Zapytam, odpowiem szczerze

Nasz lokalny Hyde Park
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#71 Post autor: Sede Vacante » 18 wrz 2012, 21:04

Pytanie pozostawię na razie, tutaj trzeba pomyśleć.
Aby doprecyzować - czyli kim notabene chciałbym BYĆ?
Bo człowiek rodzi się zawsze jako dziecko :) Potem sam obiera drogę spełnienia, rozwoju. Ale mam rozumieć, że mogę wybrać taką swoją rolę, która udałaby się na pewno, na sto procent? (aktor, pisarz, Budda?)
Pytanie zbyt ciekawe, aby już się na nie porywać.
A co do rozmów o patriotyzmie - bardzo chętnie.
Wystarczy, że założysz temat (nie chcę ci tego odbierać, sama możesz to zrobić:))
i porozmawiamy, a i może uda się kogoś w to wciągnąć :)
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

SamoZuo

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#72 Post autor: SamoZuo » 18 wrz 2012, 23:27

Ja tylko dorzucę komentarz do mojego pytania
A więc: 411, Sede
wybraliście orła.
Każde zwierzę uosabia coś, czego nam najbardziej brakuje
Orzeł – niezależności, wolności, szerokich horyzontów
Motyl – piękna, delikatności
Kozica górska – przygód, adrenaliny, przeszkód
Puma – zwinności, szybkości, siły, władzy
Roztocze – spokoju, stabilizacji, dystansu do siebie
Wiewiórka – beztroski, radości, zabawy
Niedźwiedź polarny – uwolnienia się od cywilizacji, minimalizm

Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 19 wrz 2012, 0:17 przez SamoZuo, łącznie zmieniany 1 raz.

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#73 Post autor: Sede Vacante » 18 wrz 2012, 23:36

No to powiem SamoZuo, że w moim przypadku strzał w dziesiątkę!!! Zarówno w tym czego mi brakuje, jak idąc w kolejności wymienionych przeze mnie zwierzątek od pierwszego do ostatniego - tym, czego na pewno mi nie brakuje(np. na samym końcu mojej listy - roztocze - spokoju, stabilizacji, dystansu do siebie - czyli idąc tokiem myślenia testu skoro ostatnie - tego niby mam najwięcej.
I może nie spokoju, może nawet nie dystansu, ale stabilizacji po szyję, peeeeełno.
Inna sprawa, że może nie do końca to jest najważniejsze...
Tak, czy inaczej, sprawdza się. Może nie każde znaczenie z trzech przy każdym zwierzątku, ale po jednym co najmniej na sto procent.

Ok.

Odpowiadajcie, ja sobie odpowiedź na pytanie 411jeszcze pozostawię.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

SamoZuo

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#74 Post autor: SamoZuo » 19 wrz 2012, 0:06

Sede, no to ciesze się, że test mi się udał, ja np. od razu wybrałabym znienawidzone przez wszytkich roztocze, na drugim miejscu niedźwiedzia polarnego :)

Co do pytań:
ad pytania Sede'go
Wybrałabym komunizm, posłużę się odpowiedzią anonimowego internauty (podkreślam,że to nie moje słowa, ale się w pełni z nimi zgadzam):

anonimowy internauta:
-Mój Ojciec ur. w 1898 r w opowiadał jak wyglądał przedwojenny polski kapitalizm i modlił się o to żeby go nie doczekać po raz drugi.Udało Mu się zmarł w 1988 r.Był kiedyś drobnym przedsiębiorcą.Po kryzysie nędzarzem,a w PRL miał mieszkanie ,chleb i czas dla dzieci.Miał w rozumieniu wielu dzisiejszych "rządzących" na różnych szczeblach,dziwne wymagania,wolał żeby rodzina miała co jeść i gdzie mieszkać niż mieć "wolność" z której nie będzie w stanie skorzystać.Mawiał że PRL to nie są najlepsze czasy ,ale nie tworzą na wielką skalę głodnych , bezdomnych,pozbawionych opieki medycznej.O czym ja mam okazję niestety przekonać się żyjąc w"polskim kapitalizmie"'

Świetnie ten koleś to ujął: dzisiaj mamy zjebistą wolność - wolnośc z której nie umiemy skorzytać, wolność, która staje się więzieniem i zmusza do różnych kombinacji: jak tu przeżyć, jak nie dać się obrażać, nie martwić się o przysżłość i o...starość

Ad. pytanie 411
Raczej nie, ale denerwuje się, jak niektórzy zachwycją się "niujorkiem" i "kulturą hamburgera". Za granicą także raczej bym mieszkać nie chciała, chyba że na strasznym odludziu i tam, gdzie nie istnieją media i tani kicz wpychany ludziom - niestety także w Polsce.

