Metafory dopełniaczowe
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Metafory dopełniaczowe
Metafory dopełniaczowe to temat rzeka. Chodzi generalnie o metafory oparte na konstrukcji dopełniaczowej (kogo? czego?). Normalnie istnieje wiele takich wyrażeń w języku, np. brzeg rzeki, światło księżyca itp. Nierzadko stały się idiomami, frazeologizmami.
Tradycyjna poetyka na nich bazowała, zresztą wielu obecnie piszących i uznanych autorów ich używa (chociażby Ewa Lipska). Tym niemniej uważa się, że są one najprostszym sposobem budowania paraleli między nieraz odległymi znaczeniowo pojęciami, banalną metodą eksponowania analogii oraz podobieństw. To takie pójście myśli na skróty, bo w gruncie rzeczy te analogie i skojarzenia mają swój układ logiczny i odzwierciedlenie sposobu ich powstawania jest ciekawsze, niż prezentacja efektu końcowego ("dopełniaczówki").
Obecnie modne są za to metafory narzędnikowe - zamiast powiedzieć chociażby - "blask owoców" (taki mi przyszedł przykład do głowy) - to np. "owoce pachniały blaskiem", lub coś w ten deseń. Trochę w tym jest na pewno maniery, ale jednak posiadającej swoje uzasadnienie. Chodzi o to, aby zamkniętą w prymitywnej "dopełniaczówce" semantyczną grę rozpisać, nadać jej określony przebieg i zdynamizować. Powinowactwo pojęć może funkcjonować w sposób różnorodny, nie tylko jako "pochodna" (bo do tego sprowadza się użycie dopełniaczy).
Według mnie dopełniaczówki są też metaforami "nieruchomymi", podczas gdy ubranie tego samego obrazu w bardziej precyzyjną formę (na przykład mikro-narracji) ożywia go, zmusza go do "opowiedzenia samego siebie" - jak w przykładzie z "blaskiem owoców". Konieczność użycia czasownika wprowadza ruch, akcję, "dzianie się"...
Wyrażenia dopełniaczowe są nadto bardzo często patetyczne, a gdy jest ich generalnie zbyt dużo w jednym utworze, powodują, że jest on przeładowany obrazami, w których natłoku rozpływa się główna idea tekstu. Myśl czytelnika nie ma kiedy odetchnąć, odpocząć, bez przerwy jest bombardowana wizjami, a pejzaż liryczny staje się nieprzyzwoicie pstrokaty.
W moim odczuciu dopuszczalne są "dopełniaczówki" proste, niewymyślne, właściwie nawet nie będące metaforami, jak choćby wspomniany już wcześniej "brzeg rzeki", lub utarte frazeologizmy ("zbieg okoliczności"), ewentualnie wyrażenia ze słownictwa fachowego ("monitor oddechu" - z terminologii medycznej). Wtedy nie ma udziwnienia.
Takie mam przemyślenia odnośnie dopełniaczówek. Podsumowując, współcześnie się od nich odchodzi i mają one ogromną rzeszę zagorzałych przeciwników. Skądinąd pojawiają się też głosy, że to metafory takie, jak każda inna i że bezmyślne hołdowanie trendom zubaża arsenał dozwolonych obecnie środków obrazowania poetyckiego.
Więc jak to z tymi metaforami dopełniaczowymi jest? Pytam tutaj Was bardziej o osobiste zdanie: lubicie je? podobają się Wam? Uważacie, że niesłusznie znalazły się "na indeksie"?
Pozdrawiam,
Glo.
Tradycyjna poetyka na nich bazowała, zresztą wielu obecnie piszących i uznanych autorów ich używa (chociażby Ewa Lipska). Tym niemniej uważa się, że są one najprostszym sposobem budowania paraleli między nieraz odległymi znaczeniowo pojęciami, banalną metodą eksponowania analogii oraz podobieństw. To takie pójście myśli na skróty, bo w gruncie rzeczy te analogie i skojarzenia mają swój układ logiczny i odzwierciedlenie sposobu ich powstawania jest ciekawsze, niż prezentacja efektu końcowego ("dopełniaczówki").
Obecnie modne są za to metafory narzędnikowe - zamiast powiedzieć chociażby - "blask owoców" (taki mi przyszedł przykład do głowy) - to np. "owoce pachniały blaskiem", lub coś w ten deseń. Trochę w tym jest na pewno maniery, ale jednak posiadającej swoje uzasadnienie. Chodzi o to, aby zamkniętą w prymitywnej "dopełniaczówce" semantyczną grę rozpisać, nadać jej określony przebieg i zdynamizować. Powinowactwo pojęć może funkcjonować w sposób różnorodny, nie tylko jako "pochodna" (bo do tego sprowadza się użycie dopełniaczy).
