Dramat na żywo

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10470
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dramat na żywo

#41 Post autor: eka » 22 wrz 2015, 19:57

Konstanty
- Jakiej metody? Zaciekawiasz. Opowiadaj.

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Dramat na żywo

#42 Post autor: pallas » 22 wrz 2015, 21:03

Damian

(Rozgląda się z niepokojem po pokoju czy nikt niepożądany nie podsłuchuję.)

- Nie metody a Idei. Od jakiegoś czasu badam zjawisko białego szumu. Wiesz o czym mówię?

(uderza się w czoło)

-Zapomniałem, że wspominałeś Konstanty kiedyś, że nie znasz fizyki. Pokrótce ci więc wyjaśnię.
Ten biały szum pochodzi z kosmosu, to są fale elektromagnetyczne, w linii wodoru tj. 21 cm, częstotliwość 1420 MHz, który wychwytuję w garażu. Znaczy się w laboratorium pod nim. Inni również, ale oni myślą kategoriami empirycznymi, a ja abstrakcyjnymi. Znaczy się inni szukają obcych cywilizacji i ich sygnałów a biały szum ignorują i mają go w dupie.

(Konstanty stoi jak wryty)

- Tak Konstanty inni mają go w dupie. Pierwszy raz słyszysz dupa czy co.
A wracając do białego szumu. Jest to relikt po Wielkim Wybuchu. A niektórzy mówią, że to odwieczny głos Boga. Tak więc biały szum to dźwięk o takiej częstotliwości, że ucho ludzkie go nie słyszy. Ja i mój student oczyściliśmy ten dźwięk i otrzymaliśmy coś zaskakującego. A mianowicie to, że w tym jednym szumie gra ogrom dźwięków. Bach to docenił, bo można usłyszeć jego toccate. I tak zacząłem studiować Bacha od jego utworów po nazwisko.
Pomaga mi w tym pewien inspektor. Dobry człowiek z niego, nie chce pieniędzy za pomoc.
Wystarczy mu, że ktoś chce skorzystać z jego wiedzy. On też wyleczył mnie z obsesji.
Ale uciekam od tematu.
(W tej chwili wchodzi Ola, Jędrzej, Kira i Dafne. Damian milknie, a Konstanty daje znak, że dokończą rozmowę później)

Scena Kolejna Jadalnia
Osoby jak wyżej. Na stole podano obiad. Wszyscy siedzą przy stole. Tu i ówdzie słychać rozmowy
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10470
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dramat na żywo

#43 Post autor: eka » 23 wrz 2015, 16:58

Scena I, akt I

Konstanty
( do siebie z irytacją)
- Czemu domofon nie działa? Niepotrzebnie dałem się namówić na to idiotyczne spotkanie.

Dafne
(przymilając się do Konstantego)
- Przyniosłeś mi jedzenie? Moja służąca drugi dzień zmaga się z grypą żołądkową. Ciągle o mnie zapomina.

Jędrzej
( w miarę sztywno udając podległość szefowi.)
- Ta kotka doprowadzi szefa do bankructwa. Te jej wymagania.
Kawior na pół lekkim miękkim jajku pelikana.
Ale co ja tam wiem, jestem tylko kierowcą opancerzonej limuzyny.

Kira
(do Konstantego, wyraźnie osłabiona)
- Proszę, proszę, tata zaraz przyjdzie.
(do Jędrzeja)
- Ty marudo! Gość przyszedł i nawet go nie zaprosisz. Nie wiem, jak ojciec mógł ci pozwolić z nami zamieszkać.

Dafne
- Phi, jeszcze przed ślubem, a już o teściu mówi "tato".

Konstanty
(szeptem)
- Jak tam Dafne, często mdlała?
- Kiro, muszę do łazienki. Nie miałem czasu się ogolić.

Kira
- Proszę się nie krępować. Ja pójdę się położyć.

Dafne
(do odchodzącej Kiry)
- I gdzie leziesz? Mam pustą miskę.
(znów przymila się do Konstantego)
- Pomiziaj mnie po brzuszku, a wyjawię ci wszystkie sekrety tego domu.

Jędrzej
(odchodząc za Kirą)
- Znowu będzie na mnie sprawdzać właśnie nabyte techniki erotyczne.
Owszem, to całkiem przyjemne, ale czy ktoś pomyśli, że ja, zwykły kierowca, ninja i poeta, też potrafię kochać?

