Wiersz mi się wymsknął.
Spadł na laptopa
i po klawiszach bezradnie pląsał,
bo biedaczysko
(beztroski głupek)
nie mógł zrozumieć, co mi się tłucze
po głowie, w sercu,
także i w duszy -
czy chcę rozbawić, czy łzę wydusić,
olśnić humorem
lub elokwencją,
słowem, co wpadło pod myszkę lekko,
a jego mądrość
(zbyt trudna dla mnie)
z rymem flirtuje, często niezdarnie.
Czy wrażliwością,
tą nieprzeciętną
(która to, spadła na mnie z kolebką)
olśnić czytaczy,
siebie zaś wznieść
ponad obłoki i wyżej też.
Wiersz mi się wymsknął.
Cóż począć mogę?
Niech się nie tłucze - dam mu na drogę
tytuł, przesłanie
i treści kupę.
Komu nie w smak jest,
ten w cienkiej zupie,
niechaj nie szuka skwarków, śmietany.
Tekst mi się zwarzył - tytułowany.
"I byle utwór każe się tytułować" /Stanisław Jerzy Lec/
Moderatorzy: skaranie boskie, Leon Gutner
- ryba
- Posty: 133
- Rejestracja: 16 wrz 2017, 22:05
- Płeć:
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
"I byle utwór każe się tytułować" /Stanisław Jerzy Lec/
Niesforny wierszyk
Ukłony L.G.
Ukłony L.G.
- ryba
- Posty: 133
- Rejestracja: 16 wrz 2017, 22:05
- Płeć:
"I byle utwór każe się tytułować" /Stanisław Jerzy Lec/
A tak na kolanie
wziął się raz upichcił
i z marszu w świat wysłał
moje "zlote mysli"
wziął się raz upichcił
i z marszu w świat wysłał
moje "zlote mysli"