#3
Post
autor: Sede Vacante » 05 wrz 2012, 6:48
Hmmmm.
Na pewno poruszany temat na idealną dla mnie satyrę powinien być dramatyczny. Żadne tam satyry na lampki choinkowe, czy stoisko z obuwiem koloru nieokreślonego.
Polityka, wojna, religia, egoizm, nienawiść, itp, itd.
Wydawałoby się pewnie, że satyra, czyli boki zrywać.
Powinno być śmiesznie. Bardzo śmiesznie.
Ale poruszając trudny temat, słuchający, czytający moim zdaniem powinien śmiać się...przez łzy.
Zaskoczony, zatrwożony tym jak prawdziwa jest opowieść. Jak bardzo dużo brutalnej prawdy kryje się pod humorem.
Nic co tylko śmieszy.
Coś po czym czytelnik zadaje sobie długo pytanie, czy powinien się śmiać, bo mnóstwo do tego powodów w satyrze, czy może powinien zapłakać, bo pod płaszczykiem humoru przebija smutek naszego świata.
Coś co utkwi tak głęboko w pamięci, że będzie chciał jeszcze raz do tego wrócić. Z lekkim niepokojem, bo wie, że będzie nie tylko do śmiechu.
Nie wiem czy dobrze rozkminiam, ale tak sobie wyobrażam dobrą satyrę.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"