To ty nadal uważasz obóz obecnie rządzący za prawicowy? Przecież w ich genach aż kipi od tęsknoty za PRL, obecnie podpartej pozorami "miłości bliźniego", czyli religii z Bogiem o którego pomoc prosili podczas zaprzysiężenia. Obóz ten w taki sam sposób szanuje tegoż Boga, jak i Konstytucję na którą właśnie przysięgali.nie pisze:Ciekawe, kiedy się zorientujesz, lczerwosz, że spełnienie czysto lewicowego i socjalistycznego postulatu to cena za wygrane wybory; postulatu całkowicie sprzecznego z prawicową, elitarystyczną, autorytarną wizją państwa, która mimo zasłony w postaci "500 zeta" i tak jest realizowana; że nacjonalistyczna izolacja na arenie międzynarodowej nie sprawi, że znikną fatalne skutki rozpasanego do granic kapitalizmu; albo że proces koncentracji kapitału w rękach jednego procenta najbogatszych ludzi można zatrzymać za pomocą wprowadzenia międzynarodowego podatku progresywnego od majątku, czego nie da się realizować bez tworzenia i funkcjonowania szerokich związków gospodarczo-politycznych, takich jak UE.
500 złotych na dziecko
Re: 500 złotych na dziecko
Re: 500 złotych na dziecko
.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 18:57 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: 500 złotych na dziecko
Strony lewica i prawica pomieszały się już dawno. Lewica to socjaliści i komuniści a właściciele ziemscy i przemysłowi, kler, arystokracja to prawica - zgodnie z marksowskim i nieco uproszczonym podziałem.
Tyle tylko, że nomenklatura PRL korzystała z prerogatyw właścicielskich, co dawało jej wiele praw a mało odpowiedzialności. Jednak miała możliwość dysponowania środkami produkcji, zatem nie była lewicą.
Na koniec jednak postanowiła się uwłaszczyć, czego dokonała pod okrągłym stołem. Nieprzypadkowe były liczne prywatyzacje przez upadłość, do czego doprowadzało kierownictwo zakładów pracy, po czym je przejmowało na własność za bezcen. I powstała tzw. lewica bogatych właścicieli. Stale posługująca się słowem socjalizm
Drugi rodzaj lewicy to ukierunkowanie socjalne w znaczeniu działań poprawiających poziom życia tzw. szarego obywatela. Można by nadal mówić o socjalizmie, gdyby nie fatalna spuścizna po tzw. realnym socjalizmie rodem z PRL. Redystrybucja środków finansowych by dawać biednym a zabierać bogatym. Taki miał być socjalizm, co się okazało utopią, więc czym prędzej zaprowadzono kapitalizm, lecz o zupełnie nieludzkiej twarzy. Dziki, okrutny, prawicowy według standardów XIX wieku. Takiego już dawno nie ma w Europie Zachodniej a nawet w Stanach.
Trzeci rodzaj lewicy to tzw. lewactwo. Dla nich nie są istotne sprawy finansowe, oni mają dość pieniędzy, istotna jest szeroko pojęta wolność. Od podatków, od państwa, od Kościoła. Od płci. Od nakazów i zakazów moralnych i tradycji.
Cała reszta to prawica. AK i spadkobiercy jej zasług, katole, mohery, narodowcy a nawet kibole.
Czy Petru jest prawicowy? Sadząc po zasobach finansowych i poparciu finansjery - tak. Ale coś za łatwo dogaduje sie z lewica pierwszego i trzeciego rodzaju. A jest przeciw lewicy drugiego rodzaju
Więc jak ktoś teraz szydzi sobie z prawicy alb z lewicy, to nie wiem z kogo tak naprawdę. Dobrze by było to jeszcze dokładniej zdefiniować. A PiS, PO to lewica czy prawica?
To pomieszanie wpłynęło na moją odpowiedź użytkownikowi nie - używa pojęć wg starej definicji do współczesnych formacji. Że mu się wszystko pomieszało, nic dziwnego.
Czy o lewicowości decyduje własność środków produkcji. Może stale, a może już nie? Więc co?