Ola
- Jędrzeju, mąż czeka w garażu, pospiesz się.

Konstanty
(miziając po brzuszku Dafne)
- Szepnij Oli, żeby przyszła do łazienki. A to dla ciebie. Tyle szynki zostało po imprezie integracyjnej. Ledwo plasterek zdołałem schować do kieszeni.

Dafne
- Mrau, szepnę. Jutro poproszę kurczaka. Na moją służącą nie mam co liczyć.
(do Oli)
- Masz plamę po ketchupie na spodniach. Lepiej idź to spierz.

Konstanty
(półgębkiem)
- Inteligentna bestyja. Zasłużyła na kurczaka.
(do Oli)
- Tak to prawda, Kira sypia z Jędrzejem, a Mścisław niczego się nie domyśla. Spiłem go wczoraj, ale po pijaku i na trzeźwo nie kumał żadnej aluzji. I co z ich ślubem?

Ola
- Ale sucz! Mnie szantażuje od dawna. Wie o naszym romansie. O matko! Damian, zgodnie z intercyzą, pozbawi mnie wszelkiego majątku. Chyba że... zdradziłby mnie również. Kochanie, nie masz tam u siebie jakiejś panienki z rudymi włosami? Koniecznie inteligentnej, nie lubi się nudzić.

Konstanty
- Pomyślę. Wiesz co Olka? Żal mi ojca i syna. Porządne chłopaki... nie zasłużyli sobie na takie traktowanie. Może powinniśmy to... zakończyć?

Ola
- Idiota!
(trzaskając drzwiami opuszcza łazienkę, zderzając się z Kirą)
- Podsłuchiwałaś?

Kira
- Co, co? Skąd, tak tylko się oparłam o drzwi, słabo mi się zrobiło. Taty jeszcze nie ma?
(do Konstantego, który wychodzi z łazienki, trochę naburmuszony)
- Pan się bardzo naczeka. Może pogramy w coś? Olu, wyżyjesz się na panu Konstantym w grze w karty. Proponuję wojnę, myślę, że zdążymy rozegrać jedną partyjkę do czasu przybycia ojca z Jędrzejem. Co oni tam robią w tym garażu?

(Słychać dziwny hałas dochodzący z dworu. Kira, Dafne, Ola i Konstanty wybiegają z domu. Ich oczom ukazuje się Damian strzelający do opancerzonej limuzyny Jędrzeja. Jędrzej początkowo próbuje powstrzymać Damiana, w końcu jednak wsiada za kierownicę i odjeżdża.)

Kira
- Co się stało? Czemu tata strzelał?

Damian
- Czemu strzelam? Gołębię obsiadły samochód.
(wszyscy patrzą ze zdziwieniem)
- Co tak patrzycie jak na wariata. Od zawsze nie lubię gołębi i nie wiem czemu. Szlak mnie trafia po prostu na ich widok. Syn namawiał mnie na terapie, ale ja... no powiedzmy... nie jestem przekonany, co do jego metod pracy.

(Limuzyna wraca po chwili. Zatrzymuje się przed garażem. Jędrzej wysiada i uważnie ogląda maskę samochodu. Z aprobatą kiwa głową.)

Jędrzej
- Może pociski ze zubożonego uranu pozostawiłyby jakiś ślad?

(Zaglądając do garażu)

- Panie Damianie, ten ostatni lakier oparty na fulerenach węglowych, jako podłoże bazowe jest chyba najlepszy. Dzięki własciwościwościom półprzewodnikowym i nadprzewodzącym jednocześnie, w słoneczne dni zasila akumulator. A co najważniejsze, może zastępować procesor komputera pokładowego.
A tak z ciekawości? Dlaczego celował pan w gołębie? Będę musiał zmywać krew i piórka.

Damian
(wymachuje bronią)
-Panie Jędrzeju przepraszam za szkody lecz gołębi nienawidzę. Proponuję panu zmienić te.. jak.. to pan określił... Nieważne. Właśnie do tego materiału gołębię ciągną, jak muchy do lepu. Najlepiej byś zrobił gdybyś przemalował na karmazyn... no toby ci mucha nie siadła, a znam się na zniechęcaniu gołębi.
(obraca się w stronę ulicy, przeładowuje broń i oddaję serię strzałów. Mówi do siebie)
- Cholerne gołębie, wszędzie ich pełno.

