Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych

Nie wiesz - zapytaj
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych

#1 Post autor: Gloinnen » 05 cze 2013, 15:16

Popularna opinia o internetowych portalach literackich nie jest zazwyczaj szczególnie entuzjastyczna. Naturalnie, istnieją lepsze i gorsze, lecz wiele razy zetknęłam się z przekonaniem, że poezja internetowa jest beznadziejna, że portale i fora to wylęgarnia grafomanów, że pisanie portalowe to wiocha i żenada.

Na pewno takie uogólnienie jest krzywdzące, zwłaszcza dla dobrych Autorów, którzy w sieci publikują, uczestniczą aktywnie w życiu ulubionych portali i nie można im zarzucić grafomanii, czy też bylejakości. W każdej jednak obiegowej opinii jest ziarenko prawdy.

Zwykło się mawiać, że winna temu zjawisku jest ogólna dostępność większości portali literackich dla szerokich rzesz Autorów. Fora zastąpiły szuflady i sztambuchy. Mnóstwo osób, którym jedynie wydaje się, że pięknie piszą, ma teraz okazję zaprezentować publicznie swoje twory, a że statystycznie więcej jest niestety Autorów nieutalentowanych, niż utalentowanych, normalną kolej rzeczy stanowi wysyp gniotów.

Z szerszej obserwacji WIELU witryn poświęconych literaturze, a zwłaszcza poezji, doszłam do wniosku, że problem jednak wcale nie tkwi w statystyce i otworzeniu wirtualnej przestrzeni publikacyjnej dla mas grafomanów. Jest to tylko jedna strona medalu i wierzchołek góry lodowej. Trudno mieć pretensję do kogoś, że kiepsko pisze, że nie uświadamia sobie tego, że, przekonany o ogromnych walorach swojej twórczości, chce się nią z całym światem podzielić. To ani nie dziwi, ani nie gorszy, więcej - to jest bardzo ludzkie. Wydaje mi się jednak, że główną przyczyną, dla której poezję portalową (podkreślam - nie całą, ale w znacznym odsetku) uważa się za mało ambitną, jest brak rzeczowej, merytorycznej debaty krytycznoliterackiej z prawdziwego zdarzenia.

Owszem, wiersze można wklejać na wielu portalach i forach. Są one mniej lub bardziej obficie komentowane przez innych piszących użytkowników, najczęściej pozostających na równoległym poziomie. Trudno oczekiwać od słabego Autora - subtelności, wyrobienia i krytycznego zmysłu. Gniotorób pieje z z zachwytu pod wypocinami innego gniotoroba i vice versa. Im dłużej zaś dany portal istnieje, tym więcej kółeczek wzajemnego wsparcia się tworzy i tym mocniej zaznacza się ich siła. Cała sytuacja zaczyna w zasadzie być całkowicie sprzeczna z wyjściową ideą dla jakiej fora powstają.

Z założenia, mają być miejscem kontaktu Autora z czytelnikami, dotarcia do jak najszerszej liczby odbiorców i poznania ich zdania na temat własnej twórczości. Tu także - przynajmniej, jeśli poznać zdanie wielu administratorów - założycieli takich portali - wyjściowo powinna powstać przestrzeń krytyki i dialogu. Tymczasem, w warunkach, gdy funkcjonowanie forum opiera się jedynie na kółeczkach i wzajemnym kadzeniu sobie przez grupki znajomych królika, niczym się ono w konsekwencji nie różni od osławionych "imienin cioci", gdzie Autor "się produkuje", a wszyscy mdleją z zachwytu. Skądinąd - powiedzenie komuś, że jego wiersz nadaje się na wspomniane "imieniny cioci" - to straszny afront, bo przecież gdzieżby, a skąd, w żadnym wypadku! JA publikuję na FORUM LITERACKIM! I nikt nie widzi, że to jest praktycznie dokładnie to samo.

A czemu?

Ponieważ lubię robić różne "zestawienia", więc pozwolę sobie także i tym razem na mały "przegląd" diagnostyczny.

Pierwszym problemem jest właśnie istnienie kółek wzajemnego wsparcia. Pomijając ich "ciocioimieninowy" charakter, są to grupy niesamowicie hermetyczne, szczelne, wodoodporne, ba! nawet kuloodporne! Jakakolwiek próba zasugerowania, że twórczość choćby jednego z członków takiego kółeczka, nie jest wysokich lotów, spotyka się natychmiast ze zmasowaną odsieczą i rejtanowską obroną. Formy tej obrony to cały zasób rozmaitych chwytów erystycznych - od strategii "ad widowniam", poprzez "wykręcanie kota ogonem", dywersję, ośmieszanie, wyprowadzanie z równowagi, czepianie się słówek, przekręcanie wypowiedzi, po prymitywne ataki personalne. Wszystko, aby zagdakać, aby tylko nikt czasem nie miał wątpliwości, kto tu jest "czarnym ludem". Krytykant -cham. A już niech ręka boska czy też czartowska (niepotrzebne skreślić) broni od ruszenia naczelnego guru takiej grupki. Najczęściej jest on najsłabiej piszącym z całego towarzystwa, ale najgłośniej krzyczącym, umiejącym zrobić z siebie ofiarę spisku, posiadającym niebywały tupet w imputowaniu i złośliwym ripostowaniu, a przy tym najbardziej zaimpregnowanym przeciw głosom zdrowego rozsądku.
No cóż, najwidoczniej jest to też forma charyzmy.
Taka postawa dławi jakiekolwiek próby w zarodku, i niejako jej pochodną są kolejne wypunktowane przeze mnie zjawiska.

