Konkurs na gniota - II edycja - TEKSTY

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Konkurs na gniota - II edycja - TEKSTY

#1 Post autor: Patka » 13 mar 2016, 1:17

Tekst 1

A to wiosna właśnie

Utopiono marzannę. Królową śniegu i zimy srogiej.
Choć tym razem, znacznie łagodna i dość słaba.
Pierwiosnki zakwitają, tak sercu mi drogie.
I przebiśniegi, choć śniegu nie miała trawa.

A później przyjdą na łąki też inne kwiaty.
Pięknie i pysznie zakwitną jabłonki, wiśnie.
Aby tę wiosnę powitać, przylecą ptaki.
Jaskółki, bociany, czasami i kos gwizdnie.

Kukułka mi wykuka twoją miłość do mnie.
Bo, jak w marcu koty, kochają się zwierzęta.
I ja ciebie kocham wśród tej wiosny ogromnie.

Nadchodzą, bo za pasem, wielkanocne święta.
Radosne zmartwychwstanie, wiosenne, choć skromne.
Ja, nawet po jesieni będę cię pamiętać.


Tekst 2

Boleść ma

Takie życie jest bolesne,
jak cierpienie me bezkresne.
Nie podałaś mi swej ręki,
a więc cierpię wielkie męki.

Moje serce krwawi z bólu,
wiem, że ty mnie nie utulisz,
miałem wsparcie w butli wina,
więc od kaca dzień zaczynam.

Zostanę alkoholikiem,
bo zadałaś się z Erykiem.
Wy na łożu, ja pod ławą
będę pić i cierpieć krwawo.


Tekst 3

Co też spotkało Kapturka
gdy biegła ze swoim koszyczkiem
- opowiedziała wiewiórka,
wiedzą to zwierzątka wszystkie.

Otóż dziewczę to niewinne
biegło do babuni co dzień,
gdy wilk ukryty w gęstwinie
czaił się, przebrzydły zbrodzień.

Dziewczynka rankiem musiała
przebiec krętą leśną ścieżką,
Wilk poprosił by mu dała
więc dała choć było ciężko.

Potem rezolutne dziewczę
kiedy znów spotkało Wilka
powiedziało - a ja też chcę,
to dla ciebie tylko chwilka.

Od tej pory już codziennie
spotykali się przy sośnie.
Gdy Kapturek zdjął odzienie
znów kochali się radośnie.


Dzisiaj Wilka próżno szukać,
resztką sił uciekł biedaczek.
Tylko puszczyk smutno huka
i Kapturek często płacze.


Tekst 4

feniks okulały


gdy w ramionach otulona
śpiewam skórą i oddechem
cień uśpiony dla obrony
przed szyderczym świata śmiechem

łyk goryczy płomień krzyczy
by z popiołu wciąż powstawać
za powagę i realizm
brawa