Tyle tylko, że nomenklatura PRL korzystała z prerogatyw właścicielskich, co dawało jej wiele praw a mało odpowiedzialności. Jednak miała możliwość dysponowania środkami produkcji, zatem nie była lewicą.
Na koniec jednak postanowiła się uwłaszczyć, czego dokonała pod okrągłym stołem. Nieprzypadkowe były liczne prywatyzacje przez upadłość, do czego doprowadzało kierownictwo zakładów pracy, po czym je przejmowało na własność za bezcen. I powstała tzw. lewica bogatych właścicieli. Stale posługująca się słowem socjalizm
Drugi rodzaj lewicy to ukierunkowanie socjalne w znaczeniu działań poprawiających poziom życia tzw. szarego obywatela. Można by nadal mówić o socjalizmie, gdyby nie fatalna spuścizna po tzw. realnym socjalizmie rodem z PRL. Redystrybucja środków finansowych by dawać biednym a zabierać bogatym. Taki miał być socjalizm, co się okazało utopią, więc czym prędzej zaprowadzono kapitalizm, lecz o zupełnie nieludzkiej twarzy. Dziki, okrutny, prawicowy według standardów XIX wieku. Takiego już dawno nie ma w Europie Zachodniej a nawet w Stanach.
Trzeci rodzaj lewicy to tzw. lewactwo. Dla nich nie są istotne sprawy finansowe, oni mają dość pieniędzy, istotna jest szeroko pojęta wolność. Od podatków, od państwa, od Kościoła. Od płci. Od nakazów i zakazów moralnych i tradycji.
Cała reszta to prawica. AK i spadkobiercy jej zasług, katole, mohery, narodowcy a nawet kibole.
Czy Petru jest prawicowy? Sadząc po zasobach finansowych i poparciu finansjery - tak. Ale coś za łatwo dogaduje sie z lewica pierwszego i trzeciego rodzaju. A jest przeciw lewicy drugiego rodzaju
Więc jak ktoś teraz szydzi sobie z prawicy alb z lewicy, to nie wiem z kogo tak naprawdę. Dobrze by było to jeszcze dokładniej zdefiniować. A PiS, PO to lewica czy prawica?
To pomieszanie wpłynęło na moją odpowiedź użytkownikowi nie - używa pojęć wg starej definicji do współczesnych formacji. Że mu się wszystko pomieszało, nic dziwnego.
Czy o lewicowości decyduje własność środków produkcji. Może stale, a może już nie? Więc co?
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: 500 złotych na dziecko
Dzięki polityce rządowej (brak podatku) mamy zatrzęsienie banków. Można wybierać, przenosić się nawet z zadłużeniem do innych. Zyskają nowych klientów te banki, które będą obciążać najmniej albo wcale nie podniosą opłat.skaranie boskie pisze:Każdy podatek nałożony na banki zapłacą jego klienci.
Sprawa gazu to też nie jest kwestia wyłącznie umiejętności negocjacji.
Na jego cenę składa się kilka czynników, m. in. łączna kwota zakupu.
Ja pracuję w transporcie i ze swojego podwórka wiem, że ceny w negocjowaniu ceny frachtu ważną rolę pełnią numery rejestracyjne pojazdu. Najmniej biorą Rumuni, Bułgarzy i - wstyd się przyznać - Polacy. Powód? Stosunkowo niskie podatki i darmowa siła robocza. Gaz nam sprzedają drożej, bo wiedzą, że po dodaniu naszych podatków, będzie on i tak tańszy dla końcowego odbiorcy, niż w wymienionych przez Ciebie krajach. I tak właśnie jest. Poza tym, kontrakty z Gazpromem podpisuje importer, nie rząd. To za komuny rządy podpisywały kontrakty nawet z małymi firemkami z zagranicy.
Bezpieczeństwo energetyczne państwa to nie zakup spinaczy czy samochodów. Importer w sprawie gazu ściśle współpracował z rządem. Tzn. Pawlak czy Tusk decydowali.
http://finanse.wp.pl/kat,1033781,title, ... aid=116363
http://wpolityce.pl/polityka/129671-za- ... -sieczinem
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: 500 złotych na dziecko
No i od pięciu paczek na latorośl przeszliśmy niemal niepostrzeżenie do strategii gospodarczej i definicji formacji lewicowych. Tempo iście stachanowskie. Mało, iście PiS-owskie.
