Jakim /12.
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Jakim /12.
od poczátku
w poprzednim odcinku
Głosy.
- Dlaczego nos?
- A dlaczego nie? Jakie to ma znaczenie?
- Właściwie żadne. Trzeba bedzie przypilnować numeru 43.
- Mnie on nie martwi. Bardziej brak kontaktu z...
- Jest na swoim miejscu i wykonuje zadanie. Nie zawiedzie.
- A co z 12?
- Wciąż wierzy, że jest nam potrzebna.
- A jest?
- Może.
- Czyli czekamy?
- Czekamy.
Rozdział dwunasty. Klaus.
Miała błyszczące, kasztanowe włosy. Takie piękne, długie, naturalnie falujące się włosy.
Miała też często rozbitą górną wargę, posianiaczone przedramiona i resztki rozmazanego makijażu. Ten makijaż zupełnie nie pasował do słonecznych dni, w których się spotykali. Prawie zawsze pijana i ubrana jak dziwka, siadywała na niskim murku bądź hydrancie przy Wylotowej i próbowała doprowadzić się do ładu, nie zwracając uwagi na ludzki wzrok, jak i pełne niechęci komentarze.
Była dziwką.
Mijał ją wielokrotnie, a to wczesnym rankiem, gdy szedł do firmy, a to późnym popołudniem, kiedy wraz z grupą kumpli wybierali się na zasłużone piwo.
Była dziwką, dlatego wulgarne odzywki chłopaków nie robiły na nim wrażenia. Na niej też nie.
O, nie był święty, zdarzało mu się korzystać z wynajętych na godziny ciał, bo organizm ludzki ma swoje wymagania, jak i umysł.
A umysł chciał anioła.
Anioł.
Przestał wierzyć w anioły dawno temu. No, chyba, że takie małe, miauczące i ciepłe.
Uśmiechnął się na wspomnienie Sigiego.
*
"Chodźmy stąd."
"Tu jest dobrze."
"Wcale nie, nie potrzeba nam świadków."
"Wszyscy są świadkami czegoś."
"Dziadek nie chce przyjść."
"Przyjdzie."
"A jeśli mnie okłamujesz?"
"Nie musisz wierzyć."
"Muszę."
"Wiec wierz."
"Wierzę."
Joe od kilku dni nie umie sobie znaleźć miejsca: pszczoły stęsknione gospodarza odwiedzają go w domu, stado dba o siebie samo jak potrafi. A Joe śni. Noc w noc przychodzą sny, w snach dziadek. Staje przed wnukiem, ale jego twarz jest rozmyta, nie udaje się rozpoznać rysów – Joe wie, że to dziadek, "bo tak".
Drzewo Drzew nic nie mówi, nie wydobywa się z jego piersi choćby najcichszy szept, staje tylko przed Joe´m i wskazuje dłonią kierunek. A, we śnie, mały chłopiec nic nie rozumie. Nie rozpoznaje kierunku ani intencji starego człowieka. Musi wierzyć, ale nie wie w co. Wierzy, choć nie wie czemu. Ufa, mimo dziwnej obcości tego, który doglądał i przycinał jego gałęzie...
*
Klaus nie zdziwił się wcale zastając w kuchni obu swoich opiekunów. Często był świadkiem tego milczącego porozumienia, było czymś tak naturalnym, normalnym, jak to, że herbata stygnie, a wzgórze przyzywa.
Obaj spojrzeli na niego przelotnie i, jak na tajemny sygnał, podnieśli się równocześnie i wyszli na ganek. Nie szedł za nimi, nie interesowały go ich sprawy, zresztą – dowie się wszystkiego, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Wyjął z pojemnika na pieczywo czerstwą, białą bułkę, posmarował zjełczałym nieco masłem i obrócił się w poszukiwaniu słoika z miodem, który zawsze stał na blacie, przy lodówce, a którego teraz nie było. Joe znowu robił porządki? Nie, słój stał całkiem zwyczajnie kawałek dalej, obok rzadko używanego ekspresu do kawy. Przysunął go do siebie, łopatką nabrał złocistego...
Jej oczy miały złote plamki. Nawet, gdy były mętne i przekrwione.
Zielone i złote.
Naćpane. Niewidzące. Niczyje.
Przełożyl gotową kanapkę na przybrudzony talerzyk, który stał samotnie na stole i powędrował schodami w górę. Do wzgórza.