Problem numer dwa stanowi też - paradoksalnie - brak miejsca na przyzwoitą robotę krytycznoliteracką. Oczywiście wiele portali ma specjalne działy przeznaczone na różnego rodzaju polemiki o dobrym pisaniu. Miejsca tego jednak brakuje w mentalności użytkowników - Autorów. Znakomita większość uważa, że taka debata jest całkowicie zbędna, że to tylko jakieś pseudoakademickie pierdolety, nikomu do szczęścia nie potrzebne. Do szczęścia bowiem potrzebny jest jedynie cukier puder i śmietanka, aby wyprodukować jak największą ilość lukru. Próba opracowania i zaproponowania choćby najskromniejszego zbioru wskazówek, jak pisać - z góry skazana jest na sromotną klęskę, przede wszystkim ze względu na pokutujące i bezdyskusyjne przekonanie, że jedynym drogowskazem jest: "pisać jak serce dyktuje". W rozbrajający sposób Autorzy są sobą, wypluwając z siebie kolejne kserokopie identycznej, miałkiej tandety i kiczu, ale nikt nie ogranicza ich radosnej ekspresji i nie psuje humoru negatywnymi recenzjami. Zwolennicy powyższej koncepcji uważają, że nie istnieją żadne kryteria, według których można oceniać twórczość poetycką, bo liczy się dusza, wrażliwość, itp. Przywoływane jest często "prawdziwe piękno" jako kategoria absolutna, "bogactwo ludzkiego wnętrza" i "szczerych, autentycznych przeżyć"... Naturalnie nie wolno na te jakże wzniośle i kryształowo brzmiące wartości podnosić ręki, bo jest to po prostu niewybaczalna profanacja. W tym momencie prozaiczna, przyziemna, chłodna krytyka, zdzierająca tę pozłotę i stwierdzająca, że pod nią "wiersz jest nagi" jawi się niczym bezduszny demon, którego trzeba za wszelką cenę spacyfikować, za pomocą najróżniejszych egzorcyzmów, o których już oględnie wspomniałam powyżej.
Dyscyplina, rygor, teoria, kanony - to pojęcia wyklęte, niepoprawne politycznie, godzące w ducha wolnej poezji, ergo, mamy kolejną barykadę i podstawę do promowania intelektualnej nieprzemakalności.

Trzecim problemem jest chyba brak pomysłu na "ars poetica". Poezja, nawet ta dobra i ciekawa, wydaje mi się bardzo rozproszona. Tu i tam, na różnych portalach, pojawiają się ciekawe osobowości twórcze, interesujący Autorzy, czy też krytycy, którzy mimo systematycznego zagwizdywania, mają coś do powiedzenia. Nie ma w tym wszystkim jednak uporządkowania, nie ma dyskusji, nie ma konsekwencji ani ciągłości. Czasem tylko ktoś uparty będzie do znudzenia lansował jakąś mniej lub bardziej rozsądną koncepcję, ale bez jakiegoś szerszego odzewu. Bywa, że jakaś maniera, czy jakaś specyficzna cecha przyjmie się na jednym z portali, ale nie wyjdzie już poza jego obręb. W warunkach, gdy w ogóle krytyka jest postrzegana jako deptanie sacrum, niemożliwe jest proponowanie żadnych trendów, czy wytyczanie szlaków. Mało tego, niemożliwa jest nawet dyskusja nad tym, czy takie szlaki można/należy wyznaczać i jakie. Że obrażeni grafomani-megalomani pyskują - spadaj, co mnie będziesz pouczać, jak pisać - to nie dziwota. Ale skądinąd nawet Ci najlepsi nie bardzo mają na taką debatę ochotę i pomysł. Reasumując, wszystko sprowadza się do realizacji porzekadła "każdy sobie rzepkę skrobie". Każdy dzierga w domowym zaciszu swoje utwory, a jeżeli w jakiś sposób zaistnieje w światku - to zbiera laury i się cieszy, ale nie ma to przełożenia na rozwój krytycznego dialogu. Rzadko kiedy na forach/na portalach można znaleźć ciekawe eseje, felietony, krytycznoliteracką publicystykę. Najwyżej wzajemne recenzowanie sobie wydanych tomików i zbiorków oraz pokonkursowe laurki, czasem promocje książek i niewiele więcej. Z czego to wynika? Z rozproszenia? Z braku refleksji? Z egoizmu i egocentryzmu? Z tumiwisizmu? Ze zniechęcenia? Z lenistwa? (z drugiej strony - komu by się chciało inicjować taką debatę, pod pręgierzem publiczki nastawionej jedynie na poklask i "wszystko-mi-wolno-bo-co-a-wy-się-odczepcie-od-mojego-pisania").

