Legenda o duchu w starym zamku

Jeśli masz odwagę - pochwal się swoimi pierwszymi tworami. Miej świadomość, że publikujesz je tutaj w celach czysto rozrywkowych!
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Julka
Posty: 998
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:10

Legenda o duchu w starym zamku

#1 Post autor: Julka » 23 gru 2011, 0:27

Legenda o duchu w starym zamku

I

Na skraju lasu w niewielkim domu,
mieszkali z matką dwaj rożni bracia.
Walek był dobry, każdemu pomógł,
a Jasiek; lubił słabszych przewracać.

Kiedy Walkowi robił kawały,
mama mówiła – Jasiek, niecnoto,
dajże mu spokój, on jeszcze mały.
Śmiał się, bo właśnie - chodziło o to.

Pewnego razu, mówi do brata,
jesteś mazgajem. Nie masz odwagi.
Pokaż, że umiesz w powietrzu latać,
albo wyjdź z domu zupełnie nagi.

Albo - na cmentarz idź o północy.
Wtedy cię równym sobie ogłoszę.
Walek wyzwaniu chciał spojrzeć w oczy,
Co z tego wyszło? Coś wyszło; owszem.

II

Może to szansa od losu dana…
Wylazł na drzewo i zleciał z niego.
Zwichnięta ręka, zbite kolana;
w nagrodę słowa - och ty lebiego!

Pomyślał - trudno, jeszcze dwie próby.
Jak wyjdę nago, nic nie połamię.
A trzeba zważyć, że był to grudzień.
Wybryk - najbardziej zaszkodził mamie.

Teraz na cmentarz - nie ma co sarkać.
Jan się wystroił za ducha w bieli.
Na głowie wiadro, w ustach latarka,
co było dalej – wszyscy wiedzieli.

III

Jasiek na kiju węzełek niesie.
Matka bochenek na drogę dała,
kilka słów gorzkich - jesteś obwiesiem!
Wrócisz, gdy zniknie z ciebie zakała.

Wędruje polem, wędruje lasem,
głód mu dokucza i trzęsie zimno.
Z płaczem wspomina te dobre czasy,
zaprzepaszczone za swoją winą.

Pracuje ciężko u rożnych ludzi.
W przykrej tułaczce wspomina mamę.
Usypia z lękiem, z żalem się budzi,
aż dnia pewnego - trafił na zamek.

Rozpalił ogień na wielkim piecu,
wydłubał w polu kilka ziemniaków,
już nawet zimna i głodu nie czuł.
Pomyślał - wreszcie jest jako tako.

IV

Kiedy zaczynać miał ucztowanie,
usłyszał rumor i głos z komina.
Lecę! Wnet zlecę, zrób miejsce panie.
Strach go obleciał i zrzedła mina.

Lecz jeszcze trochę śmiałka w nim było.
Leć sobie, krzyknął, twoja to wola.
Dreszcz go przeleciał bardzo niemiło,
że przystał na to, czego nie wolał.

Przy nodze spadła ręka truposza.
Wiadomo jakie było wrażenie.
Czyżby tu spadał w kawałkach kloszard?
Wołałbym takich kompanów nie mieć.

Znów słyszy - lecę, lecę i lecę,
aż się złożyło z kawałków ciało.
Spadłem - byś dał mi to, co tu pieczesz,
choćby cię znowu z głodu skręcało.

Chcesz mnie pozbawić wielkiej rozkoszy?
Muszę to przeżyć za swoje winy.
Przeze mnie cierpiał braciszek młodszy,
był nieszczęśliwy przez głupie czyny.

Weź te ziemniaki - z serca ci daję,
tylko mi powiedz, jak to się stało?
Choć moje życie już nie jest rajem,
ale w całości mam swoje ciało.

V

Moja opowieść będzie przykładem,
jaką marnością jest skąpy człowiek.
Bóg mnie ukarał za brzydką wadę,
powiedział – czekaj, aż sam się dowiesz.

Jeśli się głodny z tobą podzieli
ostatnim kęsem, masz odkupienie.
Jesteś jedynym z jedzących wielu,
który cierpienie w radość zamienił.

Choć głód doskwierał Jaśkowi wiernie,
jakieś uczucie dotąd nieznane,
uniosło lekko tułaczki brzemię.
Teraz innego serca był panem.

Można z kawałków złożyć człowieka,
podeprzeć, gdyby miał się rozlecieć,
ale niejeden daremnie czeka,
bo ileż takich Jaśków na świecie.
-------------------------------------

Opowieść z dziecięcych lat, nieznanego autora -
zapisałam ją wierszem.
żeby oclić od zapomnienia.
Ostatnio zmieniony 21 lip 2012, 23:39 przez Julka, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Legenda o duchu w starym zamku

#2 Post autor: skaranie boskie » 28 gru 2011, 21:52

Taka moralizatorska opowieść.
Trochę mi się dłużyła, zwłaszcza w części przeznaczonej na kazanie.
Przypomniało mi to inną, bardziej znaną opowieść o dwóch (chyba) braciach.
Zdecydowanie lepszą i nie nużącą, bo pełną akcji.

Możesz ją znaleźć tutaj.

