Jakim /3.
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Jakim /3.
od początku
w poprzednim odcinku
Głosy.
Kto pyta. Kto odpowiada. Kto pyta. Kto patrzy. Drzwi nie zamknęły się same.
- Kim jesteś?
- Kim jesteś? - odpowiadam pytaniem. - Muszę do toalety.
- Nie musisz.
Inny głos. Wyższy. Rozmyty.
- Kim jesteś?
- Kim jestem? Nazywam się... - Jak ja się nazywam? Ciemno, że nie widzę czubka nosa, ale oczy węszą za jakimkolwiek odcieniem tej czerni. - Nie wiem...
- Nie kłam.
- Nie kłamię.
- Kim...
- Nie wiem! Nie pamiętam! Kim jestem?! Powiedz mi! Proszę... Wtedy odpowiem...
- Nie krzycz. Śpij.
Zasypiam.
*
Rozdział trzeci. Mała.
Pokój jest jasny i wesoły, przez okno wpadają promienie porannego słońca, ale szczuplutka dziewczynka, która siedzi na nowoczesnym metalowym krzesełku, nie uśmiecha się. Ubrana w zielone spodnie z podwiniętymi nogawkami, koszulę w czerwono-żółtą kratkę, białe skarpetki i białe tenisówki po prostu siedzi. Wyprostowana, dłonie oparte na udach, zamknięte oczy. Proste, długie włosy spływają swobodnie na plecy. Dziewczynka czeka.
- Dzień dobry skarbie, dobrze dziś spałaś? - Bardzo gruba, niska Murzynka w granatowym fartuchu pojawia się w pokoju jak duch. Jest całkowitym przeciwieństwem dziewczynki: jej twarz i cała sylwetka zdają się być ucieleśnieniem żywotności, małe, skośne oczy giną w fałdach skóry, gdy kobieta mówi i śmieje się równocześnie; jej sposób poruszania zdradza szczęśliwego, spełnionego człowieka. Wszystkie dzieciaki "U Hammonda" kochają Glorię, a Gloria każde z nich traktuje jak własne.
Dziewczynka otwiera oczy i jest to jedyny dowód wskazujący na to, że w ogóle dostrzegła jakiś ruch wokół siebie, jednak wyraz bladej twarzyczki, ani pozycja ciała nie zmieniają się nawet odrobinę.
- Zobacz, kochanie, jaki piękny dzień wstaje! No, popatrz tylko! Świat się cieszy i każdą chwilą tej radości chwali Pana! - kobieta przemyka przez pokój jak czarny orkan: poprawia zasłony, przesuwa o milimetr doniczkę z paprotką stojącą na parapecie, wygładza idealnie zaścielone łóżka, odrywa z rolki płat papierowego ręcznika i błyskawicznymi ruchami poleruje lustro, przeciera umywalkę. Nie należy to do jej obowiązków, ale nie potrafi się powstrzymać – nawet cudowna i uwielbiana Gloria ma jakieś wady. Jedyna ozdoba opiekunki, duży srebrny krzyż wygodnie ulokowany na obfitym biuście, dodatkowo rozświetla pomieszczenie "zajączkami".
Kobieta krząta się zupełnie swobodnie, podśpiewuje pod nosem, cały czas uważnie jednak obserwuje dziecko. I jej uwadze nie uchodzi niezwykła bladość, jak i nieznany dotąd kobiecie, spokój emanujący z dziewczynki. Ona sama jest tak inna, tak skrajnie inna od tego żywego posążka... Gloria nigdy się do tego nie przyzna, ale ta mała budzi w niej lęk.
- Manuelo! Nie lubisz słoneczka? Ani ptaszków, ani kwiatków? - nie czekając na odpowiedź paple dalej. - Nie może być! Takie małe, słodkie istotki jak ty, na pewno kochają zabawy w parku z innymi dziećmi! - Zasapana, z błyszcząca twarzą, przygładza niesforny kosmyk, który samowolnie i absolutnie nieregulaminowo wysunął się z misternego koka, potem opiera dłonie na biodrach i staje na wprost dziewczynki.
- Pięknie dbasz o porządek, jestem z ciebie naprawdę dumna. A teraz: czas na pyszne śniadanie! Chodźmy, bo kakao nie będzie na nas czekać, tylko zachmurzy się i ukryje za brzydkim kożuchem. A kożuchów na kakale nikt nie lubi, prawda? - nachyla swoje ogromne ciało, jej twarz jest teraz na wysokości twarzy dziewczynki. - No, chodźmy.