Można oczywiście przyjąć, że skoro taka krytyczna debata istnieje tylko w formie szczątkowej, a jeśli już nieśmiało kiełkuje - zostaje natychmiast wyrwana jak chwast - oznacza to tyle samo, co komunikat, że jest zbędna. Tylko zapytam się retorycznie - kto tak uważa? Zbędna dla kogo? Na pewno zbędna dla kółek wzajemnej adoracji, bo niszczy ich świetne samopoczucie. Może zbędna dla jakiejś grupy Autorów - megalomanów (niezależnie od tego, czy piszą dobrze, czy źle), którzy uważają ją za głupotę, stratę czasu, albo stęchłą apoteozę formalizmu. Do tego dołączyć można niezrozumiałą, lecz powszechną arogancję i lekceważenie, zwłaszcza wobec nowicjuszy, osób niekoniecznie "obytych", ale mających dobre chęci i ciekawych tego, w jakim miejscu współczesna poezja stoi, czy ku jakim horyzontom zmierza. Oprócz "obrażalskich" wersoklepów jest przecież grono osób, które chcą się rozwijać, słuchają krytyki, stosują się do dobrych rad i potrzebują jakichś punktów odniesienia. Na dodatek - śmiem twierdzić, że brak horyzontów - jest czymś zabójczym, rozleniwiającym i bardziej ograniczającym, niż rzekome "zniewolenie", spowodowane próbami ich wyznaczenia, czy zdefiniowania.

Nie chce mi się jednakże osobiście wierzyć, że tylu posiadających potencjał, myślących poetów, którzy na fora zaglądają i publikują na nich, nie próbuje także sprawdzić się w roli kogoś, kto podejmie zmagania z rozważaniami teoretyczno-literackimi. Naturalnie, nie każdy ma wykształcenie humanistyczne, imponujący dorobek, nie każdy jest erudytą-omnibusem, ale "dobrym poetą będąc" jednak na ogół twórca posiada jakieś zdanie o warsztacie, o metaforyce, o grach i zabawach ze słowem, itp. Czemu więc ten aspekt literackiego życia i relacji między Autorami praktycznie zanikł? A przecież jeszcze nie tak dawno kwitły salony, grupy poetyckie, towarzystwa, gdzie o "ars poetica" dyskutowało się z nie mniejszym ferworem, niż pisało i czytało wiersze. Dziś funkcję "salonów" przejęły portale, ale najwidoczniej nie są w stanie wszystkiego udźwignąć. A szkoda, bo przecież dyskusje, ścieranie się tez i postulatów, są zawsze pro-rozwojowe, zmuszają do autorefleksji, rewizji własnego spojrzenia np. na warsztat, powodują, że pisanie staje się bardziej świadome i przemyślane. Nikt jednak tych tez nie stawia, a już polemika na ich temat wydaje się w ogóle kosmiczną chimerą. Neofita, szukający pomocy, w najlepszym wypadku dostanie od miejscowego "guru" radę w stylu - poczytaj sobie tych, których ci wskażę, i ucz się od nich. Pozostawię bez komentarza.

A wydaje mi się, że dużo w tym momencie tracimy, jako członkowie społeczności publikującej w internecie. Przecież krytyka literacka, czy też różnego rodzaju analizy i spory, nie muszą być domeną li i jedynie akademicką, powiązaną ze środowiskiem tzw. ekspertów, nieraz całkowicie oderwanych od poezji "żywej". Któż lepiej zrozumie wiele twórczych dylematów Autora, niż drugi Autor? Któż nie jest bardziej kompetentny, aby zaproponować jakieś zmiany w postrzeganiu poezji i jej roli, niż ktoś, kto zjadł na niej zęby? Jednakże zamiast tej współpracy w doskonaleniu - siebie samych - i poezji w ogóle (pod względem formy, treści, estetyki, funkcjonalności itp.) mamy chłód, niechęć, wrogość. Pragnienie "dowalenia" - słabym, bo można tym sposobem poprawić własne o sobie mniemanie, a dobrym, żeby ich "upupić", bo nie daj Boże, żeby się okazali lepsi ode mnie. Ewentualnie - obojętność, wyobcowanie, gdyż w sumie co mi zależy, mam to w nosie. Najwyżej rzucę tu kilka perełek przed ryje, a niczym więcej zajmować mi się nie chce, bo i po co?

Ostatnią kwestia, jaką pragnęłam podnieść, jest też syndrom opuszczania gniazda. Znam z różnych portali mnóstwo osób, które się na nich niejako "wychowały", zaczynając właśnie od internetu przygodę z pisaniem. Dzięki drobnej garstce aktywistów, którym się jeszcze coś "chciało", ci ludzie coś osiągnęli, zaistnieli na szerszą skalę, zostali zauważeni. Najczęściej jednak osiągnięcie sukcesu - mniejszego czy większego - oznacza koniec uczestnictwa. Dobrzy Autorzy odchodzą z forum, nie mają już czasu, motywacji ani zaparcia, by dalej działać na rzecz - powiedzmy - literackiej wspólnoty. Niby zrozumiałe. Do zaangażowania, dobroczynności nie da się wszak nikogo zmusić. Ale to smutne i przykre, gdy potem te same osoby gdzieś brylują, rzucając z nonszalancją i z dyzgustem wypowiedzi, z których wynika, że poezja portalowa jest beznadziejna, a fora literackie to kocie szambo. Wielki poeta staje "ponad" i "powyżej". To, że sami się z tej społeczności wywodzą, zostaje bardzo szybko zapomniane. Jeżeli gdzieś tam jeszcze zaglądają, robią to jedynie po to, aby poinformować, co ostatnio wydali, jaki konkurs wygrali, ewentualnie zaprosić na kolejne spotkanie autorskie, a w dalszej kolejności - wylansować jakichś swoich protegowanych.

