Jakim /8.

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Jakim /8.

#1 Post autor: 411 » 12 lut 2014, 16:59

Na specjalne zyczenie moich wiernych i najlepszych czytelników.
Dziekuje Wam pieknie.
:)
Kolejny rozdzial ukaze sie w typowym przedziale czasowym, czyli na poczatku marca.



od poczatku
w poprzednim odcinku



Głosy.

Fiolet zniknął. Stała się szarość, tak całkiem biblijnie. Nikt nie przyszedł od dawna, jeśli jeszcze wiem, co to jest dawno. Chyba jednak jeszcze wiem. Dawno, to długo. Długo fioletowo i długo szaro. Długo nieruchomo i długo nie myć zębów. Długo nie mówić.
Zmysły kuleją. Mowa i skóra. Skóra mówi, że jest chłodniej, albo, że wieje z lewej. Mowa działa, bo odmawiam mówienia. Wzrok widzi tylko szarość. Fioletu wcale nie było. Szarość. Jest?

Boli. Nie mogę oddychać przez nos. Nic nie pamiętam, nie wiem kto, ani kiedy. Czuję tylko opuchliznę. Kłaczki z wacianych tamponów łaskoczą.

*

Rozdział ósmy. Klaus.

Ogień jest piękny. Można tak siedzieć i patrzeć, i zatracić się w tym patrzeniu. Czasem aż chce się wyciągnąć rękę, by dotknąć, by poczuć; zachwycić. Nie by się sparzyć.
Wiele można powiedzieć o gospodarzu tego domu, ale gdyby użyć jednego, jedynego tylko słowa, brzmiałoby ono: dziwny. Tak się powinien nazywać: Joe Dziwny.
Raz wstaje o czwartej rano, raz pojawia dopiero późnym popołudniem, akurat, gdy przejeżdża skrajem pastwiska listonosz wracający do bazy. Śniadania są albo trzy dni z rzędu, albo ich nie ma przez tydzień. To się chyba nazywa nieuregulowany tryb życia?
Klaus nie liczy dni, bo i też dni nie liczą się wschodami, ani wiadomościami w eterach nierównoległych; nic nie jest parzyste, nic nie jest synchroniczne. Ale ten czas jest dobry. Ten, który płynie i ten, co kuca po kątach. Nie tylko w domu Joe´go.
Na drzewach ostatnie uparte liście wirują w wariackim tańcu – wiatr jest wymagającym prowadzącym: szarpie, zmienia krok i rytm, przydeptuje... Porywa.
Mężczyzna siedzi w salonie przy ogromnym, panoramicznym oknie, dłonie ogrzewa kubkiem kawy. Jest cicho i spokojnie, pachnie cykoria. Joe´go nie ma, rano w kuchni mignął tylko: "do później" i zniknął.

Czasem w jego głowie pojawiają się obrazy. Nie rozumie ich, nie wie skąd i dlaczego w ogóle go nawiedzają. Próbował je opisać i namalować, próbował też opowiedzieć Joe´mu, ale on nie słucha - macha tylko lekceważąco ręką, jakby miał go za idiotę. Trochę to irytujące, ale obrazy nie są na tyle gęste, by zasłaniać wzgórze. A Klaus bardzo lubi to wzgórze, potrafi godzinami patrzeć na pasące się konie, słyszy ich rżenie i tętent, gdy nagle zbiera im się na harce. W stadzie jest jeden srokaty, ulubieniec Joe´go. Gdy zjawia się nowy kupiec, srokaty nagle znika w stajni, jakby nigdy nie istniał. Każdy ma, jak widać, jakieś słabości.

Klaus dopija kawę, odnosi kubek do kuchni i idzie do "swojego" pokoju. Z niego jeszcze lepiej widać wzgórze. Będzie tak siedział i czekał na Joe´go.

*

Sigi zatrzymał się przy szopie z narzędziami – wie, że w domu jest tylko obcy i wie, których drzwi nigdy nie domyka Joe. Dużo ryb przepłynęło rzeką, zanim podjął decyzję o zbliżeniu się do tego człowieka o dziwnych oczach. Wiele razy już mu się przyglądał, czasem z ukrycia, czasem z całkiem bliska, będąc w gościnie u Joe´go i jest przekonany, że ta decyzja jest słuszna.
Gdyby Sigi potrafił mówić, okazałoby się, że posiada zdumiewający zasób słów... Tego jednak nie umie, nie w ludzkim sensie, ale określiłby oczy mężczyzny w dwojaki sposób: ujmując rzecz żartobliwie i mocno egoistycznie - miały barwę Sigowego futra. Gdyby jednak musiał je określić jako zwykły obserwator – były wytrawione. Wyblakłe, ale ta bladość też była dziwna, a pod nią coś się kryło. I tego właśnie chciał się dowiedzieć.
Pchnął łapą drzwi, stanął w progu, wąchał. Powietrze pachniało palonym drewnem. Obcy był na górze (tak, obcy miał imię, ale dla niego nadal był obcym). Przez moment ogarnęło go wahanie. Może wątpliwości? Nie to było jego zadaniem...
Gdy ogon pozamiatał już cały pył z bambusowej wycieraczki, Sigi barkiem odsunął pytania i drzwi na potrzebną szerokość – był w środku.

