An-24, czyli Przed 18.00 czytanie surowo wzbronione

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Liliana
Posty: 1424
Rejestracja: 11 lis 2011, 20:07

An-24, czyli Przed 18.00 czytanie surowo wzbronione

#1 Post autor: Liliana » 11 gru 2015, 16:43

Андрей Поляков

Отрывок из романа-метафоры
«Ан-24, или До 18.00 читать строго запрещается»

Когда б вы знали, из какого сора
Растут стихи, не ведая стыда…
Анна Ахматова

Страна выдумана, слова тоже…
Все совпадения – случайны…
От авторa


Пролог

И последних дождей ощущаю усталость.
У закрытых дверей две затяжки осталось.
Возвращения нет, есть побег сквозь года
В старый дом, где забыли тебя навсегда.
Дым последний – горчит…
Дождь последний – прямой…
Дай мне, Боже, ключи,
Я вернулся домой.

ПОХМЕЛЬЕ
Глава 1
Ан стоял на самом верху дюны. Песчаные волны, подгоняемые раскалённым ветром, разбивались на мелкие искры прямо у его ног. Солнце катилось по самому горизонту. На него можно было смотреть, слегка прищурив глаза.
– Да, – подумал Ан. – Вот тебе и «Кин-дза-дза» пришла. Пустыня.
Но как он сюда попал, не знал. Не понимал. Не помнил. В правой руке молодой человек, на вид которому было немногим больше двадцати лет, сжимал недопитую бутылку коньяка, а в левой – пачку дорогих сигарет.
– Этого ещё не хватало, – пронеслось в голове со скоростью мимо проходящего поезда. – Где я? Почему один? Какими ветрами занесло? И откуда в пустыне поезд? Надо бросать пить! А, может, и вправду бросить пить прямо здесь, навсегда, бросить, как выбрасываются из окна вагона – бесповоротно и глупо, не дожидаясь наступающей тьмы и пустынного леденящего душу холода. Бросить туда за горизонт и начать новую светлую и целомудренную жизнь, начать навечно, не задумываясь больше трёх секунд, чтобы не передумать?
Ан поднёс к глазам бутылку: «Хороший коньяк, дорогой… И откуда у меня только деньги взялись?»
Внутри бутылки будто что-то сверкнуло.
Быстрым движением он протёр зеркальную поверхность. Увиденное взорвало его сознание. В глубине бутылки светилась Луна, от которой по поверхности напитка бежала голубоватая дорожка, над которой маленькой мушкой летал Джин.
– Я наверное сплю или пишу роман… А может?.. Да, вряд ли такое вообще может быть! Проклятый коньяк! – пробурчал, недоумевая и, размахнувшись, что было сил, бросил бутылку в низколетящее солнце. По нему побежали круги, как по воде, а потом всё замерло. Показалось, что и время остановилось. Очень хотелось пить. Ан с трудом проглотил сухую колючку слюны и закричал от ужаса…

Глава 2

Ну, почему, вылезая из-под одеяла, каждый раз начинаю день не с той ноги? Сколько раз говорил себе, приказывал, умолял: будь внимателен, контролируй себя… Даже тапки ставил таким макаром, чтобы без труда можно было попасть в нужный, правильный… Но всё тщетно!
– Видно бес умеет путать не только души, но и ноги, – ухмыльнулся Ан. – Главное, чтобы карты оставил в покое, а то лягут не так, и выпадет дальняя дорога да ещё с бабой какой-нибудь бешенной.
О ночном видении он вспомнил сразу, как только зашёл в ванную комнату – воды не было. В бачке унитаза вода была, а в кранах – нет. Не было воды, чтобы умыться, почистить зубы, сварить кофе.
Назло самому себе, неумытому и помятому, страдалец принципиально вытер лицо наждачкой сухого полотенца и вышел на улицу.
– Да, почти выбежал! Ведь так пить хочется, что сразу вспомнил, что нет денег, – всхлипнул Внутренний голос.
К нему Ан уже привык и часто не обращал на него никакого внимания. Голос об этом знал, поэтому старался напоминать о себе чаще. Не вредности ради, а справедливости для.
– Заткнись ты, – зашипел Ан. – Я и сам знаю, что деньги, как вода, которой тоже нет! А без воды – и ни туды, и ни сюды! Если бы не они, шиш бы я поднялся в такую рань. Ведь деньги – это не просто слово такое. Это то, с чего и начинается день. А не с рассвета и прочей чепухи. Деньги – это вечно ускользающее существо, на которое надо охотиться даже во сне. Деньги – это горизонт! Чем ближе пытаешься к нему подбежать, тем он дальше убегает от тебя. Ты – к нему, он – от тебя. Целый день можно в догонялки играть, а где был, там и будешь – подальше от него и без гроша в кармане.