Aby rzecz podsumować, mogę jedynie wyrazić nadzieję, że pomału to wreszcie zacznie się zmieniać, a działalność portalowa, umożliwiająca "Autorów obcowanie" zostanie potraktowana jako szansa do zrobienia czegoś wartościowego. Istnieją pewne "światełka w tunelu". Wiele portali powiązanych jest np. z innymi formami działalności, np. wydawanie internetowych czasopism i magazynów literackich, współpraca z wydawnictwami, stacjami radiowymi, lokalnymi mediami (także w internecie), itp. Tam już krytyka w jakimś stopniu istnieje. Szkoda jednak, że ta debata w zasadzie jawi się niemożliwa bezpośrednio "u podstaw", w formie międzyautorskiego dialogu, wymiany refleksji, pomysłów, poglądów na temat oczekiwań i dezyderatów, poetyckich wartości, kategorii estetycznych, itp. Na pewnym poziomie jest to trudne do realizacji, po części ze względu na zwykłe ludzkie lenistwo, ale także ze względu na jakieś trudne do wykorzenienia przeświadczenie, że każda tego rodzaju inicjatywa to zamach na czyjąś wolność i na swobodę czyjegoś pióra. Ciężko też przekonać piszących, że mogą oni być odpowiedzialni za kształtowanie kierunków, trendów, że coś od nich zależy - jeżeli tylko zechcą. A samym wierszom mogłoby to wyjść tylko na dobre. Podobna polemika, moim zdaniem, zmotywowałaby do różnego rodzaju prób, eksperymentów, poszukiwań. Przecież nic tak nie obroni nawet najgenialniejszej tezy, niż skuteczny i świetnie napisany przykład w formie dobrego utworu. Sądzę, że więcej krytyki i starć, a nawet lekkie "bicia piany" - o formę zapisu i o cechy (treść) przekazu - mogłyby zadziałać mobilizująco i odświeżająco.

Zdaję sobie sprawę, że żadne utyskiwanie i biadolenie (w stylu niniejszego wywodu) pewnie nie zmieni radykalnie i znacząco obecnej sytuacji. Wszystko bowiem zależy od dobrej woli Autorów. Od tego, czy - jak ongiś w szkole - znajdą się chętni do zrobienia gazetki. ;)


/Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych

#2 Post autor: Sede Vacante » 05 cze 2013, 22:48

Co do krytyki "wazelinowej" zgadzam się i napisałaś wszystko.
Ten portal właśnie dlatego zwrócił moją uwagę, że dużo czasu poświęcało się każdemu autorowi, ale też właśnie niekoniecznie słodząc mu, czy pisząc komentarze bez wyrazu.
Tu co prawda też zdarzają się komentarze typu "Fajny, buźka", ale marginalnie.
Więc krytyka potrzebna - jak najbardziej.
Co do ars poetica - zaskoczyłaś mnie, bo...tyle portali zwiedziłem i nie spotkałem się z tym. Ale też ograniczałem się - mój błąd - do wklejania wierszy, komentowania innych wierszy. A nie zaglądałem na fora. Ale to może przyczyna - może "świeże pokolenie" nie bardzo wie co to jest, na czym polega? Ja niby już te latka pisze, ale na internecie publikuje od kilku, no i pokory brakowało, by więcej się dowiadywać. Może dlatego owa ars poetica jest zaniedbana? Bo coraz więcej portali i piszących i wszystko nastawia się na ilość i "konsumpcję ocen", anie na wzajemne, szczere rozmowy?
Może warto więc odgórnie przypomnieć i zachęcić? Mogę oczywiście sprawdzić na wikipedii, ale chodzi o jakąś akcję "zmasowaną", żeby była widoczna(górne, kolorowe marginesy informacyjne?)

A co do portali i autorów portalowych w kwestii ich przebijania się i "równouprawnienia" z autorami "drukowanymi", myślę, że jeszcze dość staroświecko myśli większość czytających - a to niekoniecznie tak do końca źle. Bo może czytający, jeśli już czytają, chcą to zrobić "tradycyjnie", w papierze, sięgając po pachnąca książkę, a co za tym idzie, odbiór poezji portalowej jest zawężony? A może chodzi o to, że góruje mniemanie - moim zdaniem zupełnie błędne oczywiście - że "dobry, to taki, którego dostrzegą wydawcy"? Jak z muzyką. Masę rewelacyjnych zespołów, solistów, a w mediach papka, bo niewielu "grzebie" w niszy.
A może jeszcze inaczej, tego nie wiem.

