raz ubrał Kołłątaj popielate pantalony
łamiąc obowiązujące wówczas kanony
masz przywdziać strój kanonika
nie robić z siebie fircyka
tak biskup Kajetan Sołtyk zagrzmiał z ambony
groźba ekskomuniki
Moderatorzy: skaranie boskie, Leon Gutner
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: groźba ekskomuniki

Dobry limeryk, Lucile.

Nie znam tej historii... dodasz coś?

- Fałszerz komunikatów
- Posty: 5020
- Rejestracja: 01 sty 2014, 16:53
- Lokalizacja: Hotel "Józef K."
- Płeć:
Re: groźba ekskomuniki
Obraza majestatu!
Oryginalny limeryk! Chociaż sztywne reguły tego gatunku zobowiązują do podania miejsca, z którego pochodzi peel. Mogę się oczywiście mylić
Miło widzieć buzię

Oryginalny limeryk! Chociaż sztywne reguły tego gatunku zobowiązują do podania miejsca, z którego pochodzi peel. Mogę się oczywiście mylić

Miło widzieć buzię

- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: groźba ekskomuniki
Droga Eko,
dodam, oj dodam z wielką przyjemnością
Zacznę od cytatu z "Katalogu biskupów, prałatów i kanoników krakowskich". aut. ks. Ludwika Łętowskiego, wyd. w Krakowie w 1852 r.
... obruszył na siebie wiekszą częśc prałatów, a wiele zacnych osób po mieście, którym Akademia matką była, a zgrzybiałe jej profesory relikwiami świętymi [...]. Obawiano sie wtedy nowinek, a postac Kołłątaja mało duchowna była. Nie widziały go ołtarze i ambony. Raz przyszedł był do kościoła kuso ubrany, ale go wyproszono; prałaci i kanonicy zasiadali wtenczas po stallach w perukach...
Kołłataj dostał prowizję (nominację) na kanonię krakowską od papieża Klemensa XIV. Było to w 1773 roku, kiedy Hugon miał zaledwie 23 lata. Przebyłał wówczas w Rzymie, gdzie prawdopodobnie w kurii papieskiej odbywał praktykę sądową. Nominację tę poparł biskup sufragan krakowski Franciszek Podtański. Sama nominacja nie wystarczała, aby objąć tę funkcję potrzebna była jeszcze zgoda biskupa i kapituły krakowskiej. Sprawa nie była łatwa i komentowana tak: W Polsce w ogólności nie lubiano kortezanów (dworaków), którzy włazili przez pantofel (papieski) do koscioła, a Kołłataj był ostatni z tego namiastku - cytat z tej samej publikacji Łętowskiego. Diecezją krakowską zarządzał wówczas archidiakon Józef Olechowski, o którym tak napisał Jan Śniadecki: ... administrujący diecezją prałat, obrażony, ze bez jego polecenia, dwór rzymski wydał prezentę wszystkich używał sposobów, aby do tej kanonii nie dopuścić Kołłataja... Przeciwni tej nominacji byłi równiez inni liczacy sie duchowni krakowscy. Nawet jego matka, z której zdaniem zawsze bardzo się liczył, nie aprobowała tej nominacji. Kołłataj pomimo tylu sprzeciwów kanonię uzyskał dzieki interwencji papieskiego sekretarza stanu, który zagroził karą kościelną biskupowi i kapitule krakowskiej. Biorąc pod uwagę powyższe nie mogło to rokować pomyślnie na charakter kontaktów Kołłataja z krakowskim wyżczym klerem.
Do Krakowa zjechał dopiero dwa lata później w 1775 roku. Udało mu sie pomyslnie przeprowadzic swoją instalację w krakowskiej kapitule, chociaż dopiero 1 listopada tego roku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk sufragana Podkańskiego i 10 stycznia 1776 roku odprawił swoją mszę prymicyjną w rodzinnej miejscowości - Dederkałach na Wołyniu.
Wiekowych i konserwatywnych duchownych draznił swoim zachowaniem i ubiorem. Chętnie nosił się "po świecku" i modnie. Zachowały się spisy jego garderoby, m.in. surduty z angielskiego sukna, popielate pończochy itp. Istotnie, taka sytuacja - kiedy to biskup Sołtyk napominał go z ambony, grożąc nawet ekskomuniką, aby w końcu przywdział strój duchowny - miała miejsce. Kołłataj skomentował to zdaniem "wojna o popielate pończochy".
To moze na razie tyle. Czy wiesz Eko, że w kościele pw. św. Tekli w Krzyzanowicach Dolnych w głównym oltarzu znajduje się obraz namalowany przez Franciszka Smuglewicza, zatytułowany "Bóg stwarzający". Smuglewicz, przyjaciel Kołłątaja, namalował go jako Adama. I tak do dzisiaj wierni modlą sie do golutkiego (jak Pan Bóg go stworzył) Hugona Kołłataja
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za zainteresowanie
Lucile
Dodano -- 28 sty 2015, 3:10 --
Fałszerzu,
dzięki, że zajrzałeś
powiedzmy, że jest to twór "limerykopodobny"
A sam bohater Hugon Kołłataj? Nie sadzę, by się obraził. Nieco ponad dwa lata temu byłam kuratorem wystawy poświęconej tej Postaci. Ekspozycję, jak i wydaną przy tej okazji ksiązkę zatytułowałam: "Dziwne igrzysko losu i przeznaczenia", a w podtytule napisałam - "źywot Hugona Kołłataja w odsłonach kilku w 200. rocznicę śmierci pokazany". Przy tej okazji przeprowadziłam dużą kwerendę w różnych archiwach i "zbliżyłam się" co nieco do tej, niewątpliwie wybitnej, jednakże znanej raczej powierzchownie, Postaci.
Dobrej nocy Fałszerzu
Pozdrawiam
Lucile
dodam, oj dodam z wielką przyjemnością

