"Świerszcz w trawie" cz. 18 - "W szpitalu"

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

"Świerszcz w trawie" cz. 18 - "W szpitalu"

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 09 gru 2015, 17:12

do początku
w poprzednim odcinku
Obudziła się w szpitalu z przeświadczeniem, że umarła i tak właśnie wyglądają zaświaty, o których przed laty gorliwie opowiadała matka. Jako dziecko próbowała wyobrazić sobie to miejsce, ale obraz wypełniony ziemskimi detalami zawsze rozczarowywał. Nie było w nim ani odrobiny niezwykłości. Z upływem czasu dziewczyna przestała wierzyć w opowieści matki, kategorycznie odrzucając nie tylko nauki kościoła, ale negując także istnienie Boga. Wszystko wróciło z chwilą, gdy otworzyła oczy i ujrzała nad sobą jaskrawą biel sufitu szpitalnej sali. Po raz pierwszy od tak długiego czasu nie odczuwała bólu. Była lekka jak piórko. Miała ochotę zerwać się z posłania na równe nogi i pobiec przed siebie z szeroko rozwartymi ramionami. Zanim pojawiła się matka i wypełniła współczującą obecnością przestrzeń wokół łóżka, Weronika wyczuła na dłoni kojące ciepło kogoś innego.
- Alicja - szepnęła.
A więc jest tutaj, bezpieczna i bliska, pomyślała z przyjemnym ściśnięciem serca. Delikatne ciepło dotknęło rozgrzanego czoła, najpierw musnęło brwi, po czym ześlizgnęło się na powieki, które stały się nagle ciężkie i zaczęły opadać. Nadchodził sen, a wraz z nim niepokój, że kiedy znów uda jej się otworzyć oczy, ciepło zniknie. Nie chciała tego. Pragnęła zatrzymać czas. Broniła się przez moment, próbując siłą woli nakazać powiekom, by się uniosły, potem jednak opadła z sił i poddała się ogarniającej ją niemocy. Zasnęła. Najpierw przypełzł chłód, potem usłyszała czyjeś kroki, dźwięk przesuwania czegoś ciężkiego po ziemi, tarcie, skrzypienie. Intruz musiał być blisko. Pojawił się strach, bezwzględny złodziej. Czuła, jak okrada ją z resztek ciepła, bierze w posiadanie bezbronne ciało, wnika w skórę, paraliżuje każdy mięsień, mrozi krew. Zadrżała. Chwilę później nastała ciemność. Zgasły wszystkie światła, nawet te sztuczne ze szpitalnych jarzeniówek, których nikły blask zachowała pod powiekami. Chłód, ciemność i strach jak wtedy w piwnicy. Ten sam koszmar, tylko tym razem nie ona była ofiarą. Stała obok. Bezpieczna... Zdawało jej się, że słyszy jęk, cichy, głuchy, jakby westchnienie konającego w cierpieniu człowieka. Jeszcze raz spróbowała unieść powieki. Udało się, ale to, co ujrzała, napełniło ją przerażeniem. Krew skapywała na ściółkę, obficie barwiąc zeschłe liście. Ciało, przywiązane sznurem za nogi do gałęzi dębu, wisiało nisko, kilkanaście centymetrów nad ziemią. Weronika przyjrzała się bezwładnym rękom, zakrwawionym dłoniom, rozgrzebanej na boki ściółce. Widok zapierał dech w piersiach. Ofiara musiała walczyć, niestety bezskutecznie. Z chwilą dostania się w szpony bestii jej los był przesądzony. Nagie ciało kobiety, brutalnie okaleczone jakimś ostrym narzędziem, wykrwawiało się. Przypominało bardziej woskową kukłę niż człowieka. Za późno na ratunek. Staruch zdążył dopaść kolejną ofiarę. Po nieudanym polowaniu znowu czuje się pewny siebie. Jest w dobrej formie. Morduje dalej, mimo że policja przetrząsa okolicę w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów jego zbrodniczej działalności. Musi mieć gdzieś w pobliżu kryjówkę, zakamuflowaną, niedostępną dla innych, nawet dla psów tropiących. Zapewne przez te wszystkie lata przygotował się na taką ewentualność. Przerażenie sięgnęło zenitu. Oddech stał się ciężki i płytki. Natychmiast rozejrzała się, chcąc przebić wzrokiem otaczające ją ciemne zarośla. Gdzieś tam czaiło się zło. Miała ochotę krzyczeć. Może któryś z policjantów usłyszy jej wołanie. A co jeśli staruch zabił wszystkich? Jest do tego zdolny. Wydostając się z płonącej ziemianki, udowodnił, że ma diabła za skórą i żadna broń go nie dosięgnie, ani ogień, ani pocisk.
- Wróć do nas... - usłyszała dobiegający z daleka głos. - Weroniko, obudź się...
Wydawał się znajomy. Próbowała namierzyć jego źródło, rozglądając się wokół, ale otaczający gąszcz tworzył jednolitą czarną ścianę, w której nie sposób było dojrzeć jakąkolwiek szczelinę. Wszystko zlewało się w jedną mroczną całość. Głos pochodził jakby z zewnątrz, z zupełnie innego świata.
- Obudź się... - powtórzył. - Wracaj do nas...
Poczuła nieodpartą chęć ruszenia z miejsca. Jeszcze raz spojrzała na zmaltretowane ciało kobiety, na olbrzymi pień dębu i zakrwawioną ściółkę, jakby chciała to wszystko wpisać w pamięć, potem zrobiła pierwszy krok w kierunku ciemnej ściany lasu. Światło oślepiło ją nagle, ale nie zamknęła oczu. Zamrugała tylko kilka razy i powoli zaczęła przyzwyczajać się do blasku jarzeniówek. Ujrzała pochyloną nad sobą twarz matki.
w następnym odcinku
Ostatnio zmieniony 10 gru 2015, 20:08 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 1 raz.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 18 - "W szpitalu"