Manuela patrzy Glorii prosto w oczy, jej powieki są nieruchome, usta nie są wprawdzie zaciśnięte, ale też nie rozciagają się w, choćby najsłabszym, uśmiechu. Ktoś patrzący z boku pomyślałby, że dziewczynka jest głucha albo upośledzona psychicznie. Manuela patrzy tak jeszcze przez chwilę, zaraz jednak zsuwa się z krzesła, poprawia spodnie, obciąga koszulę i podchodzi do drzwi. Wie, że na korytarzu czeka trzydziestka pozostałych mieszkańców Hammonda i dopiero gdy do nich dołączy, pójdą wszyscy do stołówki. Gloria pozostawia drzwi do pokoju otwarte, idzie za dziewczynką, a na twarz wpływa jej szeroki uśmiech – dzieciarnia na korytarzu za moment zamieni się w wielką, rozkrzyczaną, ale zdyscyplinowaną plamę.
Od dwudziestu przeszło lat Hammond jest jej domem i świętą misją. Pamięta każde przebywające tu, teraz czy wcześniej, dziecko. Pamięta ich imiona, wiek, potrafi powiedzieć kilka słów o każdym swoim podopiecznym, choć niektórych twarze już się lekko zacierają. Gloria wie, że tej małej musi poświęcić więcej uwagi i jeszcze więcej miłości. Wie, że czas jest po jej stronie, a dobry Bóg na pewno dopomoże.
Nieprawda. Ja nie lubię kakao. Ale lubię twoją skórę, Glorio. Bo tylko ona jest prawdziwa.
CDN
w poprzednim odcinku
Głosy.
Kto pyta. Kto odpowiada. Kto pyta. Kto patrzy. Drzwi nie zamknęły się same.
- Kim jesteś?
- Kim jesteś? - odpowiadam pytaniem. - Muszę do toalety.
- Nie musisz.
Inny głos. Wyższy. Rozmyty.
- Kim jesteś?
- Kim jestem? Nazywam się... - Jak ja się nazywam? Ciemno, że nie widzę czubka nosa, ale oczy węszą za jakimkolwiek odcieniem tej czerni. - Nie wiem...
- Nie kłam.
- Nie kłamię.
- Kim...
- Nie wiem! Nie pamiętam! Kim jestem?! Powiedz mi! Proszę... Wtedy odpowiem...
- Nie krzycz. Śpij.
Zasypiam.
*
Rozdział trzeci. Mała.
Pokój jest jasny i wesoły, przez okno wpadają promienie porannego słońca, ale szczuplutka dziewczynka, która siedzi na nowoczesnym metalowym krzesełku, nie uśmiecha się. Ubrana w zielone spodnie z podwiniętymi nogawkami, koszulę w czerwono-żółtą kratkę, białe skarpetki i białe tenisówki po prostu siedzi. Wyprostowana, dłonie oparte na udach, zamknięte oczy. Proste, długie włosy spływają swobodnie na plecy. Dziewczynka czeka.
- Dzień dobry skarbie, dobrze dziś spałaś? - Bardzo gruba, niska Murzynka w granatowym fartuchu pojawia się w pokoju jak duch. Jest całkowitym przeciwieństwem dziewczynki: jej twarz i cała sylwetka zdają się być ucieleśnieniem żywotności, małe, skośne oczy giną w fałdach skóry, gdy kobieta mówi i śmieje się równocześnie; jej sposób poruszania zdradza szczęśliwego, spełnionego człowieka. Wszystkie dzieciaki "U Hammonda" kochają Glorię, a Gloria każde z nich traktuje jak własne.
Dziewczynka otwiera oczy i jest to jedyny dowód wskazujący na to, że w ogóle dostrzegła jakiś ruch wokół siebie, jednak wyraz bladej twarzyczki, ani pozycja ciała nie zmieniają się nawet odrobinę.
- Zobacz, kochanie, jaki piękny dzień wstaje! No, popatrz tylko! Świat się cieszy i każdą chwilą tej radości chwali Pana! - kobieta przemyka przez pokój jak czarny orkan: poprawia zasłony, przesuwa o milimetr doniczkę z paprotką stojącą na parapecie, wygładza idealnie zaścielone łóżka, odrywa z rolki płat papierowego ręcznika i błyskawicznymi ruchami poleruje lustro, przeciera umywalkę. Nie należy to do jej obowiązków, ale nie potrafi się powstrzymać – nawet cudowna i uwielbiana Gloria ma jakieś wady. Jedyna ozdoba opiekunki, duży srebrny krzyż wygodnie ulokowany na obfitym biuście, dodatkowo rozświetla pomieszczenie "zajączkami".
Kobieta krząta się zupełnie swobodnie, podśpiewuje pod nosem, cały czas uważnie jednak obserwuje dziecko. I jej uwadze nie uchodzi niezwykła bladość, jak i nieznany dotąd kobiecie, spokój emanujący z dziewczynki. Ona sama jest tak inna, tak skrajnie inna od tego żywego posążka... Gloria nigdy się do tego nie przyzna, ale ta mała budzi w niej lęk.
