Świat według Zdzicha /8/ - Spełnione marzenia
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Świat według Zdzicha /8/ - Spełnione marzenia
od początku
w poprzednim odcinku
Wrócił.
Pojawił się niemal o zmroku. Jak zawsze szukał swojego chleba.
Pan Janek znalazł i dla niego jakąś kanapkę. Machnął tylko ręką, gdy obcy powiedział, że nie ma mu czym zapłacić. On też słuchał jego opowieści, myślę, że liczył na dalszy ciąg.
Wysłaliśmy Bankiera po ostatnie wisienki, bo zaraz mieli zamykać i rozlawszy kolejkę, szykowaliśmy się na nową porcję wspomnień księdza.
- Nie jestem księdzem, nie nazywajcie mnie tak – zaoponował, gdy któryś z nas próbował się do niego zwracać tym tytułem. – Byłem, ale nie jestem.
Chwilę się zamyślił i powoli, jakby ważąc każde słowo zaczął mówić:
- Zapewne pamiętacie, jak opowiadałem wam, że nadszedł długo oczekiwany dzień, w którym, wraz z wieloma kolegami z seminarium, staliśmy się pełnoprawnymi kapłanami. Piękny i radosny dzień, a po nim wakacje. Pojechałem od razu z matką i dziadkami do domu. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Dostałem w prezencie złoty medalik z Matką Boską i Dzieciątkiem. Obiecałem, że będę go zawsze nosił.
Z poczuciem pewnego, dziwnego lęku wybrałem się do kościoła. To był mój kościół, wyrosłem w nim, tu dojrzewało we mnie powołanie, z tego miejsca wyruszyłem w swoją życiową podróż. Po długiej, pełnej refleksji i wspomnień modlitwie w pustym o tej porze kościele, postanowiłem odwiedzić księdza proboszcza. Delikatnie zapukałem do drzwi.
- Wojtek? – Z głosu gospodyni wyraźnie przebijało zaskoczenie. – Aleś ty, chłopaku wyrósł! Księże proboszczu, niech ksiądz spojrzy, kto do nas przyszedł!
Na schodach pojawiła się znajoma sylwetka proboszcza.
- Wojtek? Czy ty już… no, czy już jesteś kapłanem?
Powitanie było bardzo serdeczne, ksiądz sam zszedł do piwniczki, przynieść odpowiednie wino na taką okoliczność. Było naprawdę miło.
Co tu dużo opowiadać, byłem szczęśliwy i pełen ogromnych nadziei na przyszłość. Wkrótce zgłosiłem się do kurii i poprosiłem, żeby mnie skierowano na misję. Bardzo chciałem opowiadać o Jezusie tym, którzy go jeszcze nie znali. To było moje najskrytsze marzenie.
Tu przerwał. Jego oczy zapłonęły jakimś dziwnym światłem.
- I co? Zostałeś misjonarzem? – spytał Bankier.
- Nie od razu. Najpierw musiałem nabrać stażu po parafiach, jako młody wikary. Błądziłem tak prawie dwa lata z miejsca na miejsce. Nigdzie go długo nie zagrzałem. Uczyłem dzieci religii, odprawiałem msze, zastępowałem proboszczów. Rutyna. Jeszcze kilka razy ponawiałem swoją prośbę w kurii. Zawsze bez skutku.
Pewnego dnia, pamiętam, że było to wczesną wiosną, jeszcze gdzieniegdzie zalegały połacie śniegu, przyszła odpowiedź. Pozytywna. Zostałem wysłany do Rzymu, by stamtąd ruszyć na podbój świata, za jedyną broń mając cztery Ewangelie. Miałem to szczęście, że mogłem obejrzeć Bazylikę, co w tamtych czasach nie każdemu było dane. Potem trafiłem i do Ziemi Świętej. To była wspaniała przygoda. Podróż marzeń. Wówczas nie zastanawiałem się, kto za to płaci. Wydawało mi się, że to taka swoista manna z nieba.
W tym momencie pan Janek zaczął powoli zamykać swój przybytek. Było już późno i wszyscy klienci dawno skończyli konsumpcję. Kilkoro z nich jeszcze siedziało przy stolikach, przysłuchując się opowieści Wojtka. Ten jednak zreflektował się, że już późno i szybko zaczął się żegnać.
