#47
Post
autor: alchemik » 19 paź 2015, 20:28
Słuchajcie, wiersz jest dłuższy, ale wcale przez to nie gorszy.
Powiedziałbym, że lepszy, bowiem każda strofa ma swoje metaforyczne podejście do samotności i ukrywania się przed światem.
A jednocześnie nie wykluczają się w żaden sposób.
Przedstawiam więc pełną wersję dzieła.
Kraken
Ostatni raz spojrzałem w jej oblicze wieki temu.
Kolejna żertwa - Andromeda.
Teraz mgławica na niedostępnym niebie.
Nie licząc skrwawionej głowy Gorgony
w garści herosa z pegazem uskrzydlonym.
Kamieniem napełniwszy treść, poszedłem na dno
tysiące stadionów, ramionami jeszcze zgarniając triremy,
wygrażając we wspólnym grobie oceanicznego rowu.
Gdy myśli ciemne, jakże trudno jest wędrować,
gubią się drogi i nadzieja gdzieś skąpana
w bezkresnym morzu, a więc mnie poprowadź
wraz z Perseuszem i Pegazem. Uwikłani
w zamysły boskie i nieznane dla nas plany,
na zawsze jaśni i żarliwi, chociaż martwi.
Zmieniony w kamień król z wyspy Serifos
duszą wciąż żywy lecz unieruchomiony
obmyślał z zaświatów plan niegodziwy
jak przechwycić Pegaza z rąk Perseusza
moc salamandry skrzętnie ukryta
w rzeźbie malarstwie z udziałem węży
Wygnaniec mitycznej Serifos, z krańca świata,
w głaz Langskipem uderzył; Rudowłosy runął
w bałwany spienione. Sen otrząsa z powiek-Kraken,
zniewolony spojrzeniem. Serce zanurza w głąb
spiętrzonej wody. Stworzenia morskie w popłochu,
nawet Lewiatan, a Eryk z zarazą odszedł.
W szale stwór niszczył okręty na Atlantis wraz z lądem.
Zmorzył się i znów zastygł w kamień perseuszowy.
Więc do dzieła poeto, albo runiesz w dół bezwładnym
ciałem z bocianiego gniazda i pióra się połamią, znacząc
granatem wieczność. W zamian chwila zapomnienia
w splotach jego tęsknoty. Ona jedna sprowadzić
nas może z powrotem i wydrzeć z gardła głos. Ziemia!
Nigdy dosyć wyrywać ją z jego ramion jak ze skórzanych
opraw nocy, drzeć pazurami spomiędzy bielejących żeber
Czekałem lata całe na wzlot kolejny,
by ostatnim upadkiem zaznaczyć cień
na bliznach, odnieść przywleczone zarzewie
tam, skąd nie wróci.
Drogą donikąd, po śladach niebytu,
przez falującą odległymi brzegami pustkę,
rubinowe góry i łąki tkane szmaragdem wschodu.
Odpłynęła, a przecież...
...poezja to wieczność,
wraca jak bumerang, gdzie przebiegła Gorgona
nadal błyska nienawiścią w źrenicach.
Przyjdzie jak przed wiekami urwać łeb Hydrze
aby w zaklętych kamieniach przetrwał mit.
Wreszcie Bellerofont na skrzydlatym rumaku
dotrze do źródła u podnóża Helikonu
i krzyknie - niemożliwe ...
Niemożliwe?! A przecież!
Nagle!
Wypływasz w kosmos zdobycznym batyskafem,
w czułości zatrzymanej w ramionach, pamięci, dotyku
i dryfu wzwyż, do klęski i żywiołów, które zawsze na styku
oznaczają życie, choć w walce. Miłość boli, ale jest
bliżej nieba. Gwiazdy to słońca. Wystarczy jedno,
przynajmniej na chwilę. Do czasu, do zmiany.
Nagle!
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl