Świat według Zdzicha /35/ - Święta kleptomania

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Świat według Zdzicha /35/ - Święta kleptomania

#1 Post autor: zdzichu » 02 maja 2014, 0:48

od początku
w poprzednim odcinku


No i stało się!
Mamy nowego świętego.
Dziś mój prezesunio wrócił z pielgrzymki. Tak to się teraz nazywa.
Autokarem pojechali na nią. To znak czasów. Dziś tylko głupcy i nieudacznicy podróżują z buta. Cywilizowany człowiek na pielgrzymkę wyrusza autokarem, pociągiem, czy też własnym autem. Nawet samolotem. Nigdy pieszo. Tak było i z panem Prezesem.
Wyruszyli już we czwartek, żeby w sobotę jeszcze trochę Wiecznego Miasta łyknąć. Oj, zdziwiliby się ojczulkowie Kościoła, że pielgrzymi do nich z drugiego końca świata w dwa dni docierają, zdziwili. Ale taka jest cena postępu, już nic nie jest odległe.
Jak więc wspomniałem wyruszyli we czwartek. W sobotę zwiedzali Rzym, co wcale nie było łatwe, biorąc pod uwagę olbrzymie hordy tych no, pielgrzymów, co to jak szarańcza rzuciły się dawać świadectwo i kupować nikomu niepotrzebne pierdółki. Mój Tygrys Europy, jak przystało na poważnego pana Prezesa, olał tłoczenie się z gawiedzią w ciasnych przedsionkach Wieczności. Wraz ze swoim kumplem i żonami postanowili pozwiedzać rzymskie restauracje. Rozsądny pomysł. Gdybym był pielgrzymem też bym zaczął od strawy dla ciała. Duch się nałyka jeszcze aż nadto. Zaprzyjaźniony pan ksiądz – kierownik wycieczki – ulotnił się gdzieś, jak tylko dotarli do Stolicy Świata. Rozpłynął się w świętym powietrzu, niczym wódka w spożytym obiedzie. Zresztą nic dziwnego. Pan Prezes powiedział, że wódkę to oni tam mają chujową. Śmierdzi, jak jakieś perfumy i w ogóle nie wchodzi w czapę. Ino rzyga się po niej fest. Zawsze mu powtarzam, że nasza wisienka najlepsza, na każdą okoliczność, ale on się upiera próbować jakichś gówien. Niech rzyga kutas, jak lubi. Chyba zresztą właśnie wspomnienie tegoż rzygania nastroiło go tak gawędziarsko, że opowiadał mi wrażenia przez całe przedpołudnie. Nawet poczęstował piwem. Dobrodziej, kurwa go mać!
Ale wracajmy do tematu.
Po obficie zakrapianej sobocie, oraz nocy, tylko w ostatniej fazie spędzonej w tzw. hotelu, nadeszła upragniona niedziela. Już od rana, przypominające o sobie kacem, życie zaczęło nieźle dawać się we znaki. Nie było rady. Trzeba było zajrzeć do przywiezionych z kraju zapasów. Nasza, swojska, czysta, choć ciepła, przynajmniej postawiła towarzystwo na nogi.
W doskonałym nastroju wyruszyli na spęd. Ku ich wielkiemu zdziwieniu, plac św. Piotra był tak szczelnie zapchany pielgrzymującą śmietanką wiernych, że – jakby nie dziewczyny – nie byłoby gdzie palca włożyć. Nie włożyli więc, tylko przystanęli sobie pod murkiem czekając na rozwój wypadków. A dłużyło im się to czekanie niemiłosiernie. W końcu ryk tłumu oznajmił, że Idol się pojawił. Nawet mój prezesunio, który z kościołem ma tyle wspólnego, ile odpisuje z podatku na poczet darowizny dla księdza Józefa, dał się ponieść entuzjazmowi. Nawet wyrwało mu się nieopatrznie:
- Polska gola!
