Dyktando

Nie wiesz - zapytaj
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Koleś
Posty: 485
Rejestracja: 31 mar 2016, 9:22

Dyktando

#1 Post autor: Koleś » 03 cze 2016, 11:49

Przypadkiem wpadł mi w ręce tekst dyktanda z "I-go Jastrzębskiego Dyktanda" (2004 r.). Dla zabawy poprosiłem Moją Panią o podyktowanie mi go, myśląc, że zmieszczę się w kilku (góra, dziesięciu) błędach. Niestety, było ich dużo więcej, co znacznie nadwątliło moją wiarę w znajomość zasad ojczystego języka. Podczas, gdy pisownia "rz", "ż", "u", "ó" itp. nie sprawiała mi większych problemów, tak łączniki, pisownia łączna, wielkie litery, już ogromny kłopot. Spróbujcie się, to żaden wstyd, a i nauka pokory całkiem spora. :rotfl:


I Jastrzębskie Dyktando (Jastrzębie Zdrój 16 października 2004 r.)

Zagorzałe rozhowory rozmarzonych hamletów

Wzdłuż nadbałtyckiego wybrzeża, między Mrzeżynem a Dźwirzynem, wąską dróżką z wolna truchtali amatorzy joggingu, Hiacynt i Żegota. Ich skołatane nerwy koiły szemrząca tuż-tuż strużka wody i widok sinoniebieskiej głębi. Znienacka, w okamgnieniu, mimo wczesnojesiennej szarugi, od razu zanurzyli się w morzu, wpierw popłynęli w poprzek, z kolei – z uwagi na małotonażowy statek – wzdłuż. Po wyjściu wyglądali już rześko, hożo, żwawo, mimo iż przybyli dalekobieżnym InterCity aż z południowogórnośląskiego zakątka kraju, prawie że zza granicy polsko-czeskiej. Stamtąd przyjeżdżają tu rokrocznie. Całonocna podróż w warsie. Tam kawa cappuccino, mdłosłodkie napoleonki, zmorzeni snem, drzemali momentami niemalże w objęciach Morfeusza, to znów gaworzyli od nowa, zrazu tylko półgłosem. Jednak gdy Żegota, chimeryk, hipochondryk, z chandrą na co dzień niejako zaprzyjaźniony, o z lekka przyprószonej siwiźnie, chodząc w tę i we w tę stronę, tak argumentował niedorzecznie, to głos Hiacynta, hodowcy chartów, obieżyświata, przeobraził się omalże we wrzask. I tak w koło Macieju.

To marzenie o thrillerze tak ich rozpalało. W dorzeczu Regi i Parsęty planują nakręcić film niskonakładowy, blisko godzinny, nie superprodukcję, o tematyce ponadczasowej. Co rusz ścierały się pomysły niezgorsze, które w try miga, wbrew oczekiwaniom, niestety obracały się wniwecz. Dyskusja przedzierzgnęła się w przekomarzania. W końcu Żegota jak gdyby od niechcenia rzucił:

− Dlaczegóż by nie wprowadzić Hitchcockowskiego suspensu z trupio bladym frankensteinem w roli głównej? A nuż szast-prast obudzimy się, czytając co najmniej takie tytuły: „Thriller wszech czasów!”, „Złota Palma w Cannes za superoryginalny debiut!”. Nasza harówka nienadaremna. Wrażeń będzie co niemiara. Okaże się, że nie na darmo kuliśmy to nasze rozżarzone żelazo − w bólach rodzący się film.

Słysząc z tego coś niecoś, podróżny z naprzeciwka:

− Skąd ta euforia? Czyżby wygrana?

Pytanie ostudziło Hiacynta:

− Czy te ochy i achy − nawet wbrew rzeczywistości − są na czasie?

Kubeł lodowatej wody! Porażenie! Filmowcy amatorzy raz-dwa przerwali snucie fantazji. I Hiacynt od razu rzeczowo:

− Sfilmujmyż faunę i florę. Niechżeż bohaterami będą przezroczystobiała chełbia, drapieżny puchacz, chyży żbik, potężny żubr. A z flory wybierzmyż spośród wysmukłych chojarów, zimozielonych tui, wonnych chebdów, rzadko spotykanych nasięźrzałów czy podrzeni, wielobarwnych róż.