#2 Post autor: karolek » 09 gru 2015, 19:14

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 20:44 przez karolek, łącznie zmieniany 4 razy.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 18 - "W szpitalu"

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 09 gru 2015, 19:18

Nie musisz pisać: "Koniec komentarza". Wystarczy kropka.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

karolek

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 18 - "W szpitalu"

#4 Post autor: karolek » 10 gru 2015, 7:05

Użyłem zbyt ostrych słów, nie powinienem, aczkolwiek nie zastosowałaś się do wskazówek ani moich ani Gorgiasza - bark logiki, koncentracja na bezsensownym okrucieństwie - to dyskawalifikuje twoje pisanie. Lepszy krótszy utwór i wartościowy niż długi i bezsensowny.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 18 - "W szpitalu"

#5 Post autor: Alicja Jonasz » 10 gru 2015, 18:13

Karolku, utwór nie jest skończony, te części to zaledwie cząstka dłuższej opowieści; ja bym go nie przekreślała, nie znając całości; może jednak coś z niego będzie:)
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 18 - "W szpitalu"

#6 Post autor: Enbers » 26 lut 2016, 21:59

Fakt faktem, fabuła ostatnio pełznie baaardzo powoli :jez:

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 18 - "W szpitalu"

#7 Post autor: Alicja Jonasz » 26 lut 2016, 22:09

Ano, jakosik tak pomalusiu, pomalusiu...
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 18 - "W szpitalu"

#8 Post autor: skaranie boskie » 27 lut 2016, 21:35

karolek pisze:Serwując to, CIĘŻKO OBRAŻASZ swoich czytelników.
karolek pisze:Użyłem zbyt ostrych słów, nie powinienem, aczkolwiek nie zastosowałaś się do wskazówek ani moich ani Gorgiasza - bark logiki, koncentracja na bezsensownym okrucieństwie - to dyskawalifikuje twoje pisanie. Lepszy krótszy utwór i wartościowy niż długi i bezsensowny.
Czy uważasz, Karolu, że o wartości utworu świadczy stosowanie się do czyichkolwiek wskazówek? Jeśli miałoby tak być, to po co byliby autorzy? Wystarczyliby wskazówkodawcy.
Mnie ten odcinek (ani żaden inny) nie obraża, a przecież zaliczam się do czytelników Alicji. Proszę Cię zatem, żebyś powstrzymał się od występowania w ich imieniu. Myślę, że w zupełności wystarczy, jak będziesz pisał wyłącznie w swoim własnym.
Wracając do treści.
Widzę, że Weronika otarła się o śmierć kliniczną. Chwała Ci, Autorko, że nie zabrnęłaś w ślepy zaułek z tunelem i światłem u jego wylotu. Tworząc własną wizję, uniknęłaś powtarzalności i przewidywalności, utrzymując przy tym pewną, mistyczną konwencję utworu. Mnie przekonałaś do dalszego czytania, co niechybnie nastąpi.
:kwiat: :kwiat: :kwiat:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1044
Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
Płeć:

Re: "Świerszcz w trawie" cz. 18 - "W szpitalu"

#9 Post autor: Alicja Jonasz » 28 lut 2016, 9:36

skaranie, uff, dobrze, że chociaż Ty nie obrażony; zgadzam się, że tekst wymaga dopracowania; te części to szkic pisany na gorąco; trzeba pouzupełniać, połączyć, rozwinąć, uzupełnić, wytłumaczyć; chciałam mieć rozeznanie, czy to da się czytać, czy ma ręce i nogi, jest nadzieja na coś więcej niż "gniot"; czuję, że tekst nie jest najgorszy; w każdym razie czytałam gorsze wydane drukiem...
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świerszcz w trawie”