Jak na limeryk, to chyba przydługie wersy.
W tym pisaniu chyba jest jakaś zasada rytmiczna. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Pewna dama z miasta Kraków
nie dostrzegła czasu znaków,
tak się zawzięła w pisaniu -
pisała wręcz przy śniadaniu -
aż schudła z kalorii braku.
Niemniej należą się brawa za podjęcie tematu, który - jak widać - niejednemu apetytu na wizytę w krakowskich muzeach przysporzył...