Na dyskusję nad tym zmitrężyli bez mała półtrzeciej godziny. Wówczas Żegota, będąc nadal w roli niby-twórcy, z nagła, ni stąd, ni zowąd skonstruował miniopowiastkę. W niejże to szlachciankę Ksenię z Chociebuża, kruczowłosą, wyhołubioną, wychuchaną młódkę, czeka przymusowe zamążpójście za niespełna czterdziestoipółletniego liczykrupę spod Pułtuska. Toż to heca i hucpa nie lada! Z improwizowanej naprędce fabuły wynika, że z lasu wychynęli rzutcy rycerze w srebrzystobiałych hełmach i mosiężno-żelaznych kolczugach, szerząc postrach. Horror. Ponadto dwóm z nich, hałaburdom, hołocie, udało się odebrać niedoszłemu panu młodemu kontusz. Toteż do superobłudnego mariażu za hazardowe długi lekkomyślnego ojczulka panny Kseni nie doszło.

Ponad to bajdurzenie czupurni improwizatorzy z rubieży Żywiecczyzny się nie wznieśli. Ze znużenia zaczęli niedomagać. Zdecydowali, że filmu nie nakręcą. Na razie. Jednak po powrocie znad morza ochoczo przystąpią do redagowania pół amatorskiego, pół profesjonalnego czasopisma pt. „Filmowe Debiuty”, aby bez przeszkód mogli już sami opisywać swoje sukcesy filmowe. Tegoroczny blamaż studyjno-przygotowawczy, rzecz jasna, pominą.
"Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty." F. Zappa
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów." S. Lem

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Dyktando

#2 Post autor: skaranie boskie » 03 cze 2016, 22:05

Nie wiem kto układał to dyktando, ale najpierw jego posłałbym na naukę.
Popęlnił w nim sporo błędów (rozumiem, że przedstawiny zapis jest "jedynie poprawny" i miał służyć za wzór sprawdzającym), głównie składniopwych, ale nie tylko.
Nie chcę od razu wykładać wszystkiego "kawa na ławę", żeby dać szansę innym chętnym. Zobaczymy, czy takowi się znajdą i wspomniane błędy wychwycą.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Koleś
Posty: 485
Rejestracja: 31 mar 2016, 9:22

Re: Dyktando

#3 Post autor: Koleś » 04 cze 2016, 13:37

Znalazłem je na stronie obcyjezykpolskii, w którym p. Malinowski dokładnie wyjaśnia, dlaczego tak, a nie inaczej jest napisane to dyktando i słowo po słowie je analizuje. Służę linkiem: http://obcyjezykpolski.pl/o-hamletach-f ... -i-warsie/

Autorem dyktanda jest prof. Edward Polański z Uniwersytetu Śląskiego, przewodniczący Komisji Ortograficzno-Onomastycznej Komitetu Językoznawstwa PAN, członek Rady Języka Polskiego.
Do kogo byś go posłał na naukę, do samego siebie? :D
Ostatnio zmieniony 04 cze 2016, 14:28 przez Koleś, łącznie zmieniany 3 razy.
"Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty." F. Zappa
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów." S. Lem

Awatar użytkownika
tabakiera
Posty: 2365
Rejestracja: 15 lip 2015, 20:48
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Re: Dyktando

#4 Post autor: tabakiera » 04 cze 2016, 14:11

Mam wrażenie, że napisałabym bezbłędnie, ale nie chcę sprawdzać.
Wolę mieć takie wrażenie. :cha:

Awatar użytkownika
Koleś
Posty: 485
Rejestracja: 31 mar 2016, 9:22

Re: Dyktando

#5 Post autor: Koleś » 04 cze 2016, 14:22

Moje wrażenie legło w gruzach. Może faktycznie, nie powinienem się za to zabierać? :cha:
"Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty." F. Zappa
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów." S. Lem

Awatar użytkownika
tabakiera
Posty: 2365
Rejestracja: 15 lip 2015, 20:48
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Re: Dyktando

#6 Post autor: tabakiera » 04 cze 2016, 15:50

Dobrze wiesz, że ja tym bardziej. ;)

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Dyktando

#7 Post autor: skaranie boskie » 05 cze 2016, 11:45

Koleś pisze:Do kogo byś go posłał na naukę, do samego siebie?
Nie wiem, do kogo.
Przejrzę ten link i - jeśli nadal będę dostyrzegał błędy - wskażę je.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Dyktando