Skarcony groźnymi spojrzeniami współentuzjastów, szybko jednak ochłonął i zaproponował swojemu gronu przeczekanie tej nawały w jakiejś knajpce. W końcu wszędzie stały telewizory i przynajmniej było coś widać. Uprzejmy restaurator, gdy już zamówili kawę, piwo i szampana dla pań, spytał skąd ich Bóg w skromne, rzymskie progi sprowadził. Gdy dowiedział się, że z kraju nad Wisłą, radośnie wykrzyknął:
- A! Papa Wojtyla!
Po czym przyniósł im maleńką tackę z czterema jeszcze mniejszymi kieliszkami limoncello, które obiecał zapisać na rachunek firmy.
Takim oto sposobem, po wielu – mniej, lub bardziej zrozumiałych – toastach, polski papież stał się świętym i odtąd opiekować miał się polskimi pielgrzymami, używając do tego swojej nadludzkiej mocy. Jak mu ta opieka wyjdzie w praktyce? Dowiemy się niebawem. Tymczasem pojawiła się pani Prezesowa. Cała rozanielona, chyba wspomnieniami z Rzymu, jak nigdy zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem i dobrym słowem.
- Zdzichu, co jest, do kurwy nędzy, z ciepłą wodą? Wykąpać się chciałam a tu zimna leci.
- Przepraszam panią Prezesową – odparłem – pan Prezes tak zajmująco opowiadał, że chyba zapomniałem wyczyścić piec. Już pędzę. Tylko szkoda, bo to naprawdę interesujące.
Pan Prezes jednak obiecał dokończyć opowieść, jak wrócę z kotłowni. Tymczasem kazał podać śniadanie. Naprawdę nie wiem, skąd w nim nagle tyle dobroci. Może to skutek otarcia się o świętość?
Chwilę potem dowiedziałem się, że w Rzymie pielgrzymi spędzili jeszcze poniedziałek, jednak niewiele z tego wynieśli, bo ci przebiegli Włosi pootwierali sklepy i można było, jak człowiek, napić się gorzały w hotelowym zaciszu. Co prawda gospodarze nie podzielali radosnego nastroju gości i zarzekali się, że nigdy więcej żadnej pielgrzymki z Polski, ale co się dziwić dzikusom - nieświadomym rzeczy zakonnikom? Skąd taki ma wiedzieć, że natury się nie da oszukać, że pielgrzym ma prawo być spragniony i to pragnienie sumiennie ugasić?
Koniec końców, nasza reprezentacja, tuż po wtorkowym obiedzie, wyruszyła w drogę powrotną i nie byłoby o czym więcej opowiadać, gdyby nie nocleg, na który stanęli w niewielkim, urokliwym uzdrowisku Abano Terme w okolicach Padwy. To już miał być ostatni przystanek w podróży i pewnie takim by pozostał, gdyby rankiem nie okazało się, że ktoś pielgrzymom zwyczajnie podpierdolił autokar.
W tej części relacji, prezesunio wyraźnie się ożywił. Opowiadał, jakie to wszyscy mieli głupie miny, gdy okazało się, dalej chyba przyjdzie rzeczywiście zapinać na piechotę, jak na pielgrzymów przystało. Mało tego. Pełne walizki pamiątek z Rzymu, świętych obrazków i figurek poszły się paść, a on sam stracił kilka flaszek, dopiero co zakupionego, włoskiego wina. Ciekawe, czy złodzieje nie przez to wino gwizdnęli im pojazd.
Po południu streściłem chłopakom opowieść prezesa.
Właściwie nie wywołała jakichś emocji. W końcu dla takich, jak my, tego rodzaju wojaże to absolutna egzotyka. Co innego wycieczka w okolice dworca, w odwiedziny do Wojtka i jego kumpli. Chyba niebawem się wybierzemy. I nazwiemy to pielgrzymką, a co!
Jeden Krzywy skomentował relację z Rzymu, ale i on był oszczędny w słowach.
- Jakiś kleptoman, kurwa? Religijny musi.
Chyba wiem, co miał na myśli…

cdn.
Ostatnio zmieniony 15 maja 2014, 22:44 przez zdzichu, łącznie zmieniany 1 raz.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Świat według Zdzicha /35/ - Święta kleptomania

