"Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

"Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 07 gru 2015, 19:22

do początku
w poprzednim odcinku
Wizyta w cukierni niewiele wniosła do sprawy. Weronika w dniu zaginięcia nie zachowywała się inaczej niż zwykle. Zawsze była skryta, nigdy nie zwierzała się koleżankom ani nie spotykała z nikim po pracy. Po zmianie pędziła do matki, czasami robiła zakupy w pobliskich delikatesach i z wypchanym plecakiem wskakiwała do autobusu. Nikt nie miał najmniejszego pojęcia, dokąd udała się ani z kim planowała spotkać. Co gorsza, nikogo nie obchodziło, dlaczego dziewczyna od dwóch dni nie pojawia się w cukierni. Jedyną nadzieją był dziadek. Może on rzuci jakieś, nawet blade, światło na sprawę. Alicja czuła, że powinna spotkać się z tym człowiekiem. Obraz, który dostała na urodziny, zaintrygował ją, a szczególnie jeden makabryczny jego detal.
Dziadek Weroniki mieszkał z dala od miasteczka. Prawie pusty autobus wspinał się powoli na szczyt wzgórza wśród metalicznego rzężenia silnika. Alicja miała wrażenie, że pojazd stanie nagle w połowie drogi, a kierowca, przerażony kłębami dymu wydobywającego się spod maski gruchota, obwieści koniec podróży. Auto sunęło jednak uparcie dalej.
Alicja czuła się świetnie. Od kiedy przyjechała do miasteczka, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki mdłości ustąpiły prawie zupełnie. Autobus wjechał właśnie w zalesiony obszar wzgórza i zaczął podskakiwać na wybojach, gdy dziewczyna ze smakiem wpakowała do ust ostatni kęs kanapki przyszykowanej przez panią Jadwigę. Szosa, upstrzona licznymi pęknięciami i szczelinami, zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Rozklekotany pojazd z trudem pokonywał asfalt zorany korzeniami olbrzymich dębów, czasami tak zwalniał, że Alicja mogłaby przez uchylone okno zerwać liść z gałęzi zwisających tuż nad drogą.
Myślała o Weronice. A więc były siostrami... Rodzice ukrywali to przez tyle lat. Mieli do tego prawo. Nie czuła się przez nich oszukana. Zawsze wiedziała, że sekret wcześniej czy później wyjdzie na światło dzienne. Teraz, kiedy znała prawdę, było jej lekko. Los okazał się łaskawy. Miała siostrę bliźniaczkę. Uśmiechnęła się, przypominając sobie pierwsze zdjęcie, które przesłała jej mailem Weronika. Uwagę przykuwała oliwkowa cera, krótkie kruczoczarne włosy, mały nieco zadarty nosek, duże brązowe oczy pełne jakiegoś niewysłowionego smutku.
- To ostatni przystanek! Wysiada pani? - usłyszała zachrypnięty głos kierowcy. - Dalej nie jadę! Tutaj nakręcam i z powrotem do miasta.
- Gdzie mieszka pan Kowal? - zapytała już w drzwiach.
- Ten stary dziwak? A tam... po prawej! Musi pani pójść przez te krzaki! - wskazał palcem gąszcz jeżyn rosnących za przystankiem. - Ta jego wnuczka zawsze chodzi tamtędy...
- A pamięta pan, kiedy ostatnio... - zawahała się przez chwilę. - Czy wczoraj też wysiadła tutaj?
- No pewnie! Ale było już późno! Musiała potem wrócić z kimś do miasteczka, bo przy ostatnim kursie nie wsiadała - odpowiedział uprzejmie i spojrzał nerwowo na zegarek.
- Nie wsiadała... - powtórzyła za mężczyzną, powoli schodząc po stopniach. - Musiała z kimś wrócić...
A co jeśli tutaj została? Nie, to niemożliwe, przecież Kowal zaprzeczył, pomyślała. Patrzyła przez chwilę za odjeżdżającym autobusem. Warkot silnika wkrótce umilkł. Została sama. Zupełnie jak przed laty. Stoi sama na polanie, patrząc, jak ojciec niknie wśród olbrzymich drzew zwabiony widokiem grzybów.
- Tatusiu! - woła za oddalającym się mężczyzną.
Cisza. Ojciec nie odpowiada. Tylko z oddali dobiega ujadanie psów. Ścieżka wąska, z trudem można się przecisnąć między zwartymi szpalerami roślin. Jeżyny wczepiają się w nogawki spodni, łakomie przylegają do delikatnego materiału, wkuwają w skórę. Trzeba uważnie stąpać, wczoraj szła tędy Weronika, może zostawiła ślady w wilgotnej leśnej próchnicy. Czuć dym, gdzieś się pali. Chyba już niedaleko, pani Jadwiga mówiła, że to kilka kroków od szosy, może sto, może dwieście metrów.
Jakiś ruch na ścieżce, czyżby spłoszone zwierzę, trzask łamanej gałęzi. Tak trudno cokolwiek dostrzec w gęstniejącym mroku. Słońce coraz niżej, wydłużone cienie, wszystko zlewa się w ciemną ścianę zieleni. Strach wędrować przez gąszcz, mając za latarnię jedynie nadzieję, że być może na końcu ścieżki odnajdzie Weronikę. Nadzieja... Nie tylko ona ciągnie ją w tę głuszę. Kilka delikatnych maźnięć pędzlem, plam, smug i wydłużeń układających się w tajemniczy cień na ścianie, być może cień mordercy. Znowu trzask łamanej gałęzi. Cokolwiek czaiło się w cieniu drzew, poruszało się powoli. Jeszcze kilkadziesiąt metrów i spotkają się twarzą w twarz. Bała się dzikich zwierząt. Przerażały ją te wszystkie opowieści o