42 miliony

Uwaga! Tu wchodzisz na własne ryzyko i odpowiedzialność.
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

42 miliony

#1 Post autor: 411 » 18 mar 2013, 8:43

Euro. Tyle jest do wygrania w niemieckiej Lotto. Albo bylo.

Zastanawialam sie ostatnio (w towarzystwie) na co tyle kasiory bym wydala. Jakie dobra, przyjemnosci, grzeszki i kaprysy moznaby za to sobie sprawic?
Nowe auto?
Albo cztery?
Wielki dom?
Dzieciec domów w róznych czesciach swiata?
Podróze?
Operacje plastyczne?
No, spektrum jest szerokie, przyznacie. A moze spokojne zycie z odsetek?

Mnie jednak ciekawi cos jeszcze.
Kto z nas zastanawia sie nad tym, jak bardzo pieniadze zmieniaja nasze zycie? Kto z nas slyszal o zawisci sasiadów, "koniecznej" pomocy, dalszej i blizszej nagle ogromnie potrzebujacej rodzinie, strachu przed wlamywaczami i zwyklego "dostania do glowy"? Nie wspominam tu o "tajemnicy bankowej", bo nie ma takiego banku, a raczej takiego czlowieka pracujacego w banku, który by nie chlapnal pyskiem. A wiadomo - znajomi maja znajomych. I co?

Przyczajamy sie na okres kilku miesiecy, dalej jezdzimy dwudziestoletnim Oplem i robimy zakupy w Netto na rogu, czy od razu wyprowadzamy sie na zielone lany za trzymetrowym murem z pelnym monitoringiem, prywatnym ogrodnikiem i pania Marysia od wszystkiego?
A moze z miejsca dwie trzecie kwoty rozdajemy milosiernie po organizacjach charytatywnych, tworzymy stypendia, lozymy na kosciól, badz fundujemy osiem nowych domów malego dziecka?

Jak Wy byscie postapili?
Na pewno wiekszosc z Was nie doceni kwoty tej wygranej. To nie jest sto tysiecy (no, troche brakuje, ale prawie pól miliona zlotych polskich), to czterdziesci dwa miliony. Euro. Spora kasa, jakby nie bylo.

Dodam tylko, ze panstwo niemieckie w takiej sytuacji (tzn wygranej, bo od jakiej wysokosci - nie mam pojecia) zapewnia od szlagu bezplatna opieke i doradztwo zaufanych: psychologa i doradcy finansowego.

Pogadajmy.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: 42 miliony

#2 Post autor: Sede Vacante » 18 mar 2013, 9:02

Ho, ho.
Zwolniłbym się z pracy, w której jestem traktowany jak śmieć, zresztą każdym, nie tylko ja i to przez kolesi po OHP z wioch zabitych dechami, którzy nie umieją dobrze liczyć do dziesięciu, ale są kierownikami, bo dobrze robią swoje, jako kapo.
Napisałbym maila do firmy, dla której pracuję. A że to koncern "światowy", mam nadzieję, że zainteresowałoby ich jak się u nas pracuje.
Nie ich - to telewizję, trochę się tego brudu nazbierało.


Kupiłbym sobie dom w stylu(a raczej postawił) "Starej baśni", taki z bali, jak ze skansenu. Musze mieć swój azyl, bo na razie wciąż zastanawiam się, kiedy żona powie "dość" moim jazdom i po raz drugi uzyskam status "bezdomnego".
Dlatego azyl - to podstawa. Trzeba mieć coś swojego,a ja już od last na łasce innych ludzi i zaczyna mnie to trochę irytować.

Kupiłbym mieszkanie ojcu, który po trzydziestu latach ciężkiej pracy, zarobieniu na mieszkanie i jego utrzymywaniu, został z niego przez syna (a mojego brata) sądownie usunięty i na szybcika, z dnia na dzień, na stare lata, musiał wynająć jakąś zapiździałą kawalerkę za dużą forsę, żeby mieć się gdzie podziać.

Mamie i braciom kupiłbym samochody, bo albo nie mają, albo maja stare pruchna, które ciągle stoją w warsztatach.
Żonie tez, ona ma marzonko o Fordzie S-max, więc by go dostała, zanim zapewne wzięlibyśmy rozwód.
To przedobra kobieta, wspaniała. ale ja jestem jaki jestem i tylko sam mogę być szczęśliwy.

Spłaciłbym od razu, z góry, alimenty na córkę, oraz po ewentualnym rozwodzie, alimenty na dwie z małżeństwa.

Nakupiłbym sobie ekstra ciuchów, mam dość chodzenia w starych szmatach po kilka lat, aż do zdracia.

Pewnie zrobiłbym wreszcie prawo jazdy, by móc sobie kupic wymarzone Camaro z 68-ego, cabrio, oraz Forda mustanga z 2012 i pewnie jeszcze kilka, mając takie fundusze.

Zafundowałbym kilku pisarzom książki, debiuty. Wszyscy wiemy, jak kasy trzeba dziś, żeby się wydać, a chciałbym pomóc komuś, poza tym wielu jest wartych tej "inwestycji". więc wybrałbym tych, którzy urzekają mnie pisaniem i powydawał ich.

Kwestia charytatywnych spraw jest oczywista. Znalazłbym jakieś konkretne cele (imię, nazwisko, adres, potrzeby), żeby wiedzieć na co idą pieniądze i pomógłbym wydając znaczną kwotę pieniędzy. Nie rozpisuje się w tym temacie, bo absurdem i zwyrodnialstwem byłoby nie podzielić się taką kasą z potrzebującymi.

Wybrałbym jednego, lub kilkoro ludzi, których lubię i szanuję, spośród "fizycznych" z mojego obozu pracy i dałbym im tyle kasy, by nie musieli pracować tam, gdzie teraz pracują, ze mną.
Z tego piekła uratować choć jedna osobę, to jakby zapobiec wojnie nuklearnej.

Na koniec znalazłbym ludzi z pasją, z mojego miasta, z najbliższego otoczenia i sfinansowałbym im ich pasje właśnie. Ale jeden warunek: Musieliby sami byc bardzo aktywni i działający, nic na "gotowca".
By dać haczyk,a nie rybę, czy jakoś tak...


Nie wygram, nie gram.
Ale byłoby "miło" uratować swój los przed wieczną wegetacją.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: 42 miliony

#3 Post autor: Gloinnen » 18 mar 2013, 9:40

Ech... pewnie jak każdy... Panu Bogu świecę, diabłu ogarek, a sobie resztę... :be:

Założyłabym fundację, która wspierałaby jakiś cel charytatywny - np. finansowanie leczenia rzadkich chorób u dzieci, na które NFZ się wypiął, itp.

Otworzyłabym wydawnictwo.

A poza tym - zrealizowałabym nieosiągalne marzenie życia - zaczęłabym moją wieczną podróż... Chciałabym zobaczyć jak najwięcej ze świata... Mogłabym pomieszkać sobie np. miesiąc - dwa w jednym miejscu, potem przenieść w inne... Nie kupowałabym domu z ogrodem, basenem i ochroną, bo po co? To nawet nie chodzi o jakieś wystawne życie, obijanie się po Ritz Carltonach, nie... O poznawanie życia... wyrwanie się z klatki.

A poza tym... nie wiem... Pomyślałabym o tym, jak zapewnić przyszłość synkowi.

:myśli:
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: 42 miliony

#4 Post autor: 411 » 18 mar 2013, 11:01

Patrzac na wasze marzenia i planowane wydatki - zatrzymaliscie sie oboje na max. 2 milionach (z duzym zapasem policzylam). A co z reszta?
Ja pytam powaznie - do jakiego banku reszte? A moze kilku, z antypodami i Szwajcaria wlacznie? Nie macie zyczen, marzen? Sa wlasnie na wyciagniecie reki (tzn karty).

Nie zapominajmy o rozglosie jaki bedzie temu towarzyszyl - bedziecie/my pokazywani palcami i nie opedzicie/my sie od potrzebujacych. Komu potrzebna jest nastepna fundacja? Komu nastepne towarzystwo wydawnicze? I kto bedzie odsiewal plewy od ziaren? Wy sami?
Watpie.
Gloinnen pisze:A poza tym... nie wiem... Pomyślałabym o tym, jak zapewnić przyszłość synkowi.
Tak, mialabys te mozliwosc. Ale wylacznie od strony finansowej. To akurat betka. Szkoda, ze razem ze stanem konta nie mozna kupic powazania u ludzi, wyksztalcenia, czy przymiotów ducha...

Zróbmy inaczej - ustalmy, ze mamy te 42 kawalki. Sumiennie i z kalkulatorem - co, kiedy, komu, na co?

A na koniec - naprawde chcielibyscie wygrac?
I jesli tak - rzeczywiscie tyle forsy?
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: 42 miliony

#5 Post autor: Gloinnen » 18 mar 2013, 12:55

Myślę, Józefino, że tak niewyobrażalna suma pieniędzy jest chyba nie do zagospodarowania przez jedną osobę... No chyba, że codziennie byśmy palili banknotami w kominku... :be:

Większość z nas to szaraczki. Marzenia mamy pewnie i tak, jak na nasze możliwości - kosmiczne. Ja, z moimi nędznymi finansami, nawet o tym skromnym wydawnictwie mogę póki co, jedynie pomarzyć... Pewnie, gdybyśmy wygrali tę kasę, poznali smak luksusu, pojawiłyby się potrzeby, o jakich teraz nawet nam się nie śni.

Myślę, że jest wiele fajnych rzeczy do zrobienia, jeśli ma się kasę... Tylko trzeba pomysłu... Z racji wykształcenia - moją domeną jest edukacja... Więc może np. stworzenie sieci przedszkoli? Szkół? Albo bibliotek - np. tam, gdzie poupadały, zostały zamknięte przez władze gmin, jako nierentowne... Inwestycja w kulturę, edukację, sport na poziomie lokalnym. Może wspieranie jakichś sensownych klubów sportowych, zdolnej młodzieży - (stypendia)? Na ile to realne - nie mam pojęcia...

A na stare lata kupiłabym sobie jakiś mały domek w mojej ukochanej Szczawnicy... Jednak...
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: 42 miliony

#6 Post autor: Sede Vacante » 18 mar 2013, 13:00

Oj, z kalkulatorem mi się nie chce.
Ale w takim razie - jeszcze więcej na charytatywne cele. Ubogich, fundacje itp.
Jeszcze więcej na ludzi z pasją - oni będą wiedzieć, jak wykorzystać swoje szanse.
A reszta na jeszcze więcej "siebie" - auta, domy, zbytek.
Nie ma kasy, której nie można wydać.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: 42 miliony

#7 Post autor: Patka » 18 mar 2013, 21:04

Ostatnio o dużej kasie słyszę tylko tyle, że ktoś sobie przyznał/otrzymał ileś tam tysięcy premii. I weź żyj zwykły człowieku w tych czasach. :crach:

Co bym zrobiła z 42 milionami Euro? Połowę bym pewnie oddała rodzicom do podzielenia, w tym część należałaby do rodzeństwa, a połowę zostawiła dla siebie. Nakupiłabym sobie ciuchów, kosmetyków, książek. Dla akademika załatwiłabym kilka pieców, by można było piec ciasta, automat z kawą (oczywiście darmowy) i inne udogodnienia. Może zorganizowałabym jakiś konkurs prozatorski z kasą do wygrania. Pojechałabym w wiele miejsc, oczywiście z najbliższą mi osobą. Jeśli chodzi o pomoc innym, to przede wszystkim pomagałabym zwierzętom w schroniskach. A reszta to na jedzenie i małe przyjemności typu kino, teatr raz w tygodniu itp. itd.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: 42 miliony

#8 Post autor: skaranie boskie » 18 mar 2013, 23:05

W naszym polskim zaścianku też padały wysokie wygrane w tzw. kumulacjach. Bywały to kwoty rzędu 50 milionów złotych. To trochę mniej, niż wspomniane 42 w €, ale - jak na polskie warunki i ceny - to też niebagatelne kwoty. Wygrywający je ludzie, zapewne też mieli ogromne plany, choć, tak naprawdę, nie mieli pojęcia jaką kwotą dysponują. To nic dziwnego. Jeśli ktoś ma w miesięcznym budżecie kwotę oscylującą między 500 a 2000 zeta, każdą sumę, większą niż 10000 uważa za astronomiczną. Wiem na pewno - sam to przerabiałem. Tak więc ilość zer właściwie nie ma tu znaczenia. Większość takich dzieci szczęścia, po roku od wygranej stawało się nędzarzami, oskubani przez własną niewiedzę i zachłannych doradców, tudzież wszędobylskich cwaniaków. Tak stałoby się i z każdym, kto się tu wypowiada.
Przeszedłszy w życiu skomplikowaną drogę od skrajnej nędzy do dość dobrze prosperującej klasy średniej wiem, że wzrastające dochody, samoczynnie generują coraz większe wydatki. Nagle uprzytamniamy sobie, że nasze wysłużone auto nadaje się na złom, że przydałby się nam większy lokal do życia, w końcu, że do tej pory z powodzeniem naprawiany przez nas kran, stał się nagle tak skomplikowany, że musimy doń wezwać hydraulika, a opony jesteśmy w stanie zmienić tylko w autoryzowanym serwisie. W przypadku kobiet, nagle piekarnik odmawia posłuszeństwa. To normalny i pożyteczny objaw. W końcu pan hydraulik też musi z czegoś żyć. Mając do dyspozycji niebosiężną kwotę 42 milionów euro, zapewne wygenerowalibyśmy wydatki całkowicie z nią zgodne, tym większe, im mniej dane nam było wydawać dotąd.

Dlatego uważam, że takie wygrane powinny być przyznawane wyłącznie ludziom, którzy wykażą się posiadaniem dokładnie takiej samej kwoty na koncie. Przynajmniej nie marnowałyby się pieniądze tych, którzy odejmując sobie od ust, zasilili budżet totalizatora. Ja osobiście nie wiem co bym zrobił z taką kwotą. zapewne bym ją zmarnował na nikomu niepotrzebne pierdoły. Dlatego nie gram w żadne totalizatory i co tydzień wygrywam kwotę, którą z powodzeniem jestem w stanie zagospodarować.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „MOIM SKROMNYM ZDANIEM”