ROCZNICOWY KONKURS NA PROZĘ - TEKSTY

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

ROCZNICOWY KONKURS NA PROZĘ - TEKSTY

#1 Post autor: Gloinnen » 14 mar 2013, 22:43

Tekst nr 1

Mrówka krzesławka dręczypupa.
Słyszał o niej każdy, ale zna ją tylko ten, któremu nieopatrznie zdarzyło się usiąść na krześle – doskonałej imitacji mebla przez kolonię takich mrówek stworzonej. Jeśli biedak w ogóle zdołał ujść z życiem, nigdy na pewno nie zapomni swojej przygody. I o takiej to populacji chcę wam dziś opowiedzieć.
Prawdę rzekłszy, mrówki krzesławki nie stanowią poważnego zagrożenia dopóki spożywają. A spożywać lubią. Najbardziej rozpowszechnionym wśród tej populacji jest napój wytwarzany metodą przemysłową z jabłek gatunku „spad nadgniły”, z dość dużą domieszką H2SO4, popularnie wśród mrówkoludu kwasem siarkowym zwanego. Ówże kwas siarkowy, jako wybitnie uspokajający, w połączeniu ze świeżo sfermentowanymi jabłkami tworzy związek chemiczny, zwany alkolubem, lub potocznie szmeraczkiem-ogłupiaczkiem, silnie oddziaływujący na psychikę mrówek dręczypup, powodujący u nich powszechną miłość do wszystkiego, połączoną z niepohamowaną potrzebą fizycznego obcowania. Stąd kolonie mrówek przybierające postać najpiękniejszych łóżek, zdobnych baldachimami, zasłanych delikatną, jedwabną pościelą, eleganckich szezlągów, tudzież wykwintnych kanap, nierzadko niespotykanej urody i miękkości atłasem obszytych, a wszystko po to, by ofiarę swych niecnych chuci przywabić, w swych objęciach uśpić i – znienacka naskoczywszy – zakochać na śmierć. Spotkanie z taką kolonią jest niesłychanie zdradliwe, rozochocone bowiem i przepełnione miłosnym szałem mrówki są w stanie zapieścić delikwenta na śmierć. Ileż to razy znajdywano ciała rozdygotane jeszcze w miłosnych spazmach, które nie wiedzieć dlaczego, w zupełnie nieoczekiwanym miejscu i czasie zalegały pole, zaśmiewając się do rozpuku, łaskotane niezliczoną ilością łapek i czułków, w dodatku w miejscach najbardziej na owe łaskotki podatnych i erogennych.
Tak jest z mrówkami, gdy spożywają.
O wiele jednak gorzej jest, gdy – z różnych, nie zawsze wiadomych, przyczyn – od spożycia odstąpią. Wtedy zaczyna się kosmiczna gehenna. Biada ci, obcy i nieświadom rzeczy przybyszu, jeśli nieopatrznie zechcesz spocząć na zachęcająco wyglądającym meblu. Ledwie bowiem dotkniesz swoimi zmęczonymi członkami wygodnego siedziska a już opada cię chmara drobnych, krwiożerczych i wygłodniałych stworzonek, za jedyny cel mających niepohamowaną konsumpcję. Po chwili zaś jedynie sterta białych, wyczyszczonych do ostatniej niteczki kości może zaświadczyć o dramacie, jaki się w tym miejscu wydarzył.