Tekst 5


"Jadźka"
- Proszę księdza, matula od trzech lat swata mnie z Jędrkiem od Matusiaków - szepcze zapamiętale Jadźka w drewnianą kratkę klęcznika. - A czy ja krowa jakowaś jestem, żeby mi kawalera do łóżka wybierać?
- Dziecko, masz prawo decydować o swoim losie. Człowiekiem jesteś, godność masz, a kto ją depcze, ten grzesznik - mówi proboszcz, ocierając chusteczką pot z czoła.
Środek lata. Od dziewuchy gorąc bije niemiłosierny, sutanna z grubego kaszmiru, nieprzewiewna, opięta, szczególnie na brzuchu ciśnie, koloratka wrzyna się w szyję. Ciężki żywot. Ech, przydałaby się nowa sutanna, obszerniejsza, a parafianie zupełnie niedomyślni. Mnóstwo pomysłów mają, a to jedno do głowy im nie przyjdzie.
- Proszę księdza, czyli że mogę z Mariankiem, a na tamtego od Matusiaków wypiąć się? - dopytuje Jadźka, napierając obfitym biustem na sosnowy klęcznik.
Deski niespokojnie trzeszczą. Wyrosła ta Jaskrów córka, oj, wyrosła, kobita fest się z niej zrobiła, z tyłu dynie, pulchne jak kluski, jędrne, oddychać też ma czym, a takie to małe siedziało w ławce katechetycznej, różowe, zawsze usmarkane.
- Z Mariankiem też nie, bo żonaty - strofuje Jadźkę proboszcz i chustką czoło z potu osusza.
Trzeba ciągle tej Jaskrównie tłumaczyć, po stokroć przed grzechem przestrzegać, a ona i tak swoje. Zawsze taka była. Uczyć się nie chciała. Tylko tyłkiem umie wiercić, chichotać i na chłopów okiem łypać, kiecki coraz krótsze, bluzki z dekoltem.
- Jak to, proszę księdza, przecie tak samej przez życie grzech - rzecze Jadźka, rumieniąc się coraz bardziej.
Nie głupio mówi dziewucha. Samotność niedobra, doskwiera. Źle z nią człowiekowi.
- Drogie dziecko, za dużo masz zdrożnych myśli - odpowiada proboszcz. - Ale rozgrzeszenie ci dam. Młoda jesteś, gorącą masz krew po matce. Pokuta jednak musi być. Tak myślę, że z rok posłużysz za gosposię na plebanii... Na dobre ci to wyjdzie, grzechy odkupisz, potem za Jędrka od Matusiaków wyjdziesz. To dobry chłopak, co niedzielę widzę go na mszy, a że czasem do kielicha zajrzy, ech, chłop przecież, swoje przyjemności mieć musi. Kościelnym go zrobię.


Tekst 6

Oda do serca kamienia

Kamieniu, tyś jest jak góry skała, tylko mniejszy.
Bo, żeś się od niej odłupał i do stóp upadł.
Wydajesz się twardy i wieczny.
Ale przecież wietrzejesz z czasem.
Powstaje z ciebie pustyni piasek.

I są ciebie różne rodzaje.
Z powrotem, z piasku piaskowce.
Bazalty, granity, marmury,
W różnych krajach, najróżniejsze.
Głazy narzutowe przyniesione lodowcem.
I każdy kamień ma serce.

A serce może być z kamienia.
Bo tak zły los je odmienia.

Są też te szlachetne.
Czerwone rubiny, szafiry szafirowe
i najbardziej dumne najszlachetniejsze
diamenty, najtwardsze w świecie,
które w świetle tęczą świecą.

Nieraz uwierasz w bucie
i trzeba cię wyjąć, choć się nie chce.
Bo może to moja pokuta
nie wyjmować cię z buta?

Przeważnie się z góry w dół toczysz,
ale bywasz wtaczany pod górę
Syzyfa zmęczonym, spoconym ramieniem.

Wylatujesz z procy, czyli latasz po niebie krótko.
Lepiej jednak nie pływaj łódką.
Wszak pływać nie umiesz, bo wpadasz, bowiem
jak kamień w wodę.
Zostają tylko kręgi na wodzie i spokój.

Aleś miast kamiennych opoką
i całą Ziemią, która skałą w kosmosie
z pleniącym się na niej życiem.

Dlatego, kamieniu,
gdy już śmierć przesądzi o moim losie.
Zabiorę cię ze sobą
na tę drugą stronę ową,
gdzie razem wiekuistość nam pisana.

Bo śmierć się o czas nikogo nie pyta.
Przychodzi w wieczór albo w nocy, albo z rana.
Niech mój grób przywalą kamienną płytą.
Z wyrytym epitafium,
co powyżej jako odę napisałem.


Tekst 7

"Piwniczny pean na cześć elan vital ( godny w mordę jeża Nike albo nawet i Nobla przecież kurde belans)"


Siadłem ja w piwnicy
W okrutnej tęsknicy
I zjadłem płat śledzia,
Co w słoiku siedział.