- No, ale nie dokończyłeś… - powiedziałem z nutką żalu w głosie. Czułem, że jego opowieść może być wspaniałym tematem dla mnie, śmietnikowego literata.
- Wrócę – powiedział spokojnie Wojtek. – Wrócę i dokończę, ale dziś muszę już iść. Czekają na mnie.
- Poczekaj! – zawołał za nim pan Janek. Podszedł i wsunął mu w rękę zawiniątko z kanapkami. – Weź, po ciemku niczego nie znajdziesz w śmietniku.
cdn.
w poprzednim odcinku
Wrócił.
Pojawił się niemal o zmroku. Jak zawsze szukał swojego chleba.
Pan Janek znalazł i dla niego jakąś kanapkę. Machnął tylko ręką, gdy obcy powiedział, że nie ma mu czym zapłacić. On też słuchał jego opowieści, myślę, że liczył na dalszy ciąg.
Wysłaliśmy Bankiera po ostatnie wisienki, bo zaraz mieli zamykać i rozlawszy kolejkę, szykowaliśmy się na nową porcję wspomnień księdza.
- Nie jestem księdzem, nie nazywajcie mnie tak – zaoponował, gdy któryś z nas próbował się do niego zwracać tym tytułem. – Byłem, ale nie jestem.
Chwilę się zamyślił i powoli, jakby ważąc każde słowo zaczął mówić:
- Zapewne pamiętacie, jak opowiadałem wam, że nadszedł długo oczekiwany dzień, w którym, wraz z wieloma kolegami z seminarium, staliśmy się pełnoprawnymi kapłanami. Piękny i radosny dzień, a po nim wakacje. Pojechałem od razu z matką i dziadkami do domu. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Dostałem w prezencie złoty medalik z Matką Boską i Dzieciątkiem. Obiecałem, że będę go zawsze nosił.
Z poczuciem pewnego, dziwnego lęku wybrałem się do kościoła. To był mój kościół, wyrosłem w nim, tu dojrzewało we mnie powołanie, z tego miejsca wyruszyłem w swoją życiową podróż. Po długiej, pełnej refleksji i wspomnień modlitwie w pustym o tej porze kościele, postanowiłem odwiedzić księdza proboszcza. Delikatnie zapukałem do drzwi.
- Wojtek? – Z głosu gospodyni wyraźnie przebijało zaskoczenie. – Aleś ty, chłopaku wyrósł! Księże proboszczu, niech ksiądz spojrzy, kto do nas przyszedł!
Na schodach pojawiła się znajoma sylwetka proboszcza.
- Wojtek? Czy ty już… no, czy już jesteś kapłanem?
Powitanie było bardzo serdeczne, ksiądz sam zszedł do piwniczki, przynieść odpowiednie wino na taką okoliczność. Było naprawdę miło.
Co tu dużo opowiadać, byłem szczęśliwy i pełen ogromnych nadziei na przyszłość. Wkrótce zgłosiłem się do kurii i poprosiłem, żeby mnie skierowano na misję. Bardzo chciałem opowiadać o Jezusie tym, którzy go jeszcze nie znali. To było moje najskrytsze marzenie.
Tu przerwał. Jego oczy zapłonęły jakimś dziwnym światłem.
- I co? Zostałeś misjonarzem? – spytał Bankier.
- Nie od razu. Najpierw musiałem nabrać stażu po parafiach, jako młody wikary. Błądziłem tak prawie dwa lata z miejsca na miejsce. Nigdzie go długo nie zagrzałem. Uczyłem dzieci religii, odprawiałem msze, zastępowałem proboszczów. Rutyna. Jeszcze kilka razy ponawiałem swoją prośbę w kurii. Zawsze bez skutku.
Pewnego dnia, pamiętam, że było to wczesną wiosną, jeszcze gdzieniegdzie zalegały połacie śniegu, przyszła odpowiedź. Pozytywna. Zostałem wysłany do Rzymu, by stamtąd ruszyć na podbój świata, za jedyną broń mając cztery Ewangelie. Miałem to szczęście, że mogłem obejrzeć Bazylikę, co w tamtych czasach nie każdemu było dane. Potem trafiłem i do Ziemi Świętej. To była wspaniała przygoda. Podróż marzeń. Wówczas nie zastanawiałem się, kto za to płaci. Wydawało mi się, że to taka swoista manna z nieba.