Ale rozmawiajmy, rozmawiajmy, może coś wymyślimy.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych

#3 Post autor: Gloinnen » 06 cze 2013, 15:09

Nie, Sede, nie chodzi o jakąś "akcję zmasowaną". Raczej zauważyłam, że w bardzo nikłym stopniu istnieje coś takiego - na portalach i forach - jak debata programowa.
Może to specyfika internetu - wszystko "szybko", "powierzchownie", w "rozproszeniu"?
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Bluebird
Posty: 24
Rejestracja: 05 cze 2013, 21:10

Re: Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych

#4 Post autor: Bluebird » 06 cze 2013, 16:17

Hmm.. muszę przyznać, że nie do końca zgadzam się z lukierkową "krytyką". Miałam kiedyś okazję odwiedzić forum "Weryfikatorium". Tam ludzie bardzo surowo siebie oceniają. Co prawda to była przygoda jednorazowa z wysłaniem krótkiego wiersza przez koleżankę ale nikt nie decydował się na słodzenie. Myślę, że wręcz do przesady wszystko krytykowano...

W kwestii tego co nazywamy "dobrym wierszem" myślę, że wiele osób nie wrzuca swoich wierszy do internetu, ponieważ zamyka to przed nimi swoją drogę konkursową. Ja np. mam opory przed wstawianiem swoich wierszy, ponieważ choć chciałabym znać opinię innych użytkowników, chcę mieć w przyszłości szanse na wysłanie wierszy na konkursy poetyckie. Dlatego myślę, że wiele osób tak jak ja, nie chce tracić swoich najlepszych "dzieł" i wysłać je na konkursy.

To prawda, że w internecie ciężko jest zachować formę normalnej dyskusji, wynika to z tego, że przy ciekawym temacie dużo osób ma dużo do powiedzenia i w końcu już nikt nie wie na co odpowiedzieć, a kończy się na niedopowiedzeniach i... niczym konkretnym.

Ważne, że ktoś porusza takie tematy =) .

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych

#5 Post autor: Sede Vacante » 06 cze 2013, 18:33

Ale powiem też, że w portalach krytykujących otwarcie, często jest skrajność w drugą stronę. Na weryfikatorium też byłem. Fakt, krytykują. Ale krótko i "nie na temat". Nie pomagają, tylko krytykują.
Właśnie to jeszcze na ósmym jest inne, lepsze. Tu jest krytyka i rada. konsekwentna pomoc. Tego brakuje mi na innych forach.

Glo - jakbyś mogła przybliżyć trochę o co chodzi ci z debatą programową - tylko tak dla laika, żebym nie musiał wikipedii do góry nogami przewrócić :) Bo zaintrygowało mnie to, że...nie bardzo wiem o co chodzi :(
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

Alek Osiński
Posty: 5630
Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09

Re: Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych

#6 Post autor: Alek Osiński » 08 cze 2013, 22:41

quote="Gloinnen"]debata programowa. [/quote]

Żeby była debata programowa musiałyby być naprzód jakieś programy, szczerze powiem, że nawet nie wiem, czy w chwili obecnej w poezji istnieją lub są omawiane jakieś programy.

Wiem, że kiedyś były popularne, wiązały się głównie z istnieniem "grup twórczych" które starały się lansować jakiś określony "manifest", czy to chodzi o formę, czy jakąś ideę (polityczno-społeczną, filozoficzną, czy artystyczną), która przynajmniej z założenia miałaby być krokiem naprzód, ale właśnie, popatrz, na ile, na dzień dzisiejszy poezja jest ważnym nośnikiem idei i to nie chodzi mi nawet o wartość tej idei, ale o możliwości poezji.

Jeszcze do połowy XX wieku, głównym nośnikiem myśli było słowo, ludzie czytali, jeśli tylko chcieli cos wiedzieć, obecnie jednak głównym źródłem, jest już nawet nie obraz, ale animacja, czyli możliwość przetwarzania świata w dowolny sposób, ograniczony tylko tecznicznie. Słowo zeszło na drugi plan, wiesz przecież, ile ludzi czyta poezję...jeśli chciałabyś mieć wpływ mentalny, nie tylko na poszczególnych ludzi, ale na rzesze społeczne, musiałabyś chyba zdobyć nagrodę nobla...

Osobiście myślę, że to jeden z powodów obecnej bezideowości poezji, stanowi ona po prostu zbyt słaby wehikuł dla idei i piszący ją z tego powodu nadaja jej cele poboczne, tematy zastępcze, etc...

Poza tym, to chyba też ciągnące się odreagowanie na socrealizm, okres, gdy spontaniczność była zabroniona, pokutuje jeszcze obecnie poczuciem potrzeby całkowitej spontaniczności, a jakieś próby ingerowania traktowane są jak działania cenzorskie, narzucanie kagańca...w sumie sztuka nie lubi za bardzo rygorów

Powodem też są pewnie te nieszczęsne konkursy i trendy, moda tam nagradzane, wtedy autor, który nie ma własnej wizji, do której by miał przekonanie, a ma ambicje, pójdzie za stadem, byleby się tylko jakoś wpasować w układ...

