Ponidzie cz. III

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Elunia
Posty: 582
Rejestracja: 03 lis 2011, 22:28
Lokalizacja: Poznań

Ponidzie cz. III

#1 Post autor: Elunia » 17 sty 2017, 19:49

od początku
w poprzednim odcinku

Do Krakowa pojechałam, po uprzednim umówieniu się przez telefon. Adres również znalazłam na wizytówce. Gdy wysiadłam z taksówki, poczułam dziwne podniecenie chwilą i tym co zobaczyłam. Stał tu mały domek otoczony ogródkiem, do którego wiodła ścieżka przegrodzona trzeszczącą furką. Aż dziwne, że tak malowniczy widok uchował się niedaleko centrum sporego przecież miasta.

Przywitanie było bardzo serdeczne, czułam, że czekała na mój przyjazd. Gospodyni zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie centralnym miejscem był duży okrągły stół z ręcznie robionym obrusem i sześcioma krzesłami, o bardzo wysokich, smukłych oparciach. Zaraz przyniosła tacę z dzbankiem i dwie filiżanki na herbatę. Gestem zaprosiła do nalania herbaty, a sama zabrała ze stojącej obok komody, kilka książek i trzy duże albumy na fotografie. Wszystko to rozłożyła na stole. Nalała sobie herbaty, usiadła i wcale nieproszona, sama zaczęła opowiadać.
Opowiadała, pokazując przy tym na przemian, to obrazki z książek, to jakąś fotografię z albumu, dla umieszczenia zdjęcia osób, w tereny opisywane w książkach. Czułam, że wszystko to, co mówi i pokazuje, to bardzo ciepłe wspomnienie.
Życie składa się z chwil i to dla nich żyjemy. Szukamy czasem lepszych, łatwiejszych dróg, ale obojętnie co zrobimy, zawsze chwila, będzie tylko chwilą. Czas zdobyty raz, pozostaje w nas, bez względu na to, czy tego chcemy, czy nie.

Ponidzie

Jak okiem sięgnąć trawy niczym falujące morze. Czerwone dachówki stromych dachów, fantazyjne , majestatyczne kształty. W dali las bukowy. Ciągnące się pola uprawne. Magiczną rzeką Ponidzia jest Nida, wijąca się niezmierzoną ilością meandrów wśród morza łąk i pastwisk.
Słońce dotykało horyzontu. Dzień chylił się ku końcowi. Wszędzie pachniało lawendą. Lubiłam siadać na kamieniu i patrzeć tak przed siebie, wtedy moje myśli biegły dalej niż horyzont, dalej i dalej, niż kiedykolwiek byłam. Jak wygląda świat, o którym opisywały książki. Ponoć gdzieś jest morze ze słoną wodą i góry, których szczyty chowają się w chmurach. Ciekawość była silna i zajmowała wszystkie myśli, w każdej wolnej chwili. Tego dnia jak zwykle usiadłam na swoim ulubionym kamieniu.
- Mogę się przysiąść? Uciekłem przed wujkiem. - usłyszałam nagle wytrącona z rozmyśleń. - Kazał mi zrywać jabłka- ciągnął dalej- a ja powiedziałem, że boli mnie brzuch. Jak myślisz, to źle, że go osukałem?
- Daj spokój, ja też uciekłam.
- Dlaczego siedzisz tutaj sama? Widziałem już kilka razy. Nie miałem śmiałości, ale dzisiaj się zdecydowałem. Muszę z kimś pogadać.
- Siadaj - odpowiedziałam. - Miejsca dość. - Uśmiechnęłam się. Poczułam w nim bratnią duszę. -Siedzę tu, bo lubię. Tu jest cicho. Jeszcze kilka dni wakacji, ale co to za wakacje. Stale tylko robota i robota, jak nie w domu, to w obejściu , albo w polu. Tutaj siadam i rozmyślam. Lubię patrzeć jak zmienia się okolica w zależności od pory roku. Inaczej tu wiosną, a inaczej zimą.
- Nie lubię zimy. Nie dlatego, że jest śnieg i mróz, ale wtedy jemy ciągle to samo. Gotowaną fasolę, albo pieczone ziemniaki.
- U nas to samo. Dobrze, że jest fasola. Dziadek mówił, że we wojnę, to było jeszcze gorzej.
- Chcesz, zagram ci na trawie - powiedział, a ja zauważyłam błysk w jego oku.
- Ładnie grasz, a jak jeszcze potrafisz?
- Mogę na liściu hihi, jak chcesz to ci zagram. Tylko nie dzisiaj. Teraz już muszę iść. Przyjdziesz tu jutro, to ci zagram - uśmiechnął się tak jakoś inaczej niż zwykle.
- Chciałeś mi coś powiedzieć - krzyknęłam za odchodzącym Staszkiem
- Jutro! - odkrzyknął, zbiegając ścieżką w stronę wioski.
W szkole, raczej sam na uboczu, niż ze wszystkimi. A jeśli już uczestniczył w rozmowach, to dziwnie posępny, czasem z wymuszonym uśmiechem. Już niejednokrotnie przyglądałam się Staszkowi, bo był spokojny, a w jego oczach smutek. Bywało, że nie pojawiał się w szkole, czasem kilka dni.
Następnego dnia, gdy przyszłam, czekał już na mnie. Słyszałam z oddali jak gwiżdże. Nawet nie zdążyłam dojść na miejsce, gdy już biegł w stronę wsi, krzycząc - przyjechała rodzina z Opola Lubelskiego, muszę być w domu. Do jutra!
Biegł, a ja słyszałam tylko oddalający się głos -Sumi gaj, sumi gaj, sumi gałązecka. Sumi gaj, sumi gaj, sumi gałązecka...
No i pobiegł. Zostałam sama. Pomyślałam sobie, że nie tylko gra na trawie i liściach, ale ładnie śpiewa. Gdy chciałam usiąść na kamieniu, zauważyłam mały kwiatek, trochę powiędnięty. Pewnie długo czekał - pomyślałam. Jaki ładny kwiatek i jaki delikatny. Widywałam już wcześniej, ale jeszcze nigdy nie wydawał mi się taki piękny.