Kira (ze zbytnim przejęciem)
- Och, tato! Przecież to gołębie Mścisława! Hoduje je dla lepszej komunikacji międzyludzkiej, odkąd odcięli mu Internet.
(uspokoiwszy się)
- Więc... tato... pan Konstanty chce z tobą porozmawiać. Może pójdziecie na górę, zrobię herbatę, przyniosę ciastka... My tymczasem trochę tu posprzątamy.


Dafne (oblizując pyszczek na widok jednego z zabitych gołębi)
- Ja bym nazwała to inaczej, ale niech będzie.

(Konstanty z Damianem wracają do domu.)

Damian
- O i oto jego szatańska metoda, że niby gołębie da się polubić. Bzdura.
(do Dafne)
- A ty co, gołębi nie łapiesz. Leń z ciebie a nie kot. Chociaż...

Dafne
- Ktoś coś mówił? A, to ten palant drze się z domu, choć dobrze wie, że go nie słyszę.

Damian
(Wchodząc do domu pozostawia broń na komodzie w pokoju)
- Konstanty po coś mnie tu ciągnął. A gdzie ten burak, co niby za analityka się ma. I ojca do grobu chcę wpędzić.

Konstanty
- Siadaj, Damian, chłopie i nie wciskaj mi kitu o nienawiści do gołębi. Wiem co Cię dręczy, nie jesteś tak naiwny jak Mścisław. Ale wyładowywać frustrację na ptakach? Stać Cię na więcej. Działaj skutecznie, wiesz, analiza, projekt i wdrożenie.
Sugeruję jednak bez ptasich przymiarek celować wprost do tej małej intrygantki i niekoniecznie zaraz kulami. Chcesz wylądować za kratami? No co tak się patrzysz, naprawdę nie wiedziałeś, że twoja przyszła synowa Kira puszcza się z Jędrzejem?
(Damian wpada w stupor)

Konstanty
- Głupi jak jego dzieciak. Słyszysz? Skończ z tym wreszcie! Wiem, wiem że w Iraku Jędrzej, ten znany hazardzista uratował Ci tyłek, zabijając dzieciaka, który do ciebie strzelał, ale już dawno spłaciłeś ten dług, znaczy jego karciane zobowiązania, w dodatku legalnie zatrudniłeś, będzie miał niezłą emeryturę od tych 10 tysięcy na miesiąc. Damian, odezwij się!
(uderza go w twarz)

( Tymczasem Jędrzej, zmierzając do swojej enklawy. Miejsca ukrytego za ścianą pólek narzędziowych starego warsztatu w piwnicy.
Zacina się w nadgarstek i kroplę krwi rozciera na palcu lewego kciuka.
Przytyka palec do czujnika udającego rdzawą plamę.
Rozsuwa się niewielka ściana. Jędrzej schylając się, wchodzi do swojego sanktuarium, nieumieszczonego na żadnych planach tego budynku.
Podchodzi do konsoli komputera.)

- Halo, Aurora, zgłasza się Kmicic - szepcze po wybraniu cyfrowego adresu.

Damian

(wstaję to znowu siada, myśli, układa się w pozycję myśliciela)

- Wiesz... Gadasz jak mój student. Z niego będzie filozof, bo ze mnie marny. Skoro...

(łamie głos, zniża go, patrzy z przerażeniem na Konstantego)

- Skoro... skoro już wiesz. Tak wiem, co się dzieję, ale muszę się wyładować na gołębiach.
Człowieka przecież nie zabiję. Idiotę udaję dla pozoru, ale nie mów nikomu. Kiedyś rzeczywiście miałem problem z gołębiami. Pomógł mi pewien... nieważne. Powiedz Konstanty, co robić. Niedługo w promilu stu mil nie będzie żadnego gołębia. I co? Do czego w tedy będę strzelał? No chyba, że śrut mi się pierwszy skończy, ale wątpię. Hi, hi, hi...

Jędrzej
- Autoryzacja
Be jak becik, O jak osty, eM jak Milicja Obywatelska.
Bom.
- Bom wejrzał w nieboskłon.

- Hasło potwierdzone, Kmicic.

(Jędrzej do powierzchni zbierającej dźwięk.)

- Korporacja CŻB-czas, gotowa jest zapłacić za analityka. Dotychczasowe groźby nic nie dały. Nawet nasyłanie gołębi. Zarzucili marchewkę.

