Kilka słów o psach
- refluks
- Posty: 714
- Rejestracja: 28 lut 2016, 11:49
Kilka słów o psach
Akurat przez okno zobaczyłem pana z psią maciupeńkością na smyczy.
Drobina oszołomiona ogromem wrażeń, psy szczekają, dzieci piszczą na huśtawce, trawą pachnie i dla psa jeszcze pewnie wieloma innymi, tu słońce na trawniku jest, a tu cień.
I już na smyczy.
I tak przypomniały mi się psy z podwórka w dzieciństwie.
Ile ich było i różnych!
Większość bezdomnych, ale dokarmianych i kochanych przez dzieciarnię.
Żyły obok nas, asystowały przy zabawach.
Bandy chłopaków latały z pistoletami z patyków wrzeszcząc niemiłosiernie, na rowerach się jeździło, biegało jak pomylony.
Nie rzucały się na nikogo. Nie gryzły, nie warczały.
Odszedł PRL i wraz z nim psy normalne.
Pojawiły się potwory wychowane na takie przez potwory.
Widzi takie dziecko na rowerku i wściekłą ślinę z pyska wiadrami można zbierać.
Krzyżówki, mieszańce.
Jeszcze kilka lat i pies będzie rzadkością. Przecież takie montowane organizmy płodzić będą kaleki.
I nie wolno z psem wejść na plac zabaw, do parku, na plażę.
Te wszystkie zakazy plus smycze i kagańce nawet dla szczeniaków to kolejny element w budowaniu lęku i rozbijaniu społeczeństwa.
Drobina oszołomiona ogromem wrażeń, psy szczekają, dzieci piszczą na huśtawce, trawą pachnie i dla psa jeszcze pewnie wieloma innymi, tu słońce na trawniku jest, a tu cień.
I już na smyczy.
I tak przypomniały mi się psy z podwórka w dzieciństwie.
Ile ich było i różnych!
Większość bezdomnych, ale dokarmianych i kochanych przez dzieciarnię.
Żyły obok nas, asystowały przy zabawach.
Bandy chłopaków latały z pistoletami z patyków wrzeszcząc niemiłosiernie, na rowerach się jeździło, biegało jak pomylony.
Nie rzucały się na nikogo. Nie gryzły, nie warczały.
Odszedł PRL i wraz z nim psy normalne.
Pojawiły się potwory wychowane na takie przez potwory.
Widzi takie dziecko na rowerku i wściekłą ślinę z pyska wiadrami można zbierać.
Krzyżówki, mieszańce.
Jeszcze kilka lat i pies będzie rzadkością. Przecież takie montowane organizmy płodzić będą kaleki.
I nie wolno z psem wejść na plac zabaw, do parku, na plażę.
Te wszystkie zakazy plus smycze i kagańce nawet dla szczeniaków to kolejny element w budowaniu lęku i rozbijaniu społeczeństwa.
- tabakiera
- Posty: 2365
- Rejestracja: 15 lip 2015, 20:48
- Lokalizacja: Warszawa
- Płeć:
Re: Kilka słów o psach
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, Autorze,
Choćby "Puc, Bursztyn i goście".
Odeszły w zapomnienie takie psie zgromadzenia, wolny żywot.
Chociaż, przyznam szczerze - tych spuszczonych z łańcucha to się bałam, wieczorami czasem ujadały groźnie, krążyły wokół człowieka, ale to się raczej działo na wsiach. I bardzo szkodziły dzikim zwierzętom, napadały np. na sarny.
Pozdrawiam.
Choćby "Puc, Bursztyn i goście".
Odeszły w zapomnienie takie psie zgromadzenia, wolny żywot.
Chociaż, przyznam szczerze - tych spuszczonych z łańcucha to się bałam, wieczorami czasem ujadały groźnie, krążyły wokół człowieka, ale to się raczej działo na wsiach. I bardzo szkodziły dzikim zwierzętom, napadały np. na sarny.