*

Klaus czeka. To nie jest Joe, na niego za wcześnie.
Jestem na górze.
Wiem. Wiem gdzie jesteś.


Chwilowy zanik samotności.

*

...kim jestem. Nie wiem nic, skąd się wziąłem, skąd przyszedłem. Ostatnie, co pamiętam to las. Duży, gęsty i szepczący. A potem ta kobieta w miasteczku. Miała dziwnego psa... A potem przyszedł Joe i tak znalazłem się tutaj. No, nie patrz tak, naprawdę próbuję, tak bardzo próbuję cokolwiek sobie przypomnieć, ale gdy już widzę zarys (czego zarys?) rozpływa się wszystko. Mgła.
...lasem? Długo. Joe powiedział, że musiałem iść kilka tygodni. W moje stopy wrośnięte było igliwie. Czy bolało? Nie wiem. Pewnie tak. A potem ta kobieta. Znasz jej psa? Ma naprawdę dziwnego psa, nie sądzisz?
...ryby. Chyba. To znaczy, jem, są całkiem smaczne. Joe przynosi takie z pomarańczowymi brzuchami. Lubię patrzeć jak je oprawia. A potem przyrządza. Myślisz, że psy też lubią smażone ryby? Bo ta kobieta z miasteczka...

Joe siedzi w kuchni przy stole. Kromka chleba z masłem i grubo pokrojonym szczypiorem leży nietknięta na talerzyku.

- Tak, jest dobry. Dziwny, ale dobry. Całkiem jak pies tej kobiety, prawda? Długo się znacie? Wszystkie łapy... To chyba długo. Dobrze, przyjdź jutro. Joe raczej nie będzie miał nic przeciwko, ale mogę zapytać. Nie pytać?...

Szczypior zmienił kolor pod wpływem soli. Joe drgnął, gdy Sigi otarł się o jego łydkę. Do jutra.

*

Trudno nazwać powierzchnię górskiego potoku lustrem wody. Ale teraz, gdy zima wolnym krokiem schodzi niżej i niżej ze szczytów, rzeka zwolniła, wzdycha i stroi się w liście. Sigi siedzi na korzeniu starej, powykręcanej reumatyzmem sosny. Ale wielkiego pstrąga nie ma...
Obcy jest już trochę mniej obcy. Jest nawet całkiem sympatyczny. Sigi już wie, że te szare oczy potrzebują czasu. Dużo czasu. Wszystkich łap.
Uśmiecha się i unosi łeb w stronę oddalonego o sześć pni, zapracowanego dzięcioła. Stukaj, stukaj. Kto stuka przeżyje. Może.



Bardzo dziekuje za pomoc w korekcie Ani Ostrowskiej.

CDN
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
anastazja
Posty: 6176
Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
Lokalizacja: Bieszczady
Płeć:

Re: Jakim /8.

#2 Post autor: anastazja » 12 lut 2014, 18:01

No i co? - Józefino, początek marca, to szmat czasu, to wszystkie łapy psa Podoba mi się Twój sposób postrzegania świata!

Pozdrówka :green:
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Jakim /8.

#3 Post autor: 411 » 12 lut 2014, 18:50

anastazja pisze: początek marca, to szmat czasu
Masz racje, Nastko, to szmat czasu.
Ale - niestety - nie jestem zawodowá, uznaná i nagradzaná pisarká, i musze jeszcze w tzw miedzyczasie tyrac na chlebek nie siedzac przy komputerze.
:(

Przykro mi, ze tak dlugo kaze Wam czekac, mam jednak nadzieje, ze nie stracicie cierpliwosci, a ja odbiorców.
Klaniam sie,
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
iTuiTam
Posty: 2280
Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35

Re: Jakim /8.

#4 Post autor: iTuiTam » 12 lut 2014, 21:38

Czekanie do marca ma swoje dobre strony....
:kofe:
:kofe:
:kofe:
:kofe:
:kofe:
:kofe:
:kofe:


Trwa krócej niż do kwietnia.


Klimat, budujesz klimat Józefino Zielona, że... ŁOJ!
Wiem, wiem, lepiej by się czytało jakąś laurkę zamiast: ŁOJ!
Ale tymczasem proszę pociesz się tym pojemnym wykrzyknikiem.
serdecznie
iTuiTam
stajemy się szeptem...
szeptem...
szeptem
iTuiTam@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Ania Ostrowska
Posty: 503
Rejestracja: 25 lut 2012, 17:21

Re: Jakim /8.