Ad. pytania Iskierki
Lubię i góry i morze, ale muszą to być miejsca dość odludne... Wtedy mają swój urok.

Moje pytanie będzie paskudne :bee: (nie wiem, czy ktos na to odpowie...)
jakośtam marzy ci się jakaś osoba, ale on/ona jest dla ciebie nieosiagalną osobą. Czujesz się przybity/a. Wtedy zjawia się jakiś dziwak, proponuje ci, że może sprawić (dwie opcje):
1) Ta osoba będzie tylko do ciebie należała ciałem
2) Ta osoba będzie tylko do ciebie należała duchem
Możesz wybrać sobie tylko jedną z tych opcji
Ale... w zamian (na zawsze) oddasz temu dziwakowi
a) Swoje ciało
b) Swoją duszę

Którą kombinacje wybieracie? :bee:

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#75 Post autor: Gloinnen » 19 wrz 2012, 0:54

Odpowiedź na pytanie SamoZuo:
Po pierwsze - dlaczego ktokolwiek miałby do mnie należeć? Ja nie chciałabym być niczyją własnością, nawet w rozumieniu przenośnym (miłosne oddanie, ale takie do końca, na wieki i bez granic), więc tym bardziej - jakie miałabym prawo kogokolwiek zawłaszczać sobie, zarówno pod względem cielesnym, jak i duchowym?
Po drugie - jeżeli ktoś jest dla mnie nieosiągalny, to znaczy, że jego wola sprzeciwia się temu związkowi, tej relacji. Więc czemu wbrew jego woli ma się coś "zadziać" przy pomocy jakichś czarów, jakiejś bliżej niezdefiniowanej siły sprawczej? Byłoby to coś absolutnie sztucznego. Taki rodzaj "przynależności", czy to fizycznej, czy to duchowej, wydaje mi się czymś, co poniżałoby tego człowieka, zniewolonego do bycia ze mną, poniżałoby również mnie, czerpiącą korzyści z cudzej nieświadomości.
Jestem z kimś, "mam go", ale czy naprawdę? Czy jest to wybór tej osoby? Odpowiedź jego duszy na moje wezwanie? Sama nie chciałabym w ten sposób zostać komukolwiek poddana i przeraża mnie sama myśl o takim przedmiotowym potraktowaniu kogoś innego, tylko dla mojej własnej przyjemności. Żadna z wymienionych opcji nie wchodzi w grę.
Trzeci powód jest egoistyczny. Ja bym nikomu nie oddała na zawsze ani cząstki siebie. A skoro tak, nie mam prawa też sięgać po innych.

Nie piszę tych słów w oderwaniu od rzeczywistości. Zdarzyła mi się w życiu szalona miłość, taka, o jakiej piszą poeci, taka och i ach! I musiałam uszanować to, że ktoś poszedł inną drogą, a przecież może istniały sposoby na to, aby tę osobę omotać. Tylko po co i dla kogo miało to być dobre?

Pytanie:
Czego nie umiałbyś nigdy wybaczyć drugiej osobie (przyjacielowi, partnerowi, komuś bliskiemu)?
Jest coś takiego, czy też może zawsze dałbyś jeszcze szansę? A może istnieje jakaś granica? Jaka i gdzie?
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

SamoZuo

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#76 Post autor: SamoZuo » 19 wrz 2012, 1:26

Gloinnen pisze:Po pierwsze - dlaczego ktokolwiek miałby do mnie należeć? Ja nie chciałabym być niczyją własnością, nawet w rozumieniu przenośnym (miłosne oddanie, ale takie do końca, na wieki i bez granic), więc tym bardziej - jakie miałabym prawo kogokolwiek zawłaszczać sobie, zarówno pod względem cielesnym, jak i duchowym?
Wybacz Glo, ale jakby to ująć - to moje zboczenie zawodwe, ulubiony temat.
Jednak poeci, to szczególnie zachłanne jednostki. Poprzez wiersze, chociaż na chwilę, chcą mieć czytelnika tylko dla siebie. OGARNĄĆ GO SWOIM WIERSZEM.
Wiem, co powiesz - żebym mówiła sama za siebie - ok, przynajmniej ja tak czasem mam...