Konstanty
- Wynająłem detektywa, aby pokręcił się wokół tej spiskującej pary. Twój kierowca podejrzanie często znika w garażu, ma prawdopodobnie zamaskowane pomieszczenie. Agent zarejestrował na pluskwie jego niewyraźne słowa. Wczoraj starałem się je odgadnąć.
Czytałeś Trylogię?

(Damian kiwa potakująco głową)

- Można wyłowić słowo Kmicic. Zauważ Damianie, że Twoja żona ma na imię Oleńka. Ja tu widzę niebezpieczną analogię. Pytałeś co masz robić... hmm... poczekaj na wyniki mojego śledztwa. Byliście w Iraku, tam teraz fanatyczni islamiści rządzą połową kraju. Może on jest w coś wplątany? Bo Ty chyba nie? Twoje miliony euro to legalny zysk z handlu ropą?

(Damian otwiera usta i milknie, do pokoju wchodzi Kira i Jędrzej)

Damian

(Daje znać Kirze, gestem ręki, że powinna iść do Mścisława. Jędrzej zostaję i sucha, czasem się odzywając.)

-Analogia jest mój drogi Konstanty i to wielka, ale tyczy się czegoś innego.
A mianowicie Bogu jest dana sława, który potrafi otworzyć oczy...
( W tym miejscu Jędrzej uśmiechnął się do Damiana. Damian jeszcze ochoczej mówi)
- Bo właśnie On otworzył drzwi prawdy. Ona potrafi załamać człowieka, ale również wylać zimny kubeł wody. Obudzić. I stworzyć nowego człowieka. Czy nie o to chodzi Konstanty.

(Jędrzej na stronie)

- Skubany Damian, chyba domyśla się, że go chronię. W końcu to geniusz i o niego idzie gra.
Chciałbym wiedzieć, o co ona się toczy. Ale agentom terenowym daje się tylko instrukcje.
Tylko nie mają pojęcia, kim jestem naprawdę.


(Jędrzej do pozostałych)

- Chyba pójdę do garażu. Przypilnuję, żeby land cruiser był gotowy do drogi. Bo jak rozumiem, czeka nas podróż przez bezdroża.

Konstanty

- Zagadkami odpowiadasz, Damianie. Prawdziwe imię Jędrzeja to Bogusław? Jędruś tylko dla zmyłki? Ciekawe co wy tam robiliście w Iraku... Szybko się zmył z pola widzenia, garaż - dobra wymówka.
(podchodzi do okna)
- Ale może nie chciał patrzeć na Kirę ściskającą się z twoim synem. Powiesz mu o jej romansie z kierowcą?

Damian

-Nie powiem mu. Za wariata by mnie wziął. A zresztą nie uwierzy mi.
(macha z rezygnacją ręką, nagle się ożywia i podchodzi do Konstantego )
-Tu potrzeba innej metody, a wręcz Idei, większej niż Heglowska, drogi Konstanty.
(Konstanty patrzy uważnie i ze zdziwieniem na Damiana)

Konstanty
- Jakiej metody? Zaciekawiasz. Opowiadaj.

Damian

(Rozgląda się z niepokojem po pokoju czy nikt niepożądany nie podsłuchuję.)

- Nie metody a Idei. Od jakiegoś czasu badam zjawisko białego szumu. Wiesz o czym mówię?

(uderza się w czoło)

-Zapomniałem, że wspominałeś Konstanty kiedyś, że nie znasz fizyki. Pokrótce ci więc wyjaśnię.
Ten biały szum pochodzi z kosmosu, to są fale elektromagnetyczne, w linii wodoru tj. 21 cm, częstotliwość 1420 MHz, który wychwytuję w garażu. Znaczy się w laboratorium pod nim. Inni również, ale oni myślą kategoriami empirycznymi, a ja abstrakcyjnymi. Znaczy się inni szukają obcych cywilizacji i ich sygnałów a biały szum ignorują i mają go w dupie.

