W Oleandrach /8/ - Poważna sprawa

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

W Oleandrach /8/ - Poważna sprawa

#1 Post autor: zdzichu » 19 gru 2014, 23:06

od początku
w poprzednim odcinku


- Skąd znasz Grażynę? – zagadnąłem niespodziewanie panią Janeczkę dziś po południu.
- Wiedziałam, że pan spyta, panie Zdzichu – odrzekła spokojnie. – Ona mi mówiła, że pan ją zna, nie była tylko pewna, czy pan ją poznał.
- Ale skąd wy się znacie?
- Poznałam ją na zajęciach terapeutycznych. Jej Kuba ma taką samą chorobę, jak mój Krzyś.
- Opowiadała coś o Kujawiaku? – ciągnąłem.
- Oj, opowiadała, panie Zdzichu, opowiadała. Tylko nie wiem, czy powinnam powtarzać.
- Nie musisz. Myślę, że ona jeszcze tu wróci, sam ją spytam.
- Wróci. Na pewno wróci. Niech się pan nie gniewa – spojrzała na mnie z przepraszającym uśmiechem, - muszę się zająć klientami. Jak pan chce, to pogadamy wieczorem.

Gdzieżbym ja nie chciał! Z nią to chyba i na polu kaktusów…
Tymczasem pojawił się Krzywy ze świeżym zapasem machorki.
- Zobacz, Literat, co dziś jaramy. Jakiś palant wyjebał pół paczki wielbłądów.
- Widać palenie rzucał, albo mu zaszkodziły. Ponoć po tych z wielbłądem to facet odpada w przedbiegach.
- No co ty, kurwa? To może nie bedziem jarać tego paskudztwa?
- A jakie ty masz przedbiegi na widoku, Krzywy, cobyś się bał w nich odpaść? – zapytałem chyba retorycznie.
- Co racja, to racja. Dawaj zajaramy.
- A gdzie to nasz Bankier?
- Jak to gdzie? Po flaszkiem go wysłał.
- Miałeś kasę z samego rana?
- A miałem. Pan Janek na konto niedzieli odpalił, bo mnie cóś tak strasznie smaliło.
- Aha, jasne. Tylko co my będziemy pić w niedzielę?
W tej chwili nadszedł Bankier radośnie wymachując butelką.
- Panowie! Pijemy – oznajmił.
I wypiliśmy. Najpierw po kubku, potem po drugim, a potem…
Potem Krzywy wyskoczył z żądaniem:
- Ty, kurwa, coś wiesz, Literat, o tej laluni, co nam fotki robiła. Gadaj mie zaraz, co to za cizia była!
- Wiem i nie wiem – próbowałem się wykręcać.
- Gadaj zaraz, bo…
- Dobra, dobra. Ino kopsnij jakiegoś szluga, bo mi się w płucach duszno robi.
Zaciągnąłem się z lubością. Chwilę odczekałem, po czym wziąłem kolejnego macha.
- Polej no jeszcze kolejkę, Bankier, bo muszę myśli zebrać.
Bankier napełnił kubek trzykrotnie i wszyscy trzej wychyliliśmy do dna, z tym, że ja dodałem od siebie krótkie „na pohybel”. Już miałem zacząć jakieś pokrętne tłumaczenie, gdy usłyszałem za sobą ciepły głos pani Janeczki.
- Panie Karolu. Mam tu dyszkę. Nie przeszedłby się pan do sklepu po zaopatrzenie dla kolegów?
Uff! Dzielna dziewczyna. Wybawiła mnie z opresji choć na chwilę.
- Oczywiście, że pójdę, pani Janeczko, ale co to za okazja? – radośnie odpowiedział Bankier.
- A to tajemnica. O tym później. Na razie muszę jeszcze trochę popracować. Powiem wam tylko, że to nie ode mnie.
Po krótkiej rozmowie Janeczka wróciła do swoich obowiązków. Odchodząc uprzedziła nas jeszcze, żebyśmy zbyt prędko nie wypili, bo na wieczór szykuje nam niespodziankę. Długo siedzieliśmy z Krzywym, w milczeniu delektując się papierosami ze znalezionej paczki w oczekiwaniu na powrót Bankiera. Po głowie krążyło mi tysiąc myśli, każda jednak obracała się wokół niedawnych dziwnych odwiedzin Grażyny i dzisiejszego zachowania Janeczki. Zaczynało mi się to wszystko układać w logiczną całość. Ciekaw jestem tylko, czy Kujawiakowi włączy się jego szósty zmysł i wyczuje, że tu dziś niezła popijawa się szykuje. Akurat tylko jego tu brakuje.