#2 Post autor: 411 » 02 maja 2014, 10:19

Witaj, panie Zdzichu.
:)

Poczytalam, za zainteresowaniem - jak zwykle, ale tym razem srednio sie ubawilam, by nie powiedziec - wyjátkowo srednio. Doslownie dwa fragmenty byly blyskotliwe, reszta - eee...

zdzichu pisze:Dziś mój prezesunio wrócił z pielgrzymki.
zdzichu pisze:Tak było i z panem Prezesem.
To z duzej, czy malej litery?


zdzichu pisze:Właściwie nie wywołała jakichś emocji.
Uzycie tego slówka samo w sobie swiadczy "zle" o panu, a jeszcze w poláczeniu z emocjami - to tak, jak troche w ciázy.
Albo te emocje sá, albo nie.



A teraz to, co dalo mi do myslenia.
Do tej pory zes pan oszczednie wyrazal swój swiatopoglád, tym razem jednak mam wrazenie, ze w temacie opowiadania przemyciles pan swojá silná niechcec - tak do wydarzenia, jak KK.
I masz pan prawo. Mnie raczej chodzi o to, ze wszystko i o wszystkim mozna, jednak inaczej brzmialoby panskie widzimisie bez tych uszczypliwosci. I prosze mi nie wyjezdzac z nadwrazliwosciá - wyjátkowo mnie to nie dotyczy.
Raczej mam wrazenie, ze wychylil lebek prawdziwy pan Zdzislaw...
zdzichu pisze:W sobotę zwiedzali Rzym, co wcale nie było łatwe, biorąc pod uwagę olbrzymie hordy tych no, pielgrzymów, co to jak szarańcza rzuciły się dawać świadectwo i kupować nikomu niepotrzebne pierdółki.
zdzichu pisze:W doskonałym nastroju wyruszyli na spęd. Ku ich wielkiemu zdziwieniu, plac św. Piotra był tak szczelnie zapchany pielgrzymującą śmietanką wiernych, że – jakby nie dziewczyny – nie byłoby gdzie palca włożyć. Nie włożyli więc, tylko przystanęli sobie pod murkiem czekając na rozwój wypadków. A dłużyło im się to czekanie niemiłosiernie. W końcu ryk tłumu oznajmił, że Idol się pojawił.
zdzichu pisze:Takim oto sposobem, po wielu – mniej, lub bardziej zrozumiałych – toastach, polski papież stał się świętym i odtąd opiekować miał się polskimi pielgrzymami, używając do tego swojej nadludzkiej mocy. Jak mu ta opieka wyjdzie w praktyce? Dowiemy się niebawem.
Jesli sie myle - prosze o wybaczenie.


zdzichu pisze:- Jakiś kleptoman, kurwa? Religijny musi.
Chyba wiem, co miał na myśli…
A ja nie mam najbledszego pojecia. I prosze o naswietlenie, bo szalenie mnie to interesuje.

Milego,
J.
:)
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Świat według Zdzicha /35/ - Święta kleptomania

