Po zbóju to dobro. Tak jak kolejna opowieść: Bardzo Cię kocham synu, ale Ty musisz udowodnić mi, że też mnie kochasz, przyprowadź więc i zabij swoje dziecko. Tylko wtedy uwierzę w Twoją miłość...jacek placek pisze:może istnieć i iostnieje w Bogu, który tylko w swej nieograniczonej dobroci, pozwolił żyć szatanowi
Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
-
- Posty: 211
- Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
Podpisuję się pod Skarańkiem i Marcepanem.
Legenda o Jezusie momentami jest ciekawa. Ale to legenda jak dla mnie, a już na pewno nie wykorzystana w dzisiejszych czasach. Inna sprawa, że Jacek i Placek z niezwykłą klasą pokazuje na naszym portalu jak "zło dobrem zwycięża"
Nie kontynuuję nawet wątku religijnego, bo to osobny temat, a i nerwów szkoda na bajki.
Wracajmy do pytania zadanego przez Skarańka.
Legenda o Jezusie momentami jest ciekawa. Ale to legenda jak dla mnie, a już na pewno nie wykorzystana w dzisiejszych czasach. Inna sprawa, że Jacek i Placek z niezwykłą klasą pokazuje na naszym portalu jak "zło dobrem zwycięża"
Nie kontynuuję nawet wątku religijnego, bo to osobny temat, a i nerwów szkoda na bajki.
Wracajmy do pytania zadanego przez Skarańka.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
Re: Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
Ani dobro, ani zło nie istnieje.
Tak.
Ciekawe czy ludzi to zrozumieją, chyba nie, bo to półmetafora.
Tak.
Ciekawe czy ludzi to zrozumieją, chyba nie, bo to półmetafora.
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
SamoZuo, aleś uwaliła wykład
I weź się tu odnieś do tego, haha.
I weź się tu odnieś do tego, haha.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
A mogłabyś rozszerzyć tę tezę?SamoZuo pisze:Ani dobro, ani zło nie istnieje.
Tak.
Ciekawe czy ludzi to zrozumieją, chyba nie, bo to półmetafora.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 367
- Rejestracja: 03 lip 2012, 23:34
- Lokalizacja: Kraków/Gdańsk
Re: Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
Co do tematyki zła - widzę, że w wątku króluje manicheizm w "bez-demiurgicznej" wersji. Zło i Dobro jako dwie przeciwstawne siły, wzajemnie się zwalczające i nie mogące istnieć bez siebie nawzajem. Osobiście jestem innego zdania - uważam, że zło nie istnieje jako byt, jako "coś". Jest brakiem, jest pustką, jest niedoskonałością. Żyjemy właśnie w takim podziurawionym, wybrakowanym, felernym świecie. Świat bez zła byłby światem pełnym, doskonałym. Chodzi o to, żeby łatać te dziury, wypełniać je tym, czego zazwyczaj brakuje - czyli Miłością. Zło sprawia zazwyczaj wrażenie czynnego - dzieje się tak, gdy zostanie wyposażone w rzeczy z natury dobre - jak inteligencja czy energia do działania. Nawet tak ohydne zbrodnie jak np. pedofilia wynikają w pewnym sensie z jakichś braków w psychice prześladowcy. Coś w nim jest felerne, nadpsute i brakuje prawdziwie pojmowanej miłości do drugiego człowieka.
Co do "drugiego policzka" - chrześcijaństwo nie jest religią pacyfistyczną. Dopuszcza obronę (ale nie zemstę). W "drugim policzku" nie chodzi o bezwolność wobec kata, ale o pewną iskrę, obserwowalną u ludzi świętych. Ktoś był świadkiem, jak ks. Popiełuszko zaniósł herbatę esbekom ze śledzącej go obstawy, siedzącej przed domem na kilkunastostopniowym mrozie. Nie wiadomo, czy któregoś z nich skłoniło to zmiany stylu życia, na pewno jednak zrobiło na nich wrażenie - dużo większe niż gdyby napluł na nich przez okno. A ks. Popiełuszko jest przecież symbolem oporu wobec systemu, aktywnej walki z komunizmem. Któryś ze świętych pobiegł za złodziejem, który ukradł mu portfel, żeby podarować mu resztę rzeczy, które miał przy sobie - złodzieja kompletnie zatkało, nawrócił się.
Chrześcijaństwo proponuje - zamiast pacyfizmu, który jest bierny - czynną postawę miłości. Chodzi o podejmowanie energicznych działań na rzecz pomocy ludziom. I to nieraz przynosi dobre efekty. Trzeba przerywać błędne koło nienawiści.
---
A skąd to przekonanie o legendzie? Istnieją źródła historyczne - i to niechrześcijańskie - o Jeszui Cudotwórcy, który został zabity na Krzyżu. Co do relacji pomiędzy mitem a rzeczywistością, podzielam zdanie Tolkiena, Lewisa, Simone Weil &Co. o ich spotkaniu w osobie Chrystusa. O "przeczuwaniu" Prawdy. Ale to temat na inną dyskusję...
No tak, ale piszesz o ludziach, w których ciągle jest zło. Ludziom całkowicie dobrym nie przyszłoby do głowy, żeby porównywać się z innymi. Nie potrzebowaliby też pewnie samodoskonalenia - czy może doskonalić się ktoś, kto już jest doskonały?Sede pisze:Wyobraźmy sobie, że wszyscy jesteśmy dobrzy. Na przykład, udało jakoś odciąć nam się od zła, uciekliśmy do innego świata i jesteśmy cholernie dobrzy. Myślę, że gdzieś podświadomie po jakimś czasie zaczęlibyśmy się obserwować nawzajem, szukając u swoich towarzyszy różnic w systemie wartości, stopniu moralności, poszczególnych działaniach. Jakoś odśrodkowo,bezwarunkowo musielibyśmy mieć jakiś "szkielet" postaw, aby mieć motywację i chęć do własnego samodoskonalenia.
Możliwe że podobna myśl wpadła do głowy twórcy mitu o Adamie i Ewie, w końcu napisał o zjedzeniu owocu z Drzewa Poznania Dobra i Zła. Może nie potrafilibyśmy mówić o pojęciu Dobra w dzisiejszym rozumieniu, byłoby po prostu synonimem Bytu, Rzeczywistości. Świat byłby pełny. Teraz jest podziurawiony i wybrakowany. Czyste zło jest Pustką. Zło w potocznym rozumieniu - hybrydą Pustki z Bytem. Efektem "wpuszczenia" Pustki do wnętrza świata.Sede pisze:Gdyby dobro istniało całkowicie oddzielnie, poza złem, nie wiem czy bylibyśmy w stanie je nazwać. Wiedzieć co jest dobre, a co nie.
To po co w ogóle próbować? Skoro wynikiem ma być "większe zło". Bez sensu.skaranie pisze:Zło można zwyciężyć tylko większym złem.
Co do "drugiego policzka" - chrześcijaństwo nie jest religią pacyfistyczną. Dopuszcza obronę (ale nie zemstę). W "drugim policzku" nie chodzi o bezwolność wobec kata, ale o pewną iskrę, obserwowalną u ludzi świętych. Ktoś był świadkiem, jak ks. Popiełuszko zaniósł herbatę esbekom ze śledzącej go obstawy, siedzącej przed domem na kilkunastostopniowym mrozie. Nie wiadomo, czy któregoś z nich skłoniło to zmiany stylu życia, na pewno jednak zrobiło na nich wrażenie - dużo większe niż gdyby napluł na nich przez okno. A ks. Popiełuszko jest przecież symbolem oporu wobec systemu, aktywnej walki z komunizmem. Któryś ze świętych pobiegł za złodziejem, który ukradł mu portfel, żeby podarować mu resztę rzeczy, które miał przy sobie - złodzieja kompletnie zatkało, nawrócił się.
Chrześcijaństwo proponuje - zamiast pacyfizmu, który jest bierny - czynną postawę miłości. Chodzi o podejmowanie energicznych działań na rzecz pomocy ludziom. I to nieraz przynosi dobre efekty. Trzeba przerywać błędne koło nienawiści.
---
A skąd to przekonanie o legendzie? Istnieją źródła historyczne - i to niechrześcijańskie - o Jeszui Cudotwórcy, który został zabity na Krzyżu. Co do relacji pomiędzy mitem a rzeczywistością, podzielam zdanie Tolkiena, Lewisa, Simone Weil &Co. o ich spotkaniu w osobie Chrystusa. O "przeczuwaniu" Prawdy. Ale to temat na inną dyskusję...
-
- Posty: 3303
- Rejestracja: 31 paź 2011, 17:35
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
Chyba każdego by zatkało i na takim szoku, buduje się teorie dalekosiężne. Świętych kreowano na tym podobnych irracjonalnych zachowaniach, niezrozumiałych dla przeciętnego osobnika.emelly pisze: pobiegł za złodziejem, który ukradł mu portfel, żeby podarować mu resztę rzeczy, które miał przy sobie - złodzieja kompletnie zatkało,
Wybaczcie, nie czytałam sumiennie wszystkich wypowiedzi i być może moja reakcja, jest wyrwana z kontekstu, ale nadrobię.
W każdym razie, temat Dobra i Zła, jest rozważaniem na wskros utopijnym.
Każdy świt jest prowokacją do nowych nadziei. Skreślić świty!
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 3303
- Rejestracja: 31 paź 2011, 17:35
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
albo ukradł sąsiadowi marchew z ogródkaiskierka pisze:np ktoś popełnił plagiat, albo kogoś zabił
plagiat i zabił jednym tchem, przyprawia mnie o wesołość
Każdy świt jest prowokacją do nowych nadziei. Skreślić świty!
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
Kpisz Waćpanna, czy o drogę pytasz?emelly pisze:Istnieją źródła historyczne - i to niechrześcijańskie - o Jeszui Cudotwórcy, który został zabity na Krzyżu.
Jeden Józef Flawiusz pisał o Jezusie z Nazaretu i dawno udowodniono mu fałszerstwo.
Historię Rzymu spisywało wielu, również w czasach Nerona. Nikt z nich jednak nie zająknął się nawet słowem o tak przecież cudownych wydarzeniach. Jeden Flawiusz, coś wspomniał znacznie później, niż same wydarzenia miałyby mieć miejsce. To zupełnie jak z Ewangeliami. Żaden z ich autorów nie znał opisywanych zdarzeń z autopsji. Nie mógł znać bo po prostu nie istniały.
A skoro zeszliśmy na temat niejakiego Jezusa, jedyne na co się mogę zgodzić, to fakt, że może był i nauczał swoich - niegłupich przecież - teorii. Całą otoczkę, cudami zwaną, włożyłbym między bajki, dobre dla gawiedzi złożonej ze starożytnych, niepiśmiennych i po prostu tępych pastuchów.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Dobro i zło - nierozłączni przyjaciele, czy wrogowie?
Ave!A skoro zeszliśmy na temat niejakiego Jezusa, jedyne na co się mogę zgodzić, to fakt, że może był i nauczał swoich - niegłupich przecież - teorii. Całą otoczkę, cudami zwaną, włożyłbym między bajki, dobre dla gawiedzi złożonej ze starożytnych, niepiśmiennych i po prostu tępych pastuchów.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"