Zacznę od cytatu z "Katalogu biskupów, prałatów i kanoników krakowskich". aut. ks. Ludwika Łętowskiego, wyd. w Krakowie w 1852 r.
... obruszył na siebie wiekszą częśc prałatów, a wiele zacnych osób po mieście, którym Akademia matką była, a zgrzybiałe jej profesory relikwiami świętymi [...]. Obawiano sie wtedy nowinek, a postac Kołłątaja mało duchowna była. Nie widziały go ołtarze i ambony. Raz przyszedł był do kościoła kuso ubrany, ale go wyproszono; prałaci i kanonicy zasiadali wtenczas po stallach w perukach...
Kołłataj dostał prowizję (nominację) na kanonię krakowską od papieża Klemensa XIV. Było to w 1773 roku, kiedy Hugon miał zaledwie 23 lata. Przebyłał wówczas w Rzymie, gdzie prawdopodobnie w kurii papieskiej odbywał praktykę sądową. Nominację tę poparł biskup sufragan krakowski Franciszek Podtański. Sama nominacja nie wystarczała, aby objąć tę funkcję potrzebna była jeszcze zgoda biskupa i kapituły krakowskiej. Sprawa nie była łatwa i komentowana tak: W Polsce w ogólności nie lubiano kortezanów (dworaków), którzy włazili przez pantofel (papieski) do koscioła, a Kołłataj był ostatni z tego namiastku - cytat z tej samej publikacji Łętowskiego. Diecezją krakowską zarządzał wówczas archidiakon Józef Olechowski, o którym tak napisał Jan Śniadecki: ... administrujący diecezją prałat, obrażony, ze bez jego polecenia, dwór rzymski wydał prezentę wszystkich używał sposobów, aby do tej kanonii nie dopuścić Kołłataja... Przeciwni tej nominacji byłi równiez inni liczacy sie duchowni krakowscy. Nawet jego matka, z której zdaniem zawsze bardzo się liczył, nie aprobowała tej nominacji. Kołłataj pomimo tylu sprzeciwów kanonię uzyskał dzieki interwencji papieskiego sekretarza stanu, który zagroził karą kościelną biskupowi i kapitule krakowskiej. Biorąc pod uwagę powyższe nie mogło to rokować pomyślnie na charakter kontaktów Kołłataja z krakowskim wyżczym klerem.
Do Krakowa zjechał dopiero dwa lata później w 1775 roku. Udało mu sie pomyslnie przeprowadzic swoją instalację w krakowskiej kapitule, chociaż dopiero 1 listopada tego roku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk sufragana Podkańskiego i 10 stycznia 1776 roku odprawił swoją mszę prymicyjną w rodzinnej miejscowości - Dederkałach na Wołyniu.
Wiekowych i konserwatywnych duchownych draznił swoim zachowaniem i ubiorem. Chętnie nosił się "po świecku" i modnie. Zachowały się spisy jego garderoby, m.in. surduty z angielskiego sukna, popielate pończochy itp. Istotnie, taka sytuacja - kiedy to biskup Sołtyk napominał go z ambony, grożąc nawet ekskomuniką, aby w końcu przywdział strój duchowny - miała miejsce. Kołłataj skomentował to zdaniem "wojna o popielate pończochy".
To moze na razie tyle. Czy wiesz Eko, że w kościele pw. św. Tekli w Krzyzanowicach Dolnych w głównym oltarzu znajduje się obraz namalowany przez Franciszka Smuglewicza, zatytułowany "Bóg stwarzający". Smuglewicz, przyjaciel Kołłątaja, namalował go jako Adama. I tak do dzisiaj wierni modlą sie do golutkiego (jak Pan Bóg go stworzył) Hugona Kołłataja

Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za zainteresowanie



Lucile
Dodano -- 28 sty 2015, 3:10 --
Fałszerzu,
dzięki, że zajrzałeś


A sam bohater Hugon Kołłataj? Nie sadzę, by się obraził. Nieco ponad dwa lata temu byłam kuratorem wystawy poświęconej tej Postaci. Ekspozycję, jak i wydaną przy tej okazji ksiązkę zatytułowałam: "Dziwne igrzysko losu i przeznaczenia", a w podtytule napisałam - "źywot Hugona Kołłataja w odsłonach kilku w 200. rocznicę śmierci pokazany". Przy tej okazji przeprowadziłam dużą kwerendę w różnych archiwach i "zbliżyłam się" co nieco do tej, niewątpliwie wybitnej, jednakże znanej raczej powierzchownie, Postaci.
Dobrej nocy Fałszerzu

Pozdrawiam
Lucile

- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: groźba ekskomuniki
Nie wiem jak Ci dziękować, Lucile. Jakże ciekawe to informacje, uczyniłaś mi Hugo bardziej ludzkim:)
Masz niesamowitą wiedzę! Gratuluję książki i ekspozycji.
Brawo!

Masz niesamowitą wiedzę! Gratuluję książki i ekspozycji.
Brawo!



- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: groźba ekskomuniki
cała przyjemność po mojej stronie Eko
i dziękuję za miłe słowa - na wyrost
miłego wieczoru
Lucile


miłego wieczoru


Lucile
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: groźba ekskomuniki
No proszę, jak ładnie można uczyć historii za pomocą limeryku. 
A że nie całkiem klasyczny?
Nie szkodzi - za to bardzo polski.
Miłego

A że nie całkiem klasyczny?
Nie szkodzi - za to bardzo polski.
Miłego

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)