#3 Post autor: skaranie boskie » 02 maja 2014, 23:05

Panie Zdzichu,
abstrahując od faktu, żeś pan w czułe i bliskie skaraniowemu sercu struny uderzył, muszę głośno przyznać, że ubawiłem się po pachy. I nie z powodu ośmieszenia samego wydarzenia, bo tuszę, że nie taki był twój zamiar, jeno, żeś wyszydził "spontaniczną" religijność naszych rodaków. Czasami się zastanawiam, jak wyglądałby ona, gdyby kiedyś pana Wojtyły nie wybrano papieżem. Innymi czasami, czy z tą religijnością nie jest, jak z kibicowaniem. Nasi wygrywają akurat w skokach, więc kibicujemy skoczkom. W drodze na ołtarze, papieżom itp. Po prostu usilnie potrzebujemy sukcesu, żeby utopić w nim nasze, polskie kompleksy.
Wspaniałym ukoronowaniem satyry na religijność polskiego biznesmena był okrzyk
zdzichu pisze:- Polska gola!
Moim zdaniem majstersztyk. Idealnie oddaje atmosferę.
No i jeszcze to:
zdzichu pisze:Takim oto sposobem, po wielu – mniej, lub bardziej zrozumiałych – toastach, polski papież stał się świętym
Jakbym to widział. Samo życie!
Brawo, panie Zdzichu.
I chcę tu prosić wszystkich obrońców obrażonych uczuć, żeby właśnie pod tym kątem spojrzeli na kolejny odcinek Zdzichowych zmagań ze światem. On nie ośmiesza religii, Boga, ani śp. Pana Papieża. On ośmiesza wyznawców, przynajmniej tę widzącą w religii kolejną dyscyplinę sportu, ich część.
Panie Zdzichu! Szacun!
:beer: :beer: :beer:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: Świat według Zdzicha /35/ - Święta kleptomania

#4 Post autor: zdzichu » 04 maja 2014, 0:19

Otóż to, panie Skaranie boskie!
To właśnie chciałem pokazać w krzywym zwierciadle. I niepotrzebnie się pani Józefina rozczula nad moim światopoglądem. On tu nie ma wiele do rzeczy.
411 pisze:
Zdzichu pisze:Dziś mój prezesunio wrócił z pielgrzymki.
Zdzichu pisze:Tak było i z panem Prezesem.
To z duzej, czy malej litery?
Pani 411, to są dwie różne sprawy. Pan Prezes, to wielką literą, wiadomo... A prezesunio, to takie konfidencjonalne. Zdecydowanie małą!
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Świat według Zdzicha /35/ - Święta kleptomania

#5 Post autor: Ewa Włodek » 22 cze 2014, 18:36

uśmiałeś mnie, Zdzichu, do łez! Krzywe to zwierciadło, i krzywą nasza - tym razem pielgrzymkową - rzeczywistość ukazuje! I pozwolę sobie na dwie dygresje:
1. XV- wieczna literatura tak zwana sowizdrzalska, gdzie zapisano mniej więcej tak: "i szliśmy do tego Santiago w Komposteli, a co karczma - to antałek, co krzaki - to bryk-bryk. A szły z nami dwie niewiasty, i co postój, to one dupy rozdawały hojnie, gadając, że przecież po odpust idą, więc się u tego Santiaga z czegoś wyspowiadać muszą."
2. Moja Bratanica po wycieczce-pielgrzymce do Ziemi Świętej orzekła, że nigdy już na żadną pielgrzymkę nie pojedzie, bo jako agnostyczka (jeśli chodzi o przekonania) i osoba przyzwoita (pod względem etycznym) nie będzie więcej uczestniczyć o "obrazie Boskiej", jaką obserwowała wśród pielgrzymkowiczów.
:bravo:
pozdrawiam z uśmiechami...
Ewa

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: Świat według Zdzicha /35/ - Święta kleptomania

#6 Post autor: zdzichu » 24 cze 2014, 23:39

Dziękuję, pani Ewo, że pani zechciała, mogła, była etc.
To jest bardzo miły fakt, że osoba tak doskonale pisząca, jak pani, przynajmnie się uśmiała. No, miało być śmiesznie, z tym, że ja nie umiem zabawnie pisać. Jeśli mi się udało, to naprawdę się cieszę. Przyznam się, że ja nigdy w życiu nie pielgrzymowałem, ale mój prezesunio tak sugestywnie opowiedział mi swoją wycieczkę do świętego miasta, że wystarczyło tylko ściśle się trzymać relacji. Jeszcze raz dziękuję za dobre słowo.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świat według Zdzicha”