Konia z rzędem, kto potrafi wyznaczyć granice, zdefiniować np. zniesławienie.skaranie boskie pisze: Może nim być obrażanie, bądź zniesławianie konkretnych osób w tejże satyrze.
Nie, żebym popierała radosne wypisywanie obelżywych paszkwili, natomiast każde kurewstwo da się polemicznie obronić, o ile w umiejętny sposób zmanipuluje się fakty, argumenty, nawet własne słowa. Ktoś - za przeproszeniem - puści bąka w salonie, ale jeśli zrobi odpowiednią minę niewiniątka, albo pokaże palcem innego winowajcę, albo zacznie odwracać uwagę innych salonowiczów od nieznośnego smrodu - łatwo wykręci się od odpowiedzialności. Ba, znajdzie na pewno jakiegoś kozła ofiarnego, bądź też doprowadzi do tego, iż wszyscy uwierzą w to, że żadnego bąka nie było.
Są tacy, co w tym przodują, a naiwni, prostolinijni oponenci w dobrej wierze koncertowo się podkładają.
Istnieje jeszcze coś takiego, jak ludzka przyzwoitość, natomiast to waluta dawno przeterminowana. Jeśli chodzi o walkę polityczną - absolutnie bez wartości. Upokorzenie zaś osób, które wierzą w jakieś ideały (nieważne - prawicowe, lewicowe czy inne), ma na celu wywołanie, wytworzenie określonego klimatu, w którym puszczanie bąków będzie ok. W końcu, jeśli wszystkich obrzuci się gównem, to fetorek jednego nędznego pierdnięcia nikomu już nie będzie przeszkadzał.