(Konstanty stoi jak wryty)

- Tak Konstanty inni mają go w dupie. Pierwszy raz słyszysz dupa czy co.
A wracając do białego szumu. Jest to relikt po Wielkim Wybuchu. A niektórzy mówią, że to odwieczny głos Boga. Tak więc biały szum to dźwięk o takiej częstotliwości, że ucho ludzkie go nie słyszy. Ja i mój student oczyściliśmy ten dźwięk i otrzymaliśmy coś zaskakującego. A mianowicie to, że w tym jednym szumie gra ogrom dźwięków. Bach to docenił, bo można usłyszeć jego toccate. I tak zacząłem studiować Bacha od jego utworów po nazwisko.
Pomaga mi w tym pewien inspektor. Dobry człowiek z niego, nie chce pieniędzy za pomoc.
Wystarczy mu, że ktoś chce skorzystać z jego wiedzy. On też wyleczył mnie z obsesji.
Ale uciekam od tematu.
(W tej chwili wchodzi Ola, Jędrzej, Kira i Dafne. Damian milknie, a Konstanty daje znak, że dokończą rozmowę później)


Koniec sceny I, aktu I.

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10470
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dramat na żywo

#44 Post autor: eka » 23 wrz 2015, 17:08

Scena 2, akt I

Jadalnia
Na stole podano obiad. Wszyscy siedzą przy stole. Tu i ówdzie słychać rozmowy.

Ola
- Mściku kochany, wyłącz i odłóż telefon. Czy możemy porozmawiać poważnie?

Konstanty
- Hmm... z twoim synem?

Ola
- Nie, ze wszystkimi. Damian powiedział mi rano, że zamierza przyjąć co najmniej jedną rodzinę z Syrii. co wy o tym myślicie?

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Dramat na żywo

#45 Post autor: pallas » 23 wrz 2015, 17:39

Damian

- Co ja myślę o tych niby emigrantach, że wykorzystują naszą naiwność, a raczej tolerancję. Tak tolerancję, bo jak nie to od razu jesteśmy według nich i reszty świata rasistami. A to powinno działać w dwie strony a nie w jedną. Szwajcarzy im dobrze powiedzieli, że póki oni nie pozwolą budować kościołów u nich, to Szwajcarzy nie pozwolą budować meczetów u siebie. A my się uginamy nie długo to będą nam zamykać sklepy monopolowe, bo nie zgodne z ich prawem. Takim to się nie powinno dawać zasiłków. Pierwsze niech znajdą prace a nie podatników wykorzystują. A w ogóle, koło siebie tyle bogatych państw mają na pewno by im pomogli. Przecież mają te pięć filarów wiary.

(milknie rozgląda się za synem, nie ma go)

- Olu gdzie Mścisław. Obraził się, że nie je już obiadu z rodziną. Zaraz go tu wołaj, a jak nie to ze śrutu dostanie
.
(Ola idzie po syna, po chwili wraca bez niego)

- Gdzie on jest? Nie będzie się rządził jak jakiś dyktator.
Choć ta nasza demokracja domowa, taka sama dyktatura.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10470
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dramat na żywo

#46 Post autor: eka » 23 wrz 2015, 17:42

Ola
- Damianie, co się z tobą dzieje? Rano namawiałeś mnie do przyjęcia uchodźców pod nasz dach, a teraz dlaczego zmieniłeś zdanie?

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Dramat na żywo

#47 Post autor: pallas » 23 wrz 2015, 17:48

Damian

-Ja namawiałem? Chyba jakiś sobowtór. Pewnie Demon Maxwella. Chytra bestia.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10470
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dramat na żywo

#48 Post autor: eka » 23 wrz 2015, 18:26

Ola
- Maxwell? Ten od kawy czarnej jak szatan? Nie mów...podobny jest do ciebie aż tak? Kiedy go zaprosiłeś, kochanie? Ale... Boże, z nim dzisiaj spałam? No jak mogłeś!!!
(teatralnie szlocha)

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Dramat na żywo

#49 Post autor: alchemik » 23 wrz 2015, 18:36

Jędrzej, siedzący na nieeksponowanym miejscu, choć przy wspólnym stole, jak rodzina.
Ożywia się nagle na słowa padające z ust Damiana.

Do siebie
- Demon Maxwella!? A więc jednak mieliśmy rację. Moja wyprawa tu, miała sens. Biedny ten świat. Nie ma gorszych demonów.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10470
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dramat na żywo

#50 Post autor: eka » 23 wrz 2015, 18:49

Ola (ocierając łzy)
- Czy ja mogę dowiedzieć się o czym wy mówicie? Damian, natychmiast wytłumacz mi, co tutaj się dzieje!

ODPOWIEDZ

Wróć do „GRY I ZABAWY”