Andriej Polakow

Powieść – metafora
„An-24, czyli Przed 18.00 czytanie surowo wzbronione”

Gdybyście wiedzieli, z jakich nieczystości
Powstają wiersze, nie znając wstydu…
Anna Achmatowa

Kraj wymyślony, słowa też…
Wszystkie podobieństwa są przypadkowe..
Od autora

Prolog

W ostatnich deszczach zmęczenie dźwięczy.
W drzwiach zatrzaśniętych znak ostateczny.
Powrotu nie ma, jest bieg przez lata,
I dom, gdzie pamięć o tobie zbladła.
Dym ostatni – piecze…
Deszcz ostatni - studzi….
Daj mi, Boże, klucze,
Do domu chcę wrócić

KAC

Rozdział 1

An stał na samym wierzchołku wydmy. Piaskowe fale, popychane przez rozgrzany wiatr, rozpadały się na złociste drobinki tuż przy jego nogach. Słońce leniwie wędrowało przez horyzont. Można było na nie patrzeć lekko zmrużonymi oczyma.
- Tak – pomyślał An. – Przyszła do ciebie „Kin-dza-dza”. Pustynia. Ale jak się tu dostał, nie wiedział. Nie rozumiał. Nie pamiętał. W prawej ręce młody człowiek, z wyglądu dwudziestoletni, ściskał niedopitą butelkę koniaku, a w lewej – paczkę drogich papierosów.
- Tego jeszcze nie było - myśl przeleciała przez jego głowę z szybkością mknącego w pobliżu pociągu. – Gdzie jestem? Dlaczego sam? Jakie wiatry mnie tu przywiały? I skąd na pustyni pociąg? A może rzucić picie, teraz, zaraz, natychmiast, na zawsze, rzucić, jak ciska się coś z okna wagonu – bezpowrotnie i nieprzemyślanie, nie czekając zmroku i pustynnego przeszywającego duszę chłodu. Rzucić tam, za horyzont i zacząć nowe cnotliwe życie, nie czekając dłużej niż trzy sekundy, żeby się nie rozmyślić?
An podniósł do oczu flaszkę: „Dobry koniak, drogi… A skąd ja miałem pieniądze?”
Wewnątrz coś zamigotało. Szybkim ruchem przetarł powierzchnię szkła. To, co zobaczył wstrząsnęło jego świadomością. W głębi błyszczał Księżyc, a od niego przez powierzchnię bursztynowego płynu biegła niebieskawa ścieżynka, nad którą niczym mała muszka latał Dżin.
- Na pewno śpię lub piszę powieść… A może?.. Ech, czy coś takiego ma prawo się zdarzyć?
Przeklęty koniak! – wymamrotał z niedowierzaniem, a następnie wziął rozmach i z całej siły rzucił butelkę w kierunku słońca, które było na wyciągnięcie ręki... Po niebie, jak po wodzie, rozeszły się ogniste kręgi, a później wszystko zamarło. Jakby czas stanął w miejscu. Anowi chciało się pić. Z trudem przełknął ostrą niczym cierń ślinę i krzyknął z przerażenia…