Tego dnia w domu, od rana panował harmider. Babcia, już od kilku dni niedomagała. Mało krzątała się po domu, więcej się kładła. Dzisiaj nie wstała. Mama ją umyła i ubrała w czystą białą koszulę. Zaplotła warkocz i owinęła wkoło głowy. Zapaliła gromnicę. Koło południa przyszedł ksiądz z olejkami i komunią. Mama cicho w kącie płakała. Na komodzie leżały babci czarna suknia i chusta. Tatko z dziadkiem krzątali się w obejściu. Każdy robił swoje bez słów. Nawet kury mniej gdakały. Było cicho, aż do wieczora. Nawet jak już wszyscy wrócili do domu, rozmowy prowadzono ściszonym głosem. Mnie kazano iść spać, a reszta czuwała.
Rankiem, dowiedziałam się, że babcia zasnęła na zawsze. W domu panowała dziwna atmosfera. Musiałam na pamięć zapleść warkocze, bo lustro było przykryte czarnym materiałem. Było mi bardzo smutno. Wiedziałam, że coś się skończyło. Dotarło do mnie, że już nigdy nie nauczy mnie gotowania nowej potrawy. Nigdy nie upiecze chleba. Babci chleb, był najpyszniejszy. Nigdy nie wyhaftuje nowego obrusa, a była uznawana za najlepszą hafciarkę we wsi. Nie pójdzie ze mną do ogrodu pielęgnować kwiaty. Nigdy nie opowie o dawnych czasach, a tak ciekawie opowiadała. Najchętniej snuła opowieści, gdy zbierały się kobiety z całej wsi, na darcie pierza. Baby opowiadały o Madeju, zlocie czarownic na Łysej Górze, o kamiennym posągu i wiele innych ciekawych legend, jednak babcia opowiadała najciekawsze.
Jedna z opowieści dotyczyła legendy o złotym cielcu. Była to tajemnicza figurka przedstawiająca byka, a wykonana ze szczerego złota. Babcia mówiła, że figurka należała do Żydów, którzy tu kiedyś mieszkali. Miejsce ukrycia cielca jest ponoć zapisane w którejś z ksiąg żydowskich. Babcia twierdziła, że istnieje zapis o godzinie i konkretnym dniu roku, w którym księżycowy cień wieży chrześcijańskiego kościoła, wskaże w szczerych polach miejsce jego ukrycia. Pomyślałam sobie, że gdyby taką figurkę zdobyć, to może na nową chałupę by starczyło.
Rozmawiałam o moim marzeniu ze Staszkiem, a on popatrzył na mnie z ironicznym uśmieszkiem.
- Nieprawda. Cielec jest ukryty w piwnicy w jedne z kamienic w Rynku. Tylko to daleko, bo w Działoszycach. Tam w tych piwnicach, przez cały rok znajduje się woda. Trudno będzie. Znajdę dla Ciebie tego cielca - zamyślił się na chwilę, a potem dodał - Dziadek mówił, że tu są podziemne lochy i przejścia. Prowadzą we wszystkie strony i można nimi dojść gdzie tylko się chce. Pójdę i poszukam.
- To zły pomysł. Babcia mówiła, że jeden z miejscowych śmiałków, choć człowiek w podeszłym wieku, wziąwszy w rękę lampę naftową, udał się tym korytarzem. Nigdy jednak stamtąd nie powrócił i wszelki słuch o nim zaginął.
- I tak pójdę. Jestem pewien, że w tych lochach są skarby, co je chłopy Szwedom zabrali. Słyszałaś o tym?
- Słyszałam. Babcia opowiadała o tych zabitych Szwedach. Wszystkich wrzucili do studni, a jednego trupa, to koń poniósł. Podobno do dzisiaj tam nad polem, czasem widać olbrzymiego konia płynącego w powietrzu. Widziałeś, bo ja nie. To jakieś bzdury.
- Może i bzdury, a ja i tak pójdę. Dla ciebie pójdę. - zarumienił się, a potem nagle wstał i pobiegł w stronę wsi.
Słyszałam jak śpiewa : Poznałem dziewczynę - o długich warkoczach -zakochałem się w jej -niczym chaber oczach...
Pomyślałam, że straszny wariat z niego, ale ładnie śpiewa.



