Ponidzie cz.XVII

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Elunia
Posty: 582
Rejestracja: 03 lis 2011, 22:28
Lokalizacja: Poznań

Ponidzie cz.XVII

#1 Post autor: Elunia » 05 kwie 2017, 0:01

od początku
w poprzednim odcinku


Wiosna, to najpiękniejsza pora roku. Niestety podziwiać jej uroków, nie było mi dane. Zajęcia w szkole, wiele godzin spędzonych w bibliotece i długie wieczory na nauce. Przygotowania do egzaminów końcowych. Muszę mieć jak najlepsze oceny na cenzurce.
Udało się. Oceny są super. Ania i Hania też zadowolone. Gorzej było ze Staszkiem. Musiałam poprosić Dyrektora, żeby pozwolił mu powtórnie zaliczać przedmioty. Było ciężko, ale w końcu i Staszek zaliczył wszystko i dostał świadectwo ukończenia.
Tato, gdy przyjechał po mnie, przywiózł stryjence trochę płodów rolnych w podzięce za to, że mogłam u niej mieszkać przez okres nauki.

Gdy wróciłam do domu, pochwaliłam się piękną cenzurką. Mama popłakała się, a dziadek pokiwał głową i powiedział:
- Ale sie porobiło? Ja najstarsy, a najgłupsy hihihi.
- Dziadku, co ty mówisz? Ty jesteś najmądrzejszy!
- Tak, tak! Ty kstałcono, ja mam ino trzy klasy skoły powsechnej.
- Dziadku, nie żartuj sobie ze mnie. Zobacz jeszcze. Tu mam wspólne zdjęcie.
- No bardzo ładne. To dobrze schowaj i nie dawaj Antosiowi, bo pognie hihi – śmiała się mama.
- Zosiu jestem z ciebie dumny – powiedział tato i przytulił mnie mocno.
Cenzurkę i fotografię włożyłam do papierowej teczki i schowałam razem z innymi pamiątkami po szkolnych latach, do skrzyni, którą dostałam w spadku po babci. To taki mój skarbiec.

Kolejne dni upłynęły mi na pracach w ogrodzie. Wyrywałam chwasty, które obrosły buraki, marchew i fasolę. Kwiaty przed domem też wymagały pielęgnacji. Lubiłam to zajęcie. Zawsze pod koniec dnia, z dumą patrzyłam na efekt swojej pracy. Starałam się zrobić jak najdokładniej, żeby potem nie poprawiać. Pomagałam również mamie w pracach domowych, a w chwilach wolnych, bawiłam się z Antosiem.

Kochany Antoś rośnie jak na drożdżach i ciągle się uśmiecha. Ma już przeszło rok, a chodzenie ciągle sprawia mu trudności. Ujdzie kawałek i zaraz siada albo podnosi rączki do góry, żeby go wziąć na ręce. Dziwne? Ale jedno się nie zmieniło. Nigdy nie rozstaje się ze swoim drewnianym konikiem. Nawet z nim śpi.

Od powrotu z Pińczowa, minęły dwa tygodnie. Postanowiłam pójść na spacer, zobaczyć ulubione łąki, a i Staszek pewnie siedzi na naszym ulubionym kamieniu pod Zborem. Nie myliłam się. Siedział, bo słyszałam już z daleka, jak gwiżdże na trawie. Stałam za drzewem i słuchałam. Przypomniałam sobie chwile, tych naszych pierwszych spotkań. Pomyślałam, że wszystko może się zmienić, czas przecież płynie, a tu ciągle tak samo. Wybujałe trawy, którymi targa wiatr. A wiatr tu wieje zawsze. Zapach ziół unoszący się nad doliną.
- No chodź tu wreszcie. Długo będziesz tam stała? Nie dość, że nie przychodziłaś przez dwa tygodnie, to jeszcze teraz stoisz za drzewem.
- Już idę. Skąd wiedziałeś?
- Ciebie wyczuwam na kilometr ha ha– śmiał się.
Usiadłam. Zaraz mnie przytulił i pocałował. Nie broniłam. Przecież za tym tęskniłam. Do domu wróciłam bardzo szczęśliwa.
Ania przyjechała do nas na wakacje. Rano prace w domu i w gospodarstwie, a potem mogłyśmy biegać po polach i gonić wiatr. W deszczowe dni uczyłyśmy Antosia mówić.
- Powiedz Zosia.
- Nie, powiedz Ania.
Wykłócałyśmy się, a Antoś grzecznie powtarzał "Zosia, Ania". To była dobra zabawa. Tylko dziadek był niezadowolony, bo Antoś nie potrafił powiedzieć dziadek. Natomiast mnie i Anię, bardzo to bawiło.
Wieczorami wspominałyśmy okres szkolnych dni. Gdybałyśmy, co porabiają nasi znajomi. Plotkowanie, uznałyśmy za bardzo miłe zajęcie przed snem.
Czas beztroski minął szybko. Po Anię przyjechał stryjek i znowu zostałam sama. Pomyślałam, że zamknął się pewien okres w moim życiu. Tylko co dalej? Czy będę mogła kontynuować naukę, czy będę musiała zostać tutaj?



cdn.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ponidzie”