Inna sprawa, że jakikolwiek program, to głównie narzucanie wizji i rygoru sobie, ktoś inny może to przyjąć lub odrzucić, w sumie czemu nie, jeśli ktoś uważa, że odkrył właściwą ścieżkę, myślę że powinien się podzielić swoim odkryciem, to może być budujące...ale właśnie - od czegoś trzeba zacząć...

Osobiście nie uważam, żeby poezja internetowana była jakoś w zasadniczy sposób gorsza od tej drukowanej, wśród drukowanej też trzeba wyszukiwać perełek, a że ktos tam wypłynie to w obecnych czasach raczej funkcja marketingu i, jeśli z Dody można zrobić gwiazdę, to można z każdego;)

Co do krytyki w necie, też uważam, że jest kiepska, taka perełka jak Ty, to w istocie ewenement, jednak popatrz, na ile piszącym potrzebna jest właściwie dobra krytyka? Są i tacy, ale głównie ludzie oczekują cukru, ja ze swojej strony komentuję powściągliwie, kiedyś próbowałem się rozpisywać, ale niestety, ludzie to często traktują jak narzucanie się lub niedozwolona ingerencja (co mnie akurat dziwi, bo tekst źródłowy pozostaje nie zmieniony) ale jednak, pomyślałem - jakie właściwie mam prawo kogoś oceniać? jako osoba bez wykształcenia w dziedzinie związanej stricte z językiem i amator-grafoman...pewnie niewielkie, dlatego wiersze, które mi się zasadniczo nie podobają raczej komentarzowo omijam,
żeby uniknąć wrażenia "mądrzenia się"
Gloinnen pisze:Poezja, nawet ta dobra i ciekawa, wydaje mi się bardzo rozproszona
[

Piszesz, że twórcy są "rozproszeni", ale w jaki sposób możnaby ich właściwie skupić, przy mnogości portali...to raczej system pączkujący, a nie konsolidujący się, nie bardzo widzę sposób... :myśli:

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych

#7 Post autor: Gloinnen » 09 cze 2013, 13:07

Alek Osiński pisze:że nawet nie wiem, czy w chwili obecnej w poezji istnieją lub są omawiane jakieś programy.
A no widzisz, właśnie w tym rzecz. Przynajmniej na portalach literackich, bo w środowiskach naukowych, to może i są, zawsze istnieli "akademicy".
Ale próbowałam zacząć rozmowę na innym forum, gdzie podobno same wyższe sfery polskiej poezji współczesnej. Portal niby ogólnodostępny dla każdego, ale generalnie podejście - "spadaj, mały smrodzie, bo co wolno wojewodzie..." Cokolwiek nie napiszesz - obrażony majestat. Cokolwiek się nie zapytasz - zdawkowe, złośliwe odpowiedzi, jakbyś nie był żadnym partnerem do dyskusji. Ale pod wierszami każdy zachowuje się jak ekspert i znawca. Próbujesz rozwinąć temat tak, aby się dowiedzieć czegoś więcej, uzyskać jakieś merytoryczne argumenty - każdy ma buzię w przysłowiowym kuble. Jedyne, co kwitnie - to wzajemne wystawianie sobie laurek - pod niusami, kto wydał jaki tomik, kto gdzie ma wieczorek autorski, kto wygrał jaki konkurs... O wszystkim się nawija, tylko nie o poezji. Komentarze tendencyjne. Oczywiście są wyjątki, jak wszędzie, niektórym też to się nie podoba. Ale powiedzieć nic nie można, bo - "odreagowuj swoje frustracje gdzie indziej, a na razie patrz jak piszą X, Y, Z, to może kiedyś..."
Niby miejsce szczycące się uznaniem. Nie dziwiłoby mnie coś takiego na małym portaliku, w kółeczku wzajemnego wsparcia. Ale tam podobno salony, wielki świat, śmietanka. I - przepraszam za dosadność (cytuję Teresę Lubkiewicz-Urbanowicz) - gówno z trzaską. gratis.
Alek Osiński pisze:Poza tym, to chyba też ciągnące się odreagowanie na socrealizm, okres, gdy spontaniczność była zabroniona, pokutuje jeszcze obecnie poczuciem potrzeby całkowitej spontaniczności, a jakieś próby ingerowania traktowane są jak działania cenzorskie, narzucanie kagańca...w sumie sztuka nie lubi za bardzo rygorów
Na pewno masz sporo racji. Chociaż ścieranie się różnych tez mogłoby być inspirujące twórczo. W dobie wolności słowa? Czemu nie?
Alek Osiński pisze:eśli ktoś uważa, że odkrył właściwą ścieżkę, myślę że powinien się podzielić swoim odkryciem,
Problemy są trzy:
- problem "chcenia się" :)
- problem tego, czy w ogóle do takich odkryć dochodzi;
- może to zwykły ludzki egoizm, na zasadzie - co ja będę się dzielił z innymi, jeszcze okażą się lepsi? Zachowam lepiej dla siebie. Ja, geniusz...