*
- Muszę z tobą porozmawiać, Joe. Nie patrz tak na mnie, skup się, proszę, i migaj wolniej, ja nie umiem tak szybko. Nie, nic się nie stało, to znaczy – nie, stało się, stało się coś strasznego! Myślałem, że nikt nigdy... Tak, Sigi już wie, zawsze wiedział, prawda? Tylko nie jestem pewny, czy Oni wiedzą, że ktoś jeszcze... Przyjdą po mnie, po nas wszystkich! Zabiorą Małą!... Nie każ mi się uspokoić... Co ja zrobiłem! Co ja zrobiłem...
Joe patrzy z uwagą na roztrzęsionego Henry´ego, potem kieruje nieme pytanie do kota. Żaden z nich nie wie, że Klaus, z miodową kanapką w dłoni, skamieniał właśnie z wpół uniesioną nogą.
Ten głos.
Ten głos.
Talerzyk nie wysunął się z rąk Klausa, nie upadł też na podłogę - mężczyzna spokojnie doniósł go do swojego pokoju, umieścił ostrożnie na parapecie. Spojrzał na wzgórze. I znowu. I znowu. I jeszcze raz.
Było tam, nie zniknęło.
Ten głos też nie.
Odgłos gęstego plaśnięcia wyrwał go z letargu. Bułka była jakaś inna. Nigdy dotąd nie widział fioletowego miodu.
CDN
w poprzednim odcinku
Głosy.
- Dlaczego nos?
- A dlaczego nie? Jakie to ma znaczenie?
- Właściwie żadne. Trzeba bedzie przypilnować numeru 43.
- Mnie on nie martwi. Bardziej brak kontaktu z...
- Jest na swoim miejscu i wykonuje zadanie. Nie zawiedzie.
- A co z 12?
- Wciąż wierzy, że jest nam potrzebna.
- A jest?
- Może.
- Czyli czekamy?
- Czekamy.
Rozdział dwunasty. Klaus.
Miała błyszczące, kasztanowe włosy. Takie piękne, długie, naturalnie falujące się włosy.
Miała też często rozbitą górną wargę, posianiaczone przedramiona i resztki rozmazanego makijażu. Ten makijaż zupełnie nie pasował do słonecznych dni, w których się spotykali. Prawie zawsze pijana i ubrana jak dziwka, siadywała na niskim murku bądź hydrancie przy Wylotowej i próbowała doprowadzić się do ładu, nie zwracając uwagi na ludzki wzrok, jak i pełne niechęci komentarze.
Była dziwką.
Mijał ją wielokrotnie, a to wczesnym rankiem, gdy szedł do firmy, a to późnym popołudniem, kiedy wraz z grupą kumpli wybierali się na zasłużone piwo.
Była dziwką, dlatego wulgarne odzywki chłopaków nie robiły na nim wrażenia. Na niej też nie.
O, nie był święty, zdarzało mu się korzystać z wynajętych na godziny ciał, bo organizm ludzki ma swoje wymagania, jak i umysł.
A umysł chciał anioła.
Anioł.
Przestał wierzyć w anioły dawno temu. No, chyba, że takie małe, miauczące i ciepłe.
Uśmiechnął się na wspomnienie Sigiego.
*
"Chodźmy stąd."
"Tu jest dobrze."
"Wcale nie, nie potrzeba nam świadków."
"Wszyscy są świadkami czegoś."
"Dziadek nie chce przyjść."
"Przyjdzie."
"A jeśli mnie okłamujesz?"
"Nie musisz wierzyć."
"Muszę."
"Wiec wierz."
"Wierzę."
Joe od kilku dni nie umie sobie znaleźć miejsca: pszczoły stęsknione gospodarza odwiedzają go w domu, stado dba o siebie samo jak potrafi. A Joe śni. Noc w noc przychodzą sny, w snach dziadek. Staje przed wnukiem, ale jego twarz jest rozmyta, nie udaje się rozpoznać rysów – Joe wie, że to dziadek, "bo tak".
Drzewo Drzew nic nie mówi, nie wydobywa się z jego piersi choćby najcichszy szept, staje tylko przed Joe´m i wskazuje dłonią kierunek. A, we śnie, mały chłopiec nic nie rozumie. Nie rozpoznaje kierunku ani intencji starego człowieka. Musi wierzyć, ale nie wie w co. Wierzy, choć nie wie czemu. Ufa, mimo dziwnej obcości tego, który doglądał i przycinał jego gałęzie...