- Manuelo! Nie lubisz słoneczka? Ani ptaszków, ani kwiatków? - nie czekając na odpowiedź paple dalej. - Nie może być! Takie małe, słodkie istotki jak ty, na pewno kochają zabawy w parku z innymi dziećmi! - Zasapana, z błyszcząca twarzą, przygładza niesforny kosmyk, który samowolnie i absolutnie nieregulaminowo wysunął się z misternego koka, potem opiera dłonie na biodrach i staje na wprost dziewczynki.
- Pięknie dbasz o porządek, jestem z ciebie naprawdę dumna. A teraz: czas na pyszne śniadanie! Chodźmy, bo kakao nie będzie na nas czekać, tylko zachmurzy się i ukryje za brzydkim kożuchem. A kożuchów na kakale nikt nie lubi, prawda? - nachyla swoje ogromne ciało, jej twarz jest teraz na wysokości twarzy dziewczynki. - No, chodźmy.
Manuela patrzy Glorii prosto w oczy, jej powieki są nieruchome, usta nie są wprawdzie zaciśnięte, ale też nie rozciagają się w, choćby najsłabszym, uśmiechu. Ktoś patrzący z boku pomyślałby, że dziewczynka jest głucha albo upośledzona psychicznie. Manuela patrzy tak jeszcze przez chwilę, zaraz jednak zsuwa się z krzesła, poprawia spodnie, obciąga koszulę i podchodzi do drzwi. Wie, że na korytarzu czeka trzydziestka pozostałych mieszkańców Hammonda i dopiero gdy do nich dołączy, pójdą wszyscy do stołówki. Gloria pozostawia drzwi do pokoju otwarte, idzie za dziewczynką, a na twarz wpływa jej szeroki uśmiech – dzieciarnia na korytarzu za moment zamieni się w wielką, rozkrzyczaną, ale zdyscyplinowaną plamę.
Od dwudziestu przeszło lat Hammond jest jej domem i świętą misją. Pamięta każde przebywające tu, teraz czy wcześniej, dziecko. Pamięta ich imiona, wiek, potrafi powiedzieć kilka słów o każdym swoim podopiecznym, choć niektórych twarze już się lekko zacierają. Gloria wie, że tej małej musi poświęcić więcej uwagi i jeszcze więcej miłości. Wie, że czas jest po jej stronie, a dobry Bóg na pewno dopomoże.
Nieprawda. Ja nie lubię kakao. Ale lubię twoją skórę, Glorio. Bo tylko ona jest prawdziwa.
CDN
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
-
- Posty: 79
- Rejestracja: 31 lip 2013, 10:15
Re: Jakim /3.
Ciarki mnie przeszły po ostatnim zdaniu...
Witaj, 411:)
Robisz ze mną - czytelnikiem - co chcesz.
Najpierw wrzuciłaś w ciasny mrok, niemal paraliżujący brakiem przestrzeni, potem rozświetliłaś perspektywę obrazem Glorii, niezwykle sugestywnym, barwnym, ruchomym, wręcz przysłaniającym postać Manueli, która jedynie niepokoi i trochę zastanawia. Na koniec zmroziłaś.
Dużo, jak na tekst tej długości:)
Mam co najmniej siedem pytań, ale pytać nie będę. Poczekam, bo warto.
Pozdrawiam ciepło
Witaj, 411:)
Robisz ze mną - czytelnikiem - co chcesz.
Najpierw wrzuciłaś w ciasny mrok, niemal paraliżujący brakiem przestrzeni, potem rozświetliłaś perspektywę obrazem Glorii, niezwykle sugestywnym, barwnym, ruchomym, wręcz przysłaniającym postać Manueli, która jedynie niepokoi i trochę zastanawia. Na koniec zmroziłaś.
Dużo, jak na tekst tej długości:)
Mam co najmniej siedem pytań, ale pytać nie będę. Poczekam, bo warto.
Pozdrawiam ciepło
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Jakim /3.
O, jaka szkoda... Lubie pytania, zadawac i otrzymywac. Pytania sa fajne, ogromnie duzo mówia o... pytajacym.smak imbiru pisze:Mam co najmniej siedem pytań, ale pytać nie będę.
Pieknie dziekuje za wizyte, poczytanie i jeden z piekniejszych komplementów, jakie kiedykolwiek uslyszalam na temat wlasnego "dlubania".
Normalnie, az chce sie pisac dalej...
Klaniam sie i zamiatam kapeluszem ziemie, która mnie, nedzna, nosi.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Re: Jakim /3.
Ten odcinek zupełnie odbiega tematyką i scenerią od poprzednich.
Zupełnie, jakbyś, pani, zaczynała pisać nowe opowiadanie. Chociaż... Nie, przecież jest kot. Myślę, że on ma tu kluczowe znaczenie, ale zanim pogdybam więcej, poczekam na kolejne odsłony. Co by jednak nie mówić, chylę czoła przed talentem Waćpani.
Zupełnie, jakbyś, pani, zaczynała pisać nowe opowiadanie. Chociaż... Nie, przecież jest kot. Myślę, że on ma tu kluczowe znaczenie, ale zanim pogdybam więcej, poczekam na kolejne odsłony. Co by jednak nie mówić, chylę czoła przed talentem Waćpani.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Jakim /3.
Panie Zdzichu...
Wyglada na to, ze zaczynamy sobie tworzyc sliczne, kameralne TWA.
Mnie to szczególnie nie przeszkadza, lubie proze i prozaików wszelkiej plci (szkoda tylko, ze malo nas), jednak mysle, ze inni tu zagladajacy zaczna nas unikac z obawy zarazenia i rozniesienia epidemii...
Tak, czy inaczej - wielkie dzieki za szalenie mile slowa.
J.
Wyglada na to, ze zaczynamy sobie tworzyc sliczne, kameralne TWA.
Mnie to szczególnie nie przeszkadza, lubie proze i prozaików wszelkiej plci (szkoda tylko, ze malo nas), jednak mysle, ze inni tu zagladajacy zaczna nas unikac z obawy zarazenia i rozniesienia epidemii...
Tak, czy inaczej - wielkie dzieki za szalenie mile slowa.
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
-
- Posty: 335
- Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
- Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków
Re: Jakim /3.
Za wiele czytałem / słyszałem / oglądałem o małych dziewczynkach, żeby nie przeszedł mnie dreszcz po ostatnim zdaniu.
Chyba zostanę fanem serii "Jakim".
Chyba zostanę fanem serii "Jakim".
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Jakim /3.
- no nie wiem, jak pokój może być wesoły. Może pomalowany w barwy tęczy:)411 pisze:Pokój jest jasny i wesoły
- "bardzo" brzmi trochę infantylnie, może lepiej wyrzucić.411 pisze:Bardzo gruba, niska Murzynka
- to zdanie nie jest zrozumiałe dla mnie. Ile lat ma dziewczynka?411 pisze: nie czekając- jakoś mi nie pasuje "paplać".411 pisze:nie czekając na odpowiedź paple dalej.kożuch na kakao411 pisze: A kożuchów na kakale411 pisze:Od dwudziestu przeszło lat Hammond jest jej domem i świętą misją. Pamięta każde przebywające tu, teraz czy wcześniej, dziecko.
Ciekawy obraz, który przyciąga. Czekam na to, że zdarzy się coś nietypowego:)
Pozdrawiam,
A.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Jakim /3.
Moim zdaniem to nie dotyczy dziewczynki, tylko starej Murzynki.Adela pisze:- to zdanie nie jest zrozumiałe dla mnie. Ile lat ma dziewczynka?411 pisze:Od dwudziestu przeszło lat Hammond jest jej domem i świętą misją. Pamięta każde przebywające tu, teraz czy wcześniej, dziecko.
Ciekawy obraz, który przyciąga. Czekam na to, że zdarzy się coś nietypowego:)
Pozdrawiam,
A.
Rzeczywiście trochę się można pogubić w czytaniu, ale chyba jest tak, jak myślę.
Ciąg dalszy nie zawiódł, idę dalej.
PS.
Takie Towarzystwo ma w tym przypadku uzasadnienie.411 pisze:Wyglada na to, ze zaczynamy sobie tworzyc sliczne, kameralne TWA.
Oboje piszecie bardzo dobrze, nonsensem byłoby więc, wytykanie sobie nieistniejących ułomności waszych utworów. Chwalenie zaś, zwłaszcza uzasadnione, nie jest tworzeniem TWA.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Jakim /3.
Slusznie, skaranku, to dotyczy Glorii. Wydawalo mi sie, ze sens sam sie wynurza...
Dzieki za pomoc w wyjasnieniu i... przyzwoleniu.
J.
Dzieki za pomoc w wyjasnieniu i... przyzwoleniu.
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Jakim /3.
Nawet nie mam pomysłu, w jakim kierunku rozwinie się ta powieść. Co część mamy innego głównego bohatera (albo bohaterów). Ale myślę, że wkrótce to się jakoś ze sobą połączy i wszystko stanie się jasne. Na razie jest dużo tajemnicy w tekście.
Pozdrawiam
Patka
Pozdrawiam
Patka