#20
Post
autor: atma » 06 mar 2012, 5:45
Problem polega na tym, że jak tu zauważono większość osób skupionych jest na swoich prywatnych problemach i sam z nimi walczy wydając mnóstwo pieniędzy. Miladora napisała o walce z administratorem obiektu. Teraz pytanie - czy ów administrator zarządzał jedynie jednym obiektem? Jeśli wieloma, to warto zrzeszyć się w stowarzyszenie lokatorów i podjąć walkę wspólnie - wówczas łatwiej wygrać - nie walczy przysłowiowy Kowalski, ale grupa osób, mając te same zarzuty.
Inna rzecz - sporo osób ogląda telewizję skupiając się na tym co dzieje się"na górze". Wówczas trudno jest wpływać na decyzje, bo jak można wpłynąć na ostateczny wydźwięk ustawy? Niewiele jednak osób zdaje sobie sprawę, że sporo rzeczy określających nasz byt zaczyna się "na dole". Podział administracyjny kraju określił - sołectwa, miasta, gminy, powiaty, województwa. W sołectwach ludzie już wyszkolili się w planowaniu i dzieleniu funduszy sołeckich jakie otrzymują na rok. Średnio - niewielkie miejscowości ponad sto osób otrzymują około 10 tys. zł i muszą je rozplanować już rok wcześniej. Mieszkańcy miast i gmin planują swoje wydatki do końca roku. Do tego czasu muszą być zaplanowane wszystkie zadania i inwestycje łącznie z pokryciem finansowym - i teraz pytanie ilu z was tak bardzo pragnących wpłynąć na rzeczywistość uczestniczy w sesjach, zna swoich radnych, zna przewodniczących rad osiedli i ilu z was wnosiło własne pomysły i rozwiązania, walczyło o swoje sprawy na forum publicznym. A przecież to radni ustalają wysokość podatków od nieruchomości, które płacicie, wysokość opłat za przedszkole, wyznaczają miejsca parkingowe i wysokość opłat za nie itd. Ilu z was uczestniczy w sesjach rad powiatów, które decydują o dostępności do specjalistki, kondycji szpitali, szkół średnich.
Można zakładać stowarzyszenia i na ich prosperowanie można otrzymać dofinansowanie z gminy, powiatu, województwa, albo programów unijnych. Wiele można - tylko trzeba wiedzieć, że decydenci to nie tylko ci z ekranu telewizora, a czasami to też nasi sąsiedzi. O czym ja jednak piszę, skoro większość uważa, że władzę ma burmistrz, starosta, prezydent, a nie rady, Sejm i Senat?
Co do Owsiaka - owszem zgadzam się, że dużo pomaga, pytanie tylko czy to my powinniśmy zbierać na sprzęt, wszak już płacimy na służbę zdrowia i z tego powinien być zakupiony sprzęt.
Wciąż słychać, że nie ma pieniędzy i tu rodzi się pytanie - skoro nie ma to dlaczego aż tak bardzo rozbudowana jest biurokracja i czy koniecznie potrzebne są marmury w instytucjach, gdy nie ma na pomoc dla dzieci?
Inna rzecz, że my jako społeczeństwo godzimy się na trzynastki, czternastki, Kartę Nauczyciela (prezent Jaruzelskiego - tak wiem urażę wiele osób zapewne) ustawowe nagrody, premie, moc instytucji, które są niewydolne (patrz Sanepid i sól), pozostawienie administracyjnego podziału instytucji z czasów 49 województw, gdy od dawna mamy 16 (45 sądów okręgowych z podziałem terytorialnym sprzed reformy administracyjnej i każdy z nich jest samodzielną jednostka działającą na terenach sprzed reformy), dublowanie kompetencji: urzędy wojewódzkie i agencje nieruchomości zarządzające skarbem państwa itd. - nie interesuje to większości Polaków, godzimy się na to i mamy to, co mamy.
Pozwoliliśmy zniszczyć wiele zakładów, bo były "komunistyczne", dzisiaj są ruiny, strukturalne bezrobocie, wyjazdy zagranicę i erosieroty. Na wiele decyzji ma wpływ "lokalna władza" I teraz paraodoks - idziemy na wybory, wybieramy burmistrza - opłacamy jego pensję z naszych podatków a potem na kolanach prosimy o cokolwiek, albo ze strachu nie prosimy, tak samo z radnymi - a przecież burmistrz, starosta - są "od roboty" bo władza uchwałodawczą są radni. I po 20 latach demokracji wiele osób tego nie rozumie w tym sami radni rodem z czasów PRL. Tu jest problem - że pozwalamy by do władzy dostawali się niekompetentni ludzie bez kręgosłupów moralnych - pozwalamy głosując na nich, bo... ładnie wyglądają z plakatu. Pretensje i żal można mieć tylko do siebie, gdy się nie głosuje - też.
I odpowiadając na pytanie - czy coś zrobiłam? Sporo, nie chcę mówić co, i dalej - dlaczego? By ludziom i mnie żyło się lepiej. Bo jeśli ludziom będzie lepiej i mnie - to będziemy dla siebie bardziej życzliwi i będzie żyło nam się przyjemniej. I od razu - nie jestem w żadnej radzie ani strukturach samorządowych.
Cóż z tego, że słoń silny, jeśli sam przynosi łańcuch, którym go wiążą