Spróbuję na chwilę, o ile mi pozwolicie, wrócić do meritum.
Pięć stów na dziecko. Ratunek dla narodu, czy początek jego końca?
Otóż ani jedno, ani drugie.
Ludzie bowiem, którzy zdecydują się na wielodzietność zainspirowani oną dotacją, to ci sami ludzie, którzy na identyczną wielodzietność zdecydują się i bez niej. Logicznie myślący człowiek nie zmajstruje sobie bachorka tylko po to, żeby inkasować comiesięczną jałmużnę, tym bardziej, że nikt mu nie zaręczy, iż nie zniknie ona wraz z pojawieniem się nowej dziury budżetowej, albo władzy. Jeśli komuś rzeczywiście leży na sercu (nieważne, po której stronie je nosi) wzrost dzietności Polaków, powinien zadbać o stan finansów... prywatnych. Tak, prywatnych. O stan portfeli Polaków, którego nie da się nawet podreperować (a co dopiero uzdrowić) obietnicą nawet kilku milionów złotych na kolejne dziecko. Proszę zwrócić uwagę, że przeciętny Kowalski wykonuje tę samą pracę dla swojego pracodawcy, co przeciętny Schmidt, czy inny Amerykanin, w zamian dostając jedynie okruchy z pańskiego stołu.
Warto przy tym przypomnieć, iż za wyklętej komuny rodziło się tak dużo tego drobiazgu, że trzeba było tysiąc szkół zbudować... Nie wiecie czasem dlaczego?
Są różne teorie. Jedna z nich mówi, że gdzie bieda tam dużo dzieci. Niestety, rzeczywistość jej nie potwierdza. W Polsce mamy biedę, a dzieci nawet na lekarstwo. Może więc warto popracować nad bezpieczeństwem socjalnym (żeby nie rzec - egzystencjalnym) Polaków, zamiast kupować ich głosy za obiecane gruszki na księżycu?
I tu widzę pole do popisu dla kreatywnych polityków, choć ich kreatywność nie musi być nazbyt górnolotna. Dwa są bowiem sposoby na poprawienie kondycji finansowej obywateli. Warto zastosować każdy z nich oddzielnie, ale najlepiej oba łącznie. Pierwszy to absolutna likwidacja umów śmieciowych i wprowadzenie minimalnego wynagrodzenia za pracę równego, lub wyższego, niż niemieckie, drugi, to odcięcie od cycka pewnej instytucji, która corocznie wysysa z budżetu więcej, niż nauka i obronność razem wzięte. Nie napiszę, co to za instytucja, bo... bo nie. Zacytuję tylko jej - domniemanego - pierwszego szefa - kto ma oczy, niech patrzy, kto ma uszy, niech słucha.
Spróbuję na chwilę, o ile mi pozwolicie, wrócić do meritum.
Pięć stów na dziecko. Ratunek dla narodu, czy początek jego końca?
Otóż ani jedno, ani drugie.
Ludzie bowiem, którzy zdecydują się na wielodzietność zainspirowani oną dotacją, to ci sami ludzie, którzy na identyczną wielodzietność zdecydują się i bez niej. Logicznie myślący człowiek nie zmajstruje sobie bachorka tylko po to, żeby inkasować comiesięczną jałmużnę, tym bardziej, że nikt mu nie zaręczy, iż nie zniknie ona wraz z pojawieniem się nowej dziury budżetowej, albo władzy. Jeśli komuś rzeczywiście leży na sercu (nieważne, po której stronie je nosi) wzrost dzietności Polaków, powinien zadbać o stan finansów... prywatnych. Tak, prywatnych. O stan portfeli Polaków, którego nie da się nawet podreperować (a co dopiero uzdrowić) obietnicą nawet kilku milionów złotych na kolejne dziecko. Proszę zwrócić uwagę, że przeciętny Kowalski wykonuje tę samą pracę dla swojego pracodawcy, co przeciętny Schmidt, czy inny Amerykanin, w zamian dostając jedynie okruchy z pańskiego stołu.
Warto przy tym przypomnieć, iż za wyklętej komuny rodziło się tak dużo tego drobiazgu, że trzeba było tysiąc szkół zbudować... Nie wiecie czasem dlaczego?