#8 Post autor: skaranie boskie » 05 cze 2016, 12:38

Przeczytałerm wyjaśnienia pana profesora.
Są oczywiste, jak oczywista jest pisownia wyrazów, o których rozprawia.
Nie to jednak miałem na myśli, pisząc, że autor powinien się jednak podszkolić w polszczyźnie.
skaranie boskie pisze:Popęlnił w nim sporo błędów (...) głównie składniowych, ale nie tylko.
Przede wszystkim owa składnia właśnie uderzyła mnie po oczach podczas pierwszego czytania. Tudzież błędy z kategorii logicznych, stosowanie kilku różnych nazw tego samego w jednym zdaniu. Rozumiem, że w dyktandzie chodzi przede wszystkim o pisownię i interpunkcję, ale uważam, że, zwłaszcza na tym poziomie, można by się pokusić również o poprawność stylistyczną.
Sprobuję zacytować kilka kwiatków.

Znienacka, w okamgnieniu, mimo wczesnojesiennej szarugi, od razu zanurzyli się w morzu, wpierw popłynęli w poprzek, z kolei – z uwagi na małotonażowy statek – wzdłuż.

Że "znienacka" i "w okamgnieniu", to jeszcze nie grzech, ale jeśli jeszcze dodamy "od razu", to już będzie naprawdę masło maślane, z którego nawet tytuł profesorski nie tłumaczy. Gdybyśmy opuścili wtrącenie (a zawsze mamy do tego prawo) powstrałby zlepek słów "znienacka, w okamgnieniu od razu". Już widzę komentarze, gdybym coś takiego próbował przemycić do jakiegoś opowiadania...
A to, że płynęli wpierw w poprzek, a potem wzdłuż, sugeruje raczej rzekę, niż morze, ponieważ nie ma żadnego punktu odniesienia, wzdłuż lub w porzek czego płynęli.

Po wyjściu wyglądali już rześko, hożo, żwawo, mimo iż przybyli dalekobieżnym InterCity aż z południowogórnośląskiego zakątka kraju, prawie że zza granicy polsko-czeskiej.

Tu odpuszczę fakt wyjścia nie wiadomo z czego, bo w domyśle jest woda. Dziwnym wydaje się fakt, że zaraz potem jest mowa o przybyciu dalekobieżnym InterCity, co już nie odnosi się do wody i może sugerować wyjście z wagonu na przykład.

zmorzeni snem, drzemali momentami niemalże w objęciach Morfeusza, to znów gaworzyli od nowa

Zatanawiam się, jak to było - drzemali momentami, będąc w objęciach Morfeusza, czy jednak drzemali, będąc momentami w jego objęciach, momentami nie będąc. Tekst tego nie uściśla, a mógłby, dodając jeden przecinek. Poza tym stwierdzenie, że gaworzyli od nowa, sugeruje, że gaworzyli już wcześniej. Zastanawiam się, czy robili to drzemiąc, czy jednak delektując się objęciami.

Jednak gdy Żegota, chimeryk, hipochondryk, z chandrą na co dzień niejako zaprzyjaźniony, o z lekka przyprószonej siwiźnie, chodząc w tę i we w tę stronę, tak argumentował niedorzecznie, to głos Hiacynta, hodowcy chartów, obieżyświata, przeobraził się omalże we wrzask.

To, z kolei, zdanie woła - moim zdaniem - o pomstę do nieba.
Po kolei:
"z chandrą niejako na co dzień zaprzyjaźniony" - "niejako na co dzień" jest tu ewidentnym wtrąceniem, powinno więc być oddzielone przecinkami;
"tak argumentował niedorzecznie" - miałoby to sens, gdyby jego argumentację wcześnie opisać, bądź zacytować. Bez jednego słówka "tak" można by to od biedy przyjąć;
"gdy Żegota (...) argumentował, to głos Hiacynta (...) - takie porównanie miałoby rację bytu, gdyby narrator porównywał głosy, bądź sposoby argumentacji adwersarzy, on jednak próbuje porównać sposób argumentacji, tudzież cechy zewnętrzne i charakteru jednego z zajęciem, upodobaniami i głosem drugiego. To tak, jakby porównywał szybkość biegu żółwia z kolorem tulipanów. Wybaczcie, ale to do mnie nie trafia.

Zdań z podobnymi uchybieniami jest w dyktandzie więcej, chyba jednak mija się z celem dalsze ich wyłuskiwanie.
Oczywiście to drobiazgi, w końcu chodzi o dyktando i ważne są słowa z "ó" "rz" itp. Tylko potem, ludzie wykształceni na takich dyktandach, podają nam (na przykład) wiadomości, tworząc przy okazji, jakże często przeklinaną, nowomodę, w ich opinii bowiem nie o błędy chodzi, tylko o wagę przekazywanych niusów. To właśnie chę wykazać, pisząc o konieczności posługiwania się polszczyzną poprawną nie w jednym tylko, wybranym sensie, ale we wszystkich jej aspektach i to miałem na myśli, próbując wysłać pana profesora na naukę. Zdał się - jak widać - zapomnieć, że nie samą ortografią język stoi. Gdybym był wydawcą, w życiu nie przepuściłbym takiego tekstu do druku bez ingerencji redaktora, niezależnie od tego, czyjego byłby autorstwa.
Na koniec dodam, że, choć wcześniej nie miałem pojęcia, kim jest autor dyktanda, swojego zdania odnośnie jakości i poprawności tekstu nie zmieniłem, dowiadując się o szerokiej gamie tytułów jego nazwisko poprzedzającej. Tytuły, to jeszcze nie patent na doskonałość, jak widać.
Jeśli ktoś jest odmiennego zdania i na jego poparcie ma coś więcej, niż osobę autora, chętnie o nim przeczytam.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Dyktando

#9 Post autor: Patka » 05 cze 2016, 14:16

Dyktando mocno przesadzone, chyba jego autor chciał się pochwalić swoim stylem. Sama brałam jakiś czasu temu w dyktandzie, które było w miarę normalne.

Mnie najbardziej zaskoczył fakt, że zwycięzcą została niewidoma osoba. Jak ona to pisała? Niby da się pisać z zamkniętymi oczami, ale później ciężko wrócić do jakiegoś słowa, poprawić je itp. Chyba że to tylko moja wyobraźnia tego nie ogarnia. Tak czy siak, należy się szacunek, pewnie widzącym uczestnikom dyktanda zrobiło się głupio.

Awatar użytkownika
Koleś
Posty: 485
Rejestracja: 31 mar 2016, 9:22

Re: Dyktando

#10 Post autor: Koleś » 05 cze 2016, 18:17

Językoznawca nie musi być literatem, a dyktando ma służyć umieszczeniu w nim jak największej liczby pułapek ortograficznych. To tylko tekst do konkretnego, jednorazowego użytku, a nie wydawania w formie książkowej. Dyktanda często mają formę absurdalną, to nie musi być opowiadanie, chociaż oczywiście, może.

W podanym przeze mnie linku, artykuł jest autorstwa pana Malinowskiego, który nie jest profesorem, on tylko prowadzi poradnię językową na łamach "Angory", więc nie są to wyjaśnienia autora tego dyktanda (przynajmniej takie odniosłem wrażenie).

Zasady pisowni uzgadnia Rada Języka Polskiego, w której skład wchodzi autor tego dyktanda. Gdyby popełnił w nim błędy, to pokryłby hańbą całą Radę, więc podejrzewam, że bardzo uważnie je pisał, w końcu ma ogromny wpływ na to, jak my mamy pisać. Jest jednym z tych, którzy ustalają reguły i zasady, do których powinniśmy się stosować pisząc i mówiąc w języku polskim.
Właściwie nikogo nad nim nie ma, kto mógłby go opieprzyć, największe autorytety języka polskiego są jego kolegami z Rady. Gdyby popełnił jakieś rażące błędy (nawet składniowe), to po prostu, wywaliliby go z RJP do tego publicznie przepraszając, że taki koszmarek napisał ktoś z ich grona, a do tego nie doszło (nic mi o tym nie wiadomo). To nie jest dyktando napisane przez jakąś polonistkę z liceum, tylko przez faceta, który stoi na straży tego, jak mamy mówić i pisać.
"Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty." F. Zappa
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów." S. Lem

ODPOWIEDZ

Wróć do „KĄCIK PORAD”