Wrócił Bankier, ale nie zabraliśmy się do picia. Jak raz zrobił się duży ruch na parkingu, ruszyliśmy więc tyłki do pracy. Było już dobrze po dziewiątej wieczór, kiedy wreszcie posiadaliśmy zmęczeni na ławeczce, gotowi na kolejną porcję naszego życiodajnego płynu. Pan Janek zamknął ostatnią roletę w swojej budzie i przysiadł się do nas, pytając:
- Co słychać, panowie szlachta?
- A co ma być, panie Janku – odparł z zadumą Krzywy, - narobilim się, kurwa i trza coś łyknąć.
- Macie co?
- Mamy, Janeczka nam zafundowała. Mówiła coś o niespodziance na wieczór, ale chyba zwiała.
- Nie zwiała. Prosiła, żebym was chwilę zatrzymał. O! Już idą.
Rzeczywiście, od strony parkingu zmierzały ku nam dwie młode kobiety. Jedną z nich była Janeczka, w drugiej szybko rozpoznaliśmy niedawno nas fotografującą Grażynę.
W minach moich kolegów dostrzegłem ogromne zdziwienie. Spoglądali to po sobie nawzajem, to na mnie, a to znów na obie kobiety. Przez chwilę panowało dziwne milczenie. Pierwsza przerwała je Janeczka.
- Pozwólcie, że wam przedstawię – wskazała na swoją towarzyszkę, - pani Grażyna Kujawiak. Zresztą chyba nie dla wszystkich tu obca.
- Czyżbyś mnie nie poznał, Zdzichu? – zapytała przybyła.
- Poznałem… - wymamrotałem.
- I nic żeś nam, łachu jeden, nie powiedział?! – Spojrzenie Bankiera aż nadto wymownie wskazywało jego oburzenie.
- A co miałem wam mówić, skoro sam Kujawiak zamknął sprawę. Pamiętacie, jak powiedział, że mu się zdawało?
- To ja was bardzo przepraszam. Powinnam była się przedstawić i zapytać was o zgodę, ale wtedy zapewne nie osiągnęłabym tego, co chciałam – przerwała mi Grażyna.
- Co? Jak? – pytali na przemian zdziwieni. Tylko pan Janek milczał, jakby od dawna znał odpowiedzi na wszystkie pytania. – Ale dlaczego nikt nam nic nie powiedział i o co tu w ogóle chodzi?
- Może pamiętacie, jak niedawno Kujawiak dorwał się do jakiejś komórki – zagadnęła pani Janeczka.
- No, było coś – odrzekł Krzywy.
- Pamiętacie, jak jej groził i ubliżał?
- Pamiętamy.
- Dlatego musiałam się bronić – przerwała znów Grażyna. – On mnie chciał nadal ciągać po sądach, a ja nie wiedziałam, że z niego się taki menel zrobił… Ojej! Przepraszam! Nie chciałam panów urazić.
- Mów dalej, był czas przywyknąć – uspokoiłem ją.
- Ach dużo by mówić. To chyba jakiś cud, że spotkałam Janeczkę. Opowiedziała mi o was i o tym skurwielu. Od razu wiedziałam, że o niego chodzi. A te zdjęcia… Ja panów przepraszam, ja musiałam. Teraz to on mi już dziecka nie odbierze. Wystarczy, że pokażę te zdjęcia, a żaden sąd więcej mu nie da wiary. Wybaczycie mi?
- Zastanowimy się, ale musisz nam wszystko opowiedzieć. W szczegółach. Wszystko, co się wydarzyło odkąd wyprowadziliśmy się z moją z Przęcin.
- Zdzichu! Toż to opowieść na telenowelę. Ja muszę wracać, bo dziecko u dziadków zostawiłam.
- Nie mówię, że dziś. Jeszcze kawał życia przed nami. Możemy poczekać, prawda? – zwróciłem się do moich przyjaciół. – W końcu to ty nas fotografowałaś bez pytania o zgodę.
- Wyluzuj, Literat. Ja tam nic do pani nie mam – wtrącił Bankier.
- A ja mam! – lekko już zawianym głosem oznajmił Krzywy. – Ja się chyba trochę po paniusi przejechałem. Pardonsik, więcej nie będę. Ale musi nam pani to wszystko opowiedzieć, inaczej koniec balu panno lalu!
- Opowiem, obiecuję. Ale naprawdę już nie dziś.
- To idź sobie, kobieto i wróć z opowieścią. Bedziem czekać.
Ot, cały Krzywy. Znowu w formie.
Kobiety szybko się pożegnały i odeszły, my zaś zajęliśmy się ostatnią flaszką wisienki. O dziwo, nawet pan Janek nie odmówił kolejki. Dziwne rzeczy się podziały i chyba słusznie skwitował je Krzywy głębokim przemyśleniem:
- Poważna sprawa!


