Fascynacje małej eki
Moderator: Gloinnen
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Fascynacje małej eki
Fascynacje małej Eki
- Królu! Początek twego opowiadania jest tak dziwaczny i ciekawy, że serce bije mi mocniej, a twarz cała płonie ogniem od natężonego słuchania. Zaledwo zdołałem przyzwyczaić się do myśli, że jesteś do połowy człowiekiem, od połowy zaś czarnym marmurem, a już muszę się pogodzić z inną myślą: że w samym środku jeziora, gdzie kwitną cztery lilie, znajdowała się stolica twego ojca! Jakimże sposobem ojciec twój Mahmud potrafił na jeziorze zbudować stolicę? I czemu po zniknięciu owej stolicy zostały cztery lilie czterech kolorów?
Kto rozpoznał baśń na podstawie tego fragmentu? Ty? I Ty również, i Ty też?
Wspaniale, bo to oznacza bycie częścią wspólnoty czytelników zauroczonych magią prawdziwego mistrza słowa. Autora tej baśni na pewno zapamiętaliście, prawda?
A ja muszę ze wstydem przyznać, że nie, choć Opowiadanie Króla Wysp Hebanowych było jedną z ulubionych baśni mojego dzieciństwa.
Dlatego tak mocno byłam zdziwiona, gdy niedawno wertując w antykwariacie pożółkłe kartki wydanych w 1971 Studiów o Leśmianie, natknęłam się na Preliminaria do klechd Leśmiana autorstwa Romana Zimanda.
- Wiedziałaś, że Leśmian jest autorem Klechd sezamowych? - rzuciłam pytanie, z wielką nadzieją na usłyszenie przeczącej odpowiedzi, w stronę koleżanki.
- A ty nie? - odparowała z miną, która pokazała mi moje odległe miejsce w hierarchii miłośników literatury. Próbowałam ratować się w jej oczach zapewnieniem, że absolutnie nie mam wątpliwości co do jego autorstwa Przygód Sindbada-Żeglarza, ale niewiele to dało. Nastrój mi siadł, więc szybko, za marne dziewięć złotych, kupiłam trzymane kurczowo w dłoni Studia o Leśmianie i wróciłam do domu.
Dla mnie Leśmian wielkim Poetą jest i basta. Sindbada zawsze traktowałam jak wypadek przy pracy i pojęcia przez tyle lat nie miałam, że tak często czytana w dzieciństwie baśń o nieszczęśliwym królu, codziennie chłostanym żelaznym batem przez zdradliwą żonę – czarownicę Chryzeidę, wyszła spod jego pióra. To dziwne, bo już wtedy, ta kilkuletnia dziewczynka była za pan brat z nazwiskiem: Andersen, Grimm, Brzechwa, Tuwim, Nienacki, May, a nawet Sienkiewicz, bo Tato, miłośnik Trylogii, czytał wieczorami, zanim nauczyła się tej sztuki sama, o przypalaniu Kmicica pod Częstochową, męce Azji wbijanego na pal i o niezłomnej Oleńce, którą niezbyt lubiła, marząc o zostaniu narzeczoną Jędrusia. Na pewno również w tym samym czasie zetknęła się z klechdami Leśmiana.
Pamiętam twardą, siwą okładkę, jasną obwolutę i ilustracje. A później na tak wiele lat o tej książce zapomniałam, jak to możliwe, jeśli dzisiaj tytuł: Klechdy sezamowe błyskawicznie przypomniał nie tylko ich treść, ale również duży stół w kuchni, lampkę przy tapczaniku, a nawet skrzętnie chowaną w biurku latarkę, bo kiedy Mama, wchodząc do pokoju, oznajmiała:
- Koniec na dziś, jutro szkoła.
Mówiłam grzecznie:
– Dobranoc. – i po chwili, pod kołdrą czytałam dalej.
Uśmiecham się, odpalając kompa, bo już mija północ, a ja bezkarnie szukam epickiej magii Leśmiana. O jest! Macie ochotę poczytać ze mną?