Siadłem ja z kumplami
W piwnicy - bo taniej:
Gdy piję w lokalu
Łeb mi puchnie z żalu.

W ramach oszczędności
Dobrałem dwóch gości;
Każdy przyszedł z flachą
I śledziem pod pachą.

Ciemno tu i jasno,
Bo żarówki gasną,
Lecz lubię posiedzieć;
Spożyć w occie śledzie…

Wódeczkę otworzyć,
Bo człowiek chce spożyć
I wiedzieć, że żyje,
A nie żreć pomyje.

Żytnia to nie sikacz,
Nie weźmie mnie grypa,
A gdy zbiorę siłę,
Odwiedzę Ludmiłę.

Ludmiła jak pączek;
Co tydzień się kąpie.
Mam flaszkę i kwiatka
Jest śledzik, pomadka.

Znam ja tę piwnicę;
Kompot z niej przemycę.
A gdy widzę szczury
Uciekam do góry.

Raz zjadły mi glany
Gdy byłem zalany,
Więc odtąd już czuwam
I butów nie zzuwam.

Więc jak powiedziałem,
Lub powiedzieć chciałem,
Siedzę z kolegami
W piwnicy - bo taniej.

Czasem pogadamy
Kto jakie ma plany.
Gdy się język plącze,
To tranzystor włączę.

[Zdzichu, twoja kolej!
Nie ględź, tylko polej,
Bo gdy w gębie susza,
Klejnot się nie rusza.]

Czasem tu przychodzi
Taki jeden złodziej -
Wyjmie zza pazuchy
Bimber w czas posuchy.

Albo innym razem
Kominiarz pod gazem
Też z nami pogrzeje,
Potem wytrzeźwieje.

Z kumplem fajnie gwarzyć,
Co się może zdarzyć.
Uśmiecha się ryło,
Kiedy się wypiło.

Kiedy wygram w totka,
Gdy kolegę spotkam
Zaproszę na grilla -
Będzie miła chwila.

A potem pojadę
Do rodziny kładem -
Szczeny im opadną,
Że nie poszłem na dno.

Lecz teraz, kompanie,
Kończę me gadanie,
Bo jedyna czeka
I tęskni z daleka.

Ludmiła jak pączek;
Co tydzień się kąpie.
Mam flaszkę i kwiatka
Jest śledzik, pomadka.

Ludmiła jak róża -
Dupka u niej duża.
Jeśli się postaram,
Będzie bara - bara!

Lecę! do Ludmiły,
Chociaż nie mam siły.
Już za małą chwilę
Flaszką się zasilę…

Wnet na drzwi napieram,
Lecz nikt nie otwiera,
Bo Ludmiła miła
Na miasto wybyła.

Wracam ze łzą w oku…
[ Wpadłem do potoku -
Płynąłem jak okręt;
Mam nogawki mokre.]

Zobaczyłem Staszka -
Zaraz będzie flaszka:
Ze Stachem - złodziejem
Robaka zaleję…

Siądziemy w piwnicy
W okrutnej tęsknicy
I zjemy płat śledzia,
Co w słoiku siedział.

Siądziemy z kumplami
W piwnicy - bo taniej,
Nogawki wysuszę:
Prędko się nie ruszę!!! ...


Tekst 8

pociąg do krotochwili


Stoi na rogu Kaśka kochliwa.
Wieczór upojny, więc ledwie żywa.
Już make up spływa.

Stoi i marzy,
dyszy i dmucha
w grzywkę, wciąż myśląc:
Och, jak on…słuchał!
Uch, jak gorąco!

Nagle gwiiiiizd! Nagle świiiiist!
Głowa w ruch! Ciało… uch!
Najpierw powoli do zmysłów powraca.
To Mietek figlarz wprost z baru wraca.
Potracił hajsu pełne kieszenie,
bo on wciąż czeka, że ja się zmienię
Oh, pie..olenie!