Według mnie dopełniaczówki są też metaforami "nieruchomymi", podczas gdy ubranie tego samego obrazu w bardziej precyzyjną formę (na przykład mikro-narracji) ożywia go, zmusza go do "opowiedzenia samego siebie" - jak w przykładzie z "blaskiem owoców". Konieczność użycia czasownika wprowadza ruch, akcję, "dzianie się"...
Wyrażenia dopełniaczowe są nadto bardzo często patetyczne, a gdy jest ich generalnie zbyt dużo w jednym utworze, powodują, że jest on przeładowany obrazami, w których natłoku rozpływa się główna idea tekstu. Myśl czytelnika nie ma kiedy odetchnąć, odpocząć, bez przerwy jest bombardowana wizjami, a pejzaż liryczny staje się nieprzyzwoicie pstrokaty.
W moim odczuciu dopuszczalne są "dopełniaczówki" proste, niewymyślne, właściwie nawet nie będące metaforami, jak choćby wspomniany już wcześniej "brzeg rzeki", lub utarte frazeologizmy ("zbieg okoliczności"), ewentualnie wyrażenia ze słownictwa fachowego ("monitor oddechu" - z terminologii medycznej). Wtedy nie ma udziwnienia.
Takie mam przemyślenia odnośnie dopełniaczówek. Podsumowując, współcześnie się od nich odchodzi i mają one ogromną rzeszę zagorzałych przeciwników. Skądinąd pojawiają się też głosy, że to metafory takie, jak każda inna i że bezmyślne hołdowanie trendom zubaża arsenał dozwolonych obecnie środków obrazowania poetyckiego.
Więc jak to z tymi metaforami dopełniaczowymi jest? Pytam tutaj Was bardziej o osobiste zdanie: lubicie je? podobają się Wam? Uważacie, że niesłusznie znalazły się "na indeksie"?
Pozdrawiam,
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Metafory dopełniaczowe
Stąd logiczny wniosek, że metafory dopełniaczowe są niemodne.Gloinnen pisze:Obecnie modne są za to metafory narzędnikowe
Myślę, że dotknęłaś sedna sprawy. Wiele środków wyrazu, wiele słów, wiele znaczeń wreszcie, swoją świetność ma za sobą, a to za sprawą mody. Czy jednak moda ma być wyznacznikiem dobrej poezji? A czy jest wyznacznikiem wygodnych butów? Obawiam się, że nie.
Każda moda mija, każda też wraca. W swoim życiu miałem okazję przeżywać trzykrotny renesans krótkich spódniczek, słynny powrót rocka w latach osiemdziesiątych, wreszcie powrót długich, prostych włosów u pań, po szaleństwach z najróżniejszymi, lokowanymi wariacjami.
Te spostrzeżenia pozwalają mi spokojnie omijać modę mniej, lub bardziej szerokim łukiem.
W sztuce natomiast, jak wszyscy wiemy, wraz ze zmieniającymi się epokami, zmieniały się style. W każdej sztuce. Czy fakt, że po mrocznym średniowieczu, nastał renesans świadczy o tym, że sztuka renesansu była lepsza? Czy wiersze romantyczne są gorsze od wierszy młodopolskich? Czy wreszcie obrazy Picassa są lepsze od obrazów Leonarda?
Na pewno nie. Rzecz w tym, że zawsze, w każdej epoce powstawały utwory zgodne z modą i zdecydowanie od niej odstające. Niestety, te niemodne najczęściej ginęły w powodzi owczego pędu. Dziś jest to samo. Na świecie powstaje masa bardzo dobrych wierszy, napisanych z użyciem wyklętych środków artystycznych, nikt ich jednak nie drukuje, nie rozpowszechnia, bo jako dalekie od uznania (skądinąd współczesnej, więc hołdującej aktualnej modzie) krytyki, są niesprzedawalne.
Dziś proponujesz nam, Glo, metafory narzędnikowe, zdecydowanie bardziej rozbudowane od dopełniaczowych. Jak to się ma do - niedawno przez Ciebie postulowanego - minimalizmu? Czy aby nie jest tak, że wszystkiego należy próbować, ale z umiarem? Wierszy nie przegadywać, ale też nie skracać do granic absurdu, używać dobrych metafor, niezależnie od ich proweniencji, wreszcie stosować inwersje, czy anafory w miejscu i w sposób dla nich odpowiedni?