Pozdrawiam.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: Kilka słów o psach
Racja
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Kilka słów o psach
I ja się zgadzam.
Psy wiejskie, zazwyczaj luźno biegające, nie stanowiły większego zagrożenia.
Te uwiązane przez całe życie na łańcuchu, już bywały agresywne, ale to potwierdza twoje zdanie. Wiadomo, jak się taki urwał, to wariował...
Psy wiejskie, zazwyczaj luźno biegające, nie stanowiły większego zagrożenia.
Te uwiązane przez całe życie na łańcuchu, już bywały agresywne, ale to potwierdza twoje zdanie. Wiadomo, jak się taki urwał, to wariował...
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- refluks
- Posty: 714
- Rejestracja: 28 lut 2016, 11:49
Re: Kilka słów o psach
W mojej rodzinie pojawił się kiedyś wyżeł Bruno. Był już duży, gdy odkupiliśmy go od innych ludzi.
Zawieźliśmy go na wieś.
Pies był totalnie psychicznie okaleczony.
Spuszczenie go ze smyczy skutkowało tym, że biegł przed siebie i godzinami go szukaliśmy. A znaleźć psa na wsi, wśród pól i łąk, ale przede wszystkim w lesie to niełatwe zadanie. Po kilku spacerach zaniechaliśmy praktyki spuszczania ze smyczy Bruna.
U wcześniejszych właścicieli cały dzień spędzał w mieszkaniu przypięty do kaloryfera. Wyprowadzenie ograniczone było do wypróżnienia się prawie na stojąco, tak krótko na smyczy go trzymano.
U nas miał obszerny kojec, palik do obsikiwania, siatkę obłożoną dyktą, żeby mu nie wiało.
Na noc wypuszczany na plac.
Na widok miski z żarciem zachowywał się tak, jakby go do prądu podłączono. Skakał na wysokość ogrodzenia kojca. Wymłócał zawartość miski w sekundzie, zwracał i jadł to, co zwrócił.
Wypuszczony na plac pożerał wszystko, rozmoczony chleb i pszenicę dla kur łącznie z kurzymi odchodami.
Bo poprzedni właściciele karmili go raz na dwa dni.
Wszystko, co było w ruchu wprawiało go w szał.
Dzieci jadą na rowerkach ulicą – Bruno uśliniony i wściekły wisi na siatce i chce ją przegryźć.
Wlazła kura z części placu, na który Bruno nie miał wstępu – w sekundzie była martwa.
Ruch prawie niedostrzegalny – już Bruno w zębach trzyma kocię, a po jego sierści struga krwi. Zagryzł cały miot kotki mojej babki.
Poprzedni właściciele w przypływie ludzkich uczuć brali go na dłuższy spacer wokół bloku i szczuli na wszystko, co pojawiło się w polu widzenia.
Przy Bruno nie mogłem zapalić papierosa.
Syn poprzednich właścicieli podpalał go zapalniczką.
Rzucił się na moją babkę, gdy go odganiała od listonosza, ojca poważnie ugryzł w rękę, gdy ten przyniósł mu miskę z jedzeniem i chciał ją odrobinę przesunąć, mnie skoczył do gardła, gdy chciałem zamknąć go z rana do kojca. Straciłem równowagę po jego skoku i gdybym się ręką w rękawie grubej kurtki nie zasłonił, to chyba rozszarpałby mi szyję.
I jakby czuł, że koniec jego bliski, bo wariował jeszcze straszniej.
Został zastrzelony.
To nie tak, że nie chciało nam się do weterynarza go zawieźć.
Był psem myśliwskim i uznałem, że nie wypada go uśpić. Poprosiłem znajomego myśliwego.
Przytuliłem Bruna, pocałowałem.
Huk.
Jeszcze na mnie patrzył przez kilka sekund.
Od tej pory nie miałem psa.