Ja się nie mogę zmienić z dnia na dzień!
Za bardzo lubię, gdy ktoś mi kadzi.
A jeśli jeszcze dotyk pogłębia -
to uczuć głębia!

Lecz czasem marzę, gdy ranek bieży,
że mi też na nim zacznie zależeć,
bo wymiarami swego oręża
niechęć zwycięża!


Tekst 9

Syzyf

toczę niczym Syzyf
twe kamienne serce
w górę
żeby je ożywić
i by bić zaczęło
w mych ciepłych dłoniach

jesteś mą piętą
Achillesa
trafiłaś w czuły punkt

przyniosłem Ci różę
płatki są dla Ciebie
we mnie został kolec
i tkwi

ciągle mi się śnisz
na jawie

wróć


Tekst 10


Taniec życia

Muzyka gra, bo nastaje ranek
Zatańczę ponownie, gdy wstanę
Bo życie to muzyka i taniec
Odkrywamy piękno nam dane

Tańczę wokół, a on mnie trzyma
Kręcimy się, a ma suknia się wzdyma
Jego buty stukają cichutko
Stuk brzmi obco i smutno

Piękna jestem, mówi mi on
A potem sadza na królewski tron
I mówi: "Jesteś tańca królową"
Lecz ja nie chcę wierzyć tym słowom



Tekst 11

Tofik

[Czytać nucąc w myślach: „Ruchome paski” zespołu Varius Manx]


Jak – odgryzać myśli jak lizaki.
Jak – od dawna mam dylemat taki
Czemu nie dają się?

Wiem, że ciągle próbowałeś zębem.
Wiem, że zgryz masz dziś jak po wyrębie.
Jednak nie całuj mnie!


Ref.:
Teraz, gdy wymiatam kurz spod szafy
I kiedy dwie jedynki dziś znalazłam,
Rozumiem, już rozumiem Twój ból,
Lecz koty nie plują się!
Gdy topnieją myśli jak lizaki
I gdy już znam twe ulubione smaki,
Rozumiem, już rozumiem swój błąd,
toffi nie gryzie się…


Ty – przyszedłeś dziś z nowiutką szczęką.
Ty – chwyciłeś znowu mnie za rękę,
jednak milczałam wciąż.
Dziś brakuje mi Twojego smaku.
Dziś nie umiem sobie z tym poradzić.
Dzisiaj irysa chcę…

Ref.
Teraz, gdy wymiatam kurz spod szafy
I kiedy dwie jedynki dziś znalazłam,
Rozumiem już rozumiem Twój ból,
Lecz koty nie plują się!
Kiedy myśli nikną jak lizaki
I gdy już znam twe ulubione smaki,
Rozumiem, już rozumiem swój błąd,
toffi wolisz jeść…


Skleiło mnie i cześć...


Tekst 12


W drodze do Itaki

Rzeko spieniona, co toczysz swe fale.
Czasie, niezgłębiona otchłani.
Nurcie, co mkniesz coraz dalej i dalej.
Miłości, coś umknęła przez rozstanie.
Ja, człowiek śmiertelnie zakochany,
rzucam ci wyzwanie.

Wielokroć już obrócił się nieba skłon,
kiedy cię zostawiłem, poszedłszy na wygnanie.
Zawsze byłaś moim kochaniem.
Ale miałem swoje interesy i stresy.
Świętą wojnę u stóp Ilionu.
Choć nęciły mnie inne kobiety,
Przegrałem niestety.
Jak Achilles ze swoją piętą.
Uwierz, nie dotykałem tych innych,
nawet po kryjomu.
Z tą swoją do ciebie miętą.

A teraz potyczkę rozpoczynam z losem,
z już posiwiałym włosem.

