Szanowna peleryna pytała kożucha,
czy wierzy w Panakreta dzisiejsze prognozy
i czy wartę ma trzymać – skoro będzie plucha,
czy ustąpić mu miejsca, jeśli przyjdą mrozy.
Kożuch uchylił lekko futro swe znoszone
(z kieszeni mu wypadła butelka z amolem)
– radbym siebie wywrócić już na drugą stronę
i wypłoszyć na słońce cieniolubne mole.
– Bądźże jednak mospani w pogotowiu jeszcze.
Nim wiosnę wybełkoce koleś w mysim futrze,
marzec uszy nam zmrozi, sieknie śniegodeszczem.
O swym ego on myśli, nie o naszym jutrze.
O przerośniętym pogodynku
Moderatorzy: skaranie boskie, Leon Gutner
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: O przerośniętym pogodynku
Zabawna opowiastka, Krabuniu. 
Lekkim piórem napisana.
No to zdrowie wiosny

Lekkim piórem napisana.
No to zdrowie wiosny

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)