W tym momencie pan Janek zaczął powoli zamykać swój przybytek. Było już późno i wszyscy klienci dawno skończyli konsumpcję. Kilkoro z nich jeszcze siedziało przy stolikach, przysłuchując się opowieści Wojtka. Ten jednak zreflektował się, że już późno i szybko zaczął się żegnać.
- No, ale nie dokończyłeś… - powiedziałem z nutką żalu w głosie. Czułem, że jego opowieść może być wspaniałym tematem dla mnie, śmietnikowego literata.
- Wrócę – powiedział spokojnie Wojtek. – Wrócę i dokończę, ale dziś muszę już iść. Czekają na mnie.
- Poczekaj! – zawołał za nim pan Janek. Podszedł i wsunął mu w rękę zawiniątko z kanapkami. – Weź, po ciemku niczego nie znajdziesz w śmietniku.
cdn.
Ostatnio zmieniony 28 lip 2013, 0:56 przez zdzichu, łącznie zmieniany 1 raz.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Świat według Zdzicha /8/ - Spełnione marzenia
Zaczyna być interesująco.
Sprytnie budujesz napięcie.
Wiemy już, żeś się nie mylił w przypadku księdza, chociaż on już tylko były. Aż mnie pali ciekawość, jak to się stało, że przestał nim być. Zachodzę jednak w głowę, jakim cudem trafił na śmietnik. Wcześniej napisałeś, że jest czysty, schludny i nie wygląda na śmietnikowego szperacza. Przyznam, że - chociaż mam mnóstwo roboty przy tekstach do antologii - nie mogę sobie odmówić regularnego zaglądania pod twoją opowieść. To nowa jakość na Ósmym piętrze. Tak trzymaj.
Sprytnie budujesz napięcie.
Wiemy już, żeś się nie mylił w przypadku księdza, chociaż on już tylko były. Aż mnie pali ciekawość, jak to się stało, że przestał nim być. Zachodzę jednak w głowę, jakim cudem trafił na śmietnik. Wcześniej napisałeś, że jest czysty, schludny i nie wygląda na śmietnikowego szperacza. Przyznam, że - chociaż mam mnóstwo roboty przy tekstach do antologii - nie mogę sobie odmówić regularnego zaglądania pod twoją opowieść. To nowa jakość na Ósmym piętrze. Tak trzymaj.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Re: Świat według Zdzicha /8/ - Spełnione marzenia
Onieśmielasz mnie, panie/pani skaranie boskie.skaranie boskie pisze:To nowa jakość na Ósmym piętrze
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
- jaga
- Posty: 578
- Rejestracja: 02 gru 2011, 19:33
Re: Świat według Zdzicha /8/ - Spełnione marzenia
skaranie ma rację - Sprytnie budujesz napięcie.
czy naprawdę jesteś tak jak piszesz
śmietnikowy literat - czy to przenośnia
idę dalej
czy naprawdę jesteś tak jak piszesz
śmietnikowy literat - czy to przenośnia
idę dalej
Jestem jaka jestem. Niepojęty przypadek, jak każdy przypadek.
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Re: Świat według Zdzicha /8/ - Spełnione marzenia
Pani Jago.
W pewnym sensie to nie przenośnia.
Zeszyt sobie kupiłem w supermarkecie, za pieniądze uzbierane z pracy na parkingu, ale już długopis znalazłem na śmietniku. Był nowy i absolutnie nieużywany. Mam jeszcze laptopa, który sprezentował mi ponad śmietnikiem/
W pewnym sensie to nie przenośnia.
Zeszyt sobie kupiłem w supermarkecie, za pieniądze uzbierane z pracy na parkingu, ale już długopis znalazłem na śmietniku. Był nowy i absolutnie nieużywany. Mam jeszcze laptopa, który sprezentował mi ponad śmietnikiem/
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Świat według Zdzicha /8/ - Spełnione marzenia
Oj, Zdzichu, coś mi się widzi, że sporo wisienki było.