wściekłych lisach, zbiegłych z hodowli drapieżnikach, zranionych przez kłusowników wilkach. Wolałaby natknąć się na człowieka, jakąś równie jak ona wystraszoną kobiecinę zbierającą w słoik jagody albo zagubionego wśród drzew grzybiarza amatora szukającego zaparkowanego nieopodal auta. Psy wreszcie ucichły. Cisza. Ścieżka nieco szersza. Wije się wśród jeżyn, pędów młodej olszyny i grabów, ginie z oczu w ciemnozielonym gąszczu. Jeszcze kilka kroków. Podeszwy sandałów miejscami grzęzną w wilgotnej ziemi, patyki strzelają pod naciskiem stóp, szeleszczą zeszłoroczne liście. Nie widać żadnych zabudowań, choć ma się wrażenie, że są tuż tuż. Serce zaczyna bić jak oszalałe. Znowu trzask łamanej gałęzi. Tym razem głośniejszy. Jakby tego było za mało, z boku rozlega się przeraźliwy wrzask jakiegoś ptaszyska. Okropne miejsce. I ten zapach! Wyraźnie czuć smród spalenizny. Przez cały czas miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. To jakaś paranoja, pomyślała, czując przebiegający po plecach zimny dreszcz. Teraz, kiedy mogła swobodnie stawiać kroki niekrępowana kolczastymi pędami jeżyn, poruszała się znacznie szybciej. Wkrótce odetchnęła z ulgą, dostrzegając w ścianie zieleni prześwit. Zbliżała się do polany, na której stała chałupa starego Kowala. Ostatnie kilkanaście metrów pokonała biegiem. Stanęła na skraju lasu, ciężko dysząc. Widok był przerażający. Dom płonął. Łakome języki ognia pożerały dach, ślizgały się po ścianach. Towarzyszyły im kłęby czarnego dymu i trzask pękających dachówek. Alicja patrzyła na żywioł jak zahipnotyzowana. Czuła się bezsilna. Miała nadzieję, że ktoś z miasteczka dostrzeże dym i wezwie pomoc. Sama nie nosiła telefonu komórkowego. Wydawał się zbędny przez tyle lat... A Weronika? Czy była wraz z dziadkiem w chałupie? Co tutaj się stało? Pytania bezwiednie przelatywały przez głowę, nie znajdując odpowiedzi.
- Uciekaj... - usłyszała dobiegający zza pleców szept. - Na miłość boską, uciekaj...
Obejrzała się, ale ścieżka, którą przyszła, tonęła w mroku. Jedynym wyjściem był powrót do lasu. Cofnęła się kilka kroków, zrobiła półobrót, aby zerkać na płonącą chałupę i jednocześnie przyjrzeć się pobliskim zaroślom. Ktokolwiek tam się ukrył, na pewno nie chciał jej skrzywdzić, ale ostrzec przed jakimś niebezpieczeństwem.
- Weronika? - zapytała, mrużąc oczy. - Odezwij się...
- Uciekaj... - usłyszała.
Tym razem szept dobiegł z bardzo bliska. Oczy Alicji na powrót przywykły do mroku i dojrzały w rosnących nieopodal ścieżki paprociach ludzkie ciało.
Widok był tak przerażający, że na chwilę zabrakło jej tchu. To nie człowiek, ale manekin, wmawiała sobie, chcąc okiełznać rozedrgane nerwy. Leżąca w zaroślach dziewczyna miała ręce wykręcone do tyłu i mocno związane sznurem w nadgarstkach. Na jej bladej szyi czerniła się gruba pętla, która w zamyśle twórcy, przytwierdzona do więzów na rękach i nogach, miała zaciskać się przy każdym ruchu ofiary.
- Uciekaj... On tu jest... - szepnęło zmaltretowane ciało. - Oblałam go benzyną, ale on nie umarł. Chce ciebie...
w następnym odcinku
Ostatnio zmieniony 08 gru 2015, 16:07 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 4 razy.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

#2 Post autor: karolek » 07 gru 2015, 19:27

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 22:42 przez karolek, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 07 gru 2015, 19:33

Masz:D I co ja teraz pocznę?
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

#4 Post autor: karolek » 07 gru 2015, 19:34

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 22:43 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

#5 Post autor: Alicja Jonasz » 07 gru 2015, 19:38

psychopatyczno-sadystyczny umyśle? Hm :myśli:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

#6 Post autor: karolek » 07 gru 2015, 19:42

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 22:43 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

#7 Post autor: Alicja Jonasz » 07 gru 2015, 19:49

Ja tylko eksperymentuję z dłuższym tekstem, ćwiczę się i chciałabym, żeby ktoś powiedział, jak sobie radzę. Przecież nie musi skończyć się szczęśliwie...
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

#8 Post autor: karolek » 07 gru 2015, 19:53

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 22:44 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

#9 Post autor: Alicja Jonasz » 07 gru 2015, 20:03

Nie chcę jeszcze kończyć tego tekstu...
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 16 - "Demon"

#10 Post autor: karolek » 07 gru 2015, 20:12

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 22:44 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świerszcz w trawie”