A tutaj masz wersję specjalną. ;)
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Julka
Posty: 998
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:10

Re: Legenda o duchu w starym zamku

#3 Post autor: Julka » 28 gru 2011, 22:50

No nie, Paweł i Gaweł nie traci wartości i pewnie nie straci jej nigdy.
A Ty skaranie chcąc nie chcąc, masz zemną coś wspólnego;
Chcesz wiedzieć - a to, że mamy podobne zapatrywanie na pewne sprawy,
choć czasem wydawać by się mogło, że jest inaczej ;)
Moja opowieść powstała z sentymentu
do zapamiętanego opowiadania z wczesnych lat dziecięcych,
kiedy znaczyło ono tyle, co dzisiaj świetny film w TV, albo wymarzona gra w komputerze.
to :no: wyśmiewaj się z niego.
Długi wiersz, bo to streszczenie :(
Zresztą jest w odpowiednim miejscu :)
Ostatnio zmieniony 17 cze 2017, 14:53 przez Julka, łącznie zmieniany 1 raz.

Michu
Posty: 113
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:13

Re: Legenda o duchu w starym zamku

#4 Post autor: Michu » 19 sty 2012, 11:19

alegoria pisze:Legenda o duchu w starym zamku

Na skraju lasu w niewielkim domu,
mieszkali z matką dwaj rożni bracia.
Walek był dobry, każdemu pomógł,
a Jasiek; lubił słabszych przewracać.

Kiedy Walkowi robił kawały,
mama mówiła – Jasiek, niecnoto,
dajże mu spokój, on jeszcze mały.
Śmiał się, bo właśnie - chodziło o to.

Pewnego razu, mówi do brata,
jesteś mazgajem. Nie masz odwagi.
Pokaż, że umiesz w powietrzu latać,
albo wyjdź z domu zupełnie nagi.

Albo - na cmentarz idź o północy.
Wtedy cię równym sobie ogłoszę.
Walek wyzwaniu chciał spojrzeć w oczy,
Co z tego wyszło? Coś wyszło; owszem.

II

Może to szansa od losu dana…
Wylazł na drzewo i zleciał z niego.
Zwichnięta ręka, zbite kolana;
w nagrodę słowa - och ty lebiego!

Pomyślał - trudno, jeszcze dwie próby.
Jak wyjdę nago, nic nie połamię.
A trzeba zważyć, że był to grudzień.
Wybryk - najbardziej zaszkodził mamie.

Teraz na cmentarz - nie ma co sarkać.
Jan się wystroił za ducha w bieli.
Na głowie wiadro, w ustach latarka,
co było dalej – wszyscy wiedzieli.

III

Jasiek na kiju węzełek niesie.
Matka bochenek na drogę dała,
kilka słów gorzkich - jesteś obwiesiem!
Wrócisz, gdy zniknie z ciebie zakała.

Wędruje polem, wędruje lasem,
głód mu dokucza i trzęsie zimno.
Z płaczem wspomina te dobre czasy,
zaprzepaszczone za swoją winą.

Pracuje ciężko u rożnych ludzi.
W przykrej tułaczce wspomina mamę.
Usypia z lękiem, z żalem się budzi,
aż dnia pewnego - trafił na zamek.

Rozpalił ogień na wielkim piecu,
wydłubał w polu kilka ziemniaków,
już nawet zimna i głodu nie czuł.
Pomyślał - wreszcie jest jako tako.

Kiedy zaczynać miał ucztowanie,
usłyszał rumor i głos z komina.
Lecę! Wnet zlecę, zrób miejsce panie.
Strach go obleciał i zrzedła mina.

Lecz jeszcze trochę śmiałka w nim było.
Leć sobie, krzyknął, twoja to wola.
Dreszcz go przeleciał bardzo niemiło,
że przystał na to, czego nie wolał.

Przy nodze spadła ręka truposza.
Wiadomo jakie było wrażenie.
Czyżby tu spadał w kawałkach kloszard?
Wołałbym takich kompanów nie mieć.

Znów słyszy - lecę, lecę i lecę,
aż się złożyło z kawałków ciało.
Spadłem - byś dał mi to, co tu pieczesz,
choćby cię znowu z głodu skręcało.

Chcesz mnie pozbawić wielkiej rozkoszy?
Muszę to przeżyć za swoje winy.
Przeze mnie cierpiał braciszek młodszy,
był nieszczęśliwy przez głupie czyny.

Weź te ziemniaki - z serca ci daję,
tylko mi powiedz, jak to się stało?
Choć moje życie już nie jest rajem,
ale w całości mam swoje ciało.

Moja opowieść będzie przykładem,
jaką marnością jest skąpy człowiek.
Bóg mnie ukarał za brzydką wadę,
powiedział – czekaj, aż sam się dowiesz.

Jeśli się głodny z tobą podzieli
ostatnim kęsem, masz odkupienie.
Jesteś jedynym z jedzących wielu,
który cierpienie w radość zamienił.

Choć głód doskwierał Jaśkowi wiernie,
jakieś uczucie dotąd nieznane,
uniosło lekko tułaczki brzemię.
Teraz innego serca był panem.

Można z kawałków złożyć człowieka,
podeprzeć, gdyby miał się rozlecieć,
ale niejeden daremnie czeka,
bo ileż takich Jaśków na świecie.
-------------------------------------

Opowieść z dziecięcych lat, nieznanego autora -
zapisałam ją wierszem.
żeby oclić od zapomnienia.
Witaj, dzień dobry.
Cieniak ze mnie.
Pobeczałem się.
M.

Julka
Posty: 998
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:10

Re: Legenda o duchu w starym zamku

#5 Post autor: Julka » 23 sty 2012, 19:50

Michu
trudno byłoby w to uwierzyć :cha:

Prędzej w to, że sobie żartujesz ze mnie ;)

Jeśli przebrnąłeś przez ten wiersz, to należą Ci się wielkie dzięki.

ODPOWIEDZ

Wróć do „MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI”