Teoretycznie tak, natomiast kodeks karny jest dziełem ludzi i może ulec zmianie właśnie przez ludzi. Nic nie stoi na przeszkodzie (teoretyzując), aby pewne zakazy znieść. To kwestia umowy społecznej, ewentualnie zebrania większości w jakiejś sprawie. Nie ma żadnych nadrzędnych imperatywów, które pozwoliłyby uznać cokolwiek za złe "a priori", bo zawsze trzeba się będzie wówczas odnieść od czegoś, co stoi "ponad" człowiekiem.Alek Osiński pisze:Wolność człowieka z natury jest bardzo okrojona, także wolność słowa. Istnieją przecież instytucje prawne - oszczerstwo, znieważenie, wreszcie zniewaga uczuć religijnych, regulowane są przez kodeks karny.
Myślę, że tu się zgadzamy, natomiast na czym ową "zwyczajną kulturę", czy też "etykę" powinno się oprzeć? Z jakiego źródła czerpać wzorce, normy, wytyczne, kryteria? Bo jeżeli będziemy bazować jedynie na człowieku, to zawsze powyższe kategorie (etyki, moralności, kultury, przyzwoitości) będą mogły zostać podważone, zmienione, w zależności od tego, co sobie człowiek umyśli. W demokracji, jeśli większość uzna, że wolno kraść, kradzież przestanie być przestępstwem. I tak dalej. Problem w tym, że właśnie pojęcie "zwyczajnej kultury" nic nie znaczy, albo jest jednoznacznie utożsamiane z ciemnogrodem, z zamachem na wszelakie swobody należne jednostce. Tymczasem wolność to umiejętność świadomego wyboru i zaakceptowania ograniczeń, łącznie z racjami, które uznajemy za ważniejsze, niż nasz nieskrępowany komfort robienia tego, co się chce.Alek Osiński pisze:Wszystko natomiast co nie spełnia znamion "czynu karalnego" wchodzi w zakres etyki i zwyczajnej kultury,
Ale jednak nikt nikogo ch... nie nazwał. Moim zdaniem bezkompromisowość światopoglądowa jeszcze nie oznacza chęci wysłania w kosmos wszystkich myślących inaczej, ani zasypania ich obelgami. Można mieć poglądy kontrowersyjne, niekoniecznie zgodne z obowiązującą linią, ale wyrażać je w taki sposób, aby dyskusja toczyła się wokół problemów, postaw, zachowań, działań, czynów, myśli - a nie wokół tego, kto kogo bardziej wulgarnie nazwie na Facebooku i kto bardziej się popisze zwykłym chamstwem.Alek Osiński pisze:w imię bezkompromisowości światopoglądowej promowanej przez niektórych na tym portalu,
Podobnie razi mnie np. używanie słowa "żyd", "pejsaty". "Mosiek" w charakterze inwektywy... To również jest w publicznej przestrzeni nagminne i nie spotyka się na ogół z potępieniem...
Tu się chyba zgadzamy. Mi nie chodziło o zamach na świątobliwość jako taką, lecz właśnie o użycie epitetu przeciwko człowiekowi. Oraz szerokie spektrum poparcia właśnie dla tego "użycia"... Co jest przejawem ogólnej tendencji do tolerowania zachowań nieobyczajnych.Alek Osiński pisze:Mi się raczej wydaje, że można obrazić człowieka,
Kiedyś o władzy dyskutowaliśmy, a tamta dyskusja odrobinę się wiąże z dzisiejszą. Tutaj jednak chodzi mi bardziej o umiejętność narzucenia sobie samemu pewnych ograniczeń. Trudno jednak o to, jeśli nie potrafimy tego w żaden sposób uzasadnić. Argumentów jest wiele - chociażby - piękna idea - poszanowanie dla każdej jednostki... Albo miłość do bliźnich (punkt widzenia chrześcijan)... Albo strach przed karą (infantylne, ale wiele osób nie postępuje źle właśnie ze strachu)... Albo jeszcze coś innego. Myślę, że etos powinien służyć temu, aby wyeliminować krzywdzenie się ludzi przez siebie nawzajem, zadawanie sobie cierpienia. To tylko tyle i aż tyle. Mieszanie w dyskusję problemu antyklerykalizmu, fanatyzmu, czy też w ogóle polityki - jest już poszukiwaniem tematu zastępczego i próbą odwrócenia uwagi od sedna sprawy.Alek Osiński pisze:z punktu widzenia władzy