cdn
Ostatnio zmieniony 10 lut 2017, 20:40 przez Elunia, łącznie zmieniany 4 razy.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Ponidzie cz. III

#2 Post autor: skaranie boskie » 05 lut 2017, 15:05

Elunia pisze:Jak myślisz, to źle, że go osukałem?
Nie poprawiam, bo nie wiem - literówka ci to jeno, czy chłopak sepleni.
Elunia pisze:- Siadaj.- odpowiedziałam.
Pierwsza kropka zbędna.
Elunia pisze:Miejsce ukrycia cielca jest ponoć zapisana w którejś z ksiąg żydowskich
zapisane

Tyle korekty.
Mamy i historię miłosną. Pięknie się zaczyna.
Naprawdę staję się miłośnikiem tej opowieści. Zaraz pędzę czytać dalej.
:rosa: :rosa: :rosa:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Elunia
Posty: 582
Rejestracja: 03 lis 2011, 22:28
Lokalizacja: Poznań

Re: Ponidzie cz. III

#3 Post autor: Elunia » 06 lut 2017, 22:20

Poprawione - dziękuję :)

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Ponidzie cz. III

#4 Post autor: pallas » 09 lut 2017, 16:23

Cześć Elunia,
utwór bardzo wciągający, chce się czytać dalej, świetne opisy przyrody, mieszkania, czy innych przedmiotów, może tylko ta legenda mogłaby być, w moim odczuciu dłuższa, ale nie jest zła. Nie cytujesz słów babci, bohaterki, lecz narratorka je opowiada, jak zapamiętała.
Elunia pisze:Gdy wysiadłam z taksówki, poczułam dziwne podniecenie chwilą i tym co zobaczyłam. Był to mały domek w ogródku, z trzeszczącą furką. Aż dziwne, że tak malowniczy domek, znajduje się niedaleko centrum.
Tu chodzi o słowo "był", które powtarza się w tekście bardzo szybko, ale tamto "było" jest uzasadnione i dobrze to brzmi. Drugi wyraz "domek" też go szybko powtarzasz.
Myślę, że można to zapisać tak:

Gdy wysiadłam z taksówki, poczułam dziwne podniecenie chwilą i tym co zobaczyłam: małą/mały chatkę/dworek w ogródku, z trzeszczącą furką. Aż dziwne, że tak malowniczy domek, znajduje się niedaleko centrum.

