z tym poradziłaś.
Idę dalej.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

#5 Post autor: Alicja Jonasz » 30 sty 2016, 20:36

Czyli że do tego momentu nie jest najgorzej, akcja wciąga, uff... ale trzeba będzie powrócić i dopracować drobiazgi.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

#6 Post autor: Enbers » 26 lut 2016, 20:20

Początek jakoś mnie nie zachęcił, ale końcówka nie pozwoliła oderwać wzroku od czytania.

Enbers powrócił.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

#7 Post autor: Alicja Jonasz » 26 lut 2016, 20:34

Enbers powrócił? Drżę:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

#8 Post autor: Enbers » 26 lut 2016, 20:57

Bez przesady. Byłoby fajnie, jakby Enbers powrócił z pisaniem, nie tylko w komentowaniem. A z tym niestety bida.

Alkohol taki drogi :(

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

#9 Post autor: Alicja Jonasz » 26 lut 2016, 21:04

A jakaś inna muza?:) Musi być alkohol?:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 15 - "Ocalenie"

#10 Post autor: Enbers » 26 lut 2016, 21:17

Absolutnie nie musi. W zasadzie to kiedyś testowałem i zdałem sobie sprawę, że po intoksykacji gorzej mi się pisze. Najlepiej pisało mi się, jak byłem w dołku emocjonalnym. Więc sam nie wiem - mam być szczęśliwy i nie pisać, czy cierpieć i pisać? :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świerszcz w trawie”