Marudzę, wiem, ale powyższy sposób komentowania nic nie daje. Nadmierne chwalenie jest gorsze niż najgorsza krytyka.

Myślę, że te złe, z błędami najłatwiej się komentuje, bo wiadomo, co wypunktować, jakie rady dać i w ogóle. To też lekcja dla komentującego. Ze świetnymi gorzej, choć najgorzej jest, moim zdaniem, z tekstami nijakimi: które niby są dobre, ale jednak nie bardzo, nie przekonują do siebie, choć specjalnie nie ma do czego się przyczepić.Sede Vacante pisze:komentujmy te dobre, ale nie uciekajmy od złych, bo właśnie w ich przypadku możemy pomóc najbardziej.
Dlatego też nie komentuję połowy przeczytanych. Bo rzeczywiście, nie ma się do czego przyczepić, ale takie nijakie.najgorzej jest, moim zdaniem, z tekstami nijakimi: które niby są dobre, ale jednak nie bardzo, nie przekonują do siebie, choć specjalnie nie ma do czego się przyczepić.
Oj tak. Z ciezkim sercem, ale wlasnie tak robie. I nie chodzi tu generalnie o gnioty, ale o calkiem dobre (czesto) utwory, które zwyczajnie nie "przemówily" do mnie. Wiec po co mam robic przykrosc autorowi (szczególnie takiemu, który ma to w odwloku) i fan-clubowi jego?Sede Vacante pisze:Dlatego też nie komentuję połowy przeczytanych.