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#77 Post autor: Sede Vacante » 19 wrz 2012, 8:48

Na pytanie 411 "Kim chciałbyś się urodzić".

Odnosząc wrażenie, że według zadanego pytania, mógłbym wybrać "rolę docelową", czyli to, kim byłbym z powodzeniem w życiu dorosłym, gdybym miał wybrać jeszcze raz, odpowiem, że mam dwie opcje:
pierwsza - no co? szczerze ma być :)
Odpowiednik Rona Jeremy'ego - nie on sam, bo ie chce być kimś innym. Ale jego status - Ron to megagwiazda filmów porno. Ma mnóstwo kasy, wolność (niezależność finansową i generalnie, ma w dupie biedę, problemy, opinie innych) chyba z milion kobiet, z którymi już uprawiał seks i jeszcze pewnie z milion przed sobą. Janie jestem jakimś "superkochankiem", ale nie będę ukrywał, a tym bardziej wstydził się tego, że zawsze marzyło mi się uprawiać seks z wieloma pięknymi, bezpruderyjnymi kobietami, żyć chwilą, na zasadzie hedonistycznego podejścia do życia, mieć w dupie wszystko, co mam ochotę mieć w dupie (tutaj w przenośni!!! Nic dosłownie w tyłku, nawet w tej branży :))))))) i generalnie, po prostu otaczać się tymi fajnymi ciałkami, korzystać z uroków życia itp.itd.
Pewnie teraz wielu z was myśli, że to obrzydliwe, ale właściwie, to myślcie co chcecie.
Mam być szczery? Jestem. Mam być sobą? To mi się podoba, a nie uważam, żeby w takim rozwiązłym życiu było cokolwiek złego dla mnie.
No i jeszcze jedna opcja, gdyby nie udało mi się być Ronem :)

Sławny pisarz. Taki, co zarabia na pisaniu, ma swój domek w lesie, w górach, do którego jedzie pisać kolejną książkę, na którą z niecierpliwością czeka wydawca. Taki, który jest pisarzem absolutnym. Zawodowo, profesjonalnie itp.
Coś w rodzaju Stevena Kinga, czy Coelio.
To może nawet trochę bardziej, niż Ron mnie kusi.

Co do pytania SamoZuo odnośnie "przynależności ciałem, lub duszą": Nie. Odmówiłbym. Ciało samo, bez duszy mogłoby posłużyć co najwyżej do uciech. Ale co to za uciechy, gdy ciało nie ma duszy, świadomości itp. Jakbym żył z robotem, albo lalką. Dusza bez ciała? Białe małżeństwa pozostawiam mormonom, czy jak tam się oni nazywają (ci co w ogóle nic i rączki pod kołdrą)
A i ja nie chciałbym oddać nikomu na własność ciała, ani duszy, w osobnych opcjach. Może dusze diabłu,a le to tak na boku, sam nie wiem :P

Odpowiedź na pytanie Glo.

Wcale nie prosta sprawa:
Hmmmm.
Pierwsze co mi się nasuwa, to słowo Zdrada. Ale tego też nie jestem pewien.
Ja generalnie jestem dość, hmmmm, dziwny?
Nie wiem, czy potrafię się gniewać "na śmierć i życie" na przyjaciela.
Nooo, nie zdrada, może jednak nie.
Myślę,że oczywista rzecz, ale to skrajność, chyba każdy tak myśli - gdyby skrzywdził moją rodzinę, osobę mi bliską. Ale to oczywista oczywistość.
Natomiast powiedzmy, kłamstwo? Oszustwo? Zdrada? Knucie? Fałsz?
Myślę,że przyjaciel musiałby zrobić coś absolutnie perfidnego, totalnie chamskiego za moimi plecami. Tak, abym przestał myśleć o nim jako o dobry, ciepłym człowieku. Musiałby pokazać się w moich oczach jako bardzo fałszywa, prostacka gnida.
Ale jakieś pojedyncze "przewinienie" typu kłamstwo nawet, ale jakieś jedno, epizodyczne, czy nawet odbicie mi partnerki, coś w tym rodzaju? Ja chyba mam jakiś pokręcony system wartości.
Mój przyjaciel wiele mógłby zrobić, abym mu i tak wybaczył, pod warunkiem, że pozostałby przyjacielem i dobrym człowiekiem. Abym go skreślił, musiałby się zmienić nieodwracalnie w chama, prostaka, gnoja.