#5 Post autor: Ania Ostrowska » 13 lut 2014, 6:53

Jedną z rzeczy, jakie mnie ujęły w tej historii jest pojawianie się gdzieniegdzie szczegółów, które wydają się nie mieć żadnego znaczenia dla akcji, a jednak nabierają znaczenia pełnoprawnych uczestników wydarzeń - w tym odcinku jet to kromka chleba z masłem i grubo pokrojonym szczypiorem :) Natychmiast przypomniały mi się identyczne kromki z czasów dzieciństwa, niemal dosłownie wyciągane mamie spod ręki, bo na podwórku czekały już dzieciaki. Ech... :)
Jakoś wytrzymam do tego marca, to już tylko dwa tygodnie, przeleci jak nic :) Pozdrawiam - Ania

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Jakim /8.

#6 Post autor: 411 » 13 lut 2014, 13:53

iTuiTam pisze:Wiem, wiem, lepiej by się czytało jakąś laurkę zamiast: ŁOJ!
Ale tymczasem proszę pociesz się tym pojemnym wykrzyknikiem.
Taki wykrzyknik...
Taki wykrzyknik to jest cos takiego, czego nie mozna opisac, a co sprawia, ze jakies takie niesamowite ciepelko w srodku sie budzi i geba rozciaga w usmiechu.
Wcale mi nie zal tej laurki. Nic a nic.

Ten wykrzyknik bedzie mnie ogrzewal dlugo - mam nadzieje - do nastepnego.
Pieknie dziekuje. Wielokropkowo.
:)

-- 13 lut 2014, 14:06 --

*****
Ania Ostrowska pisze:/.../wydają się nie mieć żadnego znaczenia dla akcji, a jednak nabierają znaczenia pełnoprawnych uczestników wydarzeń - kromka chleba z masłem i grubo pokrojonym szczypiorem.
Wlasnie!

Nawet nie wiesz, Aniu, jak sie ciesze, ze to dostrzeglas; wlasnie Ty, która ramie w ramie pieli dla mnie te cholerne ogonki i szlifuje rozdzial za rozdzialem.
Chleb ze szczypiorem uwielbiam do dzisiaj, koniecznie mocno posolony.
:)

I jeszcze... A, nie, to wiesz.
;)
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Jakim /8.

#7 Post autor: skaranie boskie » 15 lut 2014, 19:56

411 pisze:z całkiem bliska
Całkiem z bliska, chyba...
411 pisze:I tego właśnie chciał się dowiedzieć.
Trochę niezręcznie to brzmi w odniesieniu do poprzedzającego zdania. Coś takiego powinno poprzedzać albo pytanie (np. tylko co?), albo coś bliższego, dokładniej objaśniającego, czego chciał się dowiedzieć. Inaczej mówiąc, jeśli w oczach jest coś dziwnego i chcesz się tego dowiedzieć, to dowiesz się, że jest coś dziwnego, a Tobie chyba chodzi o to, że chce się dowiedzieć co takiego dziwnego jest w tych oczach, prawda?
411 pisze:dotknąć, by poczuć; zachwycić.
się...
Tyle uwag.
Teraz poztywy.
Trochę się zacząłem gubić w tych nierozpoczętych zdaniach. Może głupio to brzmi, ale jak nazwać takie z wielokropkiem na początku? Uznaję to jednak za pozytyw. Taki eksperyment, który czytelnik może przełknąć bez czkawki.
Nadaj poczesne miejsce w opowieści zajmuje Sigi. I to jest bardzo ważna kwestia.
I pozytyw ostatni - jest nadzieja na ciąg dalszy. Mój ulubiony. Poczekamy, choćby i do marca.
:rosa: :rosa: :rosa:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: Jakim /8.

#8 Post autor: zdzichu » 17 lut 2014, 22:48

Przeczytałem sobie uwagi pana Skarania.
Przedtem jeszcze przeczytałem opowiadanie i stwierdzam nieautorytatywnie, że chyba ten Admin to ma trochę racji. Ale obiecuję pani, Józefino, że w żadnym wypadku mu o tym nie powiem. Niech się wystrzela z tych uwag, a my potem sobie pofolgujemy w czytaniu. A jest co czytać, jest.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Jakim /8.

#9 Post autor: 411 » 18 lut 2014, 23:33

Macie oczywiscie racje, panowie.
:)

Przepraszam za takie opóznienie w podziekowaniach za poswiecony czas i dobre slowo, ale umarl i znowu ozyl (!) mi internet, hura...
Ciesze sie, ze widze Was u mnie, a jeszcze bardziej, ze czytacie to, co tu smaruje.
Juz wiele razy to mówilam, ale tak wiele to dla mnie znaczy, ze powtórze - klaniam sie dziekujac.
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Jakim”