"Noc Pełna Komarów"

Miejsce na ostrą satyrę, utwory prześmiewcze i Wasze rozmaite wygłupy. W granicach przyzwoitości.

Moderatorzy: skaranie boskie, Leon Gutner

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
elvenoor

"Noc Pełna Komarów"

#1 Post autor: elvenoor » 21 lip 2015, 13:24

Wiele wojen widział świat
Przekazywał bratu brat
Wieści zwycięstw i pogromów
Dzieje wielkich batalionów
Szczęk oręża, braci krew
Ten najczystszy bitwy zew

Dzisiaj właśnie Wam opowiem
Swą przygodę i dowiodę,
Choć mi życie daje w kość,
Żem odważny,silny gość

Gwiazd już lśniły konstelacje
Kiedy jadłem sam kolację
Okno wciąż otwarte było,
Gdy na dworze coś zalśniło
Głowę szybko odwróciłem
Wnet za sobą zobaczyłem:
Trzy komary nadleciały
Przez okienko się dostały,
Zaspokoić chciały głód
Zdjąłem więc swój prawy but
I rzuciłem go o ścianę
Zostawiając brudną plamę
Jeden zdjęty, jeszcze dwóch
Lecz się większy zrobił ruch
Więcej właśnie nadlatuje
Żaden krwi mej nie spróbuje
Każdy dzisiaj na śniadanie
W żądło z ręki mej dostanie

Głowę mam nie od parady
Czas zaglądnąć do szuflady
Prawa ręka już dotyka
Na komary Scyzoryka,
I do boju dzisiaj wzywam
Miecz, co packą się nazywa
Wymachuję nim przed sobą
By uporać się z chorobą,
Która wszystkich dręczy ludzi
I nerwice nocne budzi
Z góry, z dołu, w lewo, w prawo
Walka staje się zabawą
Tnę gwałtownie , bez wytchnienia
Choć dopada mnie migrena
Chociaż czuję jak brzuch boli
Muszę walczyć, mimo woli
Całe życie bitwą jest
Pełne potu, krwi i łez
Walcz o honor lub o Wiarę
Ja pobiję się z komarem

Już połowa martwa leży
Drugie pół do okna bieży
Na ucieczkę nie pozwolę,
Teraz się odwrócą role
Łowca stanie się ofiarą
Nie uciekną przed swą karą
Skaczę zwinnie w stronę okna
Byle spadek mnie nie spotkał
Potknę się,polecę w dół
I połamię się na pół
Szczęściem okno zagrodziłem
Zwinnie drugie pół wybiłem
Wnet upadam powalony,
Przez cierpienie otrzęsiony,
Wyczerpany padam z sił
Ktoś mi w plecy szpilę wbił
Resztką sił odwracam wzrok,
Chociaż wokół widzę mrok

Posłyszałem wnet brzęczenie,
A więc to nie przywidzenie
Król Komarów sam się zjawił
Już pomyślał, że mnie zabił
Czas, bym w końcu się zabawił
I z komarem się rozprawił !
Nic nie widzę ,lecz wciąż słyszę
W myślach odległości liczę
By ciąć z dołu, z góry, z boku,
Choćbym zdemolował pokój
Ja mu tego nie daruję,
Dziś mej packi posmakuje
I oduczą się komary
Wtykać nos w nieswoje gary !
Ledwo packi swej nie złamię,
Od machania boli ramię
Noga także mi szwankuje
Skurcz od pięciu minut czuję
Władca ciągle mi ucieka
Odpowiedniej chwili czeka
Chociaż został tylko on
Już upatrzył sobie schron

Ukrył się za szafą dużą
Stąd pająki go wykurzą
Więc się lepiej przygotuję
Chociaż coraz mniej sił czuję
Wreszcie jest, wyleciał szybko,
Chodź do wędki moja rybko,
Chodź do packi mój komarze
Coś fajnego Ci pokażę
Zaraz zalśni w oczach Ci
I się skończą twoje dni !
W pojedynkę świat ocalę
Choć nie wygram w ludzkiej chwale
Groźnie na mnie wróg spoziera
Prawda szybko doń dociera
Że już koniec jego bliski
Jeden błąd i jest po wszystkim
Więc szarżuje raz ostatni
Strzelił niczym z dział armatnich
Miecz od dawna jest gotowy
Chcę pozbawić Króla głowy
Nagle świst, szybki błysk
Nagle słyszę cichy gwizd
Mrużę oczy, słońce wstało

Co się wczoraj w nocy działo?
Czym pokonał wreszcie stwora?
Czy to tylko nocna zmora ?
Spałem obok Scyzoryka
Skąd się wziął nie będę wnikał
W końcu brat mój opowiedział
Żem do późnej nocy siedział
Na komary polowałem
Ze zmęczenia się poddałem
I już czuję to pieczenie
Nic nie wskóram na swędzenie
Mocno w szyję drapię się
Wkrótce Królu znajdę cię
Poobdzieram cię ze skóry
Choćbyś uciekł w wielkie góry
Choćbyś umknął hen, za morze
To nie koniec jest potworze

Zaoszczędzę wam tej zwady
I udzielę dobrej rady
Chcecie spokój mieć wieczorem ?
Zamykajcie okna w porę

ODPOWIEDZ

Wróć do „RADOSNA TWÓRCZOŚĆ”