To tylko sugestia, może wymyślasz coś lepszego. :)
Elunia pisze: Szukamy czasem lepszych, łatwiejszych dróg, ale obojętnie co zrobimy, zawsze chwila, będzie tylko chwilą. Chwila zdobyta raz, pozostaje w nas, bez względu na to, czy tego chcemy, czy nie.
Tą trzecią chwilę możesz zamienić na sekundę lub inne słowo. Czytelnik domyślić się, że chodzi o tą "chwile" jeśli jej nie będzie.
Elunia pisze:Następnego dnia, gdy przyszłam, czekał już na mnie. Słyszałam z oddali jak gwiżdże.Nawet nie zdążyłam dojść na miejsce, gdy już biegł w stronę wsi, krzycząc - przyjechała rodzina z Opola Lubelskiego, muszę być w domu. Do jutra! Biegł, a ja słyszałam tylko oddalający się głos -Sumi gaj, sumi gaj, sumi gałązecka. Sumi gaj, sumi gaj, sumi gałązecka...
Tu brakuje jednej pauzy między "Do jutra!", a "biegł [...]" - zaznaczę ci podkreśleniem.

Trochę też masz "jest" i "było" - można to oczywiście zastąpić, ale masz tu narracje pierwszoosobową, opowiada starsza pani, więc to nie razi, bo bohaterka się tak wyraża, takie ma słownictwo. Nie widać tak przy czytaniu, ja to od razu zauważyłem, bo mi ludzie na to tyle razy uwagę zwracali, że weszło w krew. Nie mówię, że to złe, tylko po prostu możemy to słowo zastąpić, ożywiając jeszcze bardziej opowiadanie, historię. Czasem celowo go używamy, a czasem inaczej się nie da i już.

Pozdrawiam,
Piotr :)
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
Elunia
Posty: 582
Rejestracja: 03 lis 2011, 22:28
Lokalizacja: Poznań

Re: Ponidzie cz. III

#5 Post autor: Elunia » 09 lut 2017, 20:53

Małe co nie co pozmieniałam.
Dziękuję za czytanie. Miło mi :)

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Ponidzie cz. III

#6 Post autor: skaranie boskie » 09 lut 2017, 23:48

pallas pisze:małą/mały chatkę/dworek w ogródku,
Chatka, czy dworek, mają swoje konkretne znaczenia, tu jest wyraźnie mowa o domku.
Nie o dworku (bo to coś innego) i nie o chatce (bo to też coś innego). Jeśli już Elunia miałaby powtórzony domek czymś zastępować, to chyba tylko budynkiem, lub posiadłością.
Może spróbujmy jeszcze raz napisać te dwa zdania, choćby tak:

Gdy wysiadłam z taksówki, poczułam dziwne podniecenie chwilą i tym co zobaczyłam. Stał tu mały domek otoczony ogródkiem, do którego wiodła ścieżka przegrodzona trzeszczącą furką. Aż dziwne, że tak malowniczy widok uchował się niedaleko centrum sporego przecież miasteczka.

Może spróbuj coś w tym kierunku, Elu.
:rosa: :rosa: :rosa:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Elunia
Posty: 582
Rejestracja: 03 lis 2011, 22:28
Lokalizacja: Poznań

Re: Ponidzie cz. III

#7 Post autor: Elunia » 10 lut 2017, 20:31

Skaranie boskie - skorzystam, bo to mądra propozycja.

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Ponidzie cz. III

#8 Post autor: pallas » 10 lut 2017, 20:53

Zgadzam się mądra propozycja, ja tylko luźno proponowałem i tyle.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
Elunia
Posty: 582
Rejestracja: 03 lis 2011, 22:28
Lokalizacja: Poznań

Re: Ponidzie cz. III

#9 Post autor: Elunia » 11 lut 2017, 21:31

Dla mnie, każda podpowiedź jest cenna.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ponidzie”