Są różne teorie. Jedna z nich mówi, że gdzie bieda tam dużo dzieci. Niestety, rzeczywistość jej nie potwierdza. W Polsce mamy biedę, a dzieci nawet na lekarstwo. Może więc warto popracować nad bezpieczeństwem socjalnym (żeby nie rzec - egzystencjalnym) Polaków, zamiast kupować ich głosy za obiecane gruszki na księżycu?
I tu widzę pole do popisu dla kreatywnych polityków, choć ich kreatywność nie musi być nazbyt górnolotna. Dwa są bowiem sposoby na poprawienie kondycji finansowej obywateli. Warto zastosować każdy z nich oddzielnie, ale najlepiej oba łącznie. Pierwszy to absolutna likwidacja umów śmieciowych i wprowadzenie minimalnego wynagrodzenia za pracę równego, lub wyższego, niż niemieckie, drugi, to odcięcie od cycka pewnej instytucji, która corocznie wysysa z budżetu więcej, niż nauka i obronność razem wzięte. Nie napiszę, co to za instytucja, bo... bo nie. Zacytuję tylko jej - domniemanego - pierwszego szefa - kto ma oczy, niech patrzy, kto ma uszy, niech słucha.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: 500 złotych na dziecko
Z tym zadłużeniem to trochę jest inaczej.
Oczywiście liczby nie kłamią, ale trzydzieści kilka milionów dolarów dla władz komunistycznych w dekadzie Gierka było znacznie większym problemem, niż dziesięciokrotność tej sumy dla dzisiejszych. Wówczas najtrudniejszym zadaniem było samo zdobycie tychże dolarów, za które często przepłacano wielokrotnie. Dziś NBP ma rezerwy walutowe znacznie przekraczające zapotrzebowanie wynikające z obsługi zadłużenia, a dochody skarbu państwa są niewspółmierne z osiąganymi w latach siedemdziesiątych ub. wieku.
Jako ciekawostkę dającą obraz kosztów pozyskania dolarów podam przykład z eksportu samochodów marki polski fiat 125p.
Dopóki fiat jeszcze chciał to firmować, auto było sprzedawane właśnie w salonach tegoż fiata. Nówka sztuka była porównywalna cenowo z kilkuletnim oplem, czyli około dwóch - trzech tysięcy papierów. Ponieważ auta były wysoce awaryjne, koszta napraw gwarancyjnych niejednokrotnie przekraczały tę sumę, gdyż ich właściciele za nic nie chcieli ich przywozić do naprawy do Polmozbytu i naprawy owe odbywały się w serwisach fiata za zachodnie pieniądze. Ktoś kiedyś wyliczył, że ostateczna cena sprzedaży jednego auta oscylowała woków jednego dolara. A przecież wyprodukowanie w kraju na pewno było o wiele droższe, nawet, jeśli przyjąć kurs spod Pewexu (wówczas jeszcze Pekao). Jeśli więc próbować spłacać trzydzieści dwa miliony dolarów samochodami, po kursie jeden do jednego, można zrujnować gospodarkę nie tylko Polski, ale i innych, choćby największych potęg gospodarczych świata.
Piszę o tym, żeby uzmysłowić, jak wielkim uproszczeniem, żeby nie powiedzieć naciąganiem, jest porównywanie tamtych długów z obecnymi.
Ale to i tak nijak ma się do rozdawnictwa kasy na dzieci. Ja zawsze będę optował za rozdawaniem wędek, a nie złowionych ryb.
Oczywiście liczby nie kłamią, ale trzydzieści kilka milionów dolarów dla władz komunistycznych w dekadzie Gierka było znacznie większym problemem, niż dziesięciokrotność tej sumy dla dzisiejszych. Wówczas najtrudniejszym zadaniem było samo zdobycie tychże dolarów, za które często przepłacano wielokrotnie. Dziś NBP ma rezerwy walutowe znacznie przekraczające zapotrzebowanie wynikające z obsługi zadłużenia, a dochody skarbu państwa są niewspółmierne z osiąganymi w latach siedemdziesiątych ub. wieku.
