Dziękuję, Alku za poparcie i linka.
To też świadczy o wymiernej wartości "dobrej zmiany".
Właściwie to pierwszy głos, który nie stawia mnie w opozycji do całego śwaita i... pierwszy merytoryczny.
Nie chcę wspominać nieobecnych, czy Elki, która za jedyny argument podaje wyssaną z palca rewelację, że czytam niemieckie gazety. Muszę jednak zauważyć, że nawet - skądinąd zawsze rozsądnie pisząca - Glo, podważa moje "rewelacje" nie argumentami, tylko oceną sposobu, w jaki je podaję.
Pewnie ma sporo racji, zwłaszcza w przypadku niefortunnych "bachorów". W tym miejscu powinienem przeprosić wszystkich miłośników dzieci, za to, że nie potrafię się zachwycać urokiem niemowlęcej kupki, która dla mnie śmierdzi na równi z dorosłą.
Jest jeszcze jedno określenie, którego użyłem błędnie, choć w cudzysłowie, do czego się z biciem w piersi przyznaję. Przeinaczyłem wypowiedź pana prezesa telewizji, ówczesnego posła PiS, Jacka Kurskiego. Rzeczywiście nie powiedział on nic, o "ciemym motłochu". On powiedział, że "ciemny lud to kupi". Jak widać, kupuje, choć od wypowiedzi minęło sporo lat. Pomyłka jest zapewne skutkiem mojej zaawansowanej demencji, niemniej najserdeczniej za nią przepraszam... motłoch.
Teraz do rzeczy.
Gloinnen pisze:Przy okazji - książka Dickensa to najlepszy dowód, że wyrażenie swojego sprzeciwu, swojej niezgody oraz swojego potępienia dla określonych postaw i sądów nie musi dokonywać się w sposób prostacki i prymitywny, zwłaszcza w gronie osób pretendujących do miana ludzi kultury.
Zapewne - jak zawsze - masz rację, choć moim zdaniem wspomniana, ckliwa opowiastka nijak ma się do rzeczy. Jakoś nie wyobrażam sobie pana Kaczyńskiego, który - zachęcony jakąś bliżej nieokreśloną bożonarodzeniową wizją - nagle powoduje odejście od dewastacji tego, co pokolenie Polaków wypracowało przez ćwierć wieku, niezależnie od tego, jaka opcja nim rządziła. Tu należy dodać, że bohater "Opowieści wigilijnej" zarządzał własnym majątkiem, pan Prezes zaś - póki co - właścicielem Polski nie jest. Przynajmniej nominalnym.
Zostawiając więc na boku nietrafiony przykład, chcę się odnieść do ogółu wypowiedzi we wszystkich zainicjowanych przeze mnie w tym dziale dyskusjach.
Poza ostatnim wpisem Alka, oraz kilku @psika, czy Nie (przepraszam, jeśli kogoś pominąłem - wiadomo, demencja), autorzy wszystkich wpisów za kontrargumenty używają oceny sposobu w jaki podaję fakty, bądź oceny mojej osoby. Jeśli nie na forum, to na pewno na PW zostałem określony nawet antypolakiem. Przypomniało mi to czasy, w których już mnie tym mianem określano. Czasy słusznie minione.
A przecież w swoich tematach podaję fakty. Nie wymyślam ich sobie. One się dzieją. Oczywiście dodaję swój komentarz, bo przecież same fakty każdy może znaleźć w róznych wiadomościach. Byłbym wdzięczny za - choćby i najbardziej kontrowersyjne - kometarze tych faktów przez odpowiadających, zamiast wspomnianej oceny mojej osoby. Nasz regulamin każdemu gwarantuje wolność słowa, dopóki nie przekracza pewnych zasad i praw. Według mnie polega ona na tym, że mogę się z czyimś zdaniem nie zgadzać, ale umożliwiam mu jego wypowiedzenie. W tej kwestii imponuje mi postawa Lczerwosza. Nie chce ze mną polemizować, więc milczy. Ale przynajmniej nie próbuje zamiast faktów (z którymi polemizować nie sposób) dyskredytować mojej osoby, bądź sposobu, w jaki je podaję.
I żeby była pełna jasność.
Użyłem słów:
skaranie boskie pisze:mogę zrozumieć jednego - czy pięćset złotych na bachora potrafi aż tak oślepić, żeby tego wszystkiego nie widzieć?
Czy trzeba łopatologicznie wykładać, że nie mam nic przeciw zasiłkom, tylko przeciw zaślepieniu nimi?
Akurat ustawa o pieniądzach na dzieci, to jedyne, co się PiSowi udalo zrobić dobrego i to na pewno mu będą pamiętać. I na pewno żadna inna opcja, o ile jeszcze za naszego życia jakaś do władzy dojdzie, z tego się nie wycofa. Pytam jedynie, czy w tym celu trzeba było demontować państwo? Tego nie próbował nawet SLD, choć ponoć był z komunistycznego nadania.
I jeszcze jedno.
Gdyby ktoś zadał sobie trud poczytania, co pisałem w tym dziale na długo przed nastaniem kaczyzmu, wiedziałby, że poprzedniej władzy też się ode mnie dostawało, więc nie jestem jej "płatnym piewcą", jak mi też probowano sugerować.