Zawieźliśmy go na wieś.
Pies był totalnie psychicznie okaleczony.
Spuszczenie go ze smyczy skutkowało tym, że biegł przed siebie i godzinami go szukaliśmy. A znaleźć psa na wsi, wśród pól i łąk, ale przede wszystkim w lesie to niełatwe zadanie. Po kilku spacerach zaniechaliśmy praktyki spuszczania ze smyczy Bruna.
U wcześniejszych właścicieli cały dzień spędzał w mieszkaniu przypięty do kaloryfera. Wyprowadzenie ograniczone było do wypróżnienia się prawie na stojąco, tak krótko na smyczy go trzymano.
U nas miał obszerny kojec, palik do obsikiwania, siatkę obłożoną dyktą, żeby mu nie wiało.
Na noc wypuszczany na plac.
Na widok miski z żarciem zachowywał się tak, jakby go do prądu podłączono. Skakał na wysokość ogrodzenia kojca. Wymłócał zawartość miski w sekundzie, zwracał i jadł to, co zwrócił.
Wypuszczony na plac pożerał wszystko, rozmoczony chleb i pszenicę dla kur łącznie z kurzymi odchodami.
Bo poprzedni właściciele karmili go raz na dwa dni.
Wszystko, co było w ruchu wprawiało go w szał.
Dzieci jadą na rowerkach ulicą – Bruno uśliniony i wściekły wisi na siatce i chce ją przegryźć.
Wlazła kura z części placu, na który Bruno nie miał wstępu – w sekundzie była martwa.
Ruch prawie niedostrzegalny – już Bruno w zębach trzyma kocię, a po jego sierści struga krwi. Zagryzł cały miot kotki mojej babki.
Poprzedni właściciele w przypływie ludzkich uczuć brali go na dłuższy spacer wokół bloku i szczuli na wszystko, co pojawiło się w polu widzenia.
Przy Bruno nie mogłem zapalić papierosa.
Syn poprzednich właścicieli podpalał go zapalniczką.
Rzucił się na moją babkę, gdy go odganiała od listonosza, ojca poważnie ugryzł w rękę, gdy ten przyniósł mu miskę z jedzeniem i chciał ją odrobinę przesunąć, mnie skoczył do gardła, gdy chciałem zamknąć go z rana do kojca. Straciłem równowagę po jego skoku i gdybym się ręką w rękawie grubej kurtki nie zasłonił, to chyba rozszarpałby mi szyję.
I jakby czuł, że koniec jego bliski, bo wariował jeszcze straszniej.
Został zastrzelony.
To nie tak, że nie chciało nam się do weterynarza go zawieźć.
Był psem myśliwskim i uznałem, że nie wypada go uśpić. Poprosiłem znajomego myśliwego.
Przytuliłem Bruna, pocałowałem.
Huk.
Jeszcze na mnie patrzył przez kilka sekund.
Od tej pory nie miałem psa.
- pallas
- Posty: 1554
- Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33
Re: Kilka słów o psach
Smutna to historia, ale cóż lepiej taka śmierć niż miałby tak żyć.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Kilka słów o psach
![róża :rosa:](./images/smilies/081.gif)
Dla Bruna.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Kilka słów o psach
Konsekwencje ludzkiej głupoty poniósł pies.
Samo życie - kowal zawinił, cygana powiesili.
Samo życie - kowal zawinił, cygana powiesili.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- refluks
- Posty: 714
- Rejestracja: 28 lut 2016, 11:49
Re: Kilka słów o psach
Dziś Dzień Psa.
Każdemu psu życzę, żeby przez cały rok był szczęśliwy.
Każdemu psu życzę, żeby przez cały rok był szczęśliwy.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Kilka słów o psach
![smile :)](./images/smilies/a_plain111.gif)
„Tracić siebie dla drugich to jest właśnie odnajdywać siebie.” - Maria Dąbrowska
Psie motto.