Jako ciekawostkę dającą obraz kosztów pozyskania dolarów podam przykład z eksportu samochodów marki polski fiat 125p.
Dopóki fiat jeszcze chciał to firmować, auto było sprzedawane właśnie w salonach tegoż fiata. Nówka sztuka była porównywalna cenowo z kilkuletnim oplem, czyli około dwóch - trzech tysięcy papierów. Ponieważ auta były wysoce awaryjne, koszta napraw gwarancyjnych niejednokrotnie przekraczały tę sumę, gdyż ich właściciele za nic nie chcieli ich przywozić do naprawy do Polmozbytu i naprawy owe odbywały się w serwisach fiata za zachodnie pieniądze. Ktoś kiedyś wyliczył, że ostateczna cena sprzedaży jednego auta oscylowała woków jednego dolara. A przecież wyprodukowanie w kraju na pewno było o wiele droższe, nawet, jeśli przyjąć kurs spod Pewexu (wówczas jeszcze Pekao). Jeśli więc próbować spłacać trzydzieści dwa miliony dolarów samochodami, po kursie jeden do jednego, można zrujnować gospodarkę nie tylko Polski, ale i innych, choćby największych potęg gospodarczych świata.
Piszę o tym, żeby uzmysłowić, jak wielkim uproszczeniem, żeby nie powiedzieć naciąganiem, jest porównywanie tamtych długów z obecnymi.
Ale to i tak nijak ma się do rozdawnictwa kasy na dzieci. Ja zawsze będę optował za rozdawaniem wędek, a nie złowionych ryb.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: 500 złotych na dziecko
No fakt, z obsługą zadłużenia jeszcze nie ma problemu, ale rezerwy nie takie imponujące wobec bilionowego zadłużenia:skaranie boskie pisze:Dziś NBP ma rezerwy walutowe znacznie przekraczające zapotrzebowanie wynikające z obsługi zadłużenia,
http://biznes.pl/waluty/wiadomosci/reze ... nbp/dqm4bn
Mądre podejście i do zrealizowania pod warunkiem, że każdy ma szansę podejścia do morza lub choćby bagienka.skaranie boskie pisze:Ale to i tak nijak ma się do rozdawnictwa kasy na dzieci. Ja zawsze będę optował za rozdawaniem wędek, a nie złowionych ryb.
Dla niektórych to tysiące kilometrów drogi do przebycia od swego naturalnego, patologicznego środowiska, niektórym brak zdrowych nóg, a nawet głów, aby wiedzieć do jakiego kierunku dążyć.
Liberalizm gospodarczy ma także legalnych obrońców państwowej kasy, którzy legalnie decydując o odbiorze wędki, postawią ubogim warunki nie do spełnienia.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: 500 złotych na dziecko
a wszystkie dzieci są takie sameeka pisze:postawią ubogim warunki nie do spełnienia.
czyżbym był lewicującym.Tylko którego rodzaju

- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: 500 złotych na dziecko
PiS i jego zwolennicy to na pewno odmiana lewicy, bo liberalizm gospodarczy to brak państwa solidarnego, ten system twierdzi, że każdy musi umieć walczyć o swoje. Zakłada milcząco równość umiejętności na starcie.
a ja wprowadziłabym podatek od nieposiadania dzieci. Bezdzietni, nie dość że nie ponoszą całego tego trudu bycia odpowiedzialnym za wychowanie potomstwa, lęku związanego z ich życiem (choroby), wyborami (etyka), to jeszcze mają zaoszczędzoną potężną kwotę na własny rozwój i przyjemności.
A będą korzystać z ZUS-ów, usług medycznych, bezpieczeństwa (policja) itd. na które przyszłe (lub już teraz dorosłe dzieci) zaczną płacić podatki.
I dlatego ta zbyt mała kwota (co to jest 500 zł?!) jak najbardziej rodzicom się należy.
Wygodnym nie

A będą korzystać z ZUS-ów, usług medycznych, bezpieczeństwa (policja) itd. na które przyszłe (lub już teraz dorosłe dzieci) zaczną płacić podatki.
I dlatego ta zbyt mała kwota (co to jest 500 zł?!) jak najbardziej rodzicom się należy.
Wygodnym nie