cdn.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: W Oleandrach /8/ - Poważna sprawa

#2 Post autor: skaranie boskie » 20 gru 2014, 21:11

Rzeczywiście poważna sprawa, panie Zdzichu.
Widzę, że nie tylko wisienkę umiesz pan dawkować, ale i napięcie.
Co ja gadam, przecież się już chyb a setny raz powtarzam...
Podoba mi się pański sposób trzymania w napięciu. Ciekaw jestem, jak długo każesz pan znów czekać na mój ulubiony ciąg dalszy, który, podobno, nastąpi.
Na umilenie czekania - :beer: :beer: :beer:

A przy okazji...
Znalazłem ostatnio coś interesującego. Nie tylko wyglądem, również smakiem.
Czy to właśnie ten specyfik, który tak często mianem płynu życiodajnego określasz, panie Zdzichu?
wisienka.jpg
Źródło: http://pijocy.w.interia.pl/wino/wisienka.html

To też niczego sobie...
wisienka-889.jpg
Źródło: http://www.winka.net/wino/wisienka-889.html

To które właściwe? ;)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

karolek

Re: W Oleandrach /8/ - Poważna sprawa

#3 Post autor: karolek » 05 sty 2015, 1:46

.
Ostatnio zmieniony 25 lis 2016, 15:04 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: W Oleandrach /8/ - Poważna sprawa

#4 Post autor: zdzichu » 18 sty 2015, 21:39

Ja się bardzo cieszę, panie Karolku, żeś się pan ubawił.
Właściwie to taki tani humor uliczny, ale na inny mnie nie stać.
A pan Administrator dobrze trafił. Wisienka, jak żywa, tylko nasza ma jeszcze trochę inną etykietę. Co nie umniejsza jej zapewne innych walorów.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
iTuiTam
Posty: 2280
Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35

Re: W Oleandrach /8/ - Poważna sprawa

#5 Post autor: iTuiTam » 18 sty 2015, 22:15

- Dlatego musiałam się bronić – przerwała znów Grażyna. – On mnie chciał nadal ciągać po sądach, a ja nie wiedziałam, że z niego się taki menel zrobił… Ojej! Przepraszam! Nie chciałam panów urazić.
- Mów dalej, był czas przywyknąć – uspokoiłem ją.
A mnie, prawdę powiedziawszy się marzy odwyk wisienkowego towarzystwa.
Taka nudna historia z życia wzięta tych, co bez wisienki wędrują przez codzienność.

Rozumiem zamysł, jeśli to tylko metaforyczne miejsce dla akcji. Łatwo trzymać czytelnika na parkingu i przy barze. Zasłonić, na niby, cały świat poza.
Ale, tak mi się myśli i marzy.

pozdrawiam, panie Zdzichu
iTuiTam
stajemy się szeptem...
szeptem...
szeptem
iTuiTam@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: W Oleandrach /8/ - Poważna sprawa

#6 Post autor: zdzichu » 19 sty 2015, 22:12

Odwyk?
Pani ItuiTam, bo tracę cały szacunek do pani! Jak my byśmy żyli bez naszej wisienki, ławeczki i parkingu? To przecież cały nasz świat. No wyobraź sobie pani Krzywego na trzeźwo! Toż on żadnego zdania nie skleci. Wiem, co mówię. Nieraz widziałem go z rana, zanim udało się uzbierać na flaszkę...
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

ODPOWIEDZ

Wróć do „W oleandrach”