WIERSZ WRZEŚNIA 2012 - e_14scie - wiersz ponury

Moderator: Gloinnen

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

WIERSZ WRZEŚNIA 2012 - e_14scie - wiersz ponury

#1 Post autor: Gloinnen » 22 lis 2012, 12:23

Głosami użytkowników "wiersz ponury" e_14scie zajął, na równi z utworem emelly, pierwsze miejsce, w plebiscycie na Wiersz Września 2012.

Tym razem mamy do czynienia z wierszem rymowanym, co akurat cieszy, ponieważ coraz częściej pojawiają się głosy, że rymowanie powinno już odejść do lamusa, a teksty pisane mową wiązaną należy uznać jedynie za ćwiczenia warsztatowe. Wiersz e_14scie przekonuje, że można rymować także i dzisiaj, unikając częstochowszczyzny, banału oraz kiczowatych klimatów sztambuchowych. "Wiersz ponury" jest bowiem jak najbardziej tekstem współczesnym, odległym od pseudoromantycznej rzewności, a rymy dodają mu jedynie uroku. Widać, że Autorka potrafi zapanować nad słowem i emocjami. Jej utwór został napisany sprawnie, bez lukru, w nastrojach melancholijnych wprawdzie, ale tonacja zdaje się raczej gorzko-ironiczna,. To pisanie dojrzałe, zdystansowane, chciałoby się wręcz powiedzieć - wytrawne. I bardzo dobrze. Muza Poezji powinna unikać słodkich alpażurów.

Piosenkowa konwencja pozwala także wyeliminować patos. Z dużym przymrużeniem oka Autorka potraktowała swój tytuł - pozornie przytłaczający dramatyzmem, lecz w zderzeniu z lekkością wiersza - nabiera on zupełnie innego charakteru, zdecydowanie bardziej żartobliwego. Od razu można dostrzec "perskie oko" puszczone do czytelnika.

to nic że mam modne buciki
(z przeceny bo sezon przeminął)
sukienkę akurat
rajstopki na udach
dla ciebie i tak jestem nikim


Pierwsza strofa wprowadza na poetycką scenę peelkę - pełnokrwistą kobietę. I przy okazji mamy jasno nakreśloną przewodnią tematykę utworu. Chodzi - jak to często w wierszach bywa - o miłosne rozczarowanie.

Atrybuty kobiecości sprawiają wrażenie typowych. Prawdziwa kobieta zawsze myśli o ciuchach. Nie inaczej peelka, która z początku sprawia wrażenie "słodkiej idiotki". Przecież pięknie ubrana, więc dlaczego nie wzbudza zachwytu w oczach lubego? W tym momencie można już wyczuć lekko kabaretowy smaczek, ponieważ akurat mentalność blondynki stanowi dostateczny powód, aby kobietę uznać za nieciekawą, zasługującą na porzucenie. No ale przecież to zalotne mizdrzenie się, ta doskonale zainscenizowana infantylność, są jedynie grą pozorów. Czytelnik więc już zaczyna się uśmiechać do wiersza.

niemodnie kochałam w soboty
(w niedziele świątecznie bez grzechu)
paliłam się cała
jak znicze bez mała
i tobie pisałam erotyk


Ta strofa zawiera humorystyczne podejście do własnych porywów serca. Autoironia został podkreślona słowem "niemodnie". Rzeczywiście, wydaje się nieraz, że miłość, szczere uczucie, takie rozpalające duszę i serce, jest bezdyskusyjnie passé. Peelka śmieje się sama ze swoich uniesień, umniejsza ich rangę, bo tak naprawdę nie ma innego wyjścia. Pogodzenie się z czymś jest ściśle powiązane z umiejętnością obrócenia w żart. Przy okazji pisanie erotyku, a więc śmiałych i namiętnych wyznań wskazuje nam na to, że mamy do czynienia z duszą poetycką. To też w jakimś sensie sugeruje pewną koncepcję retro. Zamiast realizacji tego uczucia, zamiast niedzielnego grzechu - mamy jedynie płomienne wersy, niespełnienie ubrane w literacki kostium. Bardzo niedzisiejsza wizja.

to nic że tęskniłam za serem
(bułeczką spękaną ze wstydu)
a miałeś apetyt
nie na mnie niestety
i żal jak cholera mi siebie


Powyższy fragment wiersza zdecydowanie najbardziej... erotyczny. Zwłaszcza bułeczka spękana ze wstydu. Świeże, oryginalne skojarzenie, na dodatek wyjątkowo smakowite. Doskonały przykład na to, że można tworzyć erotyki, niekoniecznie posługując się rejestrem wulgarnym, bądź też epatując do bólu fizjologicznymi szczegółami. Dobra metafora potrafi o wiele więcej.