PYTANIE:

Powiedzmy, że spotykacie takiego "polskiego Rona Jeremego", noo po prostu aktora porno. Czy to jakoś dla was o nim przesądza? Jest żenującym, odrażającym typem dla was? Czy nadal ma szansę być ciekawym facetem, z którym chciałybyście iść na kawę, pogadać, bez podtekstów, po prostu, zaprzyjaźnić się? Gdzie jest ta granica wolności seksualnej, a obrzydliwej sytuacji, bezpruderyjności, której nie możecie zaakceptować?
Odsuwacie się odruchowo od aktora porno, że by nie złapać aids? Czy raczej jesteście ciekawe kim jest poza pracą, co lubi, czego nie lubi, bo to nadal po prostu facet, koleś, z którym można pogadać?

Oczywiście, że nie jest to żaden podtekst pode mnie, haha - nie jestem aktorem porno i nie będę - po prostu zawsze mnie to dziwiło, że Polacy są tacy "porządni", że dla nich coś takiego jest oburzające. A dla mnie to absolutnie normalna sprawa.
Ale odpowiedzcie szczerze, nawet, jeśli ma to być najbardziej radykalny pogląd.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#78 Post autor: 411 » 19 wrz 2012, 15:50

Ile fajnych pytan padlo, a mnie nie bylo... :((

Odpowiem na Twoje pytanie Sede.
Przede wszystkim dzieki za uswiadomienie - nie mialam bladego pojecia, ze ktos taki jak pan Jeremy istnieje. Z drugiej strony, skoro miliony pan zajmuja sie taka wlasnie gra aktorska... to i panów nie moze zabraknac. ;)
Szczerze?
Mysle, ze spokojnie wypilabym z panem Ronem kawe. W koncu nie bylibysmy na planie filmowym...
A powaznie, to mysle, ze pan Ron okazalby sie calkiem normalnym facetem - na dwa sposoby.
1. Wykonuje swoja prace, amen. Taka wybral, taka ma - koniec kropka. Poza nia prowadzi normalne zycie, ma dziewczyne, która kocha i... która kocha inaczej niz panie na planie. Dba o siebie, bo wymaga tego jego profesja, ale ma tez, hm, jaja i spory dystans do samego siebie.
2. Porównanie nasuwa mi sie z rzeznikiem, badz lekarzem ginekologiem. Jeden i drugi przestaje zauwazac istoty, widzi wylacznie mieso - w koncowej formie. Podchodzi do tego beznamietnie, na zimno. Specjalnej frajdy trudno sie doszukac, ale w koncu z czegos trzeba zyc.
Osobiscie bardziej wiarygodna wydaje mi sie opcja druga, choc bedac wybranka pana Rona mialabym chyba spory problem z akceptacja jego zawodu...
Czesc druga pytania.
Nie, aktor porno nie rózni sie niczym od "normalnego" aktora pod warunkiem, ze nie znajduja sie w pracy. Bo w pracy... Obaj sie obnazaja, choc nieco inaczej. Ale to osobne zagadnienie. Wracajac do tematu - nie, nie odsuwam sie, nie spluwam przez ramie, ani zegnam trzykrotnie. Pogadac mozna. Co innego gdyby padla propozycja tzw lózkowa. Wtedy nie, dziekuje, postoje i popatrze. Mysle, ze problem lezalby we mnie - ciezko byloby mi uwierzyc, ze wlasnie teraz jest "naprawde i na powaznie". Nie.
Jako znajomy - nie ma problemu, ale raczej na tym bym poprzestala.