I tak, jak do gniazd swoich powracają bociany - ptaki.
Na strzechy i energetyczne słupy.
Tak i ja chciałbym do swojej Itaki.
Oj, Penelopo miła, jaki ja byłem głupi,
że cię zostawiłem.
Muszę wrócić.

Ale ty mieszkasz teraz w Australii.
Gdzie kangury, psy dingo dzikie
i jak pluszaki miłe koala misie.

Choć ty pewno mieszkasz w mieście.
A ja wciąż z dala wielbię ciebie,
choć minęło już lat czterdzieści.

Ale odmienię los.
Przekręcę aksamit gwiaździstego nieba.
Zbiorę złotych gwiazd trzos.
Poustawiam tak jak trzeba.
żeby wyszło na moje.
Bo już się z nich wróżyć nie boję.
Nie może być tak dłużej.

Bowiem taka nauka,
że do trzech razy sztuka.
W po trzykroć.

Trzy po trzy zapytuję.
Mejluję.
Ty wciąż nie odpowiadasz.
Trzy zwykle zestępowały na sceny tego świata.
Posępne siostry Parki.
Z promieni księżycowych, splatając nić żywota.

Może ja i niecnota.
Ale to nie była zdrada.

Poplątam w prządek pajęczynie.
Pomieszam wątek z osnową.
Będziemy ze sobą na nowo,
nim rzeka czasu spłynie.

Tymczasem smutki topię w winie.
I wcale cię nie winię,
bo w nim mądrość mieszka.
Zmądrzałem.

Patrzę się, jak się zmierzcha
i czernieje aksamit nieba.
Tylko ciebie mi trzeba.

U ciebie dzień , a ja w nocy żegluję.
Do masztu się przywiązuję,
by nie być uczulony na syren wdzięki.
Woskiem uszy zatykam na ich pieśni dźwięki.

Nimfy mi niedrogie, ni Kalipso czy Kirke,
choć mają piękne kształty.
Ty stokroć piękniejsza.
W mojej wyobraźni.

Oceanie wzburzony,
co przetaczasz swe fale,
niestraszne mi cyklony, nieś mnie jak najdalej.
Aż do krzyża południa na gwiaździstym niebie.
W dalekiej Australii znowu spotkam ciebie.

Wspólnie, razem przejdziemy przez bramę tęczową.
Gdy się odnajdziemy, znów będziemy ze sobą.


Tekst 13


W dymu oparach

Świat jest taki smutny,
że aż wyć się chce,
przyjdzie biała dama
i obejmie mnie.

Zabierze daleko,
gdzieś w bezkresną dal,
chciałbym od niej uciec,
a może nie chciał?

Zajaram se skręta,
przygotuję się,
swędzi moja pięta,
chce wdepnąć we mgłę.

Kiedy świszcząc wydam
z piersi dech ostatni,
posadź na mym grobie
Maryśkę i bratki.


Tekst 14

Wrota


Podźwignę powieki na światło okna
podniosę zaszczyt do czoła
poszukam jak dobrze mieć uśmiech na twarzy
w odbiciu oczu anioła
a potem zejdę na zakręt nadziei
pomacham ręką jak skrzydłem
przekonam setkę nieuleczalnie zdrowych
jak bardzo mi życie obrzydło
i w końcu zejdę w dzień żywych
do radości i głupich marzeń
z wdziękiem dziecka odgarnę ten dzień
jak siwy włos bez skojarzeń
dla ciszy języka smutku w kącie oka
położę na poduszce głowę
pozwolę skrzydłom anioła mnie pieścić
skrywając żaru połowę
gdy spyta wieczorem czy mijam życie
powiem Bestii trzeba się nie dać
dlatego aniele, mój dobry aniele
diabłu idę się zaprzedać


__________________

No to do głosowania. :) Głosy proszę przesyłać do mnie na PW, można głosować na jeden lub na dwa teksty, do 22 marca włącznie. Niech wygra najlepszy z najgorszych. :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „KONKURSY”