Z drugiej strony - trzeba wziąć pod uwagę także pragmatyzm, bo niech no ktoś wysunie jakąś teorię, to zaraz pojawią się obrażeni obrażalscy, albo właśnie zwolennicy wolności, którzy zaczną się obruszać, że ktoś im mówi, jak mają pisać.

Sama krytyka jako taka - rzeczywiście kuleje, albo nieraz sprawia wrażenie tendencyjnej. Z drugiej strony niekoniecznie ktoś, kto ma jakieś tam wykształcenie teoretyczne, musi być dobrym komentującym, bo oprócz wiedzy - do oceny wiersza przydaje się też masa innych rzeczy. Ja bazuję na podstawach jeszcze z czasu, jak pisałam licencjat w kolegium nauczycielskim - o wierszu w glottodydaktyce. W sumie bardzo mało teorii literatury, i to nawet jeśli - to pod ściśle określonym kątem (głównie językowym). Dużo pracy porównawczej i technik, jak zanalizować proces twórczy. Ale w sumie i tak niewiele. Cała reszta, to po prostu mnóstwo czytania i sama nie wiem jeszcze czego. Ja to po prostu bardzo lubię ;)

Pozdrawiam i dziękuję,
:rosa:

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Alek Osiński
Posty: 5630
Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09

Re: Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych

#8 Post autor: Alek Osiński » 09 cze 2013, 22:26

Gloinnen pisze:Portal niby ogólnodostępny dla każdego, ale generalnie podejście - "spadaj, mały smrodzie, bo co wolno wojewodzie..." Cokolwiek nie napiszesz - obrażony majestat.
W sumie mnie to nie dziwi, chyba sprawdza się cały czas to przysłowie, że między wronami należy krakać, to syndrom "naruszenia układu". Każde środowisko ma tendencję do zamykania się i jakoby obrony "swoich świętości", gdy pojawia się siła z zewnątrz, która zaczyna podważać niepisane zasady i hierarchię, przeważnie bywa zwalczana, aby nie zdobyła części z tego imperium i pozycji, do którego bywalcy już się przyzwyczaili, z drugiej strony sami nie zauważają jak powoli kostnieją i spoczywają na laurach ;) a właściwie, jeśli to nie tajemnica, to który to taki "przodujący" portal?
Gloinnen pisze:Z drugiej strony - trzeba wziąć pod uwagę także pragmatyzm, bo niech no ktoś wysunie jakąś teorię, to zaraz pojawią się obrażeni obrażalscy, albo właśnie zwolennicy wolności, którzy zaczną się obruszać, że ktoś im mówi, jak mają pisać.
No i w tym właśnie problem, ludzie często snucie przez kogoś "projektów lub pomysłów" traktują jako narzucanie czegoś z góry, a przecież, to nie o to chodzi, dyskusja jest ważna i twórcza; każdy sobie rzepke skrobie, nie wydaje mi się dobre, trzeba się wymieniać pomysłami, jeśli takie są. Tymczasem zdarza się, że jest to traktowane jako atak, uzurpacja i tym podobne, ludzie do tego stopnia nie są pewni sfery swojej wolności i czują się chyba permanentnie narażeni, że reakcje bywają stanowczo przesadzone...


Pozdrawiam :rosa:

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych

#9 Post autor: Patka » 17 cze 2013, 21:20

Sede Vacante pisze:Ten portal właśnie dlatego zwrócił moją uwagę, że dużo czasu poświęcało się każdemu autorowi, ale też właśnie niekoniecznie słodząc mu, czy pisząc komentarze bez wyrazu.
Tu co prawda też zdarzają się komentarze typu "Fajny, buźka", ale marginalnie.
Ja mam zupełnie inne wrażenie :smoker:
Gloinnen pisze:Naturalnie, istnieją lepsze i gorsze, lecz wiele razy zetknęłam się z przekonaniem, że poezja internetowa jest beznadziejna, że portale i fora to wylęgarnia grafomanów, że pisanie portalowe to wiocha i żenada
Wylęgarnia grafomanów? Ja to inaczej widzę - forum (oczywiście jeśli jest dobre) pozwala z owej grafomanii się wydostać, jeśli autor chętnie i z głową korzysta z rad, jakie mu dają inni użytkownicy. Nie znam osobnika, który po pobycie na jakimś forum stał się większym grafomanem. Co najwyżej pozostawał takim jaki był. Cóż, mówi się trudno - nie z każdego można zrobić świetnego pisarza, bo najzwyczajniej w świecie minęli się z powołaniem (może na przykład mieli malować obrazy?)

Nie wińmy więc za wszystko fora, bo też wiele zależy od samego twórcy, jego postawy i tego, czy rzeczywiście chce się rozwijać, czy tylko słuchać na swój temat pochwał. Choć oczywiście istnieją fora mierne, z drugiej strony, wiele osób tam się właśnie najlepiej czuje. Każdy (tzn ci, co siedzą na forach) ma swoje ulubione, do którego jest przywiązany, gdy tymczasem do innych nie potrafi się przyzwyczaić (jak ja do tego; ale może w wakacje się to zmieni, heh) i jest jakby tylko gościem niż stałym bywalcem, "mieszkańcem" forum.