Rozdział 2

A czemu, wyłażąc z łóżka, za każdym razem zaczynam dzień nie od tej, co trzeba nogi? Ile razy mówiłem sobie, przykazywałem, błagałem: bądź uważny, kontroluj się… Nawet kapcie ustawiałem w taki sposób, by trafić w odpowiedni… Wszystko na próżno!
- Widać czort umie plątać nie tylko dusze, ale i nogi - uśmiechnął się An. – Najważniejsze, żeby karty zostawił w spokoju, bo jeszcze przepowiedzą mi daleką drogę, w dodatku z jakąś wściekłą babą.
O nocnym widzeniu przypomniał sobie jak tylko wszedł do łazienki – wody nie było. W muszli klozetowej była, a w kranach nie. Nie było wody, żeby umyć twarz, zęby, zrobić kawę. Na złość samemu sobie, nieumytemu i zmiętemu, cierpiętnik wytarł twarz suchym jak papier ścierny ręcznikiem i wyszedł na ulicę.
- Cóż tak biegniesz? Pić się chce, a pieniędzy nie ma - zaszlochał Wewnętrzny Głos.
An był przyzwyczajony do Głosu i rzadko zwracał na niego uwagę. Głos o tym wiedział, dlatego starał się przypominać o sobie częściej. Nie żeby był taki wredny, ale dla zwykłej sprawiedliwości.
- Zamknij się – wychrypiał An. – Dobrze wiem, że pieniądze są jak woda, której też nie ma! A bez wody ni tam, ni siam! Jeśliby nie one, guzik bym wstał o tak wczesnej porze. Przecież pieniądze są nie tylko słowem. Są tym, od czego zaczyna się dzień. A on zaczyna się nie od świtu i tym podobnych bzdur. Pieniądze są jak horyzont! Im bardziej próbujesz się do niego zbliżyć, tym bardziej się od ciebie oddala. Ty – do niego, on – od ciebie. Cały dzień możesz bawić się w ganianego, a ciągle jesteś w tym samym miejscu – wciąż daleko od horyzontu i bez grosza przy duszy…

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: An-24, czyli Przed 18.00 czytanie surowo wzbronione

#2 Post autor: eka » 28 sty 2016, 18:14

:) Sen o wielu symbolach. Jeśli proroczy, to An, gdzieś kiedyś przestraszy się swoich możliwości lub wykorzystania niecodziennej okazji.

Rozdział drugi o ciężkim dniu studenta bez grosza.
Trzeci - ciekawszy.

Na pewno poczytam kolejny odcinek.
:)
Pozdrowienia dla Autora.
:kofe: - dla Ciebie.

Awatar użytkownika
Liliana
Posty: 1424
Rejestracja: 11 lis 2011, 20:07

Re: An-24, czyli Przed 18.00 czytanie surowo wzbronione

#3 Post autor: Liliana » 31 sty 2016, 21:04

Bardzo dziękuję, eka, za przeczytanie i refleksję.
Pozdrawiam serdecznie, :rosa: Lila

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: An-24, czyli Przed 18.00 czytanie surowo wzbronione

#4 Post autor: pallas » 07 wrz 2016, 20:01

To tłumaczenie też wspaniałe. Klimaty w stylu Kafki i Schulza, a te bardzo lubię.
Dobrze, że wspomniałaś, że i prozę tłumaczysz, nie żałuję, że tu zajrzałem.
Na pewno wrócę i chętnie się zagłębie w treść.

Na razie Liliano.

:rosa:
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
Liliana
Posty: 1424
Rejestracja: 11 lis 2011, 20:07

Re: An-24, czyli Przed 18.00 czytanie surowo wzbronione

#5 Post autor: Liliana » 03 lut 2017, 16:54

Wybacz, pallas, że tak późno podziękowania składam, ale nie myślałam, ze ktoś jeszcze do tej mojej prozy zagląda.
Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie, :) Liliana

Stella

Re: An-24, czyli Przed 18.00 czytanie surowo wzbronione

#6 Post autor: Stella » 03 lut 2017, 20:03

Zagląda :) Brawo!

Awatar użytkownika
Liliana
Posty: 1424
Rejestracja: 11 lis 2011, 20:07

Re: An-24, czyli Przed 18.00 czytanie surowo wzbronione

#7 Post autor: Liliana » 06 lut 2017, 19:33

Stella pisze:Zagląda
O, jak miło. Dzięki, Stello.

Pozdrawiam serdecznie :rosa:

ODPOWIEDZ

Wróć do „Proza”