*
Klaus nie zdziwił się wcale zastając w kuchni obu swoich opiekunów. Często był świadkiem tego milczącego porozumienia, było czymś tak naturalnym, normalnym, jak to, że herbata stygnie, a wzgórze przyzywa.
Obaj spojrzeli na niego przelotnie i, jak na tajemny sygnał, podnieśli się równocześnie i wyszli na ganek. Nie szedł za nimi, nie interesowały go ich sprawy, zresztą – dowie się wszystkiego, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Wyjął z pojemnika na pieczywo czerstwą, białą bułkę, posmarował zjełczałym nieco masłem i obrócił się w poszukiwaniu słoika z miodem, który zawsze stał na blacie, przy lodówce, a którego teraz nie było. Joe znowu robił porządki? Nie, słój stał całkiem zwyczajnie kawałek dalej, obok rzadko używanego ekspresu do kawy. Przysunął go do siebie, łopatką nabrał złocistego...
Jej oczy miały złote plamki. Nawet, gdy były mętne i przekrwione.
Zielone i złote.
Naćpane. Niewidzące. Niczyje.
Przełożyl gotową kanapkę na przybrudzony talerzyk, który stał samotnie na stole i powędrował schodami w górę. Do wzgórza.
*
- Muszę z tobą porozmawiać, Joe. Nie patrz tak na mnie, skup się, proszę, i migaj wolniej, ja nie umiem tak szybko. Nie, nic się nie stało, to znaczy – nie, stało się, stało się coś strasznego! Myślałem, że nikt nigdy... Tak, Sigi już wie, zawsze wiedział, prawda? Tylko nie jestem pewny, czy Oni wiedzą, że ktoś jeszcze... Przyjdą po mnie, po nas wszystkich! Zabiorą Małą!... Nie każ mi się uspokoić... Co ja zrobiłem! Co ja zrobiłem...
Joe patrzy z uwagą na roztrzęsionego Henry´ego, potem kieruje nieme pytanie do kota. Żaden z nich nie wie, że Klaus, z miodową kanapką w dłoni, skamieniał właśnie z wpół uniesioną nogą.
Ten głos.
Ten głos.
Talerzyk nie wysunął się z rąk Klausa, nie upadł też na podłogę - mężczyzna spokojnie doniósł go do swojego pokoju, umieścił ostrożnie na parapecie. Spojrzał na wzgórze. I znowu. I znowu. I jeszcze raz.
Było tam, nie zniknęło.
Ten głos też nie.
Odgłos gęstego plaśnięcia wyrwał go z letargu. Bułka była jakaś inna. Nigdy dotąd nie widział fioletowego miodu.
CDN
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Jakim /12.
O, o, super, od razu się humor człowiekowi poprawia, przynajmniej na trochę. :) Choć gdy przeczytałam to:
Jakieś prześladowanie czy co? Ble.
Warsztatowo jak zwykle git majonez, zresztą, nawet się specjalnie nie przeglądałam. Jedyne, co mu się rzuciło mocno w oczy, to:
Przepraszam, że nie napisałam nic sensownego. Może potem. Na razie zostawiam ślad. :)
Pozdrawiam
Patka
poczułam się dziwnie. Ty będziesz wiedziała, o co chodzi, reszta nie musi.411 pisze:Była dziwką.
Mijał ją wielokrotnie, a to wczesnym rankiem, gdy szedł do firmy, a to późnym popołudniem, kiedy wraz z grupą kumpli wybierali się na zasłużone piwo.
Była dziwką, dlatego wulgarne odzywki chłopaków nie robiły na nim wrażenia. Na niej też nie.
Jakieś prześladowanie czy co? Ble.
Warsztatowo jak zwykle git majonez, zresztą, nawet się specjalnie nie przeglądałam. Jedyne, co mu się rzuciło mocno w oczy, to:
Według mnie byłoby lepiej bez przecinków, utrudniają one czytanie, przynajmniej mi.411 pisze: A, we śnie, mały chłopiec nic nie rozumie.
Przepraszam, że nie napisałam nic sensownego. Może potem. Na razie zostawiam ślad. :)
Pozdrawiam
Patka
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Jakim /12.
A mnie zalezalo na tych dwóch przecinkach - zalezalo mi by podkreslic, ze Podzielone Drzewo wciáz jest malym chlopcem, teraz i we snie. Moze malo klarowne to moje tlumaczenie, ale bedziesz wiedziala, co chcialam powiedziec.Patka pisze:411 pisze:
A, we śnie, mały chłopiec nic nie rozumie.