Jaka w tym wiocha, że ktoś publikuje na forach? Pokażcie mi lepszą, szybszą i przede wszystkim łatwiejszą możliwość sprawdzenia się i swojej twórczości. To znaczy nie wy, tylko ci, co tak myślą. Jestem ciekawa, Glo, kto takie piękne opinie wygłasza o forach. Może zdegustowani byli użytkownicy, którzy nie dostali upragnionych pochwał pod swoją "cudowną" pisaniną?

Ja bez pomocy ludzi z for to bym dalej uprawiała bylepisarstwo. I myślę, że inni też. A chyba jeszcze więcej osób nie docenia pomocy, jaką im udzielają inni użytkownicy, i niestety ich teksty nie są coraz lepsze.

Oczywiście nie twierdzę, że wszystko to zasługa samych forów, że to im należą się oklaski, gdy jakiś użytkownik wyda tomik poezji albo powieść. Ale dzięki pomocy innych, wspólnej dyskusji, komentarzom twórca może domyślić się, zobaczyć, co takiego złego jest w jego pisaniu.

"Poezja internetowa jest beznadziejna" - tylko poezja? :bee:

W druku też się zdarzają beznadzieje teksty... A często wydawnictwa nie wydają dobrych tekstów, bo uznają to za nieopłacalne. Liczy się zysk, jaki może przynieść książka.
Gloinnen pisze:W rozbrajający sposób Autorzy są sobą, wypluwając z siebie kolejne kserokopie identycznej, miałkiej tandety i kiczu, ale nikt nie ogranicza ich radosnej ekspresji i nie psuje humoru negatywnymi recenzjami. Zwolennicy powyższej koncepcji uważają, że nie istnieją żadne kryteria, według których można oceniać twórczość poetycką, bo liczy się dusza, wrażliwość, itp. Przywoływane jest często "prawdziwe piękno" jako kategoria absolutna, "bogactwo ludzkiego wnętrza" i "szczerych, autentycznych przeżyć"... Naturalnie nie wolno na te jakże wzniośle i kryształowo brzmiące wartości podnosić ręki, bo jest to po prostu niewybaczalna profanacja. W tym momencie prozaiczna, przyziemna, chłodna krytyka, zdzierająca tę pozłotę i stwierdzająca, że pod nią "wiersz jest nagi" jawi się niczym bezduszny demon, którego trzeba za wszelką cenę spacyfikować, za pomocą najróżniejszych egzorcyzmów, o których już oględnie wspomniałam powyżej.
Mnie śmieszy gadanie, że poezja to coś wielkiego, wspaniałego, trzeba się nią rozkoszować, forma się nie liczy. Wymyślono sobie hasełko licentia poetica i się pisze jak chce, często bez pomyślunku.
Gloinnen pisze:Ostatnią kwestia, jaką pragnęłam podnieść, jest też syndrom opuszczania gniazda. Znam z różnych portali mnóstwo osób, które się na nich niejako "wychowały", zaczynając właśnie od internetu przygodę z pisaniem. Dzięki drobnej garstce aktywistów, którym się jeszcze coś "chciało", ci ludzie coś osiągnęli, zaistnieli na szerszą skalę, zostali zauważeni. Najczęściej jednak osiągnięcie sukcesu - mniejszego czy większego - oznacza koniec uczestnictwa. Dobrzy Autorzy odchodzą z forum, nie mają już czasu, motywacji ani zaparcia, by dalej działać na rzecz - powiedzmy - literackiej wspólnoty. Niby zrozumiałe. Do zaangażowania, dobroczynności nie da się wszak nikogo zmusić. Ale to smutne i przykre, gdy potem te same osoby gdzieś brylują, rzucając z nonszalancją i z dyzgustem wypowiedzi, z których wynika, że poezja portalowa jest beznadziejna, a fora literackie to kocie szambo.
O, czyli dobrze myślałam, że te negatywne opinie o forach są wyrażane przez ich byłych użytkowników.
Jak bym została wielką pisarką (używam trybu przypuszczającego, bo wiem, że nie zostanę, heh), to na pierwszym miejscu podkreślałabym pomoc for, na jakich się udzielałam. Chamstwem jest odwracanie się dupą od starych znajomych i niedocenianie tego, co dla nas zrobili.

Jeśli chodzi o krytykę, o dyskusje literackie, to może warto zacząć od siebie? To znaczy od tego forum. Co chwila wybuchają jakieś światopoglądowe dyskusje o karach śmierci, aborcjach, gdzie potrafimy z głową dyskutować i bynajmniej nie polega to tylko na wymienianiu jednozdaniowych wypowiedzi. Czemu więc nie zrobić takiego miejsca dla dyskusji czystoliterackich, dotyczących konkretnego tekstu, motywu, pomysłu itp. itd. z forum, ewentualnie tworów już drukowanych, znanych pisarzy? Nie żadne ogólnikowe "jak tworzyć dobre rymy?" czy "co to znaczy grafomania?". To tylko propozycja, nie bijcie. W sumie są tu dwa fora: "O sztuce pisania wierszy" i "Jak tworzyć dobrą prozę", ale właśnie, są to tylko ogólniki, pokazujące, jak pisać.

ODPOWIEDZ

Wróć do „KĄCIK PORAD”