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/ ... owych.html
Nie dziwię się, że ta proza tak mocno opanowała wtedy moją wyobraźnię, a znacznie później, gdzieś w czasach liceum i dalej w dorosłości, zauroczona jego wierszami, wyparłam wiedzę o tej jego równie znakomitej prozie. Inaczej nie potrafię zrozumieć faktu zapomnienia autorstwa Klechd sezamowych.
Dla porządku podam, że pisał je na zamówienie wydawcy Mortkowicza. Pierwotnie założonym tytułem były Klechdy arabskie. Leśmian najprawdopodobniej korzystał z wydanej w 1893 roku Powieści z tysiąca i jednej nocy. Dla młodzieży – Alberta Ludwiga Grimma.
Klechdy sezamowe zostały wydane krótko przed Świętami Bożego Narodzenia 1912 i doczekały się wielu wznowień.
Nic dziwnego, mamy bowiem do czynienia z femme fatale i jej szokującą miłością do niemal zombie w postaci Murzyna - Frankensteina, zdradą, cierpieniem, podstępem i tak oczekiwanym happy endem.
Nie mam pojęcia, czy pierwszych czytelników Opowieści Króla Wysp Hebanowych równie mocno zaskoczyły dane osobowe potwora. Czemu akurat Murzyn? - pomyślałam przy pierwszym dorosłym czytaniu i szybko zrozumiałam, że po stu latach od premierowego wydania, to moje zaskoczenie jednak jest dość oczywiste, i nie mam tu na uwadze wyłącznie poprawności politycznej.
Polecam każdemu, niezależnie od wieku, lekturę prozy Bolesława Leśmiana.
- Królu! Początek twego opowiadania jest tak dziwaczny i ciekawy, że serce bije mi mocniej, a twarz cała płonie ogniem od natężonego słuchania. Zaledwo zdołałem przyzwyczaić się do myśli, że jesteś do połowy człowiekiem, od połowy zaś czarnym marmurem, a już muszę się pogodzić z inną myślą: że w samym środku jeziora, gdzie kwitną cztery lilie, znajdowała się stolica twego ojca! Jakimże sposobem ojciec twój Mahmud potrafił na jeziorze zbudować stolicę? I czemu po zniknięciu owej stolicy zostały cztery lilie czterech kolorów?
Kto rozpoznał baśń na podstawie tego fragmentu? Ty? I Ty również, i Ty też?
Wspaniale, bo to oznacza bycie częścią wspólnoty czytelników zauroczonych magią prawdziwego mistrza słowa. Autora tej baśni na pewno zapamiętaliście, prawda?
A ja muszę ze wstydem przyznać, że nie, choć Opowiadanie Króla Wysp Hebanowych było jedną z ulubionych baśni mojego dzieciństwa.
Dlatego tak mocno byłam zdziwiona, gdy niedawno wertując w antykwariacie pożółkłe kartki wydanych w 1971 Studiów o Leśmianie, natknęłam się na Preliminaria do klechd Leśmiana autorstwa Romana Zimanda.
- Wiedziałaś, że Leśmian jest autorem Klechd sezamowych? - rzuciłam pytanie, z wielką nadzieją na usłyszenie przeczącej odpowiedzi, w stronę koleżanki.
- A ty nie? - odparowała z miną, która pokazała mi moje odległe miejsce w hierarchii miłośników literatury. Próbowałam ratować się w jej oczach zapewnieniem, że absolutnie nie mam wątpliwości co do jego autorstwa Przygód Sindbada-Żeglarza, ale niewiele to dało. Nastrój mi siadł, więc szybko, za marne dziewięć złotych, kupiłam trzymane kurczowo w dłoni Studia o Leśmianie i wróciłam do domu.
Dla mnie Leśmian wielkim Poetą jest i basta. Sindbada zawsze traktowałam jak wypadek przy pracy i pojęcia przez tyle lat nie miałam, że tak często czytana w dzieciństwie baśń o nieszczęśliwym królu, codziennie chłostanym żelaznym batem przez zdradliwą żonę – czarownicę Chryzeidę, wyszła spod jego pióra. To dziwne, bo już wtedy, ta kilkuletnia dziewczynka była za pan brat z nazwiskiem: Andersen, Grimm, Brzechwa, Tuwim, Nienacki, May, a nawet Sienkiewicz, bo Tato, miłośnik Trylogii, czytał wieczorami, zanim nauczyła się tej sztuki sama, o przypalaniu Kmicica pod Częstochową, męce Azji wbijanego na pal i o niezłomnej Oleńce, którą niezbyt lubiła, marząc o zostaniu narzeczoną Jędrusia. Na pewno również w tym samym czasie zetknęła się z klechdami Leśmiana.
Pamiętam twardą, siwą okładkę, jasną obwolutę i ilustracje. A później na tak wiele lat o tej książce zapomniałam, jak to możliwe, jeśli dzisiaj tytuł: Klechdy sezamowe błyskawicznie przypomniał nie tylko ich treść, ale również duży stół w kuchni, lampkę przy tapczaniku, a nawet skrzętnie chowaną w biurku latarkę, bo kiedy Mama, wchodząc do pokoju, oznajmiała:
- Koniec na dziś, jutro szkoła.
Mówiłam grzecznie:
– Dobranoc. – i po chwili, pod kołdrą czytałam dalej.
Uśmiecham się, odpalając kompa, bo już mija północ, a ja bezkarnie szukam epickiej magii Leśmiana. O jest! Macie ochotę poczytać ze mną?
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/ ... owych.html
Nie dziwię się, że ta proza tak mocno opanowała wtedy moją wyobraźnię, a znacznie później, gdzieś w czasach liceum i dalej w dorosłości, zauroczona jego wierszami, wyparłam wiedzę o tej jego równie znakomitej prozie. Inaczej nie potrafię zrozumieć faktu zapomnienia autorstwa Klechd sezamowych.
Dla porządku podam, że pisał je na zamówienie wydawcy Mortkowicza. Pierwotnie założonym tytułem były Klechdy arabskie. Leśmian najprawdopodobniej korzystał z wydanej w 1893 roku Powieści z tysiąca i jednej nocy. Dla młodzieży – Alberta Ludwiga Grimma.
Klechdy sezamowe zostały wydane krótko przed Świętami Bożego Narodzenia 1912 i doczekały się wielu wznowień.
Nic dziwnego, mamy bowiem do czynienia z femme fatale i jej szokującą miłością do niemal zombie w postaci Murzyna - Frankensteina, zdradą, cierpieniem, podstępem i tak oczekiwanym happy endem.
Nie mam pojęcia, czy pierwszych czytelników Opowieści Króla Wysp Hebanowych równie mocno zaskoczyły dane osobowe potwora. Czemu akurat Murzyn? - pomyślałam przy pierwszym dorosłym czytaniu i szybko zrozumiałam, że po stu latach od premierowego wydania, to moje zaskoczenie jednak jest dość oczywiste, i nie mam tu na uwadze wyłącznie poprawności politycznej.
Polecam każdemu, niezależnie od wieku, lekturę prozy Bolesława Leśmiana.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Fascynacje małej eki
Ekuś - przeniosłam twój tekst do osobnego tematu, inaczej byłby bałagan. Jeden tekst = jeden wątek, żeby łatwo było komentować. Musi się ten dział jakoś zapełnić.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Fascynacje małej eki
No cóż, Leśmian jest głównie kojarzony z poezją. Muszę przyznać, że jego "Klechd..." nie znałam. Trzeba będzie się zapoznać.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Fascynacje małej eki
Nie znałem tej baśni chyba.
Albo jej nie pamiętam.
Oczywiście nie było i nie jest dla mnie tajemnicą, że Leśmian popełnił Sindbada Żeglarza, ale - podobnie, jak Ty - nie miałem pojęcia, że również Klechdy.
Cóż, człowiek się całe życie uczy...
Dzięki, że przypomniałaś.
Albo jej nie pamiętam.
Oczywiście nie było i nie jest dla mnie tajemnicą, że Leśmian popełnił Sindbada Żeglarza, ale - podobnie, jak Ty - nie miałem pojęcia, że również Klechdy.
Cóż, człowiek się całe życie uczy...
Dzięki, że przypomniałaś.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Fascynacje małej eki
Zaraz mi raźniej
Patko, dzięki za przeniesienie.
Patko, dzięki za przeniesienie.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Fascynacje małej eki
Doskonała publicystyka na granicy z beletrystyką, Eko.
Nigdy nie wiadomo do końca, jak to się dzieje, że pewne rzeczy usłyszane, przeczytane, zobaczone w dzieciństwie wypłyną kiedyś na wierzch.
Przypomina mi to rzeki podziemne, które są chociaż nie widząc ich zapominamy, że w ogóle istnieją.
Nigdy nie wiadomo do końca, jak to się dzieje, że pewne rzeczy usłyszane, przeczytane, zobaczone w dzieciństwie wypłyną kiedyś na wierzch.
Przypomina mi to rzeki podziemne, które są chociaż nie widząc ich zapominamy, że w ogóle istnieją.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Fascynacje małej eki
Ależ piękna myśl. Gdzieś tam we mnie ta baśń płynęła, musiałam tylko ją odnaleźć.iTuiTam pisze:Przypomina mi to rzeki podziemne, które są chociaż nie widząc ich zapominamy, że w ogóle istnieją.
A Twoje, Elżbieto, pierwsze literackie fascynacje?
Podzielisz się? Bardzo na to czekam.
Na każdego z Was doświadczenia również. Nie dajcie się długo prosić, okey?
-
- Posty: 873
- Rejestracja: 26 mar 2012, 2:13
- Lokalizacja: Syreni Gród
Re: Fascynacje małej eki
Jeśli chodzi o Klechdyto ja będąc w odpowiednim wieku sama je pochłonęłam. Trzeba jednak przyznać, że zawsze gdzieś z pamięci umykało mi nazwisko autora zbioru, a w swoim czasie byłam wszak nimi zauroczona. W pamięci pozostał tytuł, więc nie całkiem takie zapomniane.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Wiatr kroczy moim śladem. Nie nie kroczy, to ja jestem Wiatr.
********************************************************
nalka31@osme-pietro.pl
********************************************************
nalka31@osme-pietro.pl
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Fascynacje małej eki
Moje, Eko?eka pisze:Ależ piękna myśl. Gdzieś tam we mnie ta baśń płynęła, musiałam tylko ją odnaleźć.iTuiTam pisze:Przypomina mi to rzeki podziemne, które są chociaż nie widząc ich zapominamy, że w ogóle istnieją.
A Twoje, Elżbieto, pierwsze literackie fascynacje?
Podzielisz się? Bardzo na to czekam.
Na każdego z Was doświadczenia również. Nie dajcie się długo prosić, okey?
Pierwsza książka, jaką dostałam w prezencie, to był zbiór opowiadań Jana Grabowskiego
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/99961/opowiadania
Dla małej dziewczynki, mieszkającej w mieście szaro-buro-czarnym, było to objawienie.
Później przyszły inne książki, fascynacje. Do nich doszła korespondencja z pisarzami.
Dawno temu, dawno temu, kiedy byłam mała.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Fascynacje małej eki
Nie czytałam, przyznam że i nazwisko pisarza jest mi obce.
Ale już wiem!
Dzięki za odzew, Elu.
Please...
Ale już wiem!
Dzięki za odzew, Elu.
A tym wyznaniem tylko podkręciłaś ciekawość. Jak doszło do korespondencji małej Elki z pisarzami?iTuiTam pisze:Później przyszły inne książki, fascynacje. Do nich doszła korespondencja z pisarzami.
Dawno temu, dawno temu, kiedy byłam mała.
Please...