Moim zdaniem środki artystyczne powstały po to, żeby je stosować. Czynienie się bowiem, w jakimkolwiek sensie, niewolnikiem mody, zmienia nas w tępe, z bezmyślnym bekiem idące na rzeź, barany.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Metafory dopełniaczowe
Myślę, że dużo w tym racji. To tak jak stanąć przed ścianą poobwieszaną obrazami. Nie intryguje a rozprasza, dużo większe wrażenie robi pojedynczy obraz gdyż ma on szansę zaistnieć w umyśle i uruchomić jego mechanizmy.Gloinnen pisze:gdy jest ich generalnie zbyt dużo w jednym utworze, powodują, że jest on przeładowany obrazami, w których natłoku rozpływa się główna idea tekstu. Myśl czytelnika nie ma kiedy odetchnąć, odpocząć, bez przerwy jest bombardowana wizjami,
Z takimi stwierdzeniami jak "dopuszczalność" osobiście byłbym ostrożny. Te wyrażenia, które wymieniasz są naturalne i niezbędne w języku opisowym i próba ich omijania uszczuplałaby tylko zasób środków w dyspozycji piszącego. Natomiast typowe metafory, czyli połączenia niekonwencjonalne np. zamiast brzeg rzeki - brzeg samotności, wymagają dużego wyczucia i umiaru (być może również z powodu przesytu nimi w przeszłości) - jeśli nie chce się być bardzo wtórnym i popełniać językowych kalek. Osobiście też wolę narracyjne formy zamiast typowych zlepek, czy to dopełniaczowych czy narzędnikowych, jednak trzeba przyznać, że i wśród nich zdarzają sie perełki. Jeśli są dobrze wplecione w tekst mogą robić imo, jak najlepsze wrażenie i spełniać swoją rolę. Generalnie chodzi chyba o szukanie złotego środka, a nie hołdowanie, jakiemuś jednemu, ulubionemu, językowemu przyrządowi.Gloinnen pisze:W moim odczuciu dopuszczalne są "dopełniaczówki" proste, niewymyślne, właściwie nawet nie będące metaforami, jak choćby wspomniany już wcześniej "brzeg rzeki", lub utarte frazeologizmy ("zbieg okoliczności"), ewentualnie wyrażenia ze słownictwa fachowego ("monitor oddechu" - z terminologii medycznej). Wtedy nie ma udziwnienia.
-
- Posty: 367
- Rejestracja: 03 lip 2012, 23:34
- Lokalizacja: Kraków/Gdańsk
Re: Metafory dopełniaczowe
Ostatnio zachwyciła mnie dopełniaczówka u Herberta: "generałowie atleci władzy despoci" (Pan Cogito o cnocie). Myślę, że dobra metafora dopełniaczowa nie jest zła ;)
Re: Metafory dopełniaczowe
muszę się przyznać bez bicia czy z biciem, nie wiem sami oceńcie, ale nigdy nie wiedziałam co to jest
i pisząc wiersze może ich używam, nie wiem, wiem tylko tyle, że metafora dopełniaczowa naraża na krytykę, Rzeczywiście miewa wady. Może szpecić wiersz.
i pisząc wiersze może ich używam, nie wiem, wiem tylko tyle, że metafora dopełniaczowa naraża na krytykę, Rzeczywiście miewa wady. Może szpecić wiersz.
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Metafory dopełniaczowe
Nie wiesz co to jest, ale wiesz, że może szpecić?:)
Ja też nie mam pojęcia o wielu zasadach pisania, czy jakichś terminach i wiem, że bardzo źle, ale jednak.. Kiedyś to nadrobię.
Ja też nie mam pojęcia o wielu zasadach pisania, czy jakichś terminach i wiem, że bardzo źle, ale jednak.. Kiedyś to nadrobię.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
Re: Metafory dopełniaczowe
wiem, że może szpecić, bo korzystałam z innych portali i wiem jak niektórzy na to reagują
nie ukrywam, że też nadrobię, moją niewiedzę
nie ukrywam, że też nadrobię, moją niewiedzę
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Metafory dopełniaczowe
Dziwne. "Nie wiem co to jest, ale wiem jak niektórzy na to reagują...".
Ok, nie wnikam bardziej, to nie na moja głowę
Bez urazy.
Ok, nie wnikam bardziej, to nie na moja głowę
Bez urazy.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: Metafory dopełniaczowe
SYNTETYCZNIE : metafora dopełniaczowa to nic innego jak skojarzenie dwóch rzeczowników przy czym drugi jest w formie dopełniaczowej np:
stos metafor
góra radości
lustro wyobraźni
koral tęsknoty .............itd
stos metafor
góra radości
lustro wyobraźni
koral tęsknoty .............itd
Re: Metafory dopełniaczowe
Bywało się na innych portalach literackich.Sede Vacante pisze:Dziwne. "Nie wiem co to jest, ale wiem jak niektórzy na to reagują..."