Na szczęście już coś o tym laptopie pisałeś.
O podarunek podejrzewam tego chłopaka, który Ci go naprawia. Zgadłem?
Tylko dlaczego ponad śmietnikiem?
Na szczęście już coś o tym laptopie pisałeś.
O podarunek podejrzewam tego chłopaka, który Ci go naprawia. Zgadłem?
Tylko dlaczego ponad śmietnikiem?
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Świat według Zdzicha /8/ - Spełnione marzenia
Zatrzymało mnie poniższe zdanie, najbardziej mi utkwiło w pamięci, panie Zdzichu:
Trochę przeredagowałabym niektóre zdania, ale myślę, że w pana opowieściach idealna konstrukcja jest drugoplanowa, więc jedynie, jeśli chciałby pan jakichś sugestii, to mogę przesłać je na pw.
Myślę, że chleba Wojtek nie musi szukać na śmietniku. Już wiadomo, że jego poplecznikiem jest choćby pan Janek. Zamiast wyrzucić 'przeterminowane' kanapki, może je odkładać dla Was, parkingowych i dla byłego kapłana, Wojtka.
Przeczytałam odpowiedź Jadze, o zeszycie, długopisie i laptopie... Samo życie.
serdecznie pozdrawiam
iTuiTam
Często zastanawiam się, jak to się dzieje, że kościoły buduje się, albo budowało w pewnym okresie, tak szybko jakby to nie były budowle a grzyby samorosnące... Zastanawiałam się przy okazji podróży do Polski, jak to możliwe, że taki jeszcze 'biedny' kraj, że ludzie żyją skromnie a często wręcz biednie i te kościoły, świątynie do nieba, dla nieba... A ludzie? Zastanawiałam się: kto zapełni te wszystkie kościoły, kto je utrzyma...Wówczas nie zastanawiałem się, kto za to płaci. Wydawało mi się, że to taka swoista manna z nieba.
Trochę przeredagowałabym niektóre zdania, ale myślę, że w pana opowieściach idealna konstrukcja jest drugoplanowa, więc jedynie, jeśli chciałby pan jakichś sugestii, to mogę przesłać je na pw.
Myślę, że chleba Wojtek nie musi szukać na śmietniku. Już wiadomo, że jego poplecznikiem jest choćby pan Janek. Zamiast wyrzucić 'przeterminowane' kanapki, może je odkładać dla Was, parkingowych i dla byłego kapłana, Wojtka.
Przeczytałam odpowiedź Jadze, o zeszycie, długopisie i laptopie... Samo życie.
serdecznie pozdrawiam
iTuiTam
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Świat według Zdzicha /8/ - Spełnione marzenia
Świetnie budujesz napięcie.
"śmietnikowy literat" - rewelacja.
Pozdrawiam,
A.
"śmietnikowy literat" - rewelacja.
Pozdrawiam,
A.
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Re: Świat według Zdzicha /8/ - Spełnione marzenia
Piękna i mądra pani iTuoTam.iTuiTam pisze:Często zastanawiam się, jak to się dzieje, że kościoły buduje się, albo budowało w pewnym okresie, tak szybko jakby to nie były budowle a grzyby samorosnące...
Szczerze mówiąc, nie mam zdania na temat budowy kościołów, podobnie jak innych, kosztownych inwestycji kościelnych. O kosztach, mimochodem, wspomniał Wojtek. Nie drążyłem tematu, uznając go za poboczny.
Słuszne mniemanie. Jeśli jednak kiedyś, jakimś psim swędem, uda mi się dotrzeć do jakiegoś wydawcy, chętnie poproszę panią o korektę. Trzymam za słowo.iTuiTam pisze:Trochę przeredagowałabym niektóre zdania, ale myślę, że w pana opowieściach idealna konstrukcja jest drugoplanowa
Właśnie takie staram się opisywać.iTuiTam pisze:Przeczytałam odpowiedź Jadze, o zeszycie, długopisie i laptopie... Samo życie.
Chcesz się zammienić miejscami, pani Adelo?Adela pisze:"śmietnikowy literat" - rewelacja.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie