Skoro mamy porozmawiać o literaturze dziecięcej, to spróbuję Was zaskoczyć.
Nie wkleję tu elaboratu o żadnym dziele, czy dziełku, specjalnie dla dzieci pisanego.
Książka, o której chcę opowiedzieć, powstała bardzo dawno i właściwie była zbiorem opowiadań dla dorosłych, jednak w czasie, kiedy trafiła w moje ręce, zaczęto ją uważać za literaturę, jeśli nie dziecięcą, to na pewno młodzieżową.
Zacznę jednak od początku. Była gwiazdka roku pańskiego, no mniejsza o to. Ważne, że był to rok, w którym skaranie boskie skończyło sześć lat. Umiało już czytać, choć w tamtych czasach sześciolatek czytający należał do rzadkich okazów. Mało tego, jakoś latem zdążyło "zaliczyć" pierwszą książkę w swoim młodym życiu. Rymowankę pt. "Na jagody" pani Konopnickiej. Jakież było zdziwienie małpy, gdy w dość sporej paczce pod choinką znalazła dwie książki. Konkretnie dwa tomy "Księgi dżungli" Rudyarda Kiplinga. No i co miała zrobić? Przeczytała, choć zajęło jej to sporo czasu.
W trakcie czytania przytrafiały się zabawne incydenty. Należy pamiętać, że to pozycja anglojęzyczna i często w nazwach własnych, tłumacz zachował pisownię oryginału. Ojciec, zapytany o literę "v" na przykład, odpowiedział, że to jest litera "fał". Do dziś pamiętam, że mangusta o imieniu Rikki Tikki Tavi nazywała się "Rikki Tikki Tafałi", podobnie w przypadku litery "q". Kiedy, po latach, wracałem do tego zbioru opowiadań, uśmiechałem się nieraz do podobnych wspomnień. A wracałem kilkakrotnie, może z wrodzonej nostalgii?
Gdybym dziś miał napisać recenzję, chyba bym się tego nie podjął.
Opowiadania, z tak odległej perspektywy, jawią się bardzo infantylnymi. Może to jednak właśnie ta cecha stanowiła o tym, że tak mi się wówczas spodobały? Jako dziecko przeżywałem koleje losu chowanego przez wilki Mowgliego, od szczenięcia do wieku dojrzałego, ukoronowanego pokonaniem odwiecznego wroga, Shere Khana. Przeżywałem jego problemy związane nie tylko z życiem w dżungli, ale również te, z czasu, jaki kilkakrotnie spędzał wśród ludzi, kiedy za najlepszych przyjaciół miał wypasane przez siebie bawoły. Kibicowałem białej foce w jej walce o przetrwanie pośród szarego otoczenia, również zakończonej zwycięstwem. I - co ciekawe - pamiętam to wszystko, choć minęły chyba całe wieki.Jednym słowem totalny happy end. W końcu to swego rodzaju baśń, a te powinny mieć szczęśliwe zakończenia. Tam nawet była wzmianka, że Mowgli w końcu powrócił do ludzi na stałe, ożenił się i... Ale to już przy okazji dni innej literatury.
Mowgli, czyli Żaba
Moderator: Gloinnen
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Mowgli, czyli Żaba
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Mowgli, czyli Żaba
Mowgli był super, bardzo przeżywałam wszystkie historie z Księgi dżungli.
Czytałam klika lat temu news, bodajże z Rosji lub Ukrainy o dziecku, chyba dwuletnim, którym w pustostanie opiekowały się dziko żyjące psy.
Zatem nawet prawdziwej dżungli nie potrzeba, aby Mowgliego uwiarygodnić, wystarczy miejska dzicz.
Czytałam klika lat temu news, bodajże z Rosji lub Ukrainy o dziecku, chyba dwuletnim, którym w pustostanie opiekowały się dziko żyjące psy.
Zatem nawet prawdziwej dżungli nie potrzeba, aby Mowgliego uwiarygodnić, wystarczy miejska dzicz.
-
- Posty: 130
- Rejestracja: 19 cze 2014, 21:17
- Lokalizacja: Gród Kraka
Re: Mowgli, czyli Żaba
Widzę , że powstał nowy dział, zajrzałam z ciekawości i nie żałuję wciągnąłeś swoją opowieścią i już czekam na kolejną Pozdrawiam serdecznie
Po każdym dniu trzeba postawić kropkę, przewrócić kartkę i zacząć na nowo...
/Phil Bosmans/
/Phil Bosmans/
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Mowgli, czyli Żaba
Grafomanko - możesz również sama napisać coś o swoich przygodach/doświadczeniach z literaturą dziecięcą lub młodzieżową. Forma całkowicie dowolna.
Zapraszam też innych, bo inicjatywa ta jest DLA WSZYSTKICH. Nie samymi swoimi utworami literackimi człowiek żyje.
Zapraszam też innych, bo inicjatywa ta jest DLA WSZYSTKICH. Nie samymi swoimi utworami literackimi człowiek żyje.
-
- Posty: 130
- Rejestracja: 19 cze 2014, 21:17
- Lokalizacja: Gród Kraka
Re: Mowgli, czyli Żaba
Patko, dziękuję i pomyślę...może uda się coś naskrobać
Po każdym dniu trzeba postawić kropkę, przewrócić kartkę i zacząć na nowo...
/Phil Bosmans/
/Phil Bosmans/
- Bożena
- Posty: 1338
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:32
Re: Mowgli, czyli Żaba
z rozrzewnieniem wspominam swoje dziecięce fascynacje- bajkami Andersena chociażby ale przedszkolne czasy kojarzą mi się z wierszykami, które czytał mi tato, a ja umiałam je na pamięć- tak, że dokładnie wiedziałam w którym momencie przewrócić kartkę np. taki wierszyk Jana Brzechwy:
Do biedronki przyszedł żuk,
W okieneczko puk - puk - puk.
Panieneczka widzi żuka:
" Czego pan tu u mnie szuka?"
Skoczył żuk jak polny konik,
Z galanterią zdjął melonik.
I powiada: "Wstań, biedronko.
Wyjdź, biedronko, przyjdź na słonko.
Wezmę ciebie aż na łączkę
I poproszę o twą rączkę."
Oburzyła się biedronka :
" Niech pan tutaj się nie błąka,
Niech pan zmiata i nie lata,
I zostawi lepiej mnie,
Bo ja jestem piegowata,
A pan - nie!"
Powiedziała, co wiedziała,
I czym prędzej odleciała,
Poleciała, a wieczorem
Ślub już brała - z muchomorem.
Bo od środka aż po brzegi
Miał wspaniałe, wielkie piegi.
Stąd nauka
Jest dla żuka:
Żuk na żonę żuka szuka.
Do biedronki przyszedł żuk,
W okieneczko puk - puk - puk.
Panieneczka widzi żuka:
" Czego pan tu u mnie szuka?"
Skoczył żuk jak polny konik,
Z galanterią zdjął melonik.
I powiada: "Wstań, biedronko.
Wyjdź, biedronko, przyjdź na słonko.
Wezmę ciebie aż na łączkę
I poproszę o twą rączkę."
Oburzyła się biedronka :
" Niech pan tutaj się nie błąka,
Niech pan zmiata i nie lata,
I zostawi lepiej mnie,
Bo ja jestem piegowata,
A pan - nie!"
Powiedziała, co wiedziała,
I czym prędzej odleciała,
Poleciała, a wieczorem
Ślub już brała - z muchomorem.
Bo od środka aż po brzegi
Miał wspaniałe, wielkie piegi.
Stąd nauka
Jest dla żuka:
Żuk na żonę żuka szuka.