Zmysłowe zbliżenie pozostało jednak jedynie pobożnym marzeniem peelki. Nieskonsumowana miłość wzbudza w niej rodzaj litości do siebie samej, jednak - na szczęście - rozgoryczenie nie przeszkadza jej w gruncie rzeczy w tym, by zachować trzeźwą ocenę sytuacji. Autorka wszak zaprasza czytelnika do śmiechu przez łzy. Inaczej nie posłużyłaby się kolokwializmem, łagodzącym ewentualną ckliwość wersów.

łaskawie pogłaszczę listopad
(choć brzydki i z mordą ponurą)
gdy wena jak blacha
że usiąść i płakać
bo serca zabrakło i grosza


Jesień to pora sprzyjająca smętnym przemyśleniom, bilansom, rozliczeniom. Obraz listopada z ponurą mordą, pogłaskanego przez peelkę, oczywiście miał na celu przywołanie wizji wiernego, choć szpetnego i wyleniałego psiaka - pocieszyciela. Jednocześnie taki kudłaty powiernik nie tylko pocieszy, ale przede wszystkim wysłucha tego, co przyniesie na język zgorzkniała wena. Można się mu pożalić - na niekochanie, na biedę, na brzydotę otaczającego świata. Jeśli nie zrozumieją ludzie, zawiodą przyjaciele, znajdzie się w końcu jakiś litościwy słuchacz. Chociażby jesienny spleen, który wiele w sobie pomieści, z psią cierpliwością.

z tych braków układam pasjansa
(czy wyjdzie jak ty którejś nocy)
w kaloszach bo leje
aż dżoker się śmieje
ktoś króla zamienił w pajaca


Pasjans to częsty motyw w poezji, który wskazuje na dwie rzeczy - na zagubienie i samotność. Karty w ogóle mają zresztą specyficzną konotację - są one często uważane za zwierciadło ludzkiego życia. Figury karciane zaś symbolizują pogmatwane koleje człowieczego losu. Nieodgadnioną konfiguracją zdarzeń - kart - rządzi czysty przypadek. Tak trudno jest w magicznej układance znaleźć sens i logikę, choć pozornie zasady stawiania pasjansa są proste i czytelne. Do tego dochodzi jednak nienazwana, eteryczna energia, na którą nie mamy już wpływu.

Udana zabawa znaczeniem słowa "wyjdzie" - zdaje się podkreślać to zagubienie, paradoksy wyłaniające się z każdego zakamarka codzienności. Zazwyczaj zaskakuje nas ona negatywnie, częściej ponosimy straty - rozstania, upadki - niż otrzymujemy gratisy. Król staje się pajacem, a dżoker (los-żartowniś) chichocze w ciemności.

W ostatniej strofie peelka zdaje się przyłączać do tego chichotu, a jednak - odnoszę wrażenie - że jest to najbardziej pesymistyczna część utworu, ze zdecydowanie trudnym, bolesnym wydźwiękiem. Powodem jest chyba to, iż od błahostek Autorka przeszła do rozważań egzystencjalnych. Początkowa ulotność pozwoliła na zbliżenie się do dotkliwych tajemnic, może właśnie dlatego, że finezja jest bardziej przenikliwa, niż pompatyczność. Nie stąpa żelaznym krokiem, lecz wszystko przewierci bystrym, prześmiewczym spojrzeniem.

Dobrze, że pointa nie jest skoncentrowana na rozpaczy po odejściu ukochanego, lecz otwiera się na bardziej uniwersalną refleksję. Bo "królem" zmienionym w "pajaca" może być zarówno niewierny partner (co za łajdak!), jak i w ogóle każdy z nas, kto poczuł na karku bezlitosną rękę Fortuny. I tego bym się trzymała. Zawód miłosny wydaje się użyty jako metafora życiowych zawirowań, z którymi trzeba sobie poradzić, stanąć nieraz oko w oko. Najlepiej z dużym dystansem do siebie, bo w końcu - marność nad marnościami przecież... Jedynie taka postawa pozwala na humor w stosunku do tego, co większość słabych psychicznie osób mocno by podłamało.

Zapraszam do lektury wiersza e_14scie.



/Gloinnen



wiersz ponury - skomentuj tutaj.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „TEKSTY Z GÓRNEJ PÓŁKI”