Pytanie.
A to tak przwrotnie tym razem.
Pytacie? Zadajecie duzo pytan? Sa sytuacje, gdy pytanie jednak nie padnie z waszej strony? Dlaczego? Czy moze zawsze drazycie do konca? Tez dlaczego?
Przyslowie mówi: kto pyta nie bladzi.
Niemieckie przyslowie mówi: kto zadaje duzo pytan, dostaje duzo odpowiedzi. I akurat nikt tu nie ma na mysli tej pozytywnej strony...
Wiec?

Ps1 do Sede. Dzieki za odpowiedz. Generalnie nie stawialam ograniczen, moze to byc nawet postac z kreskówki.
Ps2 do Sede. Znasz sie lepiej na arkanach przenosin postów - oddaje w Twoje rece zalozenie tematu (patriotyzm). Obiecuje, ze sie wypowiem. :)
Ostatnio zmieniony 20 wrz 2012, 16:23 przez 411, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#79 Post autor: Sede Vacante » 19 wrz 2012, 16:07

Ok, temat o patriotyzmie założę w najbliższym czasie, ale nie będę przenosił twojej wypowiedzi, bo tutaj, w tym dziale też jest potrzebna, też jest częścią i tego tematu.
Proponuję ci jak zauważysz stworzony temat(może jutro rano, albo dziś w nocy) skopiować zwyczajnie swoją treść i wpisać jako pierwszy post w temacie. Bo gdybym stąd przeniósł tam, to tutaj kawałek rozmowy jednak by nam znikł, a po co ma znikać?
Więc ja założę, a ty jak namierzysz, wklej ten sam post tam, ok?

I małe wyjaśnienie co do Rona Jeremy'ego :)
Nie pytałem o łóżko i związek :cha:
Tylko i wyłącznie o podejście do takiej osoby, jako do przyjaciela, nie na jedną rozmowę, ale czy moglibyście mieć takiego stałego kolegę, z którym byście rozmiawiali/ły, czy jako stały znajomy jednak by was odrzucał?:)
Bez żadnych tam łóżkowych historii :jez:

Ok. Co do pytania 411, nie bardzo je rozumiem . Ale może ktoś odpowie jeszcze.

(411- temat powinien być najpóźniej jutro)
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#80 Post autor: 411 » 19 wrz 2012, 16:25

Doprecyzuje zatem swoja odpowiedz.
Zakladajac, ze jestesmy/bylibysmy przyjaciólmi byloby mi wlasciwie egal czym sie zajmuje zawodowo. Skoro juz JESTESMY przyjaciólmi, znaczy, ze poznajac sie nie przeszkadzala mi jego profesja, zatem NADAL tez mi nie ciazy.
Z drugiej strony... Sama nie wiem, czy w ogóle przyjazn z kims takim by mi sie zdarzyla. W koncu mówi sie, ze swój do swego ciagnie. Akurat bardzo trudno mi sobie wyobrazic, ze JA sie zajmuje czyms takim, wiec trudno chyba byloby mi poznac kogos takiego. Ok, móglby to byc zupelny przypadek, wypadek, albo zrzadzenie losu.
Skoro tak - nie mialabym problemu.

Inna strona i mysle, ze to ta najbardziej Cie interesujaca - zakladam, ze wlasnie kogos takiego poznalam (tylko nie mówmy o przyjazni mesko-damskiej w realu; ta, jak demokracja, kwarki czy platoniczna milosc jest fikcja) i wlasnie sie dowiedzialam, czym ów pan sie zajmuje na codzien.
Chyba nie mialabym z tym jakiegos wiekszego problemu, byc moze zadnego, pod warunkiem, ze nie "przynosilby pracy do domu". I nie chodzi mi tu o doslownosc, raczej odstresowanie, wygadanie - jak to kazdemu z nas sie zdarza, bo inaczej bysmy sie podusili z emocji. Jako kobieta bylabym zwyczajnie zadrosna o te wszystkie panie (nie kochane, nie klamcie, ze was nie dotyczy kult ciala i tajemnice tantry). Gdybym nie byla... bylabym idealem. :tan:
Ostatnio zmieniony 20 wrz 2012, 16:24 przez 411, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „WSZYSTKIE CHWYTY DOZWOLONE”