Według mnie byłoby lepiej bez przecinków, utrudniają one czytanie, przynajmniej mi.
Alez napisalas. A juz sie ciesze, na jeszcze wiecej sensu. To chyba spore wyzwanie, szczególnie, gdy komentarz dotyczy tekstu, w którym sie malo co kupy trzyma.Patka pisze:Przepraszam, że nie napisałam nic sensownego. Może potem. Na razie zostawiam ślad.
Dziekuje Ci slicznie,
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Jakim /12.
Aha, rozumiem. Tak to jest poprawianie zdań bez kontekstu. ;) Choć racja, kiepsko wygląda, zwłaszcza ten pierwszy przecinek, już na samym początku, po "A". Może jakby początek zdania był dłuższy, to by lepiej to wyglądało. Może zmienić szyk? "Mały chłopiec, we śnie, nic nie rozumie". Albo połączyć z poprzednim zdaniem i napisać: "mały chłopiec zaś, we śnie, nic nie rozumie"?411 pisze:A mnie zalezalo na tych dwóch przecinkach - zalezalo mi by podkreslic, ze Podzielone Drzewo wciáz jest malym chlopcem, teraz i we snie. Moze malo klarowne to moje tlumaczenie, ale bedziesz wiedziala, co chcialam powiedziec.
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Jakim /12.
Pomysle. Obiecuje, ze pomysle, ale nie obiecuje, ze zmienie. Jakos inaczej mi to brzmi.Patka pisze: Albo połączyć z poprzednim zdaniem i napisać: "mały chłopiec zaś, we śnie, nic nie rozumie"?
Ale dziekuje za podpowiedzi. Zapamietam na przyszlosc.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Jakim /12.
Wspaniale, napięcie rośnie. Kim te głosy, co knują, jak przeciwstawią się im miejscowi...
No jest na co czekać.
Dzięki.
No jest na co czekać.
Dzięki.
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Jakim /12.
eko mila,
ogromnie Ci dziekuje za zajrzenie i poczytanie. Nawet nie wiesz jak cieszy mysl, ze ma sie jeszcze jednego czytelnika. W dodatku tak sympatycznego...
Klaniam sie nisko,
J.
ogromnie Ci dziekuje za zajrzenie i poczytanie. Nawet nie wiesz jak cieszy mysl, ze ma sie jeszcze jednego czytelnika. W dodatku tak sympatycznego...
Klaniam sie nisko,
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Jakim /12.
Myślałam o Jakimie w czasie urlopu, i to nie raz, bo wciągnął na maksa.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Jakim /12.
Gęsto, gęściej, najgęściej.411 pisze: Drzewo Drzew nic nie mówi, nie wydobywa się z jego piersi choćby najcichszy szept, staje tylko przed Joe´m i wskazuje dłonią kierunek. A, we śnie, mały chłopiec nic nie rozumie. Nie rozpoznaje kierunku ani intencji starego człowieka. Musi wierzyć, ale nie wie w co. Wierzy, choć nie wie czemu. Ufa, mimo dziwnej obcości tego, który doglądał i przycinał jego gałęzie...
...
Klaus nie zdziwił się wcale zastając w kuchni obu swoich opiekunów. Często był świadkiem tego milczącego porozumienia, było czymś tak naturalnym, normalnym, jak to, że herbata stygnie, a wzgórze przyzywa.
...
Józefino Zielona, czytam i się odzywam i czekam.
Łączę ogniwa, ale nadal nie chcą się zamienić w łańcuszek.
To nie jest zarzut, tak po prostu jest.
Prawie każde ogniwo może samoistnieć.
Pogrubiłam 'perełki'
I najważniejsze: miło na nowo zobaczyć Ciąg DalszyNastąpi
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Jakim /12.
I tak juz pewnie bedzie do konca pierwszej czesci. One tak strasznie slimaczo bedá sie zazebiac, okropnie powoli láczyc w...iTuiTam pisze:Prawie każde ogniwo może samoistnieć.
No wlasnie, tytul pierwszej czesci to Nitki.
Niestety, nie moge tego przyspieszyc, nie chce.
A co do oznaczen chronologicznych rozdzialów to sá tylko tutaj. Normalnie nie przewiduje zadnych cyferek.
Tez sie ciesze, choc i boje. Czy podolam.iTuiTam pisze:I najważniejsze: miło na nowo zobaczyć Ciąg Dalszy Nastąpi
Dziekuje za poczytanie i... za wszystko dziekuje.
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.