Nie o zwyczajach mrówek jednak mam opowiadać, a o zmianach, jakie dały się zaobserwować w ich upodobaniach płynno-konsumpcyjnych, od chwili wprowadzenia kolektywizacji. Zanim jednak zacznę, należy zaznajomić czytelnika z samą kolektywizacją. A termin to bardzo złożony i wyjątkowo trudny okres w historii Galaktyki opisuje. Tak więc powiem, że podczas jednego z ostatnich wielkich okrążeń, kiedy na czerwonych planetach zaczęło kwitnąć zorganizowane w robotniczo-chłopskie komuny życie, a wielowiekowa wojna między wyznawcami Młota i czcicielami Sierpa dobiegła szczęśliwego końca, kiedy ich planety opanowali Reklamożercy a ich kolorowa i wszędobylska telepatrznia nadała pierwszy program z niebieskim płynem na kawałku białego materiału w roli głównej, rozpoczął się w kosmosie okres intensywnej kolektywizacji. Polegała ona na dobrowolnym obowiązku łączenia picia napojów rozmownych ze spożywaniem zakąsek. Idea, ze wszech miar, słuszna, gdyż samo żarcie zdecydowanie mijało się z celem i stanowiło ogromne marnotrawstwo surowców. Całe planety ginęły bezpowrotnie, przerabiane na parówki, czy też inne nóżki w galarecie. Czas był najwyższy położyć kres takiej rabunkowej gospodarce i rządząca kosmosem, konserwatywna sekta Puszkowców postanowiła wprowadzić kolektywizację, choćby siłą. Jej problem polegał na tym, że ową siłę miała jedynie po spożyciu właściwej dawki szmeraczka-ogłupiaczka, co – biorąc pod uwagę ogromne połacie kosmosu, które należałoby do kolektywizacji wdrożyć – mocno nadszarpnęłoby równowagę biologiczną w układzie planetarnym Jabola i mogłoby się zakończyć kolejnym konfliktem zbrojnym. Wtedy właśnie główny myślociąg, przyjąwszy profilaktycznie potężną dawkę mózgotłuka, wpadł na genialny w swej prostocie, pomysł. Wymyślił on otóż, żeby na wykonawców planu kolektywizacji wyznaczyć właśnie mrówki krzesławki dręczypupy. To one miały przekonywać opornych, już to groźbą, już to miłosną perswazją do połączenia obu rodzajów konsumpcji .
Tu, niestety wystąpiła nieprzewidziana przez nikogo przeszkoda. Mrówki, chcąc własnym przykładem zachęcić innych do czynnego wspierania idei kolektywizacji, zaczęły – odbiegając zdecydowanie od swoich zwyczajów – pożerać tych, których miały przekonać, nawet pod wpływem alkolubu będąc. W tym czasie nawet „Wielki Słownik Wyrazów Nieznanych” wzbogacił się o czasownik przekożreć. Dziś, gdy gdziekolwiek pojawiają się – sympatyczne i mile witane dotąd – mrówki krzesławki, blady strach pada na mieszkańców, ich psy, koty i nawet kanarki. Nic dziwnego. Wygłodniałe mrówki, do perfekcji opanowały sztukę przekożerania. Już nie tylko krzesła, czy kanapy imitują, zaczajając się na swoje ofiary. Potrafią się teraz przeobrazić nawet w złoconą klatkę dla kanarka.
Nie wiadomo czym by się skończyła ta nowa wizja kosmosu, zafundowana społeczeństwom przez ich władców, gdyby pewien ubogi szewc z Krakowa nie wynalazł skutecznego zabezpieczenia. On to – wyobraźcie sobie – spryskawszy ciało i ubranie dziewięćdziesięcioma dziewięcioma puszkami mrówkozolu, z lubością rozsiadł się w zainscenizowanym przez te zdegenerowane robale fotelu.
Jakaż wtedy wybuchła panika wśród dręczypup! Ja uciekały wrzeszcząc i drapiąc się po piekących je pupach. Jak – jedna przez drugą – skakały do wody w nadziei ratunku. Kto to widział niemal płakał ze śmiechu. Do dziś słychać ten śmiech w wielu zakątkach galaktyki, a karawany kupieckie, wędrujące po Mlecznej Drodze, lotem błyskawicy niosą wieść o upadku planu kolektywizacji. A mrówki – jak dawniej – spożywają i kochają…

